Jakiś czas temu natrafiliśmy na świetny (jak się później okazało) serial, a właściwie serię filmów, których głównym bohaterem jest francuski komisarz Jules Maigret. W postać komisarza wcielił się, genialny w tej roli, Rowan Atkinson, a seria składa się z czterech filmów (Maigret zastawia sidła, Maigret i jego nieboszczyk, Noc na rozdrożu, Maigret w kabarecie) powstałych w latach 2016-2017.
Komisarz Jules Maigret to postać literacka, główny bohater serii powieści i opowiadań kryminalnych autorstwa Georges'a Simenona. Cykl poświęcony komisarzowi Maigretowi składa się z 75 powieści i 28 opowiadań, napisanych w latach 1929-1972 [Wikipedia].
Komisarz Maigret to genialny paryski śledczy, ale działający zupełnie inaczej niż np. Sherlock Holmes. Dochodzenia komisarza Maigret, nie bazują tylko na jego intuicji i inteligencji, ale również na solidnej policyjnej robocie. Komisarz nie pracuje zresztą sam, ma zespół podległych mu inspektorów z którymi rozwiązuje kolejne kryminalne zagadki.
Rowan Atkinson w roli komisarza jest po prostu genialny. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego jak dobrym jest aktorem. Zapewne wszyscy kojarzymy go z roli Jasia Fasoli, ale zapewniam Was, że w tej serii nie zobaczycie nawet cienia tamtej postaci.
Seria tych filmów to również gratka dla osób lubiących francuskie klimaty. Akcja rozgrywa się głównie w Paryżu, ale nie tylko, zobaczymy tu również francuską prowincję. Paryskie zaułki, kamienice, bogate apartamenty, podrzędne hoteliki, puby, warsztaty, sklepiki czy też stare domostwa to tło dla rozgrywającej się akcji.
Lubię kryminały Simenona. Mam kilka na półce. Muszę potem zerknąć na tytuły, bo nie pamiętam. Czytałam je dawno.
Gdzie można obejrzeć ten serial, Aga?
Bardzo mnie zachęciłaś!
Na szybko znalazłam "Maigret i trup młodej kobiety". Wydanie z 1981 r.
Co ciekawe, na tylnej stronie okładki jest napisane, że Simenon był "znanym francuskim pisarzem".
A przecież nie był. Był Belgiem.
Czyli kiedyś wydawnictwa też popełniały błędy.
Co ciekawe, na tylnej stronie okładki jest napisane, że Simenon był "znanym francuskim pisarzem".
A przecież nie był. Był Belgiem.
Czyli kiedyś wydawnictwa też popełniały błędy.
Ja takie przypadki kwalifikuję jako "pół-błędy", czyli pomyłki, które wynikały z ograniczonych możliwości pozyskiwania i weryfikowania informacji. W obecnych czasach nie do wybaczenia, sto lat temu zrozumiałe, kilkadziesiąt lat temu - w miarę wytłumaczalne (zależnie od sytuacji). Ciekawe, czy błędna narodowość Simenona była powielana np. w encyklopediach?
Gdzie można obejrzeć ten serial, Aga?
Wszystkie cztery filmy są na cda.
Co ciekawe, na tylnej stronie okładki jest napisane, że Simenon był "znanym francuskim pisarzem".
A przecież nie był. Był Belgiem.
Czyli kiedyś wydawnictwa też popełniały błędy.
Ja takie przypadki kwalifikuję jako "pół-błędy", czyli pomyłki, które wynikały z ograniczonych możliwości pozyskiwania i weryfikowania informacji.
Masz rację.
Obecnie nieporównanie szybciej i łatwiej można zdobyć pożądaną informację.
Zachęciłaś mnie, Aga i czytam tego Maigreta 🙂
Zachęciłaś mnie, Aga i czytam tego Maigreta 🙂
I jak?
Gdzie można obejrzeć ten serial,
O tutaj:
I na deser koprodukcja francusko-włoska z 1959r.:
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Lubię klasyczne kryminały, więc zrobiłam sobie maraton z Maigretem/Atkinsonem. Dzięki za polecenie @Aga 😊 .
Ogólnie wrażenia bardzo pozytywne, co potwierdza fakt, że obejrzałam wszystkie cztery filmy. Wielkie plusy to obsada i scenografia. Akurat Atkinsona widziałam kiedyś w niekomediowej roli, więc mnie nie zaskoczył, co nie znaczy, że wypadł rozczarowująco, wręcz przeciwnie. Dobrze oddał charakter swojego bohatera i jego głębię. Wśród współpracowników kilka osób zapadło w pamięć. Trafnie dobrano też aktorów występujących tylko w jednym filmie - charakterystyczni, ale nie karykaturalni. Przekonująco wypadła też scenografia, zarówno plenery, jak i wnętrza. Szczególnie te pierwsze i paryskie, bo wydają się autentyczne. Nie wiem, czy w Paryżu można bez "kosmetyki" nakręcić film z akcją w latach 50., ale "Maigret..." sprawia takie wrażenie.
Fabuła jest klasycznie kryminalna, niezbyt skomplikowana, ale ciekawa. W kilku momentach wydarzenia niezbyt się składają i widać dziury, ale takie, które można darować. Tzn. raczej z kategorii "mało prawdopodobne" albo "wymaga dopowiedzenia", niż "niemożliwe".
Teraz przyczepię się do minusów 😉
Tak naprawdę przeszkadzały mi dwie sprawy. Pierwszy problem prawdopodobnie wynika ze sposobu oglądania "ciągiem" czterech samodzielnych filmów, które powstały w pewnych odstępach czasu. Chodzi mianowicie o powtarzalność pewnych motywów. Kiedy ogląda się filmy jeden po drugim mocno rzuca się to w oczy.
Drugi zgrzyt jest bardziej znaczący. Mianowicie akcja filmów rozgrywa się głównie w Paryżu, tymczasem same sprawy przypominają trochę te z powieści Agathy Christie. Czyli bardzo szybko dostajemy zamknięty krąg podejrzanych i jedną "linię" śledztwa. Prawdopodobnie ma to dowodzić intuicji Maigreta, jednak skupienie się tylko na wybranym scenariuszu wydarzeń trochę nie pasuje do realiów wielkiego miasta.
I jeszcze jedna myśl, która mi towarzyszyła podczas seansu - dzisiaj połowa działań śledczych nie mogłaby mieć miejsca... z powodu RODO i innych współczesnych przepisów ;-). Chyba tylko raz Maigret ma nakaz przeszukania, żaden adwokat się nie pojawia, nazwiska ofiar są podawane każdemu, kto zapyta, a przepytywani (w rozmowie, nie podczas przesłuchania) bez wahania udzielają informacji na temat danych osobowych innych osób. Znak czasu...
Maruta, a próbowałaś obejrzeć ten piąty?
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Jeszcze nie, włączyłam tylko początek i sprawdziłam obsadę. Muszę wczuć się w nastrój 😉
Zamiast "Śmierci na kolanach" obejrzałam wcześniejszy o rok film z tej samej serii czyli "Pułapkę". Dlaczego? Ponieważ to ekranizacja tej samej powieści, która była podstawą "Maigret zastawia sidła" i uznałam, że dobrze będzie je porównać.
Jakie wnioski? Oczywiście film z 1958 r. jest zrealizowany w innym stylu, bardziej umownym, klaustrofobicznym. Mimo że powstał w okresie dużo bliższym czasowi akcji to twórcy nie wykorzystali tego. Często widać dekoracje. Za to mamy sporo realistycznych szczegółów, które w nowej adaptacji zostały pominięte, na przykład uliczne telefony policyjne.
Obsada... tutaj mam dylemat, bo oczywiście styl gry aktorskiej jest całkiem inny. Jean Gabin wypada świetnie, chociaż jego Maigret różni się mocno od tego, którego stworzył Atkinson. Bardzo dobra jest Annie Girardot w roli żony. Mąż... no właśnie tutaj wychodzi różnica, bo o ile w pierwszej połowie gra bardzo dobrze, o tyle w dalszych scenach emocjonalnych jego maniera wydaje się dziś przestarzała, przerysowana do granic karykatury. Drugi plan według mnie jest lepszy w wersji współczesnej, w starej wiele pobocznych postaci (łącznie ze współpracownikami Maigreta) nakreślono grubą kreską i w oparciu o jakąś charakterystyczną cechę, często komiczną.
A teraz najważniejsze: fabuła. Sama jestem zdziwiona, ale w starej wersji jest ona dużo lepiej skonstruowana! Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale w "Pułapce" nie ma tego, na co narzekałam przy nowej adaptacji, czyli sytuacji, kiedy Maigret na podstawie dość wątpliwej poszlaki skupia się na jednym podejrzanym. U Dellanoya do mordercy prowadzi kilka tropów, a do tego Maigret zdobywa sporo informacji, zanim doprowadza do konfrontacji. Dzięki temu fabuła jest logiczna i przypomina układankę. Co więcej, wcale nie wykreślono skomplikowanych relacji między bohaterami ani aspektów psychologicznych. Zdziwi się też ten, kto pomyśli, że film sprzed 60 lat musi być pruderyjny i ocenzurowany - nic z tych rzeczy, scen seksu rzecz jasna nie ma, ale wątki erotyczne pojawiają się wprost i wcale nie w pięknej wersji.
A na koniec jeszcze jedna sprawa: w "Pułapce" znalazły się wzmianki o adwokacie i nakazach rewizji, czyli to jednak nie taki współczesny wynalazek 😉
Obejrzałam "Śmierć na kolanach". Rzeczywiście to taki klasyczny schemat a la Christie. Na plus klimat - oszczędna realizacja Dellanoya świetnie sprawdziła się w opustoszałym zamku. To połączenie zbudowało przygnębiającą, wręcz bolesną atmosferę, która znakomicie pasowała do fabuły.