No i mam problem. Bo w zasadzie okazało się, że ja nie znam okładek płyt moich ulubionych muzyków. Gust muzyczny kształtował mi się jak CD jeszcze nie było, wszystko miałam na kasetach przegrywanych z dwudziestej kopii 🙂 Za to pamiętam swoją pierwszą płytę, dostałam ją na urodziny i cieszyłam się, że ach.
Była to płyta Ultravox i mam ją do dzisiaj, w każdym razie miesiąc temu jeszcze była, niestety teraz diabeł ogonem nakrył. Ale okładka....no szału nie ma.
Następną wrytą w pamięć jest płyta The Cure. Kiss me, kiss me, kiss me. Tą sama sobie zakupiłam. I co ciekawe, to przecież jeden z moich ulubionych zespołów. A mam tylko 2 płyty. Oprócz tej przytoczonej wyżej mam tylko Disintegration.
No ale mówimy tutaj o okładkach płyt a nie o muzyce, którą lubimy. Dlatego też w pamięci przywołały mi się znane okładki, które zrobiły na mnie wrażenie jakieś tam, gdzieś u kogoś widziałam, albo wpadło w oko bo się o tym mówiło, albo też czytałam recenzję w gazecie (nie internetowej). W sklepie muzycznym, do którego hasałam raz w tygodniu, sprzedawca pozwalał mi na buszowanie i oglądanie wszystkiego, więc coś tam też w oczach zostało. Niestety ta większość została przez Was już podana. Szczególnie przez @nieprzypadka i @Kustosza :), którzy mi zabrali prawie wszystko co mogłabym pokazać.
Coś tam jednak jeszcze wysupłałam.
Na pierwsze leci Asia, taki brytyjski zespół z nieżyjącym już Johnem Wettonem. To mój mąż miał całą dyskografię i "męczy" mnie tym po dziś dzień. Ale okładki mi się podobają. A najbardziej ta.
Gust muzyczny kształtował mi się jak CD jeszcze nie było, wszystko miałam na kasetach przegrywanych z dwudziestej kopii 🙂 Za to pamiętam swoją pierwszą płytę, dostałam ją na urodziny i cieszyłam się, że ach.
Tak było. Największą atrakcją kiedy trafiłem na Zachód w połowie lat 80 było łażenie po sklepach płytowych i grzebanie w zgromadzonych tam zasobach. Mogłem tylko oglądać i dotykać bo na kupno nie było mnie stać. Płyta winylowa to było dzieło sztuki, przejście na nośnik CD to był już pierwszy stopień degradacji. Kolejnym są mp3 i streaming muzy czyli w ogóle zero okładek i zanik albumów jako zwartych koncepcji artystycznych.
Wczoraj na targach książki pogrzebałem trochę w pudłach z używanymi winylami. Nie po to żeby kupować, ale by jak kiedyś, podotykać i popatrzeć.
Płyta winylowa to było dzieło sztuki, przejście na nośnik CD to był już pierwszy stopień degradacji.
Nie no, bez żartów, dobrze zrobiona okładka CD była tylko mniejsza od LP, za to częściej zawierała dodatki, czy to w postaci książeczek z tekstami czy ze zdjęciami lub/i wywiadami z wykonawcami.
Twtter is a day by day war
@aldona Jako że w niniejszym TOPie dopuszczamy "podkategorię" okładek, które wiele dla nas znaczą, z przyjemnością witam Ultravox i The Collection, którą to okładkę oglądałem na... kasecie, bo nie wszystkie kasety były przecież przegrywane. Kiedy bodajże w 1987 r. udało mi się wyjechać na "para-zachód" czyli do Jugosławii (wymagany był "zachodni paszport") to przywiozłem kilka winyli (które były tam drogie, ale za to były dostępne, torbę oryginalnych kaset z nagranymi albumami i zminiaturyzowanymi okładkami) oraz kilka puszek zachodnich browarów i wszystko to rozpracowywaliśmy u mnie w blokowym pokoiku. Ten Ultravox miałem więc najpierw na kasecie. A że okładka słaba? Ale za to jaka ważna!
Fajnie że wrzuciłaś Asia, bo okładki mają wyjątkowe, od lat w tym samym, bajkowo-kolorowo-smoczym stylu.
Ale że tak mało polskich tytułów? Poszukajcie proszę w pamięci - jeszcze czas. Przecież głównie polskimi wtedy żyliśmy, a wiele z nich miało fundamentalne znaczenie.
Nie no, bez żartów, dobrze zrobiona okładka CD była tylko mniejsza od LP, za to częściej zawierała dodatki,
Dla mnie nie "tylko" tylko "AŻ". Czy "Mona Lisa" albo jakieś inne arcydzieło sztuki malarskiej pomniejszone do rozmiaru 12 cm x 12 cm zachowałoby ten sam walor? Bardzo wątpię. Kwestia książeczki i jej zawartości to inna para kaloszy, która IMO nie ma nic wspólnego z wyglądem okładki, czego dotyczy ten wątek.
. Czy "Mona Lisa" albo jakieś inne arcydzieło sztuki malarskiej pomniejszone do rozmiaru 12 cm x 12 cm zachowałoby ten sam walor?
To kwestia przygotowania okładki. Czy "Bitwa pod Grunwaldem" czy "Panorama racławicka" pomniejszone do rozmiaru 77 x 53 cm, czyli "Mony Lisy" zachowałyby ten sam walor?
Twtter is a day by day war
Ale że tak mało polskich tytułów? Poszukajcie proszę w pamięci - jeszcze czas. Przecież głównie polskimi wtedy żyliśmy, a wiele z nich miało fundamentalne znaczenie.
Polskie okładki to w przeważającej mierze bieda okładki. Ale skoro nalegasz dorzucam jedną, która kojarzy mi się nieodłącznie z dzieciństwem. Miga mi taki flesz w głowie. Mam 5 albo 6 lat, skaczę po wersalce i tańczę z mamą. Bęc, bęc bęc już jeden leci, pac, pac, pac już drugi spadł, bęc, bęc, bęc sypią się dzieci, pac, pac, pac, tłusty różowy grad.
15. 2+1 - "Wyspa dzieci"
To kwestia przygotowania okładki. Czy "Bitwa pod Grunwaldem" czy "Panorama racławicka" pomniejszone do rozmiaru 77 x 53 cm, czyli "Mony Lisy" zachowałyby ten sam walor?
Jest jakaś granica pomniejszania. Zdecydowana większość dzieł plastycznych w rozmiarze płyty CD posiada dla mnie niski walor atrakcyjności. Nawet ilustracja w książce jest większa.
Jest jakaś granica pomniejszania. Zdecydowana większość dzieł plastycznych w rozmiarze płyty CD posiada dla mnie niski walor atrakcyjności. Nawet ilustracja w książce jest większa.
Ty piszesz o pomniejszaniu, ja o tworzeniu okładki. Oczywiście można wrażenie artystyczne uzależniać od wielkości dzieła, jedni lubią Chrystusa ze Świebodzina, inni doceniają figury szachowe Daniela Libeskind'a czy Michaela Arama.
Twtter is a day by day war
Ale że tak mało polskich tytułów? Poszukajcie proszę w pamięci - jeszcze czas.
Ale mi dałeś zadanie bojowe 🙂 Siedziałam i grzebałam w pamięci - na zasadzie wpisuję zespół i patrzę jakie miał wydania. Nieźle się ubawiłam bo np taka Cela nr # okazuje się, że też miała okładkę....ale, że na płytę cd czy do kasety ? 🙂
poza konkursem
No proszę, a jednak się znalazło! I jeszcze by się znalazło, ale mój limit się wyczerpał, więc najwyżej pokonkursowo coś tam wrzucę, jeśli nikt mnie nie wyręczy 🙂
Nie zaproponuję wiele okładek, ponieważ w czasach gdy mocno interesowałam się muzyką wszystko było dostępne już online i zwyczajnie nikt nie kupował płyt. Mam w domu zaledwie garstkę, które dostałam jako prezenty. Zresztą w jednym samochodzie nie mam już nawet odtwarzacza MP3 a jedynie slot na karty, pendrive i mogę sobie spotify'a załączyć.
Chciałam zaproponować 2 okładki Pink Floyd, ale już są.
Więc niech będzie tak:
1. Sanah śpiewa "Poezyje". Podoba mi się nie tylko okładka, ale także wnętrze. Każdy utwór jest osobno opisany wraz ze zdjęciem. Poza tym to Poezyje, więc jako dodatek jest także dołożona klimatyczna zakładka.
2.Morcheeba "Head Up High"
3. The XX
4. Brodka "Granda"
5. Florence and The Machine "Between Two Lungs"
6. Taco Hemingway "Trójkąt warszawski"
7. Taco Hemingway "Marmur"
8. Sanah "Irenka" Super delux box
9. Dżem "Cegła"
10. Leszek Możdżer "Komeda"
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
@milady hi hi, ja mam w samochodzie szufladkę na CD i było to kryterium przy wyborze samochodu. Mam też przetwornicę na 230V i gdy uda mi się trafić na starociach jakiś fajny gramofon, to bywało, że podłączałem go w bagażniku w celu sprawdzenia 🙂
Lubię łudzić się i łudzę ludzi, że ten konkurs coś znaczy, ale uprzejmie przypominam, że zgodnie z zapowiedzią do jutra można zgłaszać nominacje Waszych ulubionych okładek płytowych.
Mamy ich już całkiem sporo, ale może jeszcze ktoś się zdecyduje...
Bumtarara bumtarara... 🙂
@milady hi hi, ja mam w samochodzie szufladkę na CD i było to kryterium przy wyborze samochodu. Mam też przetwornicę na 230V i gdy uda mi się trafić na starociach jakiś fajny gramofon, to bywało, że podłączałem go w bagażniku w celu sprawdzenia 🙂
Dla mnie to było kryterium przy wyborze poprzedniego laptopa. Niestety teraz wybór tych z czytnikiem CD był już tak mały, że musiałam z tego atrybutu zrezygnować, ale zastanawiam się czy nie dokupić sobie zewnętrznego. W samochodzie brak CD też mnie denerwuje nie tylko ze względu na muzykę ale też audiobooki.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Może jeszcze @Yvonne wyśle jakąś Depeche, bo coś wspominała?
Raczej nie.
Już jest tyle nominacji, że się pogubiłam 🙂
@yvonne Bardzo Cię proszę, ściąga w celu odgubienia 🙂
===================================
EDIT:
usuwam ściągę, o północy minął termin zgłoszeń (sorczak Seth, ale sprawy zaszły za daleko o czym się niebawem przekonasz i głos oddany po północy chętnie przyjmuję do wiadomości, ale już nie mogę wrzucić do projektu, bo ten się zamknął, a sporo z tym było roboty, o czym wkrótce 🙂 )
Polska okładka, z pomysłem.
Lady Pank, Ohyda.
projekt: Wojciech Grzymała
zdjęcia: Andrzej Tyszko