Nie wiem czy nie jest to najlepszy polski serial jaki widziałem w ostatnich latach. Wędrówka przez mroczną warszafkę półświatka, w którym kreska koki zbliża pozornie odległe od siebie sfery, łącząc celebrytów, polityków, biznesmenów, hipsterów i bandytów. Przewodnikiem jest tutaj Kuba, dealer, główny bohater serialu. Opanowany, perfekcyjny profesjonalista, bardziej chłodny obserwator niż uczestnik wydarzeń, choć koks, który dostarcza jest spirytus movens tego świata. Kiedy zostaje zmuszony żeby wyjść ze swej roli, jego poukładane życie coraz bardziej się sypie.
Przemoc, sex i szmal. Zepsuty, wulgarny, odrażający świat, ale jednocześnie fascynujący. I nie jest to płaskie jak lotnisko kino Patryka Vegi, raczej próba wiwisekcji prowadzona z zacięciem psychologa. Kuba jest bytem osobnym, mocno zanurzonym w swoim ja, przepełnionym pragnieniem ucieczki do wyidealizowanego świata marzeń. Ale orientujemy się od razu, że te jego Buenos Aires to nierealna idea fixe, od której oddala z każdą minutą filmu.
Świetne zdjęcia z fantastyczną, metaforyczną czołówką, w której to miasto zła i występku zatapia olbrzymia fala powodzi. Bardzo dobra obsada, z doskonałą kreacją Jana Frycza, w roli psychopatycznego bossa jednego z gangów (błyskotliwa scena w knajpie z Więckiewiczem, chyba w trzecim odcinku). Postać Kuby wyposażono w minimum środków wyrazu więc trudno mieć pretensję do debiutującego Kamila Nożyńskiego o brak ekspresji. Wykrzesać z takiego materiału porywającą kreację aktorską nie jest łatwo.
Dostrzegam też pewne aluzje do prawdziwych wydarzeń, które swego czasu odbiły się szerokim echem w mediach. Mam tu na myśli głośną sprawę Cezarego P., nazywanego dealerem gwiazd, a także skandal obyczajowy z udziałem senatora Krzysztofa Piesiewicza. Słabością serialu jest często spotykany w polskim kinie syndrom „małego miasta”. Jeśli ktoś zostaje potrącony przez samochód to sprawcą nie jest przypadkowy kierowca tylko oczywiście ktoś z serialowej siatki powiązań. Niepotrzebnie, bo poza tym fabuła układa się dość realistycznie.
Serial nakręcono w oparciu o książkę Jakuba Żulczyka pod tym samym tytułem. Nie wiem czy po nią sięgnę, bo o ile bez zastrzeżeń akceptuję ten klimat jako temat filmowy, to niekoniecznie chciałbym zanurzać się w nim literacko. Zobaczymy, póki co jestem po czterech odcinkach i cztery jeszcze przede mną.
Oglądałam ten serial. I gdybym miała napisać, co o nim sądzę, mogłabym przepisać pierwsze zdanie Twojej recenzji, Kustoszu, tylko zmieniłabym słowo "najlepszy" na "najgorszy" 🙂
Z perspektywy całości, film nadal bardzo dobry, ale... wolę pierwszą połowę gdzie Kuba wszystko ma pod kontrolą niż drugą, w której sytuacja wymyka się spod kontroli rodząc katastrofę za katastrofą. Zwłaszcza, że ilość elementów słabo trzymających się kupy też rośnie z czasem. I jest to właściwie długi film pocięty na osiem kawałków, a nie klasyczny serial.
Okazuje się, że "Ślepnąc od świateł" ma świetne recenzje, również za granicą. Czyli nie tylko mnie się podobało. W każdym razie mocne, zdecydowanie męskie kino (choć podział na kino męskie i kobiece był, w którymś forowym wątku kontestowany) więc zupełnie mnie nie dziwi Yvonne, że to nie Twoja bajka.
tylko zmieniłabym słowo "najlepszy" na "najgorszy" 🙂
Po dwóch odcinkach, oglądanych niejako "na siłę", bo według recenzji to "taki dobry, wyjątkowy" serial, odpuściłam sobie. Nie umiałam znaleźć tam nic, co pozwoliłoby chcieć dalej taplać się w tym w świecie.
W każdym razie mocne, zdecydowanie męskie kino
No może, nie jestem facetem więc trudno mi się do tego odnieść. Ale bardzo lubię kino "mocne" więc może akurat tutaj się po prostu nie znalazłam.
Okazuje się, że "Ślepnąc od świateł" ma świetne recenzje, również za granicą. Czyli nie tylko mnie się podobało. W każdym razie mocne, zdecydowanie męskie kino (choć podział na kino męskie i kobiece był, w którymś forowym wątku kontestowany) więc zupełnie mnie nie dziwi Yvonne, że to nie Twoja bajka.
