Z Netflixowych seriali obejrzeliśmy ostatnio „Barbarzyńców”. Serial osnuty wokół doniosłego wydarzenia historycznego czyli wybicia w pień przez Germanów trzech legionów rzymskich w Lesie Teutoburskim w 9 roku naszej ery. Była to jedna z największych klęsk Rzymian, której konsekwencją było trwałe ustalenie granicy Imperium na Renie. Mimo odwrócenia sytuacji na korzyść Rzymu w późniejszych latach, Rzym porzucił tę drogę ekspansji jako nieopłacalną i skoncentrował swoją ekspansję kolonialną na bliskim wschodzie.

Ale to było później. Film rozpoczyna się w 6 roku n.e. kiedy w rodzinne strony wraca Arminiusz, syn jednego w wodzów Germańskich, który jako dziecko został rzymskim zakładnikiem. Wychowany przez patrycjusza Rzymskiego stał się Rzymianinem, oficerem rzymskich legionów. Warus, zarządca germańskiej prowincji twardą ręką egzekwuje należne Rzymowi zobowiązania od skłóconych germańskich plemion. Zbudowana wokół tego fikcyjna historia opowiada jak doszło do zwycięstwa w Teutoburskim Lesie, a sama bitwa jest oczywiście momentem kulminacyjnym serialu.

Czasy świetności Imperium Rzymskiego to okres historyczny, który lubię. Literatura i film zwykle na pierwszym planie pokazuje Rzymian, Barbarzyńscy są raczej tłem. Tutaj jest odwrotnie i przede wszystkim dlatego zainteresował mnie ten serial. Ale cóż, główny wątek zakotwiczony wokół pewnego trójkąta miłosnego wydaje mi się trochę banalny, a niektóre przedsięwzięcia bohaterów (np. kradzież orłów pułkowych) naiwne. Drażnią też nieścisłości historyczne. W rzeczywistości Arminiusz nie był wychowankiem Warusa , ale twórcy filmu postanowili inaczej chcąc udramatyzować trudność wyborów przed jakimi postacie te staną. Przede wszystkim jednak doskwiera widoczna niskobudżetowość tego serialu. Niski budżet najbardziej obnaża bitwa. Takie sceny wymagają epickiego rozmachu. W Lesie Teutoburskim zginęło około 30 tysięcy Rzymian, a w serialu wygląda to jak potyczka z udziałem setki legionistów i ledwie grupki Germanów.

Pierwszy sezon to 6 pięćdziesięciominutowych odcinków. Jak to zwykle bywa, wciągnąłem się mimo widocznych słabości. Czy będzie kolejny sezon? Zakończenie ostatniego odcinka wskazuje, że tak.