"Na noże" to klasyczny kryminał Riana Johnsona w stylu Agaty Christie czyli znów ograniczona grupa podejrzanych, detektyw "pracujący" głową, wiążący ulotne ślady i doprowadzający sprawę do zaskakującego końca. Atmosfera i narracja bardzo zbliżona do popularnych filmów z Poirotem i tak jak w przypadku tamtych filmów historia jest wyjaśniana na samym końcu.
Przy okazji można zobaczyć całkiem niezłą grupę znanych aktorów poczynając od Daniela Craiga w roli detektywa Blanca, przez Chrisa Evansa, Jamie Lee Curtis, Michaela Shannona, Dona Johnsona, zmarłego niedawno Christophera Plummera a kończąc na głównej bohaterce, którą gra Ana de Armas.
Swoją drogą nie mam zielonego pojęcia dlaczego podczas Złotych Globów film ten był nominowany w kategorii "najlepszy film komediowy lub musical". Fakt, że występują tam elementy "humorystyczne" (tak, rodzina żyjąca jak pijawki na biznesie ojca, żrąca się pomiędzy sobą przed otwarciem testamentu, może rozśmieszyć) nie powoduje, że jest to komedia.
Twtter is a day by day war
Widziałam zwiastun tego filmu jakiś czas temu w kinie. I jakoś mnie nie zachęcił.
Ale już kilka osób mi go polecało, więc może obejrzę 🙂
Widziałam zwiastun tego filmu jakiś czas temu w kinie. I jakoś mnie nie zachęcił.
Popatrzyłem na zwiastun i zupełnie nie odpowiada temu co zobaczyłem w filmie.
Twtter is a day by day war
Oglądałam ten film jakiś czas temu, więc nie wszystko pamiętam, ale ogólne wrażenie pozytywne. Na plus: znakomita obsada, świetny "portret rodzinny we wnętrzu", wartka akcja. Nawet trafne portrety psychologiczne. Wbrew wrażeniu, jakie stworzył plakat i zwiastun, postać detektywa raczej w cieniu.
Minus - po opiniach spodziewałam się jakiejś niezwykle błyskotliwej zagadki i śledztwa. Tymczasem historia owszem, była pomysłowa, ale nie zachwycająca. Przeszkadzał mi głównie brak konsekwencji, wynikający z tego, że twórcy dopasowali reguły świata przedstawionego do potrzeb fabuły, która inaczej po prostu nie miałaby racji bytu.
Swoją drogą nie mam zielonego pojęcia dlaczego podczas Złotych Globów film ten był nominowany w kategorii "najlepszy film komediowy lub musical".
To bardzo podobnie jak ja zachodzę w głowę dlaczego Rosamund Pike dostała w tym roku nominację (i wygrała) w kategorii Aktorka w komedii lub musicalu za udział w filmie "O wszystko zadbam", który nie jest ani komedią ani musicalem.
Snobizm 😉
Hollywood od dawna ma kompleksy i problem z podziałem na sztukę "wyższą" i "niższą". Do tej drugiej wpycha wszystko co rozrywkowe oraz sporą część kina gatunkowego czy komiksowego, poza rodzynkami w stylu "Jokera". W rezultacie wszelkie gremia przyznające nagrody mają zagwozdkę, bo nie wiedzą, jak dać temu wyraz, nie wychodząc jednocześnie na ograniczonych elitarystów. Teoretycznie mogliby dzielić na "dramat" i "wszystko inne", ale jeśli dramat jest jednocześnie np. thillerem to znowu rodzi się problem... W rezultacie dostajemy całkowicie sztuczny, umowny podział, motywowany chyba tylko obawą, że jeśli go nie będzie i przy połączonej puli wygra film rozrywkowy to będzie to hańba dla jury i zniszczenie reputacji krytyków.
Na netflixie miał premierę sequel "Na noże", zatytułowany "Glass Onion". Schemat podobny, podobnie dobra obsada. Opinie pozytywne, choć mieszanie. Zamierzam zrobić sobie seans w wolnej chwili i liczę na dobrą rozrywkę 😉
Zamierzam zrobić sobie seans w wolnej chwili i liczę na dobrą rozrywkę
My też zamierzamy:)
Do plusów należy zaliczyć cameo wielu gwiazd, czasem w zaskakującej formie 😎
Muszę powiedzieć, że mnie film troszke rozczarował, tzn były naprawdę zabawne momenty, zaskakujące zwroty akcji itp itd, ale końcówka wg mnie cienka...
Wczoraj obejrzałem Szklaną cebulę.
Dobra obsada, fajne kino rozrywkowe. Trochę rzeczywiście końcówka słabsza, ale to niestety dotyczy większości filmów. W czasach kiedy"wszystko już było", trudno zaskoczyć czymś świeżym, a jest to rzeczywiście problem.
Tu nie jest aż tak źle, bawiłem się dobrze.
Muszę teraz znaleźć pierwszą część. Jest na Netflixie?
Muszę teraz znaleźć pierwszą część. Jest na Netflixie?
Chyba nie, jest na Amazonie i Playerze. Według upflixa też na innych platformach, ale to by trzeba sprawdzić.
A propos twitterowego wątku - w "Cebuli" mamy wyraźnie Elona Muska 😉 . Może są i analogie do innych bonzów, ale ta jest bardzo wyraźna... Łącznie z gadką, którą można odczytać jako komentarz do sprawy z twitterem.
Obejrzałam. Uwaga, będzie spoilerowo, więc proszę czytać PO obejrzeniu (jeśli ktoś zamierza oglądać).
Ogólnie uważam, że jest gorzej, niż w pierwszej części. Nadal dobrze się ogląda, jednak końcówka staje się nużąca. Zgadzam się, że to najsłabsza część filmu. Także dlatego, że na tym etapie "Glass Onion" przestaje być kryminałem. Na pierwszy plan wychodzi dość nachalny komentarz społeczny - jeśli ktoś oglądał pierwszy sezon "Białego Lotosu" to wie, o co chodzi. Dostajemy chwilową satysfakcję, ale triumf sprawiedliwości jest tak naprawdę pozorny.
Tak jak w "Na noże" bardzo dobrze wypadają zarówno postacie, jak i wcielający się w nie aktorzy. Mamy tutaj zresztą coś w rodzaju "odbicia" portretów z jedynki: tam widz poznawał rodzinę, która zaczynała jako normalna, a potem odsłaniała prawdziwe oblicza. Tutaj dostajemy grupę przerysowanych, "jaskrawych" postaci, które w toku akcji stają się bardziej normalne 😉
Pisałam już o słabej końcówce. Podobał mi się za to twist z bliźniaczkami oraz to, jak go wykorzystano. Okazało się, że oglądaliśmy tylko połowę przedstawienia i dopiero dodanie drugiej połowy stworzyło pełny obraz. Problem w tym, że trochę za długo to trwało.
Niestety Rian Johnson tak upodobał sobie zabawę gatunkowymi schematami, że potężnie przeładował nimi fabułę. Liczba strzelb, które w końcu musiały wypalić, sprawiła, że w którymś momencie przestało to robić wrażenie. Od zachowań postaci, poprzez relacje między nimi, aż po przedmioty. Dla kontrastu chyba po ekranie pałętał się Lebowski, który nie odegrał żadnej roli.
W "Na noże" krytykowałam sposób, w jaki twórcy dopasowywali realia świata przedstawionego do potrzeb fabuły. Tutaj tego tak nie widać. Owszem, bohaterowie zachowują się chwilami... dziwnie, ale jest to uzasadnione psychologicznie i społecznie. Morderca popełnia błędy i podejmuje ryzykowne, lekkomyślne decyzje, ale nie tyle z głupoty (choć o to oskarża go Blanc), co z przekonania o swojej bezkarności. Ogólnie to Andi i Helen zachowują się chyba najbardziej bezmyślnie...
Pisałam już o komentarzu społecznym. Jest silny, a bohaterowie reprezentują różne problemy współczesnego świata, zarówno rzeczywistego, jak i wirtualnego. Sporo też mrugnięć okiem i nawiązań do prawdziwych osób czy wydarzeń.
Podsumowując: lekka rozrywka z gorzkim posmakiem refleksji, ale bez głębi. Jak ta szklana cebula, w której wszystkie warstwy są widoczne... (porównanie z filmu, nie moje).
I tylko mamy Duke'a mi żal.
Obejrzałam.
Wygląda na to, że oglądaliśmy razem, chociaż osobno:) Pierwszego „Na noże” już nie pamiętam, poza ogólnym schematem i wrażeniem, że chyba mi się podobało. Tutaj przez pierwszą godzinę chała i totalna nuda, od porzucenia filmu odwiodło mnie towarzystwo Milady. Dopiero gdy zaczyna się oglądanie brakujących wcześniej fragmentów filmu jest lepiej, ale i tak ledwie znośnie, bo fabularnie to jest gniot mimo fajnego pomysłu. I gdzie te cameo wielu gwiazd Tereso bo ja dostrzegłem dwie: Hugh Granta i Serenę Williams.
I gdzie te cameo wielu gwiazd Tereso bo ja dostrzegłem dwie:
https://naekranie.pl/lekkie/glass-onion-film-z-serii-na-noze-cameo-1671725984#?&gid=1&pid=10
Mnie ubawiła gra on-line z Angelą Lansbury (Murder, She Wrote) i Natashą Lyonne (OINB czy Russan Doll). Przez ekran przeleciał też Ethan Hawke (Przed wschodem słońca), a za efekt dźwiękowy na wyspie odpowiedzialny był Joseph Gordon-Levitt (3rd rock from the Sun), ale o tym dowiedziałam się z ciekawostek, bo nie poznałam. Oraz postacie na produktach 🙂 Plus oczywiście gwiazdy wymienione przez Kustosza. To plus plejada gwiazd robiła wrażenie bardzo dofinansowanej produkcji 😉
Ze swoja opinia jestem blisko Maruty, nie nudziłam się, ale raczej to taka piękna wydmuszka, jutro zapomnę o tym zupełnie.
Ok, czyli po prostu mie mam pojęcia o gwiazdach. Wymienione przez ciebie nazwiska i tytuły są dla mnie kompletnie anonimowe.
I znowu dałem się nabrać. Na czym polega zagadka „kryminalna” w tej produkcji? Toż to klasyczne "Żądło"! Z tym, że „zrobieni na kasę” (oraz na stracony czas, ale jak wiadomo - czas to też pieniądz) zostaliśmy my, czyli widzowie. Netflix podpowiada, że to pozycja nr 1 w polskim TOP10. Aha, czyli albo to manipulacja, albo informacja ilu ludzi właśnie zostało „zrobionych” na szklaną cebulę. A jeśli manipulacja to... musi być po coś. Po co?
Czym jest ten film? Jest jedną wielką kolorową reklamą wszystkiego. Ulokowano tam dziesiątki, a może nawet setki produktów. Tak wiele, że zapomniano o ulokowaniu treści. Obejrzałem wczoraj wieczorem, a dziś już nie bardzo wiem o czym to było. „Obejrzałem”, to zresztą dużo powiedziane, bo co chwilę przysypiałem i tylko dlatego że podobno chrapię, byłem zmuszany do otwierania oczu. Z ekranu biło plastikiem postaci, sztucznymi pozami, wymuszonymi dialogami i wyidealizowanym, wielobarwnym blichtrem.
Teresa użyła dobrego słowa „wydmuszka”, natomiast czy można do tej produkcji dorobić jakiś przekaz psychologiczny lub społeczny (a la Maruta)? Zapewne na takim samym poziomie, jak w 30-sekundowej reklamie, która taki przekaz czasem niesie. Podsumowując: wolałbym obejrzeć kilka inteligentnych reklam i po kilku minutach zająć się czymś innym, niż ten 2-godzinny marketingowy zlepek, gdzie próbowano mi sprzedać najnowsze modele samochodów za milion złotych/sztuka, jacht, pobyt w 6-gwiazdkowym hotelu, laptopy z jabłuszkiem, najnowsze srajfony, dyktafon, stroje i torebki od wybitnych projektantów (ich nazwiska zostały szczegółowo wymienione), topowe alkohole, cygara, soczek ananasowy a nawet prezerwatywy. Dokładnie Durexy.
Jak to dobrze, że czeka mnie niebawem odmiana w postaci starego, dobrego Vabanku.
Jak to dobrze, że czeka mnie niebawem odmiana w postaci starego, dobrego Vabanku.
Miałem tę samą myśl po wczorajszym seansie. Milady przygotowuje się do konkursu więc „Vabank” mam na dniach, nomen omen, jak w banku:)
Chyba najbardziej to spozycjonował mi się Daniel Craig, jako aktor "reklamowy". O ile Bonda mogę przełknąć ze względu na umowną konwencję, to po ostatnich występach w reklamie wódki i po wczorajszej cebuli już mi się odbiło żółcią. Aż mi się przypomniało, jak mając 18 lat piliśmy u kolegi ciepłą wódę, zagryzaliśmy chlebem z cebulą i zapijaliśmy herbatą, bo autentycznie nie było nic innego. Jakiż to był luksus!
Chyba najbardziej to spozycjonował mi się Daniel Craig, jako aktor "reklamowy".
Craig to akurat jedyny element, poza samym schematem, łączącym "Cebulę" z "Na noże", więc dla mnie raczej na plus.