Mam problem z tym filmem. Mógłbym go uznać za świetny gdyby nie jedno (za to wielkie) ALE. Nigdy nie byłem wielkim fanem twórczości Zdzisława Beksińskiego, byłem za to fanem Tomka Beksińskiego. A to co zrobił Dawid Ogrodnik z tą postacią otwiera mi nóż w kieszeni. Oczywiście nie znałem Tomka osobiście, ale interesowałem się jego osobą, czytałem książkę Wiesława Weissa („Tomek Beksiński. Portret prawdziwy”) na jego temat, wspomnienia ludzi, którzy go znali. Oglądałem też niektóre filmiki, kręcone przez Zdzisława Beksińskiego, z których część niemal w skali 1 do 1 została przeniesiona do fabuły filmu. Niemal, bo wyjątkiem jest właśnie postać Tomka.
Młody Beksiński stworzony przez Ogrodnika to odrażający, agresywny, histeryczny imbecyl, którego trudno znieść przez pięć minut. Koszmarna karykatura tej postaci. Oczywiście Tomek był neurotykiem, indywidualistą, dziwakiem, ale to co widzimy to dziesięciokrotnie przerysowany obraz. Dobrze to widać na przykładzie wywiadu, którego udzielił Jagielskiemu w „Wieczorze z wampirem”. W filmie mamy jego odegrany fragment, który można porównać z oryginałem na You Tube.
Poza tym film może zafascynować, chociaż skupia się wyłącznie na warszawskim okresie twórczości artysty, całkowicie pomijając jego życie w Sanoku. Zdzisław Beksiński pozostawił tak obszerny materiał audio i wideo dokumentujący swoją codzienną, prozaiczną egzystencję, że nie wiem czy znajdzie się drugi taki przypadek w skali globalnej. Z jednej strony pozwala to drobiazgowo odtworzyć jego postać, z drugiej całkowicie odziera go z nimbu niezwykłości towarzyszącego artystom. Zamiast oderwanego od realności, zatopionego w sztuce malarza, tworzącego w zaciszu swojej pracowni, pełnej oryginalnych rekwizytów i dekoracji, mamy zwykłego faceta, twardo stąpającego po ziemi, wcinającego pomidorówkę, wstukującego umowę na maszynie do pisania, malującego swoje obrazy w najzwyklejszym pokoiku w betonowym bloku na warszawskim Służewcu, sprzeciwiającego się nadawaniu im jakiejkolwiek symboliki i znaczeń (nawet tytułów). Zero artystycznej atmosfery, zero ekstrawagancji, żadnych oparów sztuki unoszących się dookoła. Rzemieślnik raczej niż artysta. Zamiast malować obrazy, równie dobrze mógłby mieć w tym pokoiku warsztat i naprawiać telewizory. Nic by to nie zmieniło w wystroju i estetyce pomieszczeń, codziennych czynnościach, tematach poruszanych rozmów, ani atmosferze panującej w domu. Po prostu za grosz nie ma tam magii obcowania ze sztuką, a każdy z nas wyobraża sobie, że powinna być. A co jeśli jej faktycznie nie było? Ale taki dokładnie obraz wyłania się z filmików video kręconych przez samego Beksińskiego, które film tylko dokładnie to odwzorował. Niezwykłe wrażenie.
Niesamowite, przynajmniej dla mnie, są też efekty specjalne. Zawsze kojarzyły mi się jednoznacznie z zupełnie innym rodzajem filmów, wybuchami, pościgami, scenami walki. Tutaj posłużyły min do odtworzenia obrazu budującego się blokowiska z lat 80-tych. Przez cały film zachodziłem w głowę gdzie to było kręcone? Rosja? Białoruś? Ukraina? Nie, to tylko doskonałe efekty komputerowe.
Co jeszcze? Świetna rola Andrzej Seweryna i niezła schowanej nieco w cieniu Aleksandry Koniecznej w roli żony Zdzisława Beksińskiego.
Świetny film, jego siłą na pewno jest to, że budzi skrajne emocje, wywołuje dyskusje, skłania do pogłębienia tematu, nie jest letni. Tylko ten Ogrodnik niepotrzebnie pojechał po bandzie.
Ten film to jedno z moich największych rozczarowań. Więcej napiszę, jak wrócę z wakacji, bo z telefonu ciężko.
Dodam tylko, że jedyne, co mi się w nim podobało to gra Seweryna. Więcej nic.
Ten film to jedno z moich największych rozczarowań.
To prawda.
Bliski był mi Tomasz Beksiński przez wiele wieczorów radiowych. Czekałam z utęsknieniem na "Trójkę pod Księżycem", na muzykę, która przenosiła mnie wtedy w inny wymiar. Cudowne to były chwile. Czasami ze zjadliwym nastrojem i czarnym humorem Tomka chłonęło się ten czas....to było potrzebne. Nigdy nie odniosłam wrażenia o jego osobowości takiej, jak zaprezentował to Dawid Ogrodnik. Wynaturzył go całkowicie i pozbawił własnie TEJ osobowości dając w zamian zachowania neurotycznego psychola. Nie był taki - potwierdzili to jego znajomi i bliskie osoby.
Natomiast Zdzisław Beksiński zawsze robił na mnie ogromne wrażenie ciepłego artysty z tą pomidorówką w tle (piękna rola Andrzeja Seweryna) . Tak, trochę mało magii i oparów artystycznego życia, bo tak sobie artystów wyobrażałam zawsze. Ale nawet malarz Porwasz nie jest aż tak zupełnie inny, prawda? No może ma problem z pomidorówką, bo rzadko jada i nie ten styl i w ogóle...same trzciny, ale nie jest tak uduchowiony jak to zazwyczaj o artystach myślimy. A tak poważnie, to zdziwiłam się w pewnym momencie, że taki artysta jak Zdzisław Beksiński jest zwykłym człowiekiem, ma kapcie, zimą zakłada kurtkę i pije herbatę. Po co to moje zdziwienie, nie wiem.
Ostatnia rodzina....rodzina tragiczna. Tragiczna przez wrażliwość, którą mieli ogromną i dzięki temu byli tacy wiarygodni, prawdziwi i zarazem fascynujący w swojej twórczości.
Do dzisiaj pozostały mi nagrania wieczorów z Tomkiem, w tym ten ostatni. I czasami myślę, że rozumiem go coraz bardziej.
Film warty obejrzenia, mimo tych ALE i niedoskonałości reżyserskiej. Dużo wątków ominięto....wszak to film, nie serial. Jestem przeciwna tylko Dawidowi Ogrodnikowi, który zepsuł postać Tomka zbyt mocno, żeby o tym równie mocno nie wspomnieć.
Do dzisiaj pozostały mi nagrania wieczorów z Tomkiem, w tym ten ostatni. I czasami myślę, że rozumiem go coraz bardziej.
Ja też gdzieś jeszcze mam nagrania płyt z radia z komentarzami i tłumaczeniami tekstów piosenek Tomka Beksińskiego. Najbardziej pamiętam komentarz podsumowujący 1988 chyba rok, ciepły, liryczny, wzruszający, nagrany tam gdzie wybrzmiały ostatnie nuty którejś z wczesnych płyt Dead Can Dance. Mój Tomek Beksiński to ten z "Romantyków muzyki rockowej" w Trójce z końca lat 80-tych. W latach 90-tych mało go już słuchałem.
O Tomku jest grubaśna książka Wiesława Weissa pt. "Tomek Beksiński. Porter prawdziwy", w której polemizuje (również samym tytułem) z Grzebałtowską i z filmem "Ostatnia rodzina", próbując wyprostować wizerunek Tomka.
Dopiero wczoraj obejrzałem ten film. Ja także uważam, że aktor Dawid Ogrodnik nie pasował do tej roli. Znałem Tomka Beksińskiego i on w tym filmie mi go nie przypomina. Za bardzo tu natomiast przypominał mi Mateusza z filmu " Chce się żyć".
A co do Zdzisława Beksińskiego to lubię jego malarstwo. Nawet zwiedziłem rok temu stałą wystawę jego prac w sanockim Muzeum. Byłem pod wrażeniem. Jako, że od półtora roku sam zacząłem malować, parę osób stwierdziło, że on musiał wywrzeć wpływ i na moja skromną twórczość.
Polecam artykuł.
Za bardzo tu natomiast przypominał mi Mateusza z filmu " Chce się żyć".
Muszę w końcu obejrzeć ten film, ale jakoś mi z nim nie po drodze.
Muszę w końcu obejrzeć ten film, ale jakoś mi z nim nie po drodze.
Moim zdaniem to bardzo dobry film - a rola głównego bohatera, Mateusza - wręcz stworzona dla Ogrodnika! Gra w nim niesamowicie. Polecam!
Dawid Ogrodnik w roli Mateusza w firmie „Chce się żyć” to tak , znakomicie zagrał. Ale w Ikarze, Tomka Beksińskiego już nie.