Wiem, że temat ryzykowny politycznie, ale to bez wątpienia najgorętsza premiera filmowa tego roku. Ja mam wątpliwość następującej natury. W przypadku filmów fabularnych tworzonych na gorąco, bez żadnego dystansu do spraw, o których mówią istnieje olbrzymie ryzyko, że wydźwięk publicystyczny przesłoni walory artystyczne. Nie zawsze tak jest, bo np. w przypadku "Człowieka z żelaza", moim zdaniem, się udało, więc może i tym razem?
Nie interesują mnie pokrzykiwania osób zaangażowanych politycznie, które "Zielonej granicy" nie oglądały. Ze strony tych, którzy film widzieli, słyszę głosy, że nie jest to jednowymiarowe kino, że wcale nie daje łatwych odpowiedzi na trudne pytania. Bardzo jestem ciekaw i na pewno obejrzę. A wy? Wybieracie się do kina?
A wy? Wybieracie się do kina?
Nie. Nie lubię filmów, których popularność zaczyna się od grania na emocjach ludzi. Nie oglądałem chyba żadnego z tych popularnych ostatnio filmów z "tej serii".
Twtter is a day by day war
A wy? Wybieracie się do kina?
Co za pytanie!
Oczywiście.
Gdybym nie leżała przeziębiona, już bym pewnie była po sensie.
Jasne, że obejrzę, bo lubię wiedzieć, o czym toczy się dyskusja. Rozumiem natomiast punkt widzenia Pawła, który gdzieś tam między wierszami - jak sądzę - sugeruje, że w tego rodzaju filmach potrzebna jest perspektywa.