Na testy są kierowani ci, którzy mają albo bardzo mocne objawy albo jakieś objawy i potwierdzony kontakt.
Na testy bywają kierowani także ci, którzy mają potwierdzony kontakt, nawet jeśli nie mają objawów.
Na testy bywają kierowani także ci, którzy mają potwierdzony kontakt, nawet jeśli nie mają objawów.
Być może ale z mojego doświadczenia wynika, że czekają w kolejce i to długo, chyba że są pracownikami medycznymi ewentualnie pacjentami. Nie spotkałem się ze zdarzeniem z szybkim wykonaniem testu osobie z kontaktem bez objawów. Ale to też może zależeć od miejsca w Polsce.
Twtter is a day by day war
Wowaxie, Twoi znajomi zatem mają szczęście.
Kuzynka Adama, która jest pielęgniarką, została skierowana na kwarantannę, gdyż pracowała na jednej zmianie z osobą zarażoną i czekała w domu tydzień na zrobienie testu. Tydzień! A potem jeszcze na wynik.
Być może to tylko jeden przypadek przeciwko Twoim kilku, ale jestem pewna, że takich jest więcej.
Za to ruszają szczepienia dzieci.
Przed chwilą miałam telefon od pielęgniarki z przychodni.
Za to ruszają szczepienia dzieci
Jak to? Przecież nie ma szczepionki jeszcze
Za to ruszają szczepienia dzieci
Jak to? Przecież nie ma szczepionki jeszcze
Przepraszam, wyraziłam się niejasno 🙂
Ruszają inne szczepienia dzieci, te standardowe, robione w 6 tygodniu, 12 itd.
Do tej pory były wstrzymane.
czekała w domu tydzień na zrobienie testu.
Ale czekaj czekaj, Yvonne, mieszasz dwie różne sprawy...czym innym jest czas od wystawienia skierowania do pobrania, czy też do otrzymania wyniku - o tym dyskutowaliśmy z Pawłem, a czym innym to o czym Ty piszesz.
Jeśli osoba miała kontakt z zarażonym i przebywa w związku z tym na kwarantannie, to bezsensem jest robić jej badanie na drugi dzień od kontaktu, bo najzwyczajniej w świecie test wyjdzie negatywny. Skoro wyliczony na tę chwilę czas inkubacji wirusa wynosi 5,1 dnia, to właśnie po tym okresie należy robić badanie - wiadomo bowiem, że w okresie wcześniejszym wynik testu MOŻE BYĆ UJEMNY U OSOBY ZARAŻONEJ. Natomiast fałszywie ujemny wynik po okresie inkubacji jest prawie niemożliwy. Co za tym idzie - z Twoją koleżanką sprawa odbyła się dokładnie tak jak należy - wcześniejszy ujemny wynik badania nie dawałby żadnej pewności, że nie jest zarażona, czyli krótko mówiąc - jaki sens byłoby go wykonywać? Żaden.
Nie jestem wprawdzie epidemiologiem, ale jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości czy pytania, co do spraw z wiązanych z czasem apokalipsy, to może będę mógł pomóc.
@pawelk jakieś czepialstwo z ciepie niepotrzebne wyłazi. Grunt, że dzięki zdecydowanej postawie rządu i odpowiednim działaniom koronawirus został opanowany na tyle, że znów będzie można wychodzić na spacery, a do lasu to wejść nawet bez zakrywania pyska.
No i właśnie to mnie nurtuje.
Działania oceniałem jako laik pozytywnie. Gdy trzeba było działać instynktownie, wydaje się że wszystko robili w miarę dobrze. Potem im więcej danych, tym wg mnie coraz głupsze zasady wprowadzali. Zakazy spacerów wszelakich, czy w konsekwencji zamknięcie lasów. Burdel z maseczkami, które najpierw były wyśmiewane, teraz nagle niezbędne pod karą. Przy czym można sobie ze skarpetki nawet zrobić, co wytrąca argument, że wcześniej ich nie wprowadzono, bo były braki na rynku i nie chciano wprowadzać obostrzeń z którymi nie poradzą sobie obywatele.
Wygląda na to, że wbrew temu co sądzi MZ, został on przekonany przez pozostałych, że nie uciągniemy w ścisłej kwarantannie i gospodarka padnie na ryj więc trzeba ratować co się da. Tendencja jest jednak ogólnoświatowa i wiele państw się na nie decyduje(zgadali się?). Może to i słusznie, patrząc globalnie, bez oglądania się na dramaty jednostek. Obawiam się jednak, że decyzje by poluzować wszystko spowodują, że mimo tego że udało nam się dość ładnie spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa, teraz dopiero zacznie u nas szaleć. Obstawiam, że będziemy mieli to co w Niemczech i oby nie Włochy.
Jednak jesteśmy też z każdym dniem bliżej znalezienia czegoś na to cholerstwo. Czy to na prawdę musi tak długo trwać. Chodzi mi o testy laboratoryjne. Ja rozumiem, że bezpieczeństwo wymaga sprawdzenia, czy lek nie ma skutków ubocznych, ale mówi się o półtora roku na badania. Myślę że ludzie pod ścianą, wezmą nawet niezbadany do końca lek.
Obstawiam, że będziemy mieli to co w Niemczech i oby nie Włochy.
Nie wiem o co opierasz swoje "obstawianie". Wtedy była inna sytuacja teraz jest inna sytuacja. Odnoszenie się do Włoch czy Niemiec gdzie pomimo rozwoju choroby uskuteczniano międzynarodowe imprezy masowe a jednocześnie są to kraje o dużo większej populacji niż Polska, nie jest zasadne. Co więcej, mamy teraz sporo większą wiedzę opartą o doświadczenia różnych państw, badania naukowców oraz coraz większe możliwości. Nie znam się na tym (@wowax podpowiedz) ale z tego co zrozumiałem laboratorium aby móc wykonywać konkretne testy musi dostać stosowny certyfikat, teraz mamy znacząco więcej laboratoriów wykonujących takie testy. Mamy również większą dostępność środków zabezpieczających i odkażających, rynek już prawie się nasycił, w wielu miejscach gminy udostępniają maseczki, zakłady pracy dostarczają pracownikom maseczki i rękawiczki. Na przełomie lutego i marca to była wolna amerykanka, nic nie dało się kupić.
To takie wolne przemyślenia ale wydaje się, że jednak nie tylko wiedza jest inna ale również sytuacja. I tak, ilość zakażonych będzie rosła, pewnie nikt nie wie jak długo ale wydaje się, że widać światełko w tunelu.
P.S. Nie wypowiadam się na temat wyborów i ich wpływu na możliwość rozwoju epidemii bo zupełnie tego nie analizowałem.
Twtter is a day by day war
Burdel z maseczkami, które najpierw były wyśmiewane, teraz nagle niezbędne pod karą. Przy czym można sobie ze skarpetki nawet zrobić, co wytrąca argument, że wcześniej ich nie wprowadzono, bo były braki na rynku i nie chciano wprowadzać obostrzeń z którymi nie poradzą sobie obywatele.
Jeśli chodzi o maseczki to sprawa wygląda następująco:
Nie ma żadnego burdelu, wszystko zależy od momentu epidemii w jakim się znajdujemy.
Chodzi o to, że gdy zarażonych jest w społeczeństwie niewielu, nie ma najmniejszego sensu noszenie maseczki. Gdy liczba przypadków zaczyna znacząco rosnąć, maseczki zapewniają, że nosząca je osoba chora ma mniejsze szanse zarazić zdrową. Tak i tylko tak to działa - maseczka noszona przez zdrowego nie chroni go przed niczym!
Ponieważ zaczyna być stosunkowo dużo tych ,,potencjalnie chorych,, wprowadzono nakaz noszenia maseczek.
Prawdą jest też to, że maseczek nie brakowało. Noszenie nie było obowiązkowe od początku epidemii nie dlatego, że brakowało maseczek, a dlatego o czym napisałem powyżej - brakiem konieczności. Teoria z brakiem maseczek była propagowana przez tych samych, co swego czasu twierdzili, że w Polsce na Oiomach brakuje ,,inspiratorów,,
Nie znam się na tym (@wowax podpowiedz) ale z tego co zrozumiałem laboratorium aby móc wykonywać konkretne testy musi dostać stosowny certyfikat,
Tak jest jak mówisz - żeby dostać certyfikację trzeba wykonać stosowną ilość badań daną metodą i je zaraportować - przechodzą one kontrolę w ośrodku referencyjnym i jak są ok można dostać certyfikat - to tak w dużym skrócie oczywiście, bo są jeszcze dodatkowe obowiązki w postaci odbycia szkoleń przez personel, pewnie też jakieś wstępne warunki sprzętowe, czy lokalowe.
Teoria z brakiem maseczek była propagowana przez tych samych, co swego czasu twierdzili, że w Polsce na Oiomach brakuje ,,inspiratorów,,
Chcesz powiedzieć, że szpitale miały ich cały czas w bród, a informacje podawane w środkach przekazu, niejednokrotnie przez samych lekarzy(może przebierańców?) były fejkniusami?
I obyś Pawle miał rację z tym, że nie grozi nam gwałtowny wzrost zachorowań i zgonów, gdy już faktycznie zluzujemy gospodarkę, bo na razie to tylko lasy otwarli.
Prawdą jest też to, że maseczek nie brakowało. Noszenie nie było obowiązkowe od początku epidemii nie dlatego, że brakowało maseczek, a dlatego o czym napisałem powyżej - brakiem konieczności.
Wierz mi, że przy próbie zakupienia kilkudziesięciu tysięcy maseczek dla jednego zakładu pracy były one niedostępne.
Twtter is a day by day war
a informacje podawane w środkach przekazu, niejednokrotnie przez samych lekarzy(może przebierańców?) były fejkniusami?
W większości niestety tak.
Wierz mi, że przy próbie zakupienia kilkudziesięciu tysięcy maseczek dla jednego zakładu pracy były one niedostępne.
Tyle, że nie wynikało to z ich braku tylko z problemów z dystrybucją, bo wszyscy naraz nagle się na nie rzucili.
To dokładnie taka sama sytuacja jak z tym, że przez kilka dni nie można było nigdzie kupić makaronu.
To dokładnie taka sama sytuacja jak z tym, że przez kilka dni nie można było nigdzie kupić makaronu.
No nie do końca. To wynikało głównie z tego, że ich nie było w takich ilościach. To po pierwsze. Po drugie dlatego, że były blokady rządowe na dystrybucję dla podmiotów prywatnych. Po trzecie dlatego, że spora część produkcji była w Chinach, które w tym czasie jeszcze stały. Teraz to wszystko się uspokoiło, rynek powoli się nasycił, zakupy są robione na bieżąco więc można wprowadzać inne zasady. Ale i tak, podejrzewam, że ceny maseczek nie wrócą do tych sprzed epidemii, bo już zawsze będzie na nie większy popyt na całym świecie.
Twtter is a day by day war
Ale czekaj czekaj, Yvonne, mieszasz dwie różne sprawy...czym innym jest czas od wystawienia skierowania do pobrania, czy też do otrzymania wyniku
Mój sąsiad zgłosił się na SOR w pewną środę. Miał objawy. Pobrano próbkę do badania. Wynik otrzymał po ponad tygodniu!!!
Mój inny znajomy podobnie.
Z kolei moja wspólniczka stała w jednej kolejce w przychodni z Panem, który zgłosił się z podejrzeniem koronawirusa (oczywiście facet poszedł do ogólnej przychodni gdzie są przyjmowani też ludzie zdrowi) i od razu skierowano ją na kwarantannę do czasu poznania wyniku. Informacja o wyniku była dostępna dopiero po kilku dniach!
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
A w Olsztynie tylko 13 przypadków koronawirusa (potwierdzonych oczywiście). To bardzo dobrze, że tak mało, ale zastanawiam się czemu.
Przecież to nie takie małe miasto jest, wcale nie przeważa tu zabudowa jednorodzinna, to nie jest tak, że ludzie się nie stykają? Prowincją jesteśmy i nigdzie nie jeździmy i nikt do nas nie przyjeżdża ? A może testów się u nas nie robi?
a informacje podawane w środkach przekazu, niejednokrotnie przez samych lekarzy(może przebierańców?) były fejkniusami?
W większości niestety tak.
I kłamią nadal, jak widać i to pod Twoim nosem.
Za WP:
Prawie 150 placówek w woj. mazowieckim zgłosiło do Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie poważne braki sprzętu ochrony osobistej dla medyków - informuje rmf24.pl. Niektóre deklarują, że przyjmą każdą liczbę.
Też przez moment wierzyłem, że maseczki noszone przez osoby chore mogą w jakimś stopniu ograniczać rozprzestrzenianie się wirusa. Ale dzisiaj dostałem maseczkę-prezent od urzędu miasta 😀 Koperta w której przyszła maseczka jest grubsza od samej maseczki. Małym dzieciom można wmawiać, że taki kawałek szmatki cokolwiek zatrzyma.