Dobra, przyznam się do czegoś. Do tej pory nie oglądałem „Titanica” w całości, bez reklam i tego typu przerywników (a to bite trzy godziny). Dlatego, gdy zobaczyłem, że znowu jest w kinach, postanowiłem to zmienić. Dodatkową zachętę stanowiło 3D.
I wiecie co? Nie żałuję. Świetnie się to ogląda!
Wiele scen z „Titanica” aż prosiło się o to, by pokazać je z efektami 3D. Naprawdę robią wrażenie. Chyba po raz pierwszy mogłem w pełni docenić gigantyczną pracę, jaką w ten film włożyła ekipa Jamesa Camerona, tworząc dzieło na miarę statku, na którym rozgrywa się akcja. Z ta różnicą, że film nie poszedł na dno. Wręcz przeciwnie! Mimo dość sędziwego już wieku, trzyma się nieźle, a odświeżenie wyszło mu na zdrowie.
W samej historii nic się oczywiście nie zmieniło 😉 Jack i Rose nadal czują do siebie miętę, grając na nosie całego świata i mając za nic wszelkie konwenanse. Ktoś może oczywiście powiedzieć, że „Titanicowi” daleko do „Czasu apokalipsy”, nie mówiąc o „Siódmej pieczęci”. I nie minie się prawdą, ale to nie zmienia faktu, że w swojej kategorii „Titanic” nadal dziarsko płynie, szerokim łukiem omijając czające się wokół góry lodowe.
Gdybym miał jednym zdaniem podsumować, jak „Titanic” ma się po 25 latach od premiery, to powiedziałbym, że jego magia wciąż działa. Szczególnie widoczne było to w finale, w którym emocje aż się kotłują, wywołując u widzów całą serię efektów specjalnych w rodzaju szlochów, pociągania nosem i ukradkowego wycierania oczu. Nic dziwnego, że gdy film się skończył, ekran wypełniły napisy, a z głośników popłynęło „My Heart Will Go On” niejakiej Celiny, nikt nie rwał się do wyjścia. Jakby wszyscy chcieli dać sobie jeszcze chwilę na powrót do rzeczywistości. Fajne to było.
Przed seansem i po nim rozglądałem się trochę po sali, żeby zorientować się w peselach widowni. Z grubsza było 50-50. W sensie seniorzy (45+) i młodzi ludzie.
PS Testowo podrzucę sondę „czy zamierzasz wybrać się do kina na odświeżonego „Titanica”, gdyż chcę wypróbować narzędzie przed TOPem z muzyką filmową. Nie musicie głosować, ale jak chcecie, to proszę bardzo.
Dobra, przyznam się do czegoś. Do tej pory nie oglądałem „Titanica” w całości, bez reklam i tego typu przerywników. Dlatego, gdy zobaczyłem, że znowu jest w kinach, postanowiłem to zmienić.
A to jest teraz w kinach???
Nie wiedziałam.
Bardzo lubię "Titanica", ale też się do czegoś przyznam. Mam problem z wysiedzeniem w kinie dłużej niż 2 godziny. Pamiętam, że jak na tym byłam (jeszcze w starym kinie, gdzie jakość foteli była jaka była), to ostatnie pół godziny się wierciłam. Wszyscy wokół siedzieli wpatrzeni w ekran, a ja chyba przeszkadzałam 🙁
Na koniec rozejrzałem się po sali. Było 50-50. W sensie seniorzy (45 +) i młodzi ludzie.
O matko i córko!
Za niecałe 3 miesiące będę ... seniorką? 😀😀😀
1. Jest, jest! Z sumie żałuję, że nie wybrałem się na seans IMAX-owy. Aaaaaa, z „kroniką” trzy i pół godziny!
2. Za seniorów uznałem wszystkich, którzy mieli szansę świadomie oglądać „Titanica” w pierwszym podejściu, więc mogłem to obniżyć nawet do 40. Już byś była 😉
Seth, a co z nominacjami do muzyki filmowej?
Swoją listę stworzyłam jakiś tydzień temu i oczywiście piosenka z "Titanica" też na niej jest 🙂
Na fali ostatnich rozmów, wątpliwości i dzisiejszego seansu stwierdziłem, że jutro ruszymy z muzyką filmową. W sensie całych ścieżek dźwiękowych. W kolejnym rzucie będą piosenki z filmów.
Niestety na mnie magia "Titanica" nie zadziałała nawet za pierwszym razem... Najlepiej zapamiętałam trudności ze zdobyciem biletów 😉 . Ale sam film mnie nie urzekł.
Niestety na mnie magia "Titanica" nie zadziałała nawet za pierwszym razem... Najlepiej zapamiętałam trudności ze zdobyciem biletów 😉 . Ale sam film mnie nie urzekł.
Największym miłośnikiem "Titanica" u mnie w domu był mały Bartek. Chodził wtedy do szkoły muzycznej, miał może 8 czy 9 lat i uwielbiał ten film. Siadał do pianina i ciągle grał muzykę z filmu.
Dostał od babci na Gwiazdkę 50 zł, poszedł do Empiku i kupił sobie ten film na DVD! 🙂
Oczywiście zabrałam go do Warszawy na wystawę kilka lat temu 🙂
Ja nie polubiłam bohaterów ani aktorów, nie wczułam się w klimat i nie dałam ponieść emocjom 😉 Prawdę pisząc w drugiej połowie zaczęłam się irytować, bo ganianie bohaterów po tonącym statku w tę i z powrotem było strasznie naciągane, a dodatkowo nie pozwalało poczuć skali rozgrywającej się tragedii.
Ja na Titanicu byłem z klasą, w podstawówce, więc nie wiem czy już świadomie go oglądałem 🙂
Nie wiem czy bardziej przeżywałem film czy to, że była córka wychowawczyni która mi się podobała 😉
Ja nie polubiłam bohaterów ani aktorów, nie wczułam się w klimat i nie dałam ponieść emocjom 😉 Prawdę pisząc w drugiej połowie zaczęłam się irytować, bo ganianie bohaterów po tonącym statku w tę i z powrotem było strasznie naciągane, a dodatkowo nie pozwalało poczuć skali rozgrywającej się tragedii.
O widzisz, a ja odczytuję tę bieganinę po statku jak próbę uwolnienia się z labiryntu, choć zdaje sobie sprawę, że wynika głównie z potrzeb fabularnych 🙂
Nie oglądałem, nie obejrzę.
Nie interesuje mnie ta historia zupełnie, wcale.
Twtter is a day by day war
Jej, co opinia to zupełnie inna.:)
Seth, seniorów możesz już skategoryzować od 30+. 😉 Nie byłam dorosła gdy pierwszy raz oglądałam Titanica, ale byłam w pełni świadoma co oglądam.
Ja ten film widziałam dwa bądź trzy razy. Przy pierwszym oglądaniu ryczałam, przy drugim pamiętam, że robiłam wszystko żeby trzymać emocje na wodzy. Film bardzo mi się podobał, ale nie na tyle żebym wiedziała, że chcę go obejrzeć po raz kolejny. I tak też zaznaczyłam w ankiecie. Jeśli najdzie mnie taka ochota może pójdę, ale nie jest to wcale takie prawdopodobne (pewnie boję się, że znowu się popłaczę.;)).
Prawdę pisząc w drugiej połowie zaczęłam się irytować, bo ganianie bohaterów po tonącym statku w tę i z powrotem było strasznie naciągane, a dodatkowo nie pozwalało poczuć skali rozgrywającej się tragedii.
Podeszłaś do tematu konkretnie. Widać dla Ciebie historia miłosna miała być jedynie dodatkiem do dramatu Titanica a nie dramat tłem dla historii miłosnej.
Nie wiem czy bardziej przeżywałem film czy to, że była córka wychowawczyni która mi się podobała
Czyli emocjami byłeś w dobrym miejscu.:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Prawdę pisząc w drugiej połowie zaczęłam się irytować, bo ganianie bohaterów po tonącym statku w tę i z powrotem było strasznie naciągane, a dodatkowo nie pozwalało poczuć skali rozgrywającej się tragedii.
Podeszłaś do tematu konkretnie. Widać dla Ciebie historia miłosna miała być jedynie dodatkiem do dramatu Titanica a nie dramat tłem dla historii miłosnej.
Problem w tym, że wcale nie! Po prostu historia miłosna była mi na tyle obojętna, że zaczęła mnie nudzić, z czego zrodziła się irytacja, że tak dominuje 😉 Gdyby romans Jacka i Rose mnie porwał to by mi nie przeszkadzało.
Uzupełnienie mojego wczorajszego wpisu o miłości Bartka do "Titanica".
Przed chwilą mi powiedział, że idzie dzisiaj do kina. Pytam na co, a on: "Na Titanica" 🙂
Zatem chyba miłość trwa.
To opisz jego wrażenia 😉
Chociaż skoro na Walentynki poszedł to może jednak o inną miłość chodzi?
Team Maruta i Paweł 🙂
Ale znam takiego, co ten film uwielbia 🙂