Może trochę przesadziłem z tym przygnębieniem, ale przez większa część seansu odczuwałem lekki smutek. Jakie życie mogła mieć ta porzucona Barbara przez te wszystkie lata? Czekała, czekała, czekała... i doczekała się powrotu oszusta, który może i się ładnie wpasował w życie miasteczka, ale jako Ignac. Nie jestem pewny, a wręcz nie bardzo wierzę, że jego koledzy tak łatwo, jak żona zaaprobują fakt, że zostali oszukani. Ludzie na ogół nie są niestety tacy dobrzy i skłonni do wybaczania.
Nie jestem pewny, a wręcz nie bardzo wierzę, że jego koledzy tak łatwo, jak żona zaaprobują fakt, że zostali oszukani. Ludzie na ogół nie są niestety tacy dobrzy i skłonni do wybaczania.
No wiesz, to tylko lekka, liryczna sielanka pasterska (czy tam skotopaska), więc nie upierałbym się przy realiźmie;) Zresztą dla otoczenia Zenon dalej może być przecież Ignacem,
A ja mam taki problem z tym filmem, że bardziej podobają mi się opisy Maruty niż samo dzieło.
Dla mnie wymowa była prostsza, samotność (zwlaszcza w późnym wieku) jest czymś tak strasznym, że człowiek obniża poprzeczkę i godzi się na dużo więcej. Trudno mi znaleźć jakieś zalety w Ignacym- wykorzystał kobietę (finansowo, uczuciowo) i w potencjalnym ukoronowaniu ich związku najnormalniej w świecie się "zmył". Mógł to zrobić w takiej formie, żeby nie wystawiać jej na pośmiewisko, bo ona przecież nie należała do osób, które łatwo przyjmują wyrazy współczucia...
Po ucieczce Ignaca Barbara byłaby w oczach sąsiadów drugi raz porzuconą żoną, owszem, pewnie spotkałaby się ze złośliwością, ale nie straciłaby pozycji "porządnej kobiety". Wina i potępienie spadłyby na niego. Gdyby został, a sprawa wyszła na jaw, jej sytuacja byłaby nieporównywalnie gorsza - stara baba własnego męża nie poznała, dała się głupia oszukać, a może wiedziała i poleciała na portki, w tym wieku, kto to widział, i kto wie, co się tam u niej działo?
Może, ale można by to rozwiązać inaczej - tzn. żona pogoniła by Ignaca, przyjąć narrację, że to była jej decyzja. On ucieczką ustawił ją w głupiej sytuacji. Ale to na zewnątrz. Przykre jest to, że rozstanie załatwił listem, nie miał na tyle odwagi, żeby jednak porozmawiać... Żona okazała się być wspaniałomyślna, impulsywna i zdeterminowana, ale jego nie lubię 😎
Z drugiej strony małomiasteczkowy klimat, muzyka, obsada, to wszystko zalety tego filmu. I abstrahując od moich dywagacji podobało mi się, że z ich punktu widzenia to był jednak happy end (chyba, że Ignacowi do końca nie powinno się ufać 😎 )
można powiedzieć, że się zgadzam, ale wyciągam inne wnioski. Dlatego napisałam powyżej, że happy end jest w skali prywatnej, osobistej. I że czeka ich mnóstwo problemów. Ale dla mnie to potwierdzenie tego, co najbardziej mi się spodobało: tego wyboru uczucia bez oglądania się na okoliczności, z pełną świadomością konsekwencji.
pogoniła by Ignaca, przejąc narrację, że to była jej decyzja. On ucieczką ustawił ją w głupiej sytuacji. Ale to na zewnątrz. Przykre jest to, że rozstanie załatwił listem, nie miał na tyle odwagi, żeby jednak porozmawiać... Żona okazała się być wspaniałomyślna, impulsywna i zdeterminowana, ale jego nie lubię 😎
Ale nie chodziło o to, żeby go pogoniła, tylko dogoniła - i to jest jej decyzja 😆 . Ignac do końca był przekonany, że Barbara się nabrała i spodziewał się właśnie, że jeśli pozna prawdę to go odtrąci. Gdyby zresztą jego przewidywania się sprawdziły, to dopiero zrodziłoby plotki. Przecież otoczenie zaakceptowało Zenona jako Ignaca, więc jak mogła wygnać własnego męża? Sytuacja, w której znaleźli się bohaterowie, była kłopotliwa, bez dobrego wyjścia. To, co mamy na końcu, to chyba optymalne rozwiązanie, jeśli przyjmiemy, że bohaterowie darzą się uczuciem i chcą razem być. Wszystkie inne opcje byłyby gorsze.
Ale nie chodziło o to, żeby go pogoniła, tylko dogoniła - i to jest jej decyzja
Ale on wg mnie na to nie zasłużył. I nie kierował się jej dobrem, a swoim...
Przecież otoczenie zaakceptowało Zenona jako Ignaca, więc jak mogła wygnać własnego męża?
Np. bo pijak i leń. Zawsze znajdzie się powód 😎
To, co mamy na końcu, to chyba optymalne rozwiązanie, jeśli przyjmiemy, że bohaterowie darzą się uczuciem i chcą razem być.
Ale co przemawia za Ignacym? Uciekł, żeby uniknąć konfrontacji. Happy end jest dzięki żonie, która umiała się wznieść ponad to.
Np. bo pijak i leń. Zawsze znajdzie się powód
Nie leń tylko złodziej. Bo każdy pijak to... 😀
Happy end jest dzięki żonie, która umiała się wznieść ponad to
Jak większość kobiet. Bo gdyby kobiety miały liczyć na facetów, to świat zatrzymałby się w jaskiniach....
Poza tym ten film dlatego jest taki ładny, bo niczego nie mówi wprost i do końca. Zależnie od nastroju oglądającego można sobie dopowiedzieć resztę jak i ubrać emocje filmowe w swoje własne przeżycia.
Podsumowując Ignaca - to tchórz, mięczak i ciapa. Jak większość facetów, wolał uciec niż wziąć odpowiedzialność za ten swój pierwszy krok....Życie to nie zabawa, a on przecież początkowo tak sobie właśnie to zorganizował.
Bo gdyby kobiety miały liczyć na facetów, to świat zatrzymałby się w jaskiniach....
Zabrzmiało jak cytat z „Seksmisji”. Kopernik była kobietą!;)
To, co mamy na końcu, to chyba optymalne rozwiązanie, jeśli przyjmiemy, że bohaterowie darzą się uczuciem i chcą razem być.
Ale co przemawia za Ignacym? Uciekł, żeby uniknąć konfrontacji. Happy end jest dzięki żonie, która umiała się wznieść ponad to.
Oczywiście, że dzięki żonie.
Tak jak pisałam rozczarowało mnie to, że zdecydował się zwiać, ale mimo wszystko czuję do niego sympatię. No i gdyby nie jego ucieczka nie ubawiłabym się oglądając scenę pościgu Barbary za Ignacem.:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Kopernik była kobietą
Bo była! 😀
I nie kłóć mi się tutaj, wszak wiadomo, że wszystko zawsze w rękach kobiet. 🙂