Jestem ciekawa, czy ktoś z Was wybiera się w ten weekend na Targi Książki w Warszawie.
Dajcie znać 🙂
Choć to kompletnie bez sensu, prawdopodobnie się wybiorę.
Na targach byłem chyba ostatni raz. Tłok, a kupić można to samo co gdzie indziej. Po co ja tam chodzę? To jakiś imperatyw wdrukowany w czasach peerelu, kiedy na targach dało się trafić coś czego nie można było kupić w księgarni. Gdyby nie to, że wpadłem na Cezarego Łazarewicza, wróciłbym bez urobku. Ciekawy byłem, czy podobał mu się film "Żeby nie było śladów" nakręcony na podstawie jego reportażu, kupiłem więc jego nową książkę żeby chwilę pogadać. To chyba jedyny sens targów, żeby spotkać tego czy innego autora. Mnie akurat zależy na tym mało. Koniec końców, za książkę zapłaciłem 40 zł, a za dwie godziny parkowania pod PKIN, 25 zł. Absurd.
Koniec końców, za książkę zapłaciłem 40 zł, a za dwie godziny parkowania pod PKIