Forum

Pięć minut z Magdą
 
Notifications
Clear all

Pięć minut z Magdą

Strona 2 / 5

PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4790
 
Wysłany przez: @hebius

Robi to migiem i strasznie fajnie.

potwierdzam. Wprawdzie nie w Kaliszu tylko na Międzynarodowych Targach Książki pod PKiN ale miałem okazję mieć namalowanego Tytusa na dłoni 🙂

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  

Strasznie nietrwała miejscówka. Nawet jakbyś dłoni nie mył, nie ma szans (niedrastycznych) na zachowanie rysunku 😀


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4790
 
Wysłany przez: @hebius

Strasznie nietrwała miejscówka. Nawet jakbyś dłoni nie mył, nie ma szans (niedrastycznych) na zachowanie rysunku 😀

Niestety. Przez tydzień nosiłem rękę zaklejoną plastrem przezroczystym ale dłużej się nie dało 😀 

 

Twtter is a day by day war


Hebius polubić
OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  
1722292670-09-Opera-Zrzut-ekranu_2024-07-30_001731_9AwiatC5201974-07-0220053.png
Świat Młodych
nr 53 (2387) wtorek, 2 lipca 1974 r.
1722292702-09-Opera-Zrzut-ekranu_2024-07-30_001944_9AwiatC5201974-07-0220053.png

Pięć minut z Magdą

Cześć! Nudzę się! Wyobraźcie sobie, że jestem na koloniach. Po raz drugi w życiu. Pierwszy raz to było bardzo dawno, miałam wtedy chyba 10 lat i nie bardzo pamiętam, a potem jeździłam na obozy harcerskie, W tym roku „staruszkowie” postanowili, żebym pojechała i tu, i tu. Obóz jest w sierpniu, więc lipiec spędzam… Nie spędzam, tworzę nowe słowo — „ZNUDZAM”.

Kolonie są bardzo dobre. Z zakładu pracy mojej mamy. Córka mamy koleżanki jeździ na nie od lat i ta koleżanka namówiła właśnie mamę. Najważniejszym argumentem było to, że tu jest… bardzo dobre jedzenie!

Fakt! Przez te 10 dni, które tu jestem, przybyło mi chyba ze 3 kilogramy (straszne!). Na obozie nigdy nie było tylu rogalików, ciastek, pierniczków.. Ja jednak wolę, naprawdę, przypaloną własnoręcznie zupę.

Koleżanki są tu bardzo miłe, chłopców nie ma, będą w II turnusie — oczywiście wtedy nie będzie dziewcząt. Ale co z tego, że są miłe, kiedy nic nie możemy zrobić. Słuchajcie, bez przerwy albo jemy, albo… odpoczywamy. Kiedy nasza grupa zaproponowała urządzenie ogniska, kierownik pochwalił nas na apelu za inicjatywę i… wysłał jakichś pracowników do lasu po chrust. My do lasu chodzimy parami, zabiera się koce, tam w lesie na nich się kładziemy i… odpoczywamy po przejściu tego kilometra.

Boją się tutaj okropnie o nas wszyscy (lekarz, kierownik, wychowawczynie), że się zmęczymy, przeziębimy, zgubimy, schudniemy.

Najgorsze jest to, że wszyscy chcą dobrze, nikt na nikogo nie krzyczy, nie ma mu niczego za złe, a w sumie — jest to impreza bardzo przygnębiająca. I wszystkim się udziela ta apatia i senność. Wczoraj Jolka (z mojej sypialni) zaproponowała grę w siatkówkę. Wyobraźcie sobie, że spośród 30-osobowej grupy były… tylko 4 chętne. Oczywiście nie grałyśmy, a ja — muszę się do tego przyznać — wcale nie byłam z tego powodu zmartwiona. Położyłyśmy się z Jolką na kocu i… i nic, nawet gadać się nam nie chciało. Coś tu nie gra!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  
1722515454-10-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-01_140543_9AwiatC5201974-07-1620057.png
Świat Młodych
nr 57 (2391) wtorek, 16 lipca 1974 r.
1722515496-10-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-01_140917_9AwiatC5201974-07-1620057.png

Znowu się dzisiaj poprztykałam z Hanką. (To w sumie niegroźne, zdarza się to nam od czasu do czasu, ale szybko mija). Nie rozumiem jej. Niby dziewczyna nowoczesna i niegłupia, a tutaj zachowuje się jak własna ciotka.