Tu nie chodzi, Kustoszu, o moją bajkę bądź nie-bajkę. Tu nie chodzi o kino męskie czy kobiece.
Chodzi po prostu o to, że dla mnie ten serial jest o niczym i jako taki nie ma żdnego sensu. Więcej, ten serial to dla mnie najjaskrawszy w ostatnich latach przykład totalnego przerostu formy (która jest świetna), nad treścią (której nie ma).
Faktycznie, w świetle tego, co napisałam wyżej o formie słowo "najgorszy", którego użyłam w poprzednim wpisie, staje się mocno przesadzone. Wypada mi zatem przedstawić jakiś argument, dlaczego w ostatecznym rozrachunku daję serialowi tak niską notę.
Niestety, oglądałam go dość dawno i moje wrażenia nie są już świeże, zatem odwołam się do tego, co pisałam o serialu na innym forum i zacytuję samą siebie 🙂
Po dwóch odcinkach pisałam tak:
"Po dwóch odcinkach wrażenia mieszane.
Podoba mi się to, w jaki sposób serial jest nakręcony. Dobre zdjęcia i muzyka. Obsada niezła z paroma wyjątkami.
O dialogach ciężko się wypowiedzieć, bo giną w natłoku przekleństw.
Takiej ilości wulgaryzmów nie słyszałam w żadnym serialu
Bardzo mnie to zniechęca i nie wiem, czy obejrzę całość."
A po obejrzeniu sześciu tak: (adresowałam to do Barabasza, który, podobnie jak Ty, bardzo chwalił ten serial)
"Barabaszu, jestem bardzo ciekawa, co konkretnie podobało Ci się w tym serialu.
Bardzo mnie to intryguje. Chciałabym zrozumieć, czego nie widzę i czego nie rozumiem pomimo podejmowanych prób.
Ja po sześciu odcinkach jestem tym serialem załamana i zniesmaczona ...
Totalny przerost formy nad treścią - tak bym go podsumowała.
Forma - bardzo dobra. Świetne zdjęcia, ciekawe wstawki artystyczne, genialna muzyka.
Treści nie ma. Dla mnie to serial o niczym. Nie mam pojęcia, co takiego jego twórcy chcieli przekazać, pokazać, udowodnić ... Nie wiem.
W dodatku, jak już kiedyś pisałam, ogromnie ciężko czyta mi się książkę albo ogląda film/serial, którego główny bohater nie wzbudza we mnie za grosz sympatii.
A tak zdeprawowanego bohatera, który z takim stoickim spokojem i olewactwem ogląda rozgrywające się wokół niego akty przemocy i zwierzęcej brutalności, nie widziałam jeszcze nigdy."
Tu nie chodzi, Kustoszu, o moją bajkę bądź nie-bajkę. Tu nie chodzi o kino męskie czy kobiece.
Chodzi po prostu o to, że dla mnie ten serial jest o niczym i jako taki nie ma żadnego sensu.
Nie zamierzam oczywiście przekonywać Cię, że serial powinien Ci się podobać. Twoje preferencje, które już znam, są tak odległe od tego co ten film prezentuje, że w ogóle jestem zdziwiony, że go oglądałaś. Nie mogę się natomiast zgodzić, że serial jest o niczym i nie ma żadnego sensu. Opowiada o brutalnym, mrocznym świecie, w którym działa główny bohater filmu, dealer narkotyków. Pokazuje jak ten świat wygląda i jak działa, ile się w nim płaci za błędy i że właściwie nie można od niego uciec, choćby nawet bardzo się chciało.
Tu nie chodzi, Kustoszu, o moją bajkę bądź nie-bajkę. Tu nie chodzi o kino męskie czy kobiece.
Chodzi po prostu o to, że dla mnie ten serial jest o niczym i jako taki nie ma żadnego sensu.
Nie zamierzam oczywiście przekonywać Cię, że serial powinien Ci się podobać. Twoje preferencje, które już znam, są tak odległe od tego co ten film prezentuje, że w ogóle jestem zdziwiony, że go oglądałaś.
Ja też jestem zdziwiona 🙂
Obejrzałam go, ponieważ miał bardzo dobre recenzje i dlatego, że Barabasz polecał.
Nie mogę się natomiast zgodzić, że serial jest o niczym i nie ma żadnego sensu. Opowiada o brutalnym, mrocznym świecie, w którym działa główny bohater filmu, dealer narkotyków. Pokazuje jak ten świat wygląda i jak działa, ile się w nim płaci za błędy i że właściwie nie można od niego uciec, choćby nawet bardzo się chciało.
Pytanie, czy bohater tego chciał?
Nie jestem przekonana ...
Pytanie, czy bohater tego chciał?
Nie jestem przekonana ...
To jest pole do interpretacji. Są marzenia, których w głębi duszy wcale nie chce się realizować.
#hot16challenge2 dla fanów "Ślepnąć od świateł". Polecam zwłaszcza od 2)