A tymczasem:Pożar wokół elektrowni w Czarnobylu
Żeby się nie okazało, że nie będzie gdzie jechać...
Kwiecień w Czarnobylu powinien być miesiącem specjalnej troski.
Typ palił śmieci we wsi, to co zostało zebrał na wózek i wywiózł za wieś, wywalił na łąkę. Trawa się zajęła, wiatr przerzucił płomienie na las... ech!
Twtter is a day by day war
A ten człowiek, co te śmieci tak sobie palił, to typ bez wyobraźni czy wręcz przeciwnie? Bo coś mi się wydaje, że nie o żadne tam palenie za wsią tu chodziło, tylko o specjalne podpalenie. Ale nic w sieci nie znajduję na potwierdzenie mojej teorii spiskowej.
A ten człowiek, co te śmieci tak sobie palił, to typ bez wyobraźni czy wręcz przeciwnie? Bo coś mi się wydaje, że nie o żadne tam palenie za wsią tu chodziło, tylko o specjalne podpalenie. Ale nic w sieci nie znajduję na potwierdzenie mojej teorii spiskowej.
Według informacji z Ukrainy to idiota, który zawsze tak robił. To jest druga zidentyfikowana osoba, nic nie wiem na temat tego co robiła pierwsza.
Twtter is a day by day war
Ależ jestem odcięta od informacji. Gdyby nie post Maruty nic bym nie wiedziała. 🤨
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ależ jestem odcięta od informacji. Gdyby nie posta Maruty nic bym nie wiedziała. 🤨
W tym momencie czuję się jak ten profesor z przerabianego sto razu dowcipu 😉
Rozmowa kwalifikacyjna na kierunek nauki polityczne. Profesor rozmawia z kandydatką
- Co Pani wiadomo na temat programu ekonomicznego dla Polski, realizowanego przez ministra Rostowskiego?
Dziewczyna milczy
- No to co pani wie o polityce społecznej rządu Tuska?
Dziewczyna milczy.
- A wie pani chociaż, kto to jest Jarosław Kaczyński? A nazwisko Duda z jakim urzędem w Polsce się Pani kojarzy?
Dziewczyna milczy.
- A skąd Pani pochodzi?
- Z Bieszczad panie profesorze.
Profesor podszedł do okna, wygląda na ulicę, chwilę się zastanawia i mówi do siebie:
- A może by tak rzucić to wszystko i wyjechać w te Bieszczady?
A wiadomo co dalej z tym pożarem? Ugasili już? U nas to w weekend o chmurze radioaktywnej co z wiatrem miała przyjść mówili.
A wiadomo co dalej z tym pożarem? Ugasili już? U nas to w weekend o chmurze radioaktywnej co z wiatrem miała przyjść mówili.
Z tego co kojarzę to jakieś ulewy były.
Twtter is a day by day war
A co z tą chmurą radioaktywną? Nadciąga?
A co z tą chmurą radioaktywną? Nadciąga?
Według mojej wiedzy to cały dym z pożarów już dawno "poszedł" na południe, czyli w stronę Kijowa.
Twtter is a day by day war
Dziś rocznica. Kolejna.
Łatwo mi zapamiętać, ponieważ tego dnia wypadają akurat urodziny mojej mamy.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Łatwo mi zapamiętać, ponieważ tego dnia wypadają akurat urodziny mojej mamy.
Z tego samego powodu przypomniałam sobie i w tym roku o rocznicy wybuchu reaktora numer 4 w Czarnobylu.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Z tego samego powodu przypomniałam sobie i w tym roku o rocznicy wybuchu reaktora numer 4 w Czarnobylu.
To mi się z kolei przypomniało, że wtedy kiedy wybuchł, było znacznie cieplej niż dzisiaj:)
To mi się z kolei przypomniało, że wtedy kiedy wybuchł, było znacznie cieplej niż dzisiaj:)
Było. Wędrowaliśmy wtedy ze znajomymi ze studiów po Beskidzie Niskim i łaziliśmy po górkach w krótkim rękawku.
Twtter is a day by day war
Z tego samego powodu przypomniałam sobie i w tym roku o rocznicy wybuchu reaktora numer 4 w Czarnobylu.
To mi się z kolei przypomniało, że wtedy kiedy wybuchł, było znacznie cieplej niż dzisiaj:)
I pamiętasz akurat 26 kwietnia? 🧐 Bo ja pamietam, że było bardzo ciepło, ale 1 maja, gdy zaciągnęli nas na pochód, z którego wracaliśmy pieszo przez pół miasta.
Potem z kolei pamiętam dzień z lugolą. Najpierw rodzice kumpla w trybie awaryjnym ściągnęli go do domu, bo „coś wisiało w powietrzu”. Wobec tego, wskoczyłem na rower i śmigałem po osiedlu. Widząc pielgrzymki do przychodni, również się tam udałem.
Ustawiłem się w kolejce i grzecznie czekałem na swoją kolej. Byłem smarkaczem z podstawówki, ale nikt nie robił problemu, że jestem sam. Łyknąłem płyn, dostałem karteczkę, a na koniec jakaś Pani poprosiła mnie, żebym na razie odstawił rower, posiedział w domu i poczytał książki.
No to czytałem 😉
Oststnie skojarzenie, to moja nauczycielka języka polskiego, która rozmawiała z nami na temat tego, co się wydarzyło i w pewnym momencie zwróciła uwagę, że na ustach czuje jakiś dziwny smak. Ja niczego nie czułem.
Ja też pamiętam, że wtedy było ciepło. Chodziłam do zerówki w przedszkolu i pamiętam jak cała grupa siedziała tęsknie spoglądając w okna, bo wszyscy chcieli iść pobawić się na na dwór, a tu nie można było i trzymali nas w dusznej sali (okna też pozamykane).
Swoją drogą, coraz bardziej denerwują mnie artykuły o tym, że podanie płynu Lugola było niepotrzebne. A właściwie nie same artykuły, a nagłówki w sensacyjnym tonie a la odkrycie teorii spiskowej.
Chwilami mam też wrażenie, że dzisiejsi naukowcy i dziennikarze nie bardzo potrafią zrozumieć ówczesne realia. Z Medonetu: "Kilkadziesiąt lat po wydarzeniu eksperci mówią, że picie płynu Lugola było niepotrzebne. Nie było ryzyka, że nad Polskę radioaktywny izotop jodu dotrze w niebezpiecznym stężeniu." - ok, kilkadziesiąt lat po wydarzeniu można tak mówić, ale w 1986 r. nie było żadnej możliwości by ocenić, czy jest takie ryzyko. Pewnie byli ludzie, którzy wiedzieli, co konkretnie się dzieje, ale długa tradycja przyjaźni polsko-radzieckiej nie opierała się na zaufaniu i prawdzie.
I pamiętasz akurat 26 kwietnia?
26 kwietnia nie pamiętam, pamiętam 28.04 lub 29.04 kiedy już ogłoszono alarm. Miałem wtedy WF na boisku szkolnym.