Poszło o… długie spódnice. Oczywiście dobrze wiem, że ubiór nie jest wcale oznaką nowoczesności lub jej braku, że ważne jest to, co w głowie, ale w końcu i ciuchy też się liczą w życiu dziewczyny.

No więc, uszyłam sobie długą spódnicę. Sama. Kupiłam trzy i pół metra kretonu w kolorowe kwiatki, zapłaciłam za to 64 złote 40 groszy, posiedziałam dwa wieczory po jakieś 3 godziny za każdym razem (tak długo, bo szyłam w ręku — nie mamy maszyny) i mam nową kreację. Fajna – marszczona w pasie, a na dole dwie sute falbany. „Taka cygańska!” — powiedziała moja mama. Mamie się bardzo spodobała, do tego stopnia, że wyraziła chęć pokrycia połowy jej kosztów (hura!). Ubrałam się więc w ten nowy strój i pobiegłam do Hanki. Chyba zrozumiałe, że chciałam się pochwalić przed przyjaciółką.

A Hanka… No wiecie! Hanka spojrzała na mnie krytycznie i powiedziała, że takie spódnice to są tylko dla dorosłych pań, a nam to w tym nie wypada chodzić. Wcale nie powiedziała tego przez zazdrość (doskonale wiem, kiedy Hanka jest zazdrosna), ona tak po prostu myśli. Ostatecznie niech sobie i myśli, ale ona dodała, że nie pokaże się ze mną na ulicy, jak będę w tej długiej spódnicy, że będzie się wstydziła, bo ludzie będą się śmiali.

No i co? Czy nie zachowuje się jak swoja własna ciotka?! Ja też mam taką jedną ciotkę, która gdy zapanowała moda na mini, to mówiła, że mini jest nieskromne, a teraz mówi, że długie spódnice są nieskromne i że powinnyśmy chodzić w króciutkich sukienkach. Zawsze na odwrót. Przypuszczam, że dla niej ważna jest w gruncie rzeczy nie długość spódnicy lecz fakt, że jest to długość modna — wtedy ona jest przeciw.

Ale ciotka ma dużo lat i chyba sama nigdy nie była młoda, za to Hanka ma lat tyle co ja. Mam prawo jej nie rozumieć.

Jestem zdania, że i długie spódnice są dla wszystkich dziewcząt, i trykotowe koszulki, i dżinsy… Jeślibyśmy już chcieli uściślić kto kogo „małpuje” (bo Hanka powiedziała, że ja „małpuję” dorosłe panie), to ja bym zaryzykowała twierdzenie, że w ciuchach dorośli „małpują” nas, nastolatki. Nie?!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  

Pięćdziesiąt lat temu 2 sierpnia również był piątek, a młodzi czytelnicy Świata Młodych, czytając nowy odcinek wynurzeń Magdy, mogli się zastanowić nad weightismen, czyli dyskryminacją z powodu otyłości.
Albowiem Magda okazała się niestety zwykłą fatfobką.

1722604669-11-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-02_015216_9AwiatC5201974-08-0220062.png
Świat Młodych
nr 62 (2396) piątek, 2 sierpnia 1974 r.
1722604725-11-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-02_015108_9AwiatC5201974-08-0220062.png
Pięć minut z Magdą

Przyjechała do nas koleżanka mamy ze swoją córką. Fajna ta Iśka. Jest trochę starsza ode mnie, ale też zdała do ósmej klasy. Wybiera się w przyszłości na filologię rosyjską. Ja nie mam jeszcze tak sprecyzowanych planów, ale kto wie… Tematów do gadania (pogoda nie najlepsza) mamy więc sporo i czas nam upływa wartko i radośnie jak by powiedziała ciocia Ela.

Wczoraj wieczorem oglądałyśmy różne zagraniczne żurnale, które Hanka wypożyczyła mi ze swych zbiorów na czas wakacji. Wybierałyśmy różne ciuchy dla siebie. Znacie to? To taka cudowna zabawa. Oczywiście wszystko na niby, ale przy odrobinie wyobraźni można mieć masę przyjemności. Bawiłyśmy się więc świetnie, gdy w którymś momencie Iśka odsunęła od siebie kolejny żurnal i powiedziała, że to jest niesprawiedliwe, bo te wszystkie piękne rzeczy to są tylko dla szczupłych, a dla tych tłuściejszych nic się nie projektuje, one muszą chodzić ubrane brzydko i niemodnie. I prawie łzy w oczach miała.

Iśka rzeczywiście jest taka sobie, owszem, owszem, ale nigdy przedtem nie myślałam o jej tuszy, tylko o tym jaka ona w ogóle jest, że jest miła, że dobrze, że przyjechała. Sama tym wybuchem zmusiła mnie do popatrzenia na nią pod kątem sylwetki.

Jest podobna do paru moich koleżanek z klasy, które podobnie jak ona mają pretensje do całego świata o to, że małe rozmiary sukienek są szyte tak, że dziewczyna wygląda w niej zgrabnie, a duże – tak, że wygląda w niej… grubo. Dziwne to pretensje, nie widzę fizycznej możliwości uszycia takich np. spodni aby grubas wyglądał w nich nimfowato.

Może i nie powinnam zabierać głosu w tej sprawie, jako że sama jestem szczupła (grube tylko nogi), ale naprawdę złość mnie ciska na takie „modnisie”, które najpierw obżerają się ciachami, a potem płaczą, że nikt im nie wymyślił wyszczuplającego modelu sukienki. Iśka jest zupełnie taka sama. W ogóle równa i mądra dziewczyna, ale jak zobaczy ptysie, to automatycznie głupieje i może ich zjeść siedem. Gdy byłyśmy przedwczoraj na spacerze po mieście, wydała w ciągu trzech godzin 42 złote na różne słodycze. Myślicie, że nie miałam może na nie ochoty?! Iśka jednak namawiała mnie bezskutecznie i.. stosunkowo szybko uwinęła się ze wszystkim sama. Przy tym apetycie lubi długo spać, nie ma mowy, aby poświęciła się i wstała 10 minut wcześniej w celu gimnastyki, nigdy w życiu nie pływała, nie lubi grać w piłkę, jeździć na rowerze.

Jestem jak najdalsza od tego, żeby ją, i inne, pouczać czy krytykować, każdy żyje tak, jak chce. Ale naprawdę nie ścierpię, jeśli będzie potem mowa o niesprawiedliwości. Przecież to tylko sprawa wyboru — albo ptysie w nieograniczonej ilości i „leżenie martwym bykiem”, albo modna sukienka, która zgrabnie na człowieku wygląda. Czyż nie tak?

MAGDA


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4790
 

Pewnie można toczyć długie dyskusje na ten temat i nigdy nie dojdzie się do porozumienia, bo ludzie przestali słuchać innych a krytyka jakichkolwiek zachowań jest źle odbierana przynajmniej przez część społeczeństwa.

Ostatnio na TT/X pojawiła się wrażliwa mądrala, która skrytykowała nazywanie, podczas transmisji z igrzysk, leworęcznych bokserów, mańkutami. Niestety ta wrażliwa osoba czepiająca się określenia w imieniu grupy, której prawdopodobnie nie zna, nie zareagowała na wpisy, w których sugerowano, że mańkutom to generalnie nie przeszkadza.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  

Takich mocno wrażliwych najlepiej unikać i nie wdawać się z nimi w dyskusje.


PawelK polubić
OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  

Na Forum MPS była kiedyś ciekawa dyskusja o słomiance-słomianej macie, wieszanej na ścianach PRL-owskich mieszkań, wynikła ze wzmianki o słomiance-wycieraczce, leżącej pod drzwiami u Tomasza NN.
W dzisiejszym odcinku Magda pisze jak raz o takim ściennym  zastosowaniu słomianki.

1722701037-12-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-03_170912_9AwiatC5201974-09-0320071.png
Świat Młodych
nr 71 (2405) wtorek, 3 września 1974 r.
1722701098-12-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-03_171327_9AwiatC5201974-09-0320071.png
Pięć minut z Magdą

Radość była nieprzytomna. Po dwóch miesiącach niewidzenia spotkałyśmy się znowu z Hanką. Rzuciła mi się przedwczoraj na szyję z okrzykiem: “Byczo, że przyjechałaś! Siedzę sama od tygodnia i skręcam się z nudów. Telewizor zepsuty, mama zajęta, a tata z Ryśkiem wyjechali”.

W tym momencie sumienie mną targnęło, że ja tak świetnie spędzałam czas na obozie, a Hanka tu taka biedna. Moje wyrzuty sumienia spowodowały jednak później mały kataklizm domowy. Wróciłam bowiem dopiero przed dziesiątą i mama nie mogła za nic zrozumieć, że moim podstawowym koleżeńskim obowiązkiem było dotrzymanie czasu Hance. Tłumaczyłam jak mogłam, że ona tam sama, że bez telewizora nawet, a mama swoje. Że nie może zrozumieć czternastoletniej dziewczyny, która nie potrafi sobie zaplanować żadnych godziwych zajęć, aby nie zwijać się z nudów.

Zasadniczo to… zgadzam się z mamą, Mnie zawsze brakuje czasu na różne rzeczy o których wiem, że nie tylko powinnam, ale i chciałabym je zrobić. Gdybym wróciła z obozu tydzień przed końcem wakacji to zmieniłabym dekoracje na macie. W moim pokoju wisi duża słomiana mata, do której przyczepiam różne ładne zdjęcia. Czasami jest to coś z mody, czasami aktorzy, ostatnio wiszą tam od maja… kolarze. Nie miałam czasu, aby o czymś nowym pomyśleć. Jedno popołudnie poświęciłabym na uporządkowaniu płyt, które od moich imienin leżą w nie swoich kopertach. Mogłabym też zrobić generalny porządek w bibliotece. Ogromnie to lubię, ale rzadko mogę sobie na tę zabawę pozwolić, bo “zjada” ona co najmniej jeden calutki dzień. Leży w szafie biała bluzka, którą zaczęłam w czerwcu haftować, bardzo by mi się teraz przydała… Mogłabym w ogóle zrobić tysiące różnych rzeczy, gdybym przyjechała z wakacji tydzień temu. No tak, ale to nie ja miałam ten wspaniały tydzień wolnego czasu. Zazdroszczę Hance, że ona mogła wszystko sobie zrobić i bez żadnych zaległości dotyczących co prawda drobiazgów, ale drobiazgów ważnych, wystartować do nowego roku szkolnego. Nade mną to wszystko wisi. I biała bluzka, i płyty, i mata, i biblioteka, i..

Chociaż właściwie… wcale nie wiem, czy nad Hanką nic nie wisi, w końcu ten tydzień czasu najnormalniej w świecie zmarnowała. Myślę, że to głupio i źle, bo na dodatek autentycznie się wymęczyła. Więc czy powinnam jej zazdrościć? Czy to ma sens zazdroszczenie komuś, że miał szansę, której nawet nie próbował wykorzystać? A czy powinnam jej żałować? Czy to ma sens żałowanie kogoś dlatego, że nudził się śmiertelnie, bo był sam i miał zepsuty telewizor?

Zastanawiam się więc, co o tym wszystkim myśleć. Istnieje co prawda niebezpieczeństwo, że nie będę miała nigdy białej haftowanej bluzki — mogłabym ją właśnie dziś dokończyć, jestem sama w domu — ale ja się teraz nie nudzę. I znalezienie odpowiedzi na te dwa pytania jest — tak sądzę — jest bardzo ważne.

 
MAGDA
P. S. Ale mama i tak nie miała racji. To znaczy wyraziłam się nieprecyzyjnie — miała rację o tyle, że szczytem jest nudzenie się z powodu… chwilowej samotności. Człowiek na poziomie po prostu nie potrafi się nudzić.
Natomiast nie zgadzam się z mamą w drugiej sprawie. Jednak dotrzymanie Hance towarzystwa było moim koleżeńskim obowiązkiem. Jak by była chora, to mama sama by mnie do tego namawiała, myślę, że to było właśnie coś w tym rodzaju.
Magda

OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4790
 
Wysłany przez: @hebius

o słomiance-słomianej macie, wieszanej na ścianach PRL-owskich mieszkań

Cały czas można takie kupić. Wieszało się je przy łóżku. Miałem taką. Wisiały tam pudełka po zagranicznych papierosach, przypięte szpilkami.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  

W latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych to było całkiem popularne, ale już dawno nie widziałem u nikogo słomianki na ścianie. 


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4790
 
Wysłany przez: @hebius

W latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych to było całkiem popularne, ale już dawno nie widziałem u nikogo słomianki na ścianie. 

Teraz są farby, które można myć, wtedy była emulsyjna, którą malowano mieszkania i olejna w szpitalach i kuchniach restauracyjnych. A kupienie farby bo gówniak pobrudził ścianę nie było czymś co rodzice lubili. No i pewnie moda.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  

I lecimy dalej.
Trochę przyspieszyłem, bo chciałbym już skończyć 1974 rok i przejść do następnego.
Poniższy odcinek (13 przedrukowywany) jest całkiem zabawny.
Niestety skan (a może zeskanowany egzemplarz gazety?) był marnej jakości i w kilku miejscach miałem problemy z odczytaniem tekstu. Co zaznaczyłem znakiem (?). Zwłaszcza trzeci problematyczny wyraz jest mocno wątpliwy.

1722852903-13-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-05_034236_9AwiatC5201974-09-1020073.png
Świat Młodych
nr 73 (2407) wtorek, 10 września 1974 r.
1722852937-13-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-05_034717_9AwiatC5201974-09-1020073.png

Pięć minut z Magdą

Alina była na wakacjach w Anglii. Zupełnie sama. Zaprosiła ją do siebie jakaś ciotka, która mieszka pod Londynem. Już przed wakacjami wyjazd Aliny stanowił sensację w klasie, bo nie było chyba takiej osoby, która by jej choć trochę nie zazdrościła. Teraz już(?) jednak część osób zupełnie zgłupiała. Jakby zapomnieli, że Alina jest zawsze nadęta(?), zarozumiała i złośliwa, tylko na wyścigi biegli do tej ławki co ona, bo każdy chciał z nią siedzieć. Nawet Urszula, która zawsze mówiła, że obrzydzenie ją bierze jak Alina obgryza paznokcie, gotowa była pohamować ten swój naturalny fizjologiczny odruch byle tylko móc być bliżej „osoby z wielkiego świata”. Było takich chyba siedmioro. Alina z miną księżniczki wybrała spośród nich Joannę. Nieważne, (?) jaka Alina jest taka jest, ale na pewno nie jest głupia. Joanna jest prymuską, więc towarzystwo to bardzo pożyteczne, tym bardziej, gdy samemu jest się na bakier z prawie wszystkimi przedmiotami. Co poniektórzy odbili sobie potem ten życiowy zawód urządzając na cześć Aliny prywatki. Najśmieszniejsze, że wszystko to są ludzie, którzy przedtem wcale się z Aliną nie przyjaźnili.

Na jednej z takich prywatek byłam również. U Urszuli, która (wiem to od jej młodszej siostry) zrezygnowała na to konto z nowego sweterka. Podziwiam jej poświęcenie! Zamienić sweterek na możliwość goszczenia Aliny, to trzeba być człowiekiem bardzo wielkodusznym, albo… po prostu upaść na głowę. Jednak dzięki temu miałam możliwość wysłuchania monologu Aliny o jej angielskich wakacjach czyli głownie o dwóch jamnikach ciotczynej sąsiadki, która była… tak dobra, że zaangażowała Alinę do wyprowadzania ich na spacery. Oczywiście płaciła jej i Alina kupiła sobie za to spore ilości różnych ciuchów. Faktycznie, fajne ciuchy. Dziewczyny z podziwem macały kolorowe krempliny i dżerseje, a Joanna powiedziała do mnie z wyrzutem (wiedziała co myślę o jej siedzeniu razem z Aliną), że niesprawiedliwie Alinę oceniałam, bo ona całe wakacje pracowała, podczas gdy my odpoczywałyśmy.

Biedna Joanna! Zaćmiły ją te szmatki kompletnie. I te dwa nieszczęsne angielskie psy. Alina nigdy nic nie robi, nawet śmieci w domu nie wynosi. Joanna była przez cały sierpień u swych dziadków na wsi I pomagała im w żniwach, teraz mówi, że odpoczywała i z autentycznym szacunkiem patrzy na Alkę, która gdzieś w Anglii, za jakieś funty, jakieś rozpieszczone psy… Tfu!

Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam nic przeciwko wyjazdem za granicę, ale złości mnie gdy robi się z tego powodu zupełnie niepotrzebny szum. To nie Alka jest zresztą temu winna, ale Urszula, Joanna… A ta jej praca! Mogłaby się tym nie chwalić. Sama powiedziała, że nie musiała być psią niańką Jeśli ktoś za cenę jeszcze jednego swetra czy bluzki rezygnuje ze zwiedzenia kraju, do którego — kto wie — czy jeszcze kiedyś w życiu pojedzie…

MAGDA

1722853015-13-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-05_113240_9AwiatC5201974-09-1020073.png
Siódmy wers, ostatni wyraz. Nieważne?

OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  

I wreszcie nadszedł ten moment, o którym redakcja przypominała z kilkudniowym wyprzedzeniem

1722955965-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-06_155154_9AwiatC5201974-09-2420077pdf.png
Świat Młodych nr 77 (2411) wtorek, 24 września 1974 r.
 
Z nastaniem koloru i trzech numerów gazety w tygodniu kącik Magdy zaczął się ukazywać systematycznie, co wtorek nowy odcinek. Niestety nie mam dostępu do kompletnego rocznika 1974 roku i tu już się zaczną luki. 
1722956254-14-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-06_155806_9AwiatC5201974-10-0820082.png
Świat Młodych
nr 82 wtorek, 8 października 1974 r.
1722956372-14-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-06_155944_9AwiatC5201974-10-0820082.png
Pięć minut z Magdą

KIEDYŚ bardzo lubiłam kasztany. Gdy byłyśmy małe, to razem z Hanką urządzałyśmy takie wyścigi — która więcej zbierze. Nie było to do niczego specjalnie potrzebne, ot tak, sztuka dla sztuki. Potem przestałyśmy się tym bawić — człowiek dorośleje, nie?!

Wielka „dorosłość” trwała do ubiegłego poniedziałku. Drużynowa powiedziała na zbiórce, że dobrze by było, gdybyśmy podjęły jakąś pracę zarobkową i zaproponowała właśnie zbiórkę kasztanów. Podobno są jakimś cennym surowcem, poszukiwanym. Fajnie! Zaraz na drugi dzień rozpoczęłyśmy „kasztanową bitwę”. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie było to przyjemne. Pogoda niczego, a ponieważ ze względu na to, że właśnie nasza edukacja dobiła do VIII klasy i rodzice mają z tego powodu mniej lub bardziej lekkiego „pietra” (cały czas powtarzają: ucz się! ucz się! nie łaź nigdzie! nie trać czasu!..) to i powód był przez nich nie do odrzucenia, że godzinkę lub półtorej łazimy po parku.

Po dwóch dniach doszłyśmy jednak do wniosku, że popołudniami zbyt wiele kasztanów nie da nam się uzbierać, bo… ubiegają nas w tym przedszkolaki wtedy, gdy my jesteśmy w szkole. Postanowiłyśmy… ubiec przedszkolaków i przerzuciłyśmy akcję na godziny ranne. Przed rozpoczęciem lekcji, przed śniadaniem jeszcze. Niektóre dziewczyny miały lekkie opory, ale jak Joanna zaczęła opowiadać (to nasza zastępowa i bardzo jej zależało, abyśmy dobrze wypadły), że taki poranny spacer robi świetnie na cerę, na linię, na włosy… to już dalej poszło bez protestów. Joanna jest największym klasowym autorytetem w sprawach dotyczących ciuchów, figury, fryzury. Ale to nieważne.

W okolicach ubiegłego czwartku zaczęłyśmy odnosić coraz większe sukcesy. Już nie wystarczały plecaki. Jolka i Beata skombinowały głęboki wózek dziecinny, którym odstawiałyśmy nasze „plony” do starej szkolnej szatni. W piątek przyszła drużynowa i… niemal ją zatkało. Widok był bowiem rzeczywiście efektowny — cała góra lśniących kasztanów. Sobotę przeznaczyłyśmy na ich sprzedaż. Niestety, okazało się, że żaden punkt skupu nie jest naszą ofertą zainteresowany. Butelki, makulatura… owszem, ale kasztany — nie!

Wczoraj zawiozłyśmy cały wózek do sąsiedniego przedszkola. Dzieciaki się cieszyły. Miło, ale było nam trochę głupio. W końcu to tak jak gdybyśmy „podebrały” im te kasztany i nie wiadomo po co. Trochę każda z nas wzięła do domu. Ja też. Rozsypałam je na tapczan, ale nie podobają mi się. Jestem zła. Na kasztany. Powinnam być zła na siebie, może na Joannę, bo zastępowa, może na drużynową… Chociaż, niby dlaczego? W końcu przecież każdej z nas wydaje się, że ma swój rozum, a jak przyszło co do czego, to żadnej nie przyszło do głowy, aby sprawdzić, czy te nieszczęsne kasztany są rzeczywiście komuś potrzebne. Całą batalię zorganizowałyśmy i… tak byłyśmy tym zajęte, że zapomniałyśmy o tym, aby pomyśleć. Taki niby drobiazg!

MAGDA
_________________________________________________________
Tu wypada dodać, że kasztany faktycznie się wtedy skupowało i nadal skupuje. Nie wiem. może nie każdego roku i nie wszędzie, ale można było na nich całkiem dobrze zarobić.
Zakup swojego pierwszego roweru sfinansowałem w dużej mierze ze zbiórki kasztanów.
A któregoś roku miałem podobnie jak Magda. Uzbierałem worek kasztanów, czy dwa, a ojciec nie zawiózł tego na czas do skupu. Zwlekał, zwlekał... aż przestali kasztany skupować. I dupa.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4790
 
Wysłany przez: @hebius

I wreszcie nadszedł ten moment, o którym redakcja przypominała z kilkudniowym wyprzedzeniem

Wtedy też zmienili szatę graficzną i kolory nagłówka tytułowego? Było chyba tak: niebieski wtorek, zielony czwartek, czerwona sobota. Dobrze pamiętam?

Twtter is a day by day war


Hebius polubić
OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  
Wysłany przez: @pawelk

Dobrze pamiętam?

Bardzo dobrze.

Niebieski wtorek i kącik kosmiczny na przedostatniej stronie

Zielony czwartek i strona Rzepa (humor) tuż przed komiksem.

Czerwona sobota i łamigłówki umysłowe (Abrakadabra).


OdpowiedzCytat
Seth
 Seth
(@seth)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1643
 

Ja się załapałem na jakieś dwa-trzy lata przed transformacją. Ale nigdy regularnie na czytałem Świata Młodych, bo w rozpisce miałem Panoramę, Razem, Motor, Sportowca i Relax.

U babci namiętnie czytałem Przekrój 😉 


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4790
 
Wysłany przez: @seth

U babci namiętnie czytałem Przekrój

Też babcia czytała Przekrój. Ale ja wtedy czytałem głównie ostatnią stronę. Falczak, Filutek...

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3224
Topic starter  

Stary Przekrój szczęśliwie jest już zdigitalizowany w całości i dostępny on-line.

https://przekroj.pl/archiwum


Seth polubić
OdpowiedzCytat
Seth
 Seth
(@seth)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1643
 
Wysłany przez: @pawelk
Wysłany przez: @seth

U babci namiętnie czytałem Przekrój

Też babcia czytała Przekrój. Ale ja wtedy czytałem głównie ostatnią stronę. Falczak, Filutek...

Wiadomo! W Toruniu stoi nawet pomnik Filusia 🙂


PawelK polubić
OdpowiedzCytat
Strona 2 / 5
Share: