Forum

"Wielka Woda" prd. ...
 
Notifications
Clear all

"Wielka Woda" prd. 2022 r.

Strona 1 / 3

Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
Topic starter  

Miałam napisać tylko 3 zdania, ale że tych zdań wyszło nieco więcej to w konsekwencji moją recenzję serialu "Wielka Woda" możecie przeczytać na PORTALU. Być może ktoś z was również oglądał ten serial i ma zbieżną z moją opinię na jego temat bądź też ma opinię zupełnie odmienną. Jeśli tak to chętnie podyskutuję.:)

Temat został zmodyfikowany 1 rok temu przez Milady

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


Cytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3033
 

Oglądałem i moje ogólne wrażenia są wręcz przeciwne - sam serial OK, ale po kiego grzyba ten karykaturalny wieloryb grany przez Dymnę? 

I jeszcze co mi się rzuciło w oczy i zadziwiło - serial Netflixu, a geja żadnego. 


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
Topic starter  
Wysłany przez: @hebius

serial Netflixu, a geja żadnego. 

Ani lesbijki. Też to zauważyłam.

Wysłany przez: @hebius

Oglądałem i moje ogólne wrażenia są wręcz przeciwne - sam serial OK

I wdaje ci się realny? Gdyby ktoś mi powiedział, że to serial o jakiejkolwiek powodzi to też zachwytu nim by u mnie nie było. Zapewne głównie przez jego schematyczność i odrealnioną historię głównej bohaterki (tak w ogóle to która nastolatka zachowuje taki spokój w sytuacji gdy nagle odnajduje swoją matkę).

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3033
 

W ogóle się nie zastanawiałem nad tym wątkiem. Serial wydał mi się całkiem realny w zakresie walki polskich władz z kataklizmem.


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

Mnie też serial rozczarował. Bolesny schematyzm i irytująca główna rola. Jaśmina Tremer to chyba pierwsza główna rola Agnieszki Żulewskiej. Ja przynajmniej kojarzą ją z ról drugoplanowych. Cały film leci na jednym wkurwie i tej samej minie. Wątek prywatny, wydumany. Co do Anny Dymnej zgadzam się z Hebiusem. Jej rola to taka mocno rozwojowa Barejowa z „Excentyków”, upchnięta w fabule na siłę, właśnie w ramach wydumanej akcji. No wolałbym jej w tej strasznej wersji nie oglądać:)

W przeciwieństwie do Milady, lato 1997 bardzo dokładnie pamiętam. Jeszcze zanim powódź dotarła do Polski spotkałem ją w Czechach. Wracałem akurat samochodem z Austrii i po drodze było wiele utrudnień. Pamiętam dylematy, jechać czy nie jechać dalej, skoro trza wjechać w wodę, która nie wiadomo jak jest głęboka. Ale dotarłem bezpiecznie do domu i już następnego dnia gnałem do Giżycka bo zaczynaliśmy z kolegami dwutygodniowy rejs po WJMach. Przez całą powódź we Wrocławiu żeglowaliśmy sobie po Mazurach. Pewnie niezbyt to chwalebne, ale nastroju grozy nie było, pamiętam raczej rozmowy w stylu: „ale jaja, ludzie pływają kajaczkiem po Kozanowie”. Bo akurat Kozanów i w ogóle Wrocław znaliśmy, nasza praca wiązała się z częstymi wyjazdami, również tam. Informacje docierały z prasy (jeśli kupiliśmy gazetę w porcie) i drogą telefoniczną. Telewizji nie oglądaliśmy. Generalnie, świetny to był wyjazd. Dwutygodniowy rejs dziś wydaje mi się kompletną abstrakcją. Mam gdzieś nawet film z tego wyjazdu bo w Austrii kupiłem sobie kamerę video. Tyle, że na kasety 8 mm, więc nie wiem nawet jak to teraz odtworzyć. No dobra, trochę się zapędziłem z tą osobistą dygresją.

Podsumowując, serial do obejrzenia, ale bez rewelacji. Jest jeszcze film dokumentalny o tworzeniu tego serialu i przy okazji chyba o powodzi, ale jeszcze nie widziałem. Może będzie ciekawszy.

Post został zmodyfikowany 1 rok temu 4 times przez Kustosz

OdpowiedzCytat
Nieprzypadek.pl
(@nieprzypadek-pl)
Member? Potwierdzony
Dołączył: 2 lata temu
Posty: 751
 

Dla mnie ten serial to jedno wielkie wkurzenie. Tak, niewątpliwie udało się twórcom wprowadzić mnie w stan permanentnej irytacji. Kiedy już dopłynąłem do finału - a nie było to zbyt trudne, bo nurt był wartki – byłem autentycznie zmęczony. Przez co? Właśnie przez owo poddenerwowanie. Wnerwiające było chyba wszystko: główni bohaterowie i ich zachowania (nie mam uwag co do aktorstwa), zacietrzewienie, ludzka głupota, egoizm, wyrachowanie decydentów, bezsilność władzy, brak zarządzania kryzysowego i tak dalej… I doszedłem do wniosku, że musiał to być celowy zabieg. Takie intencjonalne, trochę karykaturalne przerysowanie, przejechanie prętem po kracie klatki ze zwierzętami z wrocławskiego ZOO, które i tak już były w stanie pobudzenia. Ale po co? Jeśli tylko dla zwiększenia oglądalności (czyli dla kasy) – no to słabo. Ale jeśli (mam taką nadzieję) był w tym jakiś zamysł edukacyjny, ostrzegawczy (hej, za chwilę jakiś kataklizm może się powtórzyć – ogarnijcie się ludzie), to jestem w stanie spakować moje nerwy w konserwy, zjeść tę utopioną żabę i zapić wodą z rzeki, tylko po to, by to wszystko, co tam nam pokazano, więcej się nie powtórzyło. A jak na rodzimą produkcję, to pokazano całkiem zgrabnie. Cieszy fakt, że polski film może zostać zrobiony z rozmachem i na pełnej „k…ie”.

-----------
PS. a jeszcze sobie przypomniałem: muzyka też była wkurzająca. Rzeczywiście, żadnych piosenek z epoki (oprócz końcowej), tylko takie elektryzujące i powtarzane co chwilę, narastające "wrrrrrrruuuuuum". Już to gdzieś słyszałem, albo w "Czarnobylu" albo w "Wojnie światów". Takie typowo podprogowe wyprowadzanie z równowagi.

Post został zmodyfikowany 1 rok temu przez Nieprzypadek.pl

OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @nieprzypadek-pl

...zacietrzewienie, ludzka głupota, egoizm, wyrachowanie decydentów, bezsilność władzy, brak zarządzania kryzysowego i tak dalej…

Moment, ale tak jest zawsze w tego typu filmach:) To właśnie ów bolesny schematyzm. Zawsze jest jeden sprawiedliwy, który jako jedyny dostrzega zagrożenie, ostrzega, ale nikt nie wierzy albo nie chce wierzyć bo prawda jest niewygodna z przyczyn politycznych, zawodowych czy innych. Grono osób odpowiedzialnych za zbliżający się kryzys to banda kretynów, którzy najpierw deprecjonują autorytet jedynego sprawiedliwego, a potem jest już za późno.


OdpowiedzCytat
Nieprzypadek.pl
(@nieprzypadek-pl)
Member? Potwierdzony
Dołączył: 2 lata temu
Posty: 751
 
Wysłany przez: @kustosz

Zawsze jest jeden sprawiedliwy

tylko że tu nie było nawet jednego sprawiedliwego, bo młoda pani Tremer sama gubiła się w zeznaniach, ponadto trudno było jej zaufać skoro jechała na wspomagaczach. A jak spojrzeć na jej przeszłość, to na drugie musiała mieć Pomyłka.


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @nieprzypadek-pl

tylko że tu nie było nawet jednego sprawiedliwego, bo młoda pani Tremer sama gubiła się w zeznaniach, ponadto trudno było jej zaufać skoro jechała na wspomagaczach.

E tam, myliła się bo dali jej nieaktualne dane do modelu. Te wspomagacze nie były chyba aż tak widoczne, ale faktycznie mogła zadbać o większą dyskrecję w tym względzie. Ale "sprawiedliwy z problemami" to też przecież schemat. 90% glin we wszystkich serialach ma taki profil.


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
Topic starter  
Wysłany przez: @nieprzypadek-pl

młoda pani Tremer sama gubiła się w zeznaniach

Nie do końca. Przecież każdy wie, że żeby stworzyć prawidłowy model trzeba bazować na danych. A dane, które otrzymała Tremer były nieaktualne i wszyscy byli zdziwieni, że to może mieć jakieś znaczenie.

Wysłany przez: @nieprzypadek-pl

ponadto trudno było jej zaufać skoro jechała na wspomagaczach. A jak spojrzeć na jej przeszłość, to na drugie musiała mieć Pomyłka.

Co prawda mnie jej postać irytowała i jak pisałam cała historia jej życia jak dla mnie mogłaby wlecieć z fabuły filmu. Ale jeśli już próbujemy oceniać jej wiarygodność przez pryzmat tego, że była kiedyś uzależniona a teraz się leczy to jestem zdecydowanie przeciwna jej krytyce. W tamtej chwili funkcjonowała normalnie. Poza tym jeśli mieli tego typu obiekcje to mogli jej nie zapraszać do konsultacji.

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Nieprzypadek.pl
(@nieprzypadek-pl)
Member? Potwierdzony
Dołączył: 2 lata temu
Posty: 751
 

No dobra, powiedzmy że jest to schemat. Jakbyś więc to zrobił, jeśli serial jednak bazował na faktach i w pewnym sensie twórcy nie mogli przerwać tamy (schematu) skoro ludziska bronili jej widłami i przerwać nie dali 🙂


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @nieprzypadek-pl

Jakbyś więc to zrobił, jeśli serial jednak bazował na faktach i w pewnym sensie twórcy nie mogli przerwać tamy (schematu) skoro ludziska bronili jej widłami i przerwać nie dali

Ja nie wiem jakie są fakty, wątpię żeby serial zbytnio się o nie troszczył. Teraz panuje moda na bardzo swobodną interpretację faktów.


OdpowiedzCytat
Nieprzypadek.pl
(@nieprzypadek-pl)
Member? Potwierdzony
Dołączył: 2 lata temu
Posty: 751
 
Wysłany przez: @kustosz

swobodną interpretację faktów.

Czyli fakty prawie autentyczne 🙂

 

Wysłany przez: @milady

jej wiarygodność przez pryzmat tego, że była kiedyś uzależniona a teraz się leczy

Tylko że ja nie do końca jestem pewny, czy ona się tym metadolem leczyła, czy raczyła. A fakty są takie, że to może być autentyczna różnica 🙂

Podsumowując: nie wiem, czy jestem po Waszej stronie wałów, czy po przeciwnej, a może stoję na górze tamy i nie mogę się zdecydować na którą stronę przeleją się moje odczucia. I pewnie się nie dowiem, bo nigdy więcej tego serialu nie obejrzę i za miesiąc zapomnę o czym dokładnie był. Na pewno nie podzielam bezkrytycznych zachwytów, że och i ach i wogle i najlepszy polski film itepe. Ale też nie za bardzo się czepiam, bo nie mam pomysłu czy i jak można by to było zrobić lepiej. Kulisy obejrzałem z rozpędu. Takie tam opowieści dziwnej treści, czyli co poeta miał na myśli.

 


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3033
 
Wysłany przez: @kustosz

Jest jeszcze film dokumentalny o tworzeniu tego serialu i przy okazji chyba o powodzi, ale jeszcze nie widziałem. Może będzie ciekawszy.

Nie jest. Zawiesiłem oglądanie po dwóch częściach i zapomniałem dokończyć.

Jeszcze co do tego wątku Jaśminy, eks-kochasia grubasa i wspólnej córki - powinienem był raczej napisać, że starałem się w ogóle o nim nie myśleć, bo w ogóle nie składało mi się to do kupy (nastoletnia córka nic nie wie o swojej matce, tatuś z oddaniem opiekujący się niedoszła teściową, która nie ma świadomości istnienia wnuczki - jakież to wszystko wiarygodne!). Ot przyjąłem całość do wiadomości - że zaistniało - jak ansible u Le Guin, urządzenie do natychmiastowego kontaktu między planetami. 


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3033
 

Nie ogarniam też dramatycznej sytuacji z dwoma topielcami.

Spoiler
o topielcach
Dlaczego utonął sąsiad, który zszedł po zapasy do piwnicy.? Ta woda zalała Kazanów tak błyskawicznie, minut i po wszystkim, już się nie dało wyjść z dołu, niczym z auta, które wpadło do rzeki? 

Młodą wciągnęło do wody na schodach podziemnego przejścia, gdy goniła uciekniętego psa i była ta niepewność - przeżyła, czy nie, z momentem dramatycznym w postaci znalezienia topielicy w takiej samej bluzie, w jakiej się nosiła. Dowiedzieliśmy się, że dziewczyny wymieniły się bluza za gwizdek. No i OK. Tylko czemu topielica nałożyła po wymianę przemoczoną bluzę? Bo przecież wymiana miała miejsce po ucieknięciu psa i niedoszłym utonięciu młodej.


OdpowiedzCytat
irycki
(@irycki)
Pan Motocyklik Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 480
 
Samego filmu nie widziałem i nie wiem czy zamierzam. Odnoszę się tylko do jednej kwestii:
Spoiler
Spoiler

Wysłany przez: @hebius

Dlaczego utonął sąsiad, który zszedł po zapasy do piwnicy.? Ta woda zalała Kazanów tak błyskawicznie, minut i po wszystkim, już się nie dało wyjść z dołu, niczym z auta, które wpadło do rzeki? 

Nie wiem jak to wyglądało wtedy. Oglądałem filmiki z następnej powodzi w 2010. Tam, jak poszły umocnienia z worków, cały Kazanów zalało w kilkanaście minut. Poszczególne bloki to były pojedyczne minuty.

I teraz druga kwestia - nie wiem jak wyglądają piwnice w tych domach. W moim byłym warszawskim to był labirynt. Ja do wyjścia miałem trzy zakręty i schody, a wcale nie byłem na końcu (jeszcze jeden zakręt był). A pomijając nawet odległość, wejście po schodach po których leje się wodospad pewnie byłby sporym wyzwaniem nawet dla bardzo sprawnego człowieka.

„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)


OdpowiedzCytat
Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3582
 
Wysłany przez: @milady

Miałam napisać tylko 3 zdania, ale że tych zdań wyszło nieco więcej to w konsekwencji moją recenzję serialu "Wielka Woda" możecie przeczytać na PORTALU. Być może ktoś z was również oglądał ten serial i ma zbieżną z moją opinię na jego temat bądź też ma opinię zupełnie odmienną. Jeśli tak to chętnie podyskutuję.:)

Mam ten serial od jakiegoś czasu na liście do obejrzenia, ale po Twojej recenzji spadł na niższą pozycję 🙂


OdpowiedzCytat
Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3582
 
Wysłany przez: @kustosz

 Co do Anny Dymnej zgadzam się z Hebiusem. Jej rola to taka mocno rozwojowa Barejowa z „Excentyków”, upchnięta w fabule na siłę, właśnie w ramach wydumanej akcji. No wolałbym jej w tej strasznej wersji nie oglądać:)

Zastanawiam się, czy to lapsus, który Ci zgrabnie wyszedł, czy specjalnie przekształciłeś Bayerową w żeńską wersję Barei?

Fajnie wyszło 🙂


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @yvonne

Zastanawiam się, czy to lapsus, który Ci zgrabnie wyszedł, czy specjalnie przekształciłeś Bayerową w żeńską wersję Barei?

Niestety przypadkowo:)


OdpowiedzCytat
Nieprzypadek.pl
(@nieprzypadek-pl)
Member? Potwierdzony
Dołączył: 2 lata temu
Posty: 751
 
Wysłany przez: @hebius

Nie ogarniam też dramatycznej sytuacji z dwoma topielcami

A ja ogarniam.

Są rzeczy, które wydają się niewiarygodne… Niemożliwe? Nieprawdopodobne?… Jako, że przedmówcy wtrącili trochę prywaty, więc i ja Wam opowiem o mojej Wielkiej Wodzie. Może bez pewnych szczegółów, bo te to raczej przy Wielkiej Wódzie, no ale posłuchajcie…

Jest czerwiec 2013, wracam do Warszawy z wakacji, trasą od północy, od strony Łomianek. Mam na pokładzie mojego samochodzika osobę niepełnosprawną (psychoruchowo). To, dlaczego opiekuję się tą osobą, która stara się uciec przed całym światem, stanowi oddzielną historię, z wątkiem  kryminalnym, tak nieprawdopodobnym, że pozwolę sobie pominąć, bo prędzej planety by się spotkały, niż ktoś mógłby uwierzyć. W każdym razie zapewniam, że nic i nikt nie pisze takich historii, jak samo życie i wszystko jest możliwe, wszystko może zdarzyć się. Nigdy nie można mówić „nigdy”.

W pewnym momencie, na wysokości Kępy Potockiej, policja przekierowuje nas z 7-ki w prawo na Trasę Armii Krajowej, bo podobno Wybrzeże Gdyńskie jest zamknięte ze względu na jakieś wydarzenie sportowe. Stajemy w gigantycznym korku, tuż pod wiaduktem na Mickiewicza. I w tym momencie po raz pierwszy zderzają się planety: jasne niebo błyskawicznie zaciąga się czarnymi chmurami, z których po chwili dosłownie chlusta nawałnica wody. To nie jest jakaś tam ulewa, lecz współczesny ekwiwalent biblijnego potopu. Rzędy samochodów zajmują szczelnie 3 pasy jezdni, a my jesteśmy w najniższym jej miejscu, ponieważ ulica tworzy tutaj nieckę czyli wgłębienie. Nieckę, otoczoną z dwóch stron wysokimi nasypami ziemnymi. A te z kolei zwieńczone są ciągiem wielkich ekranów dźwiękochłonnych. Znajdujemy się więc w pułapce bez wyjścia: ani do przodu (korek), ani do tyłu (korek), ani na boki (barierki i nasyp). Wody zaczyna przybywać, gdyż (jak można sprawdzić w mediach) Trasa AK została źle zaprojektowana i nie przewidziano odpowiednich odpływów. Po chwili silnik zasysa wodę i samochodzik gaśnie na zawsze (niestety moim wujkiem nie był wynalazca Gromiłło). Z nieba nadal leje, a woda szybko zakrywa maskę samochodu. Już nie jest mi do śmiechu. Kończą się komentarze w stylu: „zaraz przestanie / wszystko będzie dobrze / nic się nie martw / na pewno ktoś nam pomoże”. Trzeba się ewakuować i to szybko, bo pewnie oglądaliście na filmach, że później, pod naporem wody mogą być problemy z opuszczeniem pojazdu, zwłaszcza, gdy elektronikę szlag trafił. Wyciągam mojego niepełnosprawnego pasażera, więc jak ktoś drwi ze sceny z udziałem Anny Dymnej w serialu, to proszę, niech nie drwi. Jesteśmy już zanurzeni po piersi w wodzie. Omijając inne pojazdy i krzycząc „ludzie uciekajcie” (bo kierowcy nadal się zastanawiają co robić), docieramy do brzegu ulicy. Na tym etapie woda ułatwia zadanie, bo zmniejsza ciężar właściwy osoby. Do czasu. Nasyp ziemny pnie się ku górze i aktualnie przypomina śliską górkę, z której zjeżdżaliśmy w dzieciństwie na czym tylko się dało. Aktualnie nie pokrytą śniegiem, tylko błotem. Na jedno wychodzi, tylko że nikt na nas nie nakrzyczy za zniszczone ubranie. Wczepiając palce w ziemię, łapiąc się kęp trawy zaczynamy wspinaczkę pod górę. Z sąsiednich samochodów pojawiają się ludzie, ktoś mi pomaga. Po kilku zjazdach, niebywałym wysiłkiem woli docieramy na górę nasypu, lecz tu czeka kolejna pułapka, czyli ściana przydrożnych ekranów. Projektant trasy nie przewidział wyjść bezpieczeństwa, więc nie ma jak wydostać się na zewnątrz. Tymczasem pode mną widzę, że sytuacja robi się iście dramatyczna. Do pozostałych kierowców dociera wreszcie stan zagrożenia. Są tam kobiety i dzieci. Zaczepiam jakiś ludzi, którym też udało się już wspiąć na górę nasypu, proszę o przypilnowanie mojego podopiecznego i zjeżdżam na dół, do wody. Pomagam innym, wyciągam z samochodów kobiety i dzieci. Teraz już trzeba pływać żabką, bo miejscami tracę grunt pod nogami, a do najniższych nie należę. Woda zalewa samochody po dach. Od wjazdu na trasę AK minęło może kilkanaście minut. Na wiadukcie na Mickiewicza zbiera się tłumek gapiów. Wyciągają telefony. Widzę nawet dwóch mundurowych. Krzyczę „Ludzie pomóżcie!” Nikt się nie rusza, za to coraz więcej osób kręci filmiki. Można je znaleźć na Youtube. Gdy wszyscy pasażerowie są już bezpieczni, ponownie wspinam się na nasyp. Mojego podopiecznego nie ma. Nie będę opowiadał co czuję w tym momencie, bo i tak nikt nie uwierzy. Ale okazuje się, że kilkanaście metrów dalej, przy łączeniach ekranów, pozostała szpara, przez którą przeciskają się wszyscy „powodzianie”. Pozostaje mieć nadzieję, że nic się nie stało. Mimo to płynę wzdłuż Trasy AK w stronę Wisły, do kładki dla pieszych, na której pojawiają się strażacy. Wciągają mnie na górę. Pytam, czy nie widzieli takiej to, a takiej niepełnosprawnej osoby, patrzą na mnie jak na wariata, wołają policjantów, opowiadam całą historię. Tak, używam mocnych, dosadnych słów, zrozumiałych dla każdego funkcjonariusza. Włączają krótkofalówki, łączą się z centralą. Pojawia się ktoś z kamerą wiadomości. Proszę by nadali komunikat, że szukam mojego podopiecznego. Mój telefon komórkowy co prawda tkwi w kieszeni, ale zakończył swój żywot. Po dłuższym oczekiwaniu udaje się ustalić, że jacyś ludzie zaopiekowali się moim podopiecznym, jest bezpieczny, obok, w bloku na Mickiewicza, suszą mu ubranie. Ufff. Dostaję adres, ktoś udostępnia mi telefon, umawiamy się na później. Dzwonię do przyjaciół, proszę o pomoc, udzielam instrukcji co, jak i gdzie. Są gdzieś na działce, pod Warszawą u nich świeci słońce. Za chwilę wsiądą w samochód, przyjadą, pomogą. Mogę z powrotem wskoczyć do basenu na trasie AK, dopłynąć do samochodu i zatroszczyć się o mienie. Wszystko diabli wzięli. Cały wakacyjny bagaż, wszystkie rzeczy, elektronika no i oczywiście samochód – stracone. Ubezpieczenie zapłaci jak za grata do kasacji. Ale teraz trzeba go wypchnąć z dołka. Również kilku innych kierowców wraca po swoje rzeczy. Pomagamy sobie nawzajem. Wypychamy kolejne pojazdy do przodu, na pobliską stację benzynową. Władze miasta zamkną Trasę AK i po jakimś czasie wybudują tu tzw. akwarium, czyli dach nad ulicą, który ma zapobiegać takim powodziom w przyszłości.

Jakiś czas później dowiaduję się, że w znanym filmie „Wojna Polsko-Ruska” jedna z ostatnich scen kręcona jest właśnie tu, na Trasie AK, na przystanku autobusowym, oznaczonym numerem 666.

Nie musicie mi wierzyć, ale dziękuję za uwagę.


OdpowiedzCytat
Strona 1 / 3
Share: