Oglądam właśnie ,,Mów mi Vincent,, w reżyserii Theodore`a Melfi z Billem Murrayem - nigdy wcześniej jakoś nie widziałem tego fimu. STWIERDZAM ŻE JEST ŚWIETNY, i stwierdzam również, że bardzo lubię Billa Murraya - mało kto tak potrafi pokazać emocje prawie bez mimiki, jak on, tak dużo zagrać, tak oszczędnymi środkami.
A film...ładnie skrojona opowieść o życiu...o facecie, który ze zblazowanego, przegranego i zgryźliwego weterana wojny w Wietnamie, który żyje byle jak i bez żadnego celu, zmienia się, gdy zatrudnia się jako ,,opiekunek,, do dziecka samotnie wychowującej 12-letniego syna sąsiadki...niby o niczym, ale tak to zwykle jest w obyczajach
Film trochę o smutnym życiu smutnych ludzi, ale w niezwykle pogodny sposób to życie przedstawiający! Niby z gatunku komedia, ale nie do końca bym się z tym zgodził - bardziej nazwałbym go jednak obyczajowym.
Jak ktoś nie widział - zachęcam, jak widział - chętnie posłucham Waszych ocen, bo jak dla mnie dobre 7-7,5 na 10.