Ze mną rozmawiają trochę inaczej. Ale to nie o to chodzi, że nie potrafią, polinglisz jest widać wygodniejszy w komunikacji z rówieśnikami, a stare dziady zaczną powoli wymierać.
Ale to całkowite wymarcie jeszcze nie tak szybko. I twoje córki nie zawsze będą rozmawiały tylko z rówieśnikami. W kontaktach ze starszymi będą jednak nadal musiały używać normalniejszej polszczyzny. A za kilka lat pojawią się nowi młodzi ze swoim własnym językiem różnym od języka obecnych młodych.
Nie w tym rzecz Hebius. Po prostu odnoszę wrażenie, ze polszczyzna staje się zbędna.
Jeśli w ramach globalizacji angielski się tak ujednolici, że nie będzie żadnej różnicy miedzy amerykańskim, a tym używanym w GB, czy gdziekolwiek indziej i wszyscy będą będą mówili z jednym globalistycznym akcentem będzie można zacząć się obawiać.
Ja zauważyłam jeszcze tendencję wśród młodzieży do celowego przekręcania słów na niepoprawne. Nie rozumiem tego akurat.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ja zauważyłam jeszcze tendencję wśród młodzieży do celowego przekręcania słów na niepoprawne. Nie rozumiem tego akurat.
A to może być właśnie wpływ angielskiego, który jest bardzo elastyczny jeśli chodzi o manipulowanie słowami dla wygody użytkownika.
Moje dziewczynki też rozmawiają z koleżankami czy ze sobą po angielsku, ale zawsze wiązałam to ze specyfiką środowiska. Jakoś nie wydaje mi się, żeby to miało wyprzeć język rodzimy. Choć na pewno język się zmienia i jak kiedyś było w nim sporo łaciny czy francuskich wtrętów teraz bogaci się w anglicyzmy.
Ja zauważyłam jeszcze tendencję wśród młodzieży do celowego przekręcania słów na niepoprawne. Nie rozumiem tego akurat.
Dokładnie. Albo świadomego ignorowania ortografii.
z czatu z moim młodym, który lubi "zwięzły" przekaz:
- OK
- K (jako skrót od OK)
- Ta (jako polska wersja ww.)
- Nom
- Nope
- Nah
- Yep
- Git
- Git?
- Będzie git
- Syf
- Zara
- Nie dygaj
- Odklejka
- Wooo
- No (nigdy nie wiem czy chodzi o polskie tak, czy angielskie nie)
i wiele innych, równie ciekawych 🙂
Zwalczam jak tylko mogę, siłom i godnościom osobistom, ale już nie wiele mogę.
Młodzi zawsze miewali swój osobny język.
Mnie właśnie zwrócono uwagę, że sarkanie nie jest powszechnie zrozumiałym terminem. Co mnie lekko zdziwiło i skłoniło do zastanowienia, czy się już nie posługuje zbyt archaicznym słownictwem.
Wiele słów, które dla mnie są oczywiste, z punktu widzenia (słyszenia) moich dzieci jest archaizmem.
Czołem Miszcze,
Dziś wyjadę Wam z rapiszczem!
Miałem właśnie sen straszliwy
Co rzekł do mnie „ja się ziszczę”
„Nie idź dzisiaj na uliszcze
Bo zaraza się rozlawszy,
Żniwo kosi najstraszliwsze…”
I to rzekłszy prysł on nagle,
W niepewności zostawiwszy,
Ja słów tych nie zrozumiawszy
Myślę, że sen ten przechytrzę:
Zajrzę więc, co Net nam wieszczy
I czy w trawie coś nie piszczy…
O rzesz w mordę, patrzę w ekran,
Oczom swym nie uwierzywszy.
Co za dziwy? Skąd źródłosłów?
Kiedyś było wszak „kurwiszcze”.
Moje światcze się skonczywsze.
A z jakiej to okazji ten kącik poezji?:)
No nie mów, że Cię to ominęło? Szczęściarz!
z netu:
"Jako ambasadorkinia prawdy musiałam..." (A. Holland)
"Zatrzymano szpieżkę... Dane, które gromadziła szpieżka..." (Gazeta Wyborcza)
Aktywiszcze: "ono/jego Rzecznicze Prasowe i człończe (nazwa partii)" (Wiadomo kto, choć do końca nie wiadomo)
i wiele, wiele wincyj
Mnie dużo rzeczy teraz omijało. Bardzo się wylogowałem z różnych powodów.
Serio Holland ambasadorka nie przeszła przez usta?
Lubię i muszę wprowadzić do słownika: dworować, a juści, dalibóg i zaiste:)
Zdecydowanie używam wszystkich czterech w mowie potocznej. Podobnie jak "drzewiej", "onegdaj", "poróżnić" i wielu, wielu innych. Uwielbiam te archaizmy językowe i uwielbiam miny interlokutorów. Ostatnio zaskoczyłem koleżankę określeniem "tuz" na eksperta w jakiejś dziedzinie.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Lubię i muszę wprowadzić do słownika: dworować, a juści, dalibóg i zaiste:)
Zdecydowanie używam wszystkich czterech w mowie potocznej. Podobnie jak "drzewiej", "onegdaj", "poróżnić" i wielu, wielu innych. Uwielbiam te archaizmy językowe i uwielbiam miny interlokutorów. Ostatnio zaskoczyłem koleżankę określeniem "tuz" na eksperta w jakiejś dziedzinie.
Aleś odgrzebał post Kustosza.:) Ja lubię używać słów niemożebnie i krygować.
Słowem "tuz" mnie też byś zaskoczył, ponieważ pierwszy raz je słyszę (czytam).
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ostatnio zaskoczyłem koleżankę określeniem "tuz" na eksperta w jakiejś dziedzinie.
Słowem "tuz" mnie też byś zaskoczył, ponieważ pierwszy raz je słyszę (czytam).
Ciekawe, bo wydawało mi się, że to słowo jest wciąż w użyciu np. w kontekście, że ktoś jest tuzem biznesu.
U nas czasem mówi się tuz na asa w kartach.