Forum

Niebezpieczni dżent...
 
Notifications
Clear all

Niebezpieczni dżentelmeni

Strona 1 / 2

Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3538
Topic starter  

Doczekaliśmy się na "Niebezpiecznych dżentelmenów" i niestety recenzje oraz opinie widzów są bardzo mieszane, z przewagą krytycznych, choć zdarzają się też entuzjastyczne (głównie widzów). Moja koleżanka napisała tak:

Będziemy mieć własną CZERWONĄ WENECJĘ, ucieszyłam się jak idiotka, zanim doświadczenie odbiorcze ostatniego ćwierćwiecza prostymi słowy nie kazało mi się zreflektować: "Przecież oni to spierdolą".
I to koncertowo!
Filmopodobny ten twór można opisać wyłącznie per negationem. Otóż nie jest to: komedia kryminalna, komedia kostiumowa, komedia historyczna, kryminał kostiumowy, kryminał historyczny, skecz Monty Pythona (oni byli wściekle inteligentni) ani Potemu (cudownie absurdalni). Ci, którym starczają: a) szczątkowa erudycja z Wikipedii scenarzysty i reżysera, b) niedobrane do epoki, środowiska, pory roku, okoliczności i statusu postaci kostiumy z wypożyczalni (chyba tylko Witkacemu zaprojektowano coś indywidualnie, ale kudy temu do odtworzonego z pietyzmem swetra z MISTYFIKACJI), c) trącące sztucznością dekoracje, będące kiepską wypadkową Kozińca, zastawek i wirtualnej rzeczywistości, d) nawtykanie historycznych postaci w nieudolnej charakteryzacji jak strachów na wróble, a wreszcie e) traktowanie widza jak debila – będą zachwyceni. Już słyszałam, jak rechotali na seansie.
Nie uratują kiepskiego scenariusza (pomysł wyjściowy starcza na jakieś pięć minut) znów zmarnowani Dorociński, Kot i Seweryn, a nawet wyjątkowe w naszej kinematografii XXI wieku dziesiątki statystów – pracę setek ludzi, nierzadko zdolnych, można pod tramwaj podłożyć. Doskwiera też brak operatora i montażysty. Najbliżej temu do farsy: trudno wprawdzie trzaskać drzwiami w górach, ale aktorzy zagrywają się lepiej niż w Teatrze Kolejarza. A miało być tak pięknie, psiakref (Zochę też tu wetknęli)!
 
PS Chcecie inteligentnej i błyskotliwej polskiej komedii historycznej? MARYSIĘ I NAPOLEONA sobie powtórzcie.
 
PPS Fabuła może być całkowicie wyssana z palca, ocierać się o absurd, trącić surrealizmem, ale szczegóły muszą się zgadzać: córki malarza batalisty Lilki Kossakówny nie można w 1914 przedstawiać jako poetki Marii Pawlikowskiej, a Boy-Żeleński nie może przed wojną dawać autografów na edycji dzieł zebranych pod redakcją Markiewicza itd., itp. Oczywiste więc chociażby, że brytyjskie IMPROMPTU o Chopinie i Sand broni się wyłącznie jako komedia. Zresztą niegłupia.

Cytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

My właśnie jesteśmy po seansie. Nie wiem dlaczego ale spodziewałem się filmu w stylu "Na noże", widocznie zakodowała mi się we łbie błędna informacja, a dostałem coś zupełnie innego. "Niebezpieczni dżentelmeni" to groteska i sporo surrealistycznych pomysłów, bez pretensji (chyba) do wielkiego kina. Przepis był genialnie prosty. Żeby opowiedzieć wesołą historyjką kryminalną wzięto historyczne postacie, wymieszano je bez ładu i składu, umieszczono w dekoracjach z epoki i przyprawiono szczyptą smaczków. Wszystko kazano odegrać wyśmienitym aktorom. Dzięki temu wyszło coś ciekawego, bo gdyby tę samą fabułę rozegrać we współczesnych realiach, z nie mówiącymi nic nikomu postaciami, wyszłaby chała. Przy okazji twórcy znaleźli zabawną genezę pseudonimu Tadeusza Żeleńskiego, Boy.

Mój główny zarzut jest taki, że za mało groteski w grotesce i surrealizmu w surrealiźmie. Jak już bawić się konwencją to na maksa. Jak odbrązawiać i zrzucać z pomników to bez kompromisów. Dlatego najbardziej podobał mi się mega odjechany Piłsudski. Tak to jeszcze nikt nie obszedł się z postacią marszałka. Na tym tle Witkacy, w rzeczywistości postać malownicza i kontrowersyjna, tu wypada niemalże jak sztywniak. Generalnie jest trochę zabawnych sytuacji, ale żadnego rechotu na sali nie było. IMO film z fajnym klimatem, sympatyczny choć bez rewelacji i dało by się z tego pomysłu wyciągnąć więcej. 

Recenzja koleżanki Maruto, moim zdaniem, bardzo pretensjonalna. Twórcy nawet nie próbują udawać, że chodzi o coś więcej niż zabawę postaciami i konwencją. A jakim cudem koleżanka dostrzegła na jakiej książce i pod czyją redakcją daje autografy Żeleński w ostatniej scenie filmu to nie mam pojęcia. Nawet jeżeli da się to jakoś wykoncypować, to jest to w stanie wyłapać promil widzów. W dodatku nie wiadomo przecież, kiedy ta scena się rozgrywa, możemy się jedynie domyślać, że znacznie później niż fabuła filmu. Jasnorzewska faktycznie recytuje wiersz "Nie widziałam cię już od miesiąca" wydany po raz pierwszy w 1926 (a mamy maj 1914) ale kto by się tym przejmował. Chodziło zapewne o utwór, który widzowie od razu skojarzą z osobą. Krzywdy filmowi to nie robi. Zresztą, kto wie? Może ten wiersz powstał znacznie wcześniej niż został wydany? Nie wiem, nie jestem specjalistą ani od poezji ani od Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3538
Topic starter  

@kustosz 

O filmie się nie wypowiadam, bo jeszcze nie widziałam, ale co do elementów historycznych nie zgodzę się. Koleżance nie chodziło o wiersz, tylko o to, że Maria w tym czasie była przed pierwszym małżeństwem z niejakim Bzowskim, a Pawlikowską-Jasnorzewską stała się lata później. Podobnie zaczęła publikować w latach 20. Jeśli więc w 1914 r. mamy znaną poetkę P-J to jest to zwykłe przekłamanie.

Nie zgadzam się też co do Markiewicza z prostego powodu: pierwszy tom "Pism" pod jego redakcją ukazał się 14 lat po śmierci Boya-Żeleńskiego. I uważam, że jeśli pojawia się w filmie to jest duży minus, bo nie było żadnego powodu, by nie wykorzystać jakiegoś wydania z okresu dwudziestolecia międzywojennego. To tak, jakby Nienacki w jakimś filmie dawał autograf na "Fantomasie" z serii Edipresse. Też 98% widzów nie wyłapie błędu, ale czy nam by to nie przeszkadzało?


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

Nie i nie. Jasnorzewska miga ledwie w epizodzie i z fabuły wcale nie wynika kim jest. Wiemy, że to ona bo recytuje wiersz i jest przedstawiona za pomocą nieruchomej planszy z fotografią tak jak wszystkie postacie historyczne w tym filmie. Owe plansze nie są częścią fabuły, tylko wskazaniem współczesnemu widzowi kto zacz.

Natomiast w ostatniej scenie, z mojego punktu widzenia, Żeleński podpisuje jakąś swoją książkę, i tyle. Co to dokładnie jest zauważyłbym być może na stop klatce ale w kinach pilotów nie rozdają. Jest to tak nieistotny drobiazg, że trzeba złej woli by się go czepiać.


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3538
Topic starter  

Obejrzałam i napiszę tak: nie było tak dobrze, jak miałam nadzieję, ani tak źle, jak się obawiałam.

Komedia jest zabawna bez wywoływania zażenowania, a to już bardzo dużo. Mamy satyrę i trochę czarnego humoru. Postacie są wyraziste, góry piękne. Nie znam okolic Zakopanego, więc trudno mi powiedzieć, które konkretnie miejsca widzimy na ekranie, ale warto je docenić. Zwłaszcza, że ekipa musiała tam wtachać sprzęt.

Największy problem z tym filmem jest taki, że zapowiadał się jako coś innego i w rezultacie mam teraz poczucie zmarnowanych możliwości. Kustosz pisał, że spodziewał się czegoś w stylu "Na noże", ja bardziej połączenia Agaty Christie z "Kac Vegas". To jedna rzecz i właściwie trudno ją krytykować, bo oczekiwania widzów nie muszą pokrywać się z zamysłem twórców. Gorzej, jeśli promocja obiecuje coś innego, niż ostatecznie dostajemy.

I tu mój największy zarzut i zawód zarazem: film reklamowano nazwiskami czterech słynnych postaci, które miały współpracować, by rozwiązać zagadkę. Problem w tym, że tytułowi bohaterowie wspólnie występują właściwie tylko w dwóch sekwencjach: otwierającej i finałowej. Poza nimi działają w parach lub indywidualnie. Tymczasem "niebezpieczni dżentelmeni" mają ze sobą świetną chemię i początkowe sceny, opierające się na ich interakcjach, są chyba najlepsze w całym filmie. Co więcej, bohaterów jest czterech, ale tak naprawdę swoją historię ma tylko Żeleński. Nie było czasu na rozwinięcie pozostałych panów, których portrety ograniczono do kilku charakterystycznych elementów i stereotypów.

To zawód numer jeden. Drugi jest w zasadzie podobny. Mianowicie nie wykorzystano szansy ma pokazanie artystyczno-inteligenckiego środowiska, w którym obracają się bohaterowie. Eksponowane w zwiastunach sceny balangi u Witkaca to tylko migawki, właściwie nikt ze słynnych osób poza Karolem Szymanowskim nie odgrywa większej roli. Jest Lilka Kossakówna i Zofia Stryjeńska, ale mogłyby być dowolne inne panie z ówczesnych elit twórczych. Szkoda, bo nie tylko można było nakreślić galerię świetnych, oryginalnych postaci, ale też wykorzystać w fabule ich specyfikę i wzajemne relacje.

Ogółem film warto obejrzeć w kategorii rozrywkowej. Na pewno jest lepszy niż duża część rodzimych produkcji, a zwłaszcza komedii. Natomiast nie należy spodziewać się drugiego "Vabanku" 😉


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

Maruto, ciekaw jestem jak po obejrzeniu filmu widzisz zarzuty swojej koleżanki z recenzji, którą wkleiłaś?

I masz 100% racji, że bardzo mało jest scen, w których tytułowi dżentelmeni występują wspólnie. Podzielili się na pary Żeleński - Conrad i Witkacy - Malinowski i w takiej konfiguracji toczy się akcja. Szkoda. Osią fabuły jest historia wokół Żeleńskiego więc ja się nie dziwię, że pozostałym postaciom nie towarzyszy opowieść, a są jedynie barwnym dopełnieniem. 


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3538
Topic starter  
Wysłany przez: @kustosz

Maruto, ciekaw jestem jak po obejrzeniu filmu widzisz zarzuty swojej koleżanki z recenzji, którą wkleiłaś?

Uważam, że są zasadne, ale nie mają żadnego wpływu na fabułę. I to jest zarówno na plus, jak i minus, bo skoro nie ma znaczenia, że bohaterka jest przyszłą Marią Pawlikowską-Jasnorzewską to mogli ją przedstawić jako Lilkę Kossakównę albo zastąpić inną rozpoznawalną postacią. Tak samo z książką - te tomiki są dość charakterystyczne i musieli je jakoś zdobyć (tzn. to nie jest jedna książka, którą reżyser przyniósł z własnej biblioteczki na potrzeby tej sceny). Dlaczego więc, skoro i tak załatwiali kilkadziesiąt atrap książki, nie zrobili researchu i nie wzorowali się na wydaniu przedwojennym? Innymi słowy, nie psuje to filmu, ale źle wpływa na opinię o kompetencjach twórców.


OdpowiedzCytat
Seth
 Seth
(@seth)
Member Potwierdzony
Dołączył: 4 lata temu
Posty: 1594
 

Kilka dni temu zaliczyłem „Dżentelmenów”. Gdyby wyciąć środkową część filmu, to może… Zabawa figurami (nawet przy najlepszej obsadzie) i konwencją jest mało zabawna, gdy brakuje dobrego scenariusza. Mocne fragmenty to trochę za mało. 


OdpowiedzCytat
Barabasz
(@barabasz)
🙂 Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 225
 

U mnie odwrotnie. Wczoraj obejrzałem film. Po dosyć słabych Waszych recenzjach nastawiłem się na coś cienkiego, a tu zaskoczenie i film bardzo mi się podobał.

Bardzo fajna farsa utkana w historycznych realiach. Film świetnie zagrany, obsada - dużo by tu wymieniać. Świetni aktorzy zarówno główni jaki i drugoplanowi, dobrze ucharakteryzowani i z uwagi na ich liczbę musieli ten film trochę pod siebie podzielić i każdego było trochę ale dobrze się zgrywali. Mnie kompletnie nie nudził, wartka akcja, ten czarny humor do mnie trafiał i w kinie też było wesoło. Trochę mi przypominał Deja Vu Machulskiego, trochę C.K. Dezerterzy Majewskiego. Historia ogólnie wiadomo naciągana, ale to taka forma której się wybacza i wszelkie jakieś nieścisłości historyczne nie mają dla mnie znaczenia. Technicznie też solidnie wykonana praca.

Dla mnie 8/10. Myślę, że nie będzie to zapomniany film. Świetny debiut reżyserski. Chętnie bym obejrzał jeszcze raz.

Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club


OdpowiedzCytat
Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3580
 
Wysłany przez: @barabasz

U mnie odwrotnie. Wczoraj obejrzałem film. Po dosyć słabych Waszych recenzjach nastawiłem się na coś cienkiego, a tu zaskoczenie i film bardzo mi się podobał.

 

Często mamy podobne opinie (poza "Archive" :)), więc jest duże prawdopodobieństwo, że spodoba mi się ten film.


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3538
Topic starter  

@barabasz 

Czy nasze recenzje były słabe? Nie wydaje mi się. Tylko Seth jest mocniej na nie, Kustosz i ja oceniliśmy film pozytywnie i raczej powyżej średniej. Ja dałabym 6-7/10. Z osób, które już widziały, może jeszcze wypowiedzieć się Milady.

Zresztą sam fakt, że film obejrzało już tyle osób z naszego grona, też o czymś świadczy 😉


OdpowiedzCytat
Barabasz
(@barabasz)
🙂 Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 225
 

Odniosłem wrażenie, że ukazaliście więcej minusów niż plusów. Ja bardzo miło spędziłem i wyszedłem zadowolony z kina. Fajny film.

Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club


OdpowiedzCytat
Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3580
 
Wysłany przez: @barabasz

Odniosłem wrażenie, że ukazaliście więcej minusów niż plusów. 

Ja też odniosłam takie wrażenie. Być może mylne. 


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3538
Topic starter  

@yvonne @barabasz

Rozumiem, bo prawda jest taka, że o pozytywach nie bardzo jest co pisać. To, co krótko przedstawił Barabasz - czarny humor, dobra obsada, wykorzystanie historii - też oceniłam dobrze, ale z zastrzeżeniami. I tak naprawdę krytyka dotyczyła właśnie tych zastrzeżeń, czyli bardziej "co można było zrobić lepiej/czego potencjał zmarnowano", a nie "co zrobiono źle". Przykładowo pisałam, że postacie są ciekawe i mają świetną chemię... która jednak nie została wykorzystana. Czy to znaczy, że film był zły? Nie, raczej, że mógłby być lepszy.

Na koniec dodam, że być może byłabym bardziej entuzjastyczna, gdyby nie oczekiwania, jakie miałam po materiałach promocyjnych. Bez tego pewnie bawiłabym się lepiej.


OdpowiedzCytat
Seth
 Seth
(@seth)
Member Potwierdzony
Dołączył: 4 lata temu
Posty: 1594
 

Mnie się wydaje, że i Kustosz, i Maruta znaleźli całkiem sporo plusów. Nie widzę sensu w powtarzaniu argumentu, że przykładowo aktorzy się spisali. U mnie po prostu nie chwyciło. Tyle. 


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3538
Topic starter  
Wysłany przez: @seth

Mnie się wydaje, że i Kustosz, i Maruta znaleźli całkiem sporo plusów. Nie widzę sensu w powtarzaniu argumentu, że przykładowo aktorzy się spisali. U mnie po prostu nie chwyciło. Tyle. 

😆

Dla tych, którym się podobało, za mało pochwał, dla tych, którym nie podeszło, za mało krytyki.

Dopowiem jeszcze,  czego się spodziewałam i co w moim mniemaniu byłoby ciekawsze.

Otóż nastawiłam się, że dotknięci amnezją dżentelmeni będą próbowali ustalić, co się stało poprzedniej nocy - i zasadniczo to robią. Ale uważam, że powinni ograniczyć się do tego zakopiańskiego środowiska, które było niezwykle barwne i wręcz legendarne, a zostało ograniczone do migawek. Przecież w tym artystyczno-kulturowym tyglu można było skonstruować świetną intrygę, opierającą się o wzajemne relacje między postaciami. Mamy tego cień przy zbieraniu zeznań, ale nic więcej. Właściwie nie ma znaczenia, kto się przewija przez ekran, wystarczy, żeby nazwisko z czymś się widzom kojarzyło. A przecież o każdej z tych postaci można nakręcić osobny film! Nie wspominając już o tych, którzy się nie pojawiają, jak choćby Jan Kasprowicz i jego młodsza o ponad 30 lat żona Maria, córka rosyjskiego generała, którą zresztą Witkacy namalował. Mieszkali w willi Harenda na Gubałówce. Dodatkowy smaczek - to właśnie Kasprowicz walnie przyczynił się do zwolnienia Lenina z austriackiego więzienia 😉 Innymi słowy uważam, że filmowi wyszłoby na dobre, gdyby fabuła była bardziej kameralna i skupiona zarówno na samych bohaterach, jak i ich środowisku.

A z innej beczki - jak pisałam, ja Zakopanego i okolic prawie nie znam, ale czy ktoś ze znających kojarzy, gdzie kręcono zdjęcia? Na przykład w scenach z Piłsudskim?


OdpowiedzCytat
Barabasz
(@barabasz)
🙂 Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 225
 

Teatr i szpital nagrywano w Bielsku-Białej. Jaskinia to Mylna. Tam gdzie strzelał Witkacy to chyba koło Kasprowego Wierchu, ale mogę się mylić.

Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4533
 
Wysłany przez: @maruta

A z innej beczki - jak pisałam, ja Zakopanego i okolic prawie nie znam, ale czy ktoś ze znających kojarzy, gdzie kręcono zdjęcia? Na przykład w scenach z Piłsudskim?

Wygląda, że wzorem CzPiP dużo budowano 🙂

Bielski teatr na wyłączność, Zakopane bez turystów, wyborni aktorzy i 70 ton błota na planie. Film "Niebezpieczni dżentelmeni" już w kinach | Dziennik Zachodni

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
 
Wysłany przez: @barabasz

film bardzo mi się podobał.

Mnie także. Ale ja wybierałam się do kina nie mając w zasadzie żadnych konkretnych oczekiwań. Choć nie, pewne oczekiwania jednak miałam. Wiedziałam, że ma to być komedia i miałam nadzieję na coś inteligentniejszego niż to standardowo w polskim kinie wychodzi. I tak się stało. Oglądanie tego filmu było dla mnie przyjemnością i cieszyłabym się gdyby w repertuarze polskich komedii można było znaleźć więcej takich filmów. Podobał mi się pomysł, fabuła i wykonanie.

Wysłany przez: @kustosz

I masz 100% racji, że bardzo mało jest scen, w których tytułowi dżentelmeni występują wspólnie. Podzielili się na pary Żeleński - Conrad i Witkacy - Malinowski i w takiej konfiguracji toczy się akcja. Szkoda. Osią fabuły jest historia wokół Żeleńskiego więc ja się nie dziwię, że pozostałym postaciom nie towarzyszy opowieść, a są jedynie barwnym dopełnieniem. 

Mnie to w ogóle nie przeszkadza. Taki scenariusz. Jest całe mnóstwo filmów gdzie główni bohaterowie wcale nie występują cały czas razem. Poza tym taki podział pozwalał na to aby ukazać jak najwięcej ciekawych przygód tytułowych panów. Przecież wspólnie by tyle nie zdziałali. Poza tym gdyby mieli działać cały czas razem trzeba by było zmieniać cały scenariusz. Według mnie zarzut bezpodstawny. Oddalam. 😉 

Wysłany przez: @maruta

Czy to znaczy, że film był zły? Nie, raczej, że mógłby być lepszy.

Tu się zgodzę, choć nie oznacza to, że oceniłabym ten film źle.

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @milady

Mnie to w ogóle nie przeszkadza. Taki scenariusz. Jest całe mnóstwo filmów gdzie główni bohaterowie wcale nie występują cały czas razem. Poza tym taki podział pozwalał na to aby ukazać jak najwięcej ciekawych przygód tytułowych panów. Przecież wspólnie by tyle nie zdziałali. Poza tym gdyby mieli działać cały czas razem trzeba by było zmieniać cały scenariusz. Według mnie zarzut bezpodstawny. Oddalam.

Nie chodzi o to czy przeszkadza. Jest to po prostu niewykorzystany potencjał scenariusza, bo jeśli zatrudnia się TAKIE postacie to creme de la creme uzyskuje się wtedy kiedy są między nimi interakcje. Zgadzam się więc z Marutą, że najciekawsze fragmenty filmu to te, w których tytułowi dżentelmeni występują razem.


OdpowiedzCytat
Strona 1 / 2
Share: