Ale sama budka bardzo fajna. Być może tylko miejsce jest zbyt ustronne.
Pod samym Urzędem Miasta, ale rzeczywiści w takich mało zachęcających podcieniach.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Coraz częściej przekonuję się, że w tym kraju ta idea nie ma szans powodzenia.
Też mi się tak wydaje, że my jako naród nie jesteśmy gotowi na takie inicjatywy i nie ma tu na myśli tylko bookcrossingu. Wydaje mi się, że Polacy zwyczajnie nie potrafią dbać o rzeczy, które są wspólne. Bo jak coś jest wspólne to znaczy, że tak naprawdę niczyje, a to znaczy, ze trzeba to zniszczyć, a w najlepszym przypadku zwyczajnie o to nie dbać, bo przecież nie moje. Poza tym przy takich "nowoczesnych" pomysłach często słychać np "a po co to komu, lepiej te pieniądze na coś innego przeznaczyć, drogi przecież dziurawe".