Forum

Notifications
Clear all

Pięć minut z...

Strona 23 / 30

Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3977
Topic starter  

Ale przecież on nie był wredny, tylko zwykła świnia.


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4237
 

@kustosz 

Nie o to chodzi. Przestrzeganie regulaminu i dyscypliny jest oczywiste, kara za złamanie zasad też. Ale w tym tekście wygląda to tak, jakby nikt na obozie nie widział w eskapadzie Włóczykijów nic złego do chwili, kiedy komendant się wściekł. Magda pisze: "Cały obóz zatkało – no, no, ale się tym „Włóczykijom” udało! Co poniektórych, to zazdrość wzięła okrutna nawet. Tylko komendant jakiś taki bardziej nie zachwycony był. Zamiast im pochwały udzielić, na co wszyscy czekali (...)". Oczywiście Magda może być subiektywna, ale przecież ona jest tam młodszą kadrą, nie pierwszorocznym harcerzykiem. Nie ma żadnej myśli typu "no tak, złamali zasady, ale przecież nic złego się nie stało" albo "no, no, ale się tym Włóczykijom udało, niby regulamin nie pozwala na takie numery, ale zaryzykowali i się opłaciło." W tym tekście dosłownie brzmi to tak, jakby komendant był jedynym człowiekiem wiedzącym, że jakiś regulamin istnieje.


PawelK polubić
OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 9696
 
Wysłany przez: @maruta

W tym tekście dosłownie brzmi to tak, jakby komendant był jedynym człowiekiem wiedzącym, że jakiś regulamin istnieje.

No ale o czym to świadczy? Pewnie o tym, że autorka artykułu podszywająca się pod Magdę nie ma pojęcia jak to w rzeczywistości działa, skoro się dziwi. Albo o głupocie uczestników obozu. Bo jest jasne, że odwalało się takie akcje, ale zawsze ze świadomością, że to wbrew zasadom. Można było zyskać mołojecką sławę ale kosztem kary, która była oczywista. Dziwienie się tutaj reakcją komendanta jest absurdalne.


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4237
 

Dlatego odnoszę się do tego, jak sytuację mamy przedstawioną w tekście. Gdyby sprawa wyglądała tak, jak piszesz, to kara byłaby oczywista. Ponieważ aż do reakcji komendanta nie ma cienia sugestii, że chłopcy złamali zasady, to ukaranie ich wydaje się nie mieć podstaw. Albo jedno, albo drugie. 


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3977
Topic starter  

Kto czyta jakieś regulaminy? A już zwłaszcza gdy jest gdzieś szeregowym członkiem? Pamiętam, że jak byłem kiedyś w administracji jednego forum regulamin był głównie dla administracji, żeby miała podkładkę do karania za niewłaściwe zachowanie.


PawelK polubić
OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 9696
 

Nie trzeba czytać regulaminu żeby wiedzieć, że jak się jest dzieckiem i jest się na obozie harcerskim to nie można się samowolnie oddalać z obozu. Jest to wiedza powszechna i oczywista. A jeśli ktoś tego nie wie, to z pewnością nie nadaje się do harcerstwa.


PawelK polubić
OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3977
Topic starter  

Świat Młodych
nr 87 – wtorek 20 lipca 1976 r.

Pięć minut z Magdą

Ognisko robimy, takie duże, dla dwóch sąsiednich wsi. Pełna gala. Z okazji 22 lipca oczywiście. W tej chwili na całym obozie, to nikt o niczym innym nawet myśleć nie potrafi tylko o jego programie. Bo program jest imponujący – piosenki, specjalny montaż słowno-muzyczny, rewia mody obozowej, inscenizacja jakaś… w ogóle, masa przeróżnych rzeczy.

Tak naprawdę, to wydaje mi się, że tego wszystkiego ciut za dużo, ale komendant koniecznie chciał, żeby wszystko było – jak on to mówi – monumentalne. A jak komendant chce, to rzecz święta. Główkowaliśmy więc chyba od tygodnia, a od przedwczoraj zaczęły się próby. l równocześnie… bałagan. Bo my już tacy jesteśmy, że każdy z inicjatywą. Niby to dobrze i pozytywnie, ale jak do ustalonego już scenariusza każdy co pięć minut nowy pomysł wrzuca, to połapać się jest trudno. Główny reżyser ogniska, Maciek, student prawa, chodzi z głową obwiązaną czyjąś chustką w kwiatki i łyka tabletki z krzyżykiem. Kartek ma w kieszeni chyba ze trzydzieści i na każdej co chwila coś albo dopisuje, albo skreśla.

Wczoraj wieczorem kreślił jeden skecz, który przygotowali „Apacze”. „Apacze”, to jeden z zastępów chłopców. To był taki skecz, że do lekarza przyszedł pewien gość i ten lekarz każe mu się rozbierać, on chce coś powiedzieć, ale lekarz macha ręką, że potem, więc gość się rozbiera, ściąga z siebie po kolei masę spodni i masę koszul, a jak już zostaje tylko w kąpielówkach i lekarz pyta się co mu dolega, to odpowiada, że węgiel przywiózł. W tym momencie powinien być wybuch śmiechu. „Apacze” wręcz rżeli na próbie, ale… tylko oni. Reżyser nakrzyczał na nich, że to szmira, że zupełnie nie pasuje i że nie pozwoli naszego obozu wobec gości kompromitować. Część obozu z nim się zgadza, ale „Apacze” – nie, siedzą teraz gdzieś w lesie i dumają nad nowym skeczem, uparli się, że musi być skecz.

A reżyser uparł się, że dziewczyny mają śpiewać na… trzy głosy. Więc… próbujemy, ale tak naprawdę niewiele nam z tego śpiewania wychodzi. Wyszły natomiast plakaty, są śliczne. Jedna spec-grupa już je porozwieszała w obu wsiach, inna spec-grupa już ściąga chrust na to gigant- ognisko. Heniek, który ma być konferansjerem, obliczył, że cały program będzie musiał trwać 5 godzin.

Ojejku, to rzeczywiście zapowiada się monumentalnie, tylko… czy komendanta też nie rozboli głowa, bo mnie już zaczyna. Lecę po proszek!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 9696
 

Skecz, tak było. Na każdym kolonijnym czy obozowym ogniku, musiał być skecz:)


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3977
Topic starter  

Świat Młodych
nr 90 – wtorek 27 lipca 1976 r.

Pięć minut z Magdą

Wczoraj cała nasza paka, z podstawówki jeszcze, wybrała się na basen. Była Jagoda, Bożena, Jarek, Andrzej… Siedzimy sobie, przypiekamy się na słoneczku, chłodzimy wodą i gadamy – i o wakacjach, i o naszych średnich szkołach, bo chodzimy do różnych, i w ogóle o wszystkim, co tylko ślina na język przyniesie. Jeden przez drugiego przekrzykiwaliśmy się dosłownie – usta się nikomu nie zamykały. l nagle… nadszedł moment, gdy wszyscy zamilkli. l tylko takie odgłosy z siebie wydawali, co to przypominają trochę muczenie krowy, trochę beczenie owcy, a najbardziej – przestraszonego jąkałę.

Przyszła bowiem jakaś wycieczka zagraniczna. Też uczniowie szkól średnich byli. Z różnych krajów – i Anglicy, i Belgowie, i Węgrzy, i Rosjanie, i Austriacy… No, nie wiem, kto jeszcze, ale w każdym razie języków używali chyba ze stu. Koło nas się rozłożyli i chęć ku rozmowie z nami wykazali. Pewnie spodobało im się, my tacy gadatliwi. Ale… nacięli się setnie, jak już wspomniałam – wszyscyśmy zamilkli. Jeszcze po rosyjsku, to jako tako nam szło, ale jak przyszło do mów niesłowiańskich – koniec, klapa.

A przecież uczymy się. Jarek od lot gania na niemiecki, Bożena zawsze wszem i wobec głosiła, że wszelkie nadsekwańskie narzecza, to dla niej przysłowiowa pestka, angielskiego też się prawie wszyscy uczyliśmy już dawniej, nie mówiąc o tym, że w szkole średniej też każdy jakiś język poza rosyjskim ma. Gdyby nie Hanka i jej pracowicie wykuta niemczyzna oraz to, co przez rok w szkole z angielskiego zapamiętała, tamci pomyśleliby chyba, że się ich boimy, albo co.

Jak już wracaliśmy do domu, to… wszystkim było okropnie wstyd, wszyscy żałowali, że tak się kiepsko do tej nauki języków przykładali, wszyscy sobie obiecywaliśmy, że w nowym roku szkolnym, braki musimy na mur odrobić.

Hm, obiecywałam to sobie nieraz. W zeszłym roku, jak była u nas przez tydzień jedna moja rówieśnica z Francji, to też sobie ten francuski obiecywałam. Nawet na płyty do nauki tatę naciągnęłam i… przerobiłam ze trzy lekcje. Było, minęło, zapomniałam.

Teraz znowu była sytuacja sprzyjająca takim obietnicom. Głupio mi było, fakt, obiecałam sobie, jak na razie, wierzę, że obietnicy dotrzymam, ale… Już wiem, dam ogłoszenie do gazety: „Zamienię masę dobrych chęci na odrobinę silnej woli!”

MAGDA

-----

A do końca zostały już tylko cztery odcinki. Będziecie tęsknić? 😀


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5565
 

to jakieś nieuki straszliwe były. 2-3 lata później, na obozach z Pałacu Młodzieży w Pieczarkach, byli pionierzy z Bułgarii i NRD i nie przypominam sobie żebyśmy mieli tak traumatyczne przeżycia w kontekście porozumiewania się.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 9696
 

A ja uważam, że tym razem bardzo dobry tekst. Z jasnym pedagogicznym przesłaniem do dzieciaków, przedstawionym bardzo obrazowo.


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3977
Topic starter  

Dzisiejszy odcinek wydaje mi się być całkiem fajny. 

Tylko nie wiem, czy to nadal aktualny problem dla młodych ludzi. 

---

Świat Młodych
nr 93 – wtorek 3 sierpnia 1976 r.

Pięć minut z Magdą

Tadeusz twierdzi, że przesadzam, ale mnie naprawdę diabli biorą i jak takie coś, to zaraz się robię cała wściekła. No bo tak – człowiek ma w końcu tyle lat, że jakby się uparł, to i do zamążpójścia sąd by wydał zezwolenie, a tutaj co i raz ktoś traktuje cię jak smarkacza-przedszkolaka. Wczoraj np. jechałam autobusem, tłok był pioruńki, musiałam już wysiadać i usiłowałam przedostać się do któregoś z otworów wyjściowych. „Przepraszam, czy pani będzie teraz wychodziła?!” – zadałam pytanie pani stojącej przede mną. Pani nic. „Przepraszam, pytam się, czy pani będzie teraz wychodziła?! Przepraszam, czy pani mnie słyszy?! Przepraszam…” i w tym momencie usiłowałam panią zawalidrogę – myślałam, że biedaczka głuchoniema, albo co – wyminąć. Na to pani zrobiła rzut tułowiem do tyłu, wprawiła mnie tym w bieg wsteczny, tak, że zamiast przesunąć się do przodu, wpadłam z impetem na tych, co stali za mną. I wtedy wyrzekła z pogardliwą ironią: „Gdzie się pchasz, gówniaro?”

l co można zrobić w takiej sytuacji?! Tylko ściąć się w środku. Ani nie przepchnę w identyczny sposób tej pani – za duży gabaryt, ani na zadane pytania też odpowiedzieć nie sposób. Tylko siedzieć cicho i cierpieć.

Ja też tak cicho do tej pory cierpiałam. ale kiedy 14 lipca skończyłam 16 1at, doszłam do wniosku, że wszystko jedno – ale dlaczego każdy mówi mi per „ty”?! Więc wczoraj do tej pani, też spokojniutko: „Przepraszam, ale chyba mnie pani z kimś pomyliła, ja pani nie znam i bruderszaftu nie piłyśmy”.

Święci pańscy, co się wtedy zaczęło dziać! Żeby było śmieszniej, to jechałyśmy tym autobusem razem z Hanką. Hanka najpierw zupełnie zmartwiała, a potem nic, ani mru-mru. Dopiero jak wysiadłyśmy, to… wpadła na mnie – że mi odbił, że zwariowałam, że kto to słyszał, że jej wstyd za mnie…

Wstyd za mnie?! Nie rozumiem! Niby dlaczego?! Tadeusz jak mu o tym wydarzeniu opowiedziałam, też stwierdził, że mu za mnie wstyd. Jego też nie rozumiem! Dlaczego ja się mam wstydzić, a nie tamta pani?! Dlaczego mam potulnie przyjmować na swoją głowę wszystkie obelgi, którymi niektórzy dorośli raczą obficie wszystkich młodszych od siebie?! O, nie! Jak Tadeusz sobie chce, to niech się nawet na mnie obrazi, ale ja się obrażać nie dam, kobietą w końcu jestem – co, może nie… ?!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 9696
 

To wszystko nie jest takie oczywiste. Jednak naturalnym zwyczajem jest to, że osoba dużo starsza zwraca się per "ty" do dużo młodszej, wyglądającej na nieletnią. Zwłaszcza, że Magda nie ma wieku wypisanego na czole i ktoś może ją wziąć za młodszą niż jest. A sytuacja, w której taka smarkula domaga się formy per "pani", w dodatku w agresywnej, roszczeniowej formie zapewne przyniosłoby skutek odwrotny od zamierzonego.

W dzisiejszych czasach mocno upowszechniły się formy bezpośrednie zapożyczone z kultury anglosaskiej więc sytuacja chyba rzadziej spotykana.


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4237
 

@kustosz 

No nie, to nie jest sytuacja, o jakiej piszesz. Pani nie zwraca się do Magdy grzecznie per "ty", pani rzuca "gdzie się pchasz, gówniaro?" i to kiedy sama postępuje niewłaściwie - blokuje przejście, nie reaguje na grzeczne pytanie, w końcu odpycha nastolatkę. To całkiem inny kaliber i reakcja Magdy nie jest roszczeniowa, jest oczekiwaniem minimalnego szacunku od osoby wprawdzie starszej, ale zachowującej się po chamsku. 

Jedyny plus to to, że Magda nie akceptuje w tym przypadku krytyki ze strony Tadeusza i nie zmienia zdania pod jego wpływem.


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4237
 

Jeszcze do poprzedniego odcinka - dla mnie ma on inny sens, niż prawdopodobnie planowała autorka 😉 . Teoretycznie morał tej historyjki miał być taki, że należy się systematycznie uczyć języków. Ale z mojej subiektywnej perspektywy to świadectwo tego, jak fatalnie uczono języków obcych w polskich szkołach. Kupa teorii, minimum praktycznego wykorzystania i konwersacji. Napisałam "subiektywnej", bo pewnie nie wszędzie było tak samo, ale moje prowincjonalne doświadczenia w szkole były właśnie takie: bardzo słabi nauczyciele, ogrom gramatyki na poziomie, jaki nie występuje w codziennym użyciu, powtarzalne ćwiczenia, pamięciówka. Właściwie przez całą podstawówkę i liceum nie miałam do czynienia z mówieniem - owszem, były jakieś czytanki lub przykłady, ale nie było konwersacji na zasadzie dialogu, akcja - reakcja. I do tej pory kiedy mam rozmawiać w obcym języku to muszę się przełamać, jestem potwornie samoświadoma moich braków. Nie mam problemu z biernym użyciem, ale czynne jest trudne. Jak już zaskoczę to jest ok, jednak w takiej sytuacji, jak ta opisana, też bym zamarła. I dlatego wcale nie mam pewności, czy Jarek i Bożena nie znają języków, czy po prostu nie potrafią ich używać...


Hebius i PawelK polubić
OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3977
Topic starter  

Świat Młodych
nr 96 – wtorek 10 sierpnia 1976 r.

Pięć minut z Magdą

Hanka przyszła do mnie wczoraj dokumentnie oburzona i wzburzona. Oburzona na Jagodę, a wzburzona tym, co się stało. Ni mniej, ni więcej bowiem, Jagoda odbiła Bożenie chłopaka. Rzecz sama w sobie była zwyczajna – Jagoda już we krwi, jak to się mówi, ma odbijanie chłopaków. Po prostu, podrywaczka z niej. Jeszcze jak w przedszkolu byłyśmy, w grupie średniaków, to zawróciła w głowie jednemu starszakowi, który w dowód wielkiej do Jagody miłości oddawał jej wszystkie budynie. Duża rzecz, nie?! Przyzwyczaiłyśmy się do tego, normalka już to jest!

Tym razem jednak, według Hanki, przesoliła. Bo – jak twierdzi Hanka – podrywanie takich, co są aktualnie „wolni” niczym zdrożnym nie jest, natomiast odbijanie kogoś koleżance jest świństwem nie tylko do kwadratu, ale do sześcianu, albo do jeszcze wyższej matematycznej potęgi. A tym razem był to chłopak Bożeny. I to jej pierwszy w życiu chłopak. Bożena poznała go wiosną, kiedy właśnie zakwitły bzy. W ogóle – strasznie wszystko romantyczne było. Aż do momentu gdy na horyzoncie pojawiła się Jagoda.

O, Jagoda podchodzi do takich spraw metodycznie. Spotkała raz Bożenę z tym Jarkiem, zorientowała się, że Jarek pasjonuje się piłką nożną, a Bożena w dziedzinie tej kompletną jest nogą. Zresztą… podobnie jak Jagoda. Różnica polegała na tym, że Bożena będąc oficjalną dziewczyną Jarka, przez kilka miesięcy nie wyrażała najmniejszego nawet zainteresowania hobby swojego chłopaka, a Jagoda natychmiast po pierwszym w życiu z nim spotkaniu wzięła za frak swojego młodszego o rok brata i kazała sobie udzielić fachowych w tej dziedzinie korepetycji. Po dwóch dniach była gotowa do podjęcia walki. Zaprosiła Bożenę z Jarkiem do siebie do domu, a gdy goście się zjawili (z bukiecikiem dla Jagody, a jakże!), rozpoczęła piłkarski monolog. Po dwóch minutach monolog Jagody zmienił się w dialog jej i Jarka, który trwał dwie godziny. Przez ten czas Bożena siedziała jak na przysłowiowym tureckim kazaniu. Gdy wychodzili, Jarek umówił się z Jagodę na mecz w niedzielę. No i poszli no ten mecz. A potem, za tydzień na drugi. Bez Bożeny oczywiście. Ot i cała historia.

Hanka jest oburzono. Ja… mam uczucia mieszane. Czy ja wiem … może i Bożena nie jest taka bez winy?! Postanowiłam – zabieram się do czytania poezji, to jest… największe hobby Tadeusza!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3977
Topic starter  

Świat Młodych
nr 99 – wtorek 17 sierpnia 1976 r.

Pięć minut z Magdą

Jedziemy w Polskę. To znaczy, nie tak w ogóle w Polskę, ale w konkretne miejsce – na Mazury, do pewnej leśniczówki, której gospodarz zaprzyjaźniony jest od wieków z ojcem Tadeusza. Pan leśniczy jest cudownym facetem, bo zaprosił nas do siebie na ostatnie 10 dni wakacji. Wyobraźcie sobie – las, jezioro, oswojona sarenka! l my. Tadeusz, jego kolega z klasy – Wojtek, Jagoda ze swoim bratem i ja. Miała jeszcze pojechać Hanka, ale… jej rodzice w ostatniej chwili wyrazili sprzeciw. Tak jakoś … głupawo, bo zupełnie bez powodu. Właściwie, to powód wymyślili – że nie wypada, aby dziewczyny jechały razem z chłopakami bez żadnej opieki.

Hm, jazda rzeczywiście będzie bez żadnej opieki, bo wsiadamy sobie w pociąg, a na stacji pod tytułem Karwica Mazurska odbiera nas pan leśniczy i dowozi dalej. Cóż może się zdarzyć takiego w czasie podróży pociągiem, żeby nam była opieka potrzebna?! W końcu mamy swój rozum i nikt z pędzącego pociągu (hm, to osobowy pociąg, więc jakiż niby pęd?!) po drodze nie wyskoczy, a jakby już miał nastąpić jakiś superkataklizm czyli pociąg by się wykoleił albo co, to nawet jakby tuzin ojców i mam nas odwoził i tak nic by nie pomogli. Więc nie rozumiem Hanczynych rodziców i… powiedziałam to u niej w domu.

O jejku, jak się mama Hanki wtedy oburzyła! Powiedziała, że nie o to chodzi, co będzie w pociągu tylko o to, co może być w leśniczówce. W dalszym ciągu nic nie rozumiem – co niby może być?! W najgorszym wypadku może być zła pogoda i ciągły deszcz, ale wtedy, to w końcu tylko nasza strata!

Chciałam więc dalej swoje argumenty wyłuszczać, ale sama Hanka mi nie dała. Powiedziała, że… jestem głupia, bo nie rozumiem, iż rodzice w trosce o jej dobro nie chcieli jej puścić. „Jestem przecież dziewczyną!”- powiedziała z niemałą dumą. l już nie chciała żadnej na ten temat dyskusji, ani tego, żeby np. moi rodzice do jej rodziców zadzwonili. Nie i nie! Koniec! Kropka!

No więc pojedziemy bez Hanki. Jutro rano wyjazd. Cieszyłam się z tej leśniczówki tak strasznie, a teraz jest mi smutno. W końcu to moja przyjaciółka i bardzo chciałabym, żeby mogła być tam razem ze mną. Ona też chciała, przedtem, zanim jej rodzice to „weto” zgłosili. Od tego momentu temat przestał w ogóle być tematem. Szkoda.

A może to ja jestem złą córką…?! Albo złą przyjaciółką?!

MAGDA

 


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4237
 

Ostatni odcinek jest sztuczny i absurdalny. Nie przez sam temat, ale przez wmawianie, że 17-letnia dziewczyna nie rozumie, o co rodzicom Hanki chodzi. Mogłaby się z tym nie zgadzać, mogłaby uważać, że to bzdury albo się wręcz obrazić... Ale na pewno miałaby świadomość, z czym jest problem.


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3977
Topic starter  

Przedostatni. 

No i bym bronił Magdy, bo ona mogła być jeszcze mocno dziecinna, mimo tych swoich szesnastu lat (!), a w każdym razie pisała dla dzieci w czasach mniej rozseksualizowanych, niż obecne.

Swoją drogą Hanka nie miała przecież chłopaka, więc ja też jestem lekko zaskoczony reakcja jej rodziców.  


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4237
 

Ale tu nie chodzi o to, że Magda nie łączy wyjazdu z (potencjalnym) seksem. To akurat normalne. Jednak nie wierzę, że nie zetknęła się z tym, że inni ludzie mogą postrzegać damsko-męskie relacje między jej rówieśnikami jako coś niebezpiecznego czy nieprzyzwoitego. W takiej sytuacji naturalne byłoby raczej coś w stylu: "my jeszcze o niczym takim nie myślimy, rodzice Hanki są głupi, staroświeccy i przewrażliwieni, skoro mają takie zdanie na nasz temat". A tu wychodzi, że Magda w ogóle nie rozumie, w czym problem, co jest mocno fałszywe.


OdpowiedzCytat
Strona 23 / 30
Share: