Za sprawą serialu modny zrobił się temat szachów.
Chyba codziennie coś się pojawia. Właśnie trafiłam na ciekawy artykuł z zakresu historii szachów, czyli skąd wzięły się gambity, w tym oczywiście gambit królowej 😊 .
Prawdę mówiąc nie chce mi się aż tak dokładnie tego analizować. IMO szachistka ma duże szanse na skuteczne odwołanie bo dowodów brak, są tylko poszlaki. No i trudno mi, jako nie szachiście, ocenić wagę argumentu poniżej (cytat z arcymistrzów szachowych):
Tego ruchu nie mógł wymyślić człowiek. Jest zbyt genialny. Arcymistrz Hikaru Nakamura mówi: „żaden człowiek nigdy by nie rozważył takiego posunięcia. To jest szaleństwo. Gram milion lat i w życiu bym na to nie wpadł.
Mi też nie chce się jakoś super zagłębiać i nie zdziwiłaby mnie ani wina, ani niewinność Waszczuk. Bardziej chodzi mi o to, że władze szachowe zawaliły sprawę, która powinna być całkiem inaczej rozegrana. A że akurat mamy wzrost zainteresowania tą niszową dyscypliną to robi się afera stulecia. W ostatnich latach były dwa inne słynne przypadki oszustw szachowych z użyciem smartfonów. W obu wina zawodników została "twardo" udowodniona, tak jak powinno być i w przypadku Waszczuk.
Przy wypowiedziach arcymistrzów na temat tego genialnego ruchu mam jeszcze jedną opcję - może Waszczuk zrobiła to posunięcie jako zwykły ruch, nawet przypadkowy? Skoro to był początek partii, to mogła pozwolić sobie na trochę ryzyka. A potem nagle okazało się, że to "ręka Boga". To by wyjaśniało też jej plątanie się w tłumaczeniach. Głupio przyznać, że nie zdawała sobie sprawy, co robi.
W ostatnich latach były dwa inne słynne przypadki oszustw szachowych z użyciem smartfonów.
Swoją drogą ciekawe, że fotografują ich kiedy korzystają z toalety:
Igors Rausis został sfotografowany w momencie, gdy przebywając w kabinie toaletowej korzystał ze smartfona w trakcie rozgrywanego pojedynku. Zdjęcie wykonano w momencie, gdy Rausis siedział na zamkniętej desce klozetowej i korzystał z urządzenia mobilnego.
Okazuje się, że jest jednak formalny zakaz korzystania z urządzeń elektronicznych na zawodach, przynajmniej niektórych:
Warto jednak pamiętać, że wniesienie telefonu na teren zawodów jest zabronione, a sportowcy muszą poddać się sprawdzeniu za pośrednictwem detektorów metalu. Najwyraźniej więc smartfon został schowany przez zawodnika w kabinie, bowiem wedle złożonej deklaracji sprzęt należał do Rausisa.
Czyli dostęp do toalety powinien być po kontroli detektorem, a nie przed. Wtedy nie można by było schować tam smartfona. Chyba, że metodą Clemenzy z "Ojca chrzestnego":)
...może Waszczuk zrobiła to posunięcie jako zwykły ruch, nawet przypadkowy?
A może z głupoty po prostu. Bo ja na ten przykład, mógłbym ów ruch wykonać bez problemu:)
...może Waszczuk zrobiła to posunięcie jako zwykły ruch, nawet przypadkowy?
A może z głupoty po prostu. Bo ja na ten przykład, mógłbym ów ruch wykonać bez problemu:)
Też o tym myślałam 😉 . Zwłaszcza że sam ruch na początku partii niewiele znaczy, tzn. mogła go zmarnować na późniejszym etapie i ciekawe, czy wtedy też by mówiono, że był taki nadzwyczajny? Wygrała i nagle wszyscy chcą wiedzieć, jak na to wpadła, a ona nie miała żadnego objawienia czy superplanu, po prostu szczęście. To by dopiero była ironia losu.
Abstrahując od wrażeń, stwierdzam, że aktorka grająca Elisabeth jest podobna do Milady.
Bardzo podobne miny, ruchy i gesty
Dobrze, że tylko miny, ruchy i gesty, ponieważ nie da się ukryć, że posiada ona również skłonność do nałogów, jest bardzo wyniosła oraz podejrzewam ją o lekką psychozę.
Za sprawą serialu modny zrobił się temat szachów.
Rzeczywiście sporo ostatnio słyszy się o szachach i szachistach. Choć o sprawie Waszczuk przeczytałam dopiero tutaj na forum. Nie wiem czy oszukiwała, ale w tym konkretnym przypadku argumentacja, że nikt nie mógłby wykonać tak genialnego ruchu nie jest żadnym argumentem.
My pozostając przy tej tematyce ostatnio obejrzeliśmy też "Ukrytą grę" i film ten w ogóle mnie nie zachwycił. Wpleciona intryga szpiegowska jest naciągnięta bardziej niż skóra twarzy po liftingu.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Rozmawiałem z kolegą, grywa w turniejach. Abstrahując od tej konkretnej sprawy, twierdzi że jak najbardziej po analizie partii da się stwierdzić z dużym prawdopobieństwem, czy ktoś oszukuje. Każdy szachista gra na jakimś tam poziomie, z grubsza ten poziom jest stały w danej partii. Oczywiście można się pomylić, można też wykonać jakiś lepszy ruch. Ale jeśli ktoś gra na jakimś nie za wysokim poziomie, ale co jakiś czas robi świetne ruchy, o klasę lepsze niż normalny poziom, to samo w sobie jest podejrzane. A jeśli te ruchy mają korelację z jakimś zdarzeniami typu wyjście do kibla, to raczej wątpliwości nie ma.
W ramach ciekawostek od kolegi, na jakimś turnieju wojewódzkim podobno zgarnęli gościa, który miał miniaturową szpiegowską kamerkę w okularach i zminiaturyzowaną słuchaweczkę w uchu. W samochodzie na ulicy siedziała ekipa z laptopami...
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
W ramach ciekawostek od kolegi, na jakimś turniej wojewódzkim podobno zgarnęli gościa, który miał miniaturową szpiegowską kamerkę w okularach i zminiaturyzowaną słuchaweczkę w uchu. W samochodzie na ulicy siedziała ekipa z laptopami...
Wariactwo. A 35 lat temu moi koledzy szachiści zabawiali się na praktykach robotniczych w Polkolorze siedząc przy kontroli jakości grając w szachy... w pamięci.
Twtter is a day by day war
Ale jeśli ktoś gra na jakimś nie za wysokim poziomie, ale co jakiś czas robi świetne ruchy, o klasę lepsze niż normalny poziom, to samo w sobie jest podejrzane. A jeśli te ruchy mają korelację z jakimś zdarzeniami typu wyjście do kibla, to raczej wątpliwości nie ma.
Dlatego też nie przeczę, że Waszczuk mogła oszukiwać. Wkurza mnie tylko postawa władz/związku/ sędziów, którzy zamiast skupić się na potwierdzeniu domysłów poszli w stronę domniemania winy. Przecież mieli różne opcje - jak w przytoczonym w podlinkowanym artykule przypadku:
W 2015 roku gruziński arcymistrz Gaioz Nigalidze został pozbawiony tytułu oraz zdyskwalifikowany na trzy lata, gdy po kilku kolejnych wyprawach do toalety oficjele odnaleźli schowane urządzenie z uruchomioną aplikacją szachową, na której widniało to samo ustawienie pionów, jakie widniało w trakcie prowadzonego pojedynku.
Czyli mieli podejrzenia, podjęli działania, by je sprawdzić i znaleźli dowody. W Polsce tego zabrakło, choć możliwości były. W rezultacie jeśli Waszczuk będzie twierdzić, że ją wrobiono, to nikt nie udowodni, że na 100% kłamie.
A tak trochę z innej beczki- ktoś z Was gra w szachy? Mnie uczono, a właściwie zaczęto uczyć jak byłam dzieckiem. Niestety mój nauczyciel (z rodziny) dość szybko znudził się dawaniem lekcji dzieciakowi, a kasy na inne lekcje nie było, więc nigdy nie wyszłam poza podstawy podstaw.
A tak trochę z innej beczki- ktoś z Was gra w szachy? Mnie uczono, a właściwie zaczęto uczyć jak byłam dzieckiem. Niestety mój nauczyciel (z rodziny) dość szybko znudził się dawaniem lekcji dzieciakowi, a kasy na inne lekcje nie było, więc nigdy nie wyszłam poza podstawy podstaw.
No właśnie tak się składa, że ja nigdy nie grałam w szachy! Nigdy się nie uczyłam. Więcej! Nigdy nawet nie oglądałam partii rozgrywanej przez kogokolwiek na żywo.
W mojej rodzinie bliższej i dalszej nikt nigdy nie grał. Nawet nie mieliśmy szachów w domu. Z moich znajomych również nikt. W szkołach, do których chodziłam, kółka szachowego nie było. Na różnych koloniach czy wycieczkach grało się przecież w przeróżne gry, ale nigdy w szachy 🙁
Ale teraz, po obejrzeniu serialu, Adam wziął od rodziców szachy i proszę!
Okazało się, że Dominik trochę grał z kolegą w szkole w świetlicy i teraz rozgrywa z Adamem pierwsze partie.
Ja natomiast zaczynam się uczyć. Od podstaw, bo nawet ruchów nie znałam.
Widzę, że Elunia jest najbardziej zainteresowana! Kto wie, może jej tak zostanie? I kiedyś pójdzie w ślady swej powieściowej/serialowej imienniczki?
Widzę, że Elunia jest najbardziej zainteresowana! Kto wie, może jej tak zostanie? I kiedyś pójdzie w ślady swej powieściowej/serialowej imienniczki?
Rzeczywiście! Przecież bohaterka miała na imię Elisabeth 🙂
Kto wie, Maruto?
A jeśli o "Gambit..." chodzi - czy ktoś planuje przeczytać pierwowzór literacki?
Osobiście rzuciłam okiem na wersję angielską, a właściwie na część, która odpowiada serialowemu finałowi. Całość jest dość podobna do ekranizacji, jednak widzę dwie różnice. Jedna to ukazanie szachowych rozgrywek - to, co widzimy na ekranie, w książce jest opisane słowami. Jako że nie znam się na szachach chwilami się gubiłam, tzn. wiadomo, że coś jest złym lub dobrym ruchem, ale nie wiadomo dlaczego. Do tego mamy właściwie cały czas narrację Beth. To, co w serialu mówią np. komentatorzy, w powieści jest jej przemyśleniami.
Z drugiej strony, w serialu pojawiają się pewne zmiany w stosunku do literackiego pierwowzoru. Nie na tyle duże, by zmienić fabułę, ale ciekawe jako smaczki.
- inna jest kolejność niektórych scen, w książce scena z szachistami w parku rozgrywa się na początku turnieju
- w serialu Beth widzi, jak Borgow radzi Łuczence, jak z nią wygrać. W książce Borgow naradza się z dwoma innymi arcymistrzami w sprawie swojego meczu, nie ma tam Łuczenki, nie rozmawiają o Beth
- w książce Townes nie przyjeżdża do Moskwy, w ogóle się nie pojawia w tej części
- Beth podczas końcówki pojedynku z Borgowem "odpływa", ale inaczej niż w serialu. Wizualizuje sobie warianty gry siedząc z zamkniętymi oczami przez ponad godzinę. Kiedy wychodzi z transu ma tylko 12 minut na dokończenie gry.
- mecze rozgrywane są o 10 rano, a nie wieczorem 😉
Przyznam, że zazwyczaj bawi mnie zastanawianie się, dlaczego wprowadzane są zmiany między pierwowzorem a adaptacją. Akurat w "Gambicie królowej" (tym kawałku, który porównywałam) wydają się dość sensownie umotywowane, albo dramaturgią, albo specyfiką medium filmowego.
A ja jestem w trakcie ogladanie. Pięć odcinków za mną i przyznaję, że całkiem fajny jest ten serial. Cały czas jednak czekam, aż coś złego stanie sie głównej bohaterce. Nie wiem czemu, ale jakoś odnoszę wrażenie, że dziewczyna się stacza. Mam nadzieję, że się mylę. Zobaczymy co dalej.
Tego ruchu nie mógł wymyślić człowiek. Jest zbyt genialny. Arcymistrz Hikaru Nakamura mówi: „żaden człowiek nigdy by nie rozważył takiego posunięcia. To jest szaleństwo. Gram milion lat i w życiu bym na to nie wpadł.
Co to ku..wa jest? To bełkot frustrata, a nie dowód. Tu trzeba dowodów, zdjęć, obrazów video, a nie jakiś gdybanek starego pierdziela.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Ciekawy i obszerny artykuł o serialu GK z "Dwutygodnika": "Ocalenie przez szachy"
Niedawno otrzymałam w prezencie książkę Waltera Tevisa "Gambit Królowej". Jestem świeżo po obejrzeniu serialu, więc będzie mi łatwiej porównać książkę z ekranizacją. Przeczytaliśmy dopiero niecałe dwa rozdziały i na ten moment nas nie rozczarowały. Zobaczymy czy dobre wrażenie utrzyma się w miarę postępów w lekturze.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Czekamy na recenzję!
W ramach ciekawostki: zmarły w 1984 r. Walter Tevis napisał tylko sześć powieści. Cztery z nich zekranizowano. Najnowsza adaptacja to oczywiście "Gambit królowej", ale trzy pozostałe także są z różnych względów znane. Są to "Bilardzista" z Paulem Newmanem, sequel "Kolor pieniędzy" wyreżyserowany przez Martina Scorsese, w którym Newmanowi partneruje młody Tom Cruise oraz kultowy film s-f czyli "Człowiek, który spadł na Ziemię", z chyba najbardziej rozpoznawalną rolą piosenkarza Davida Bowie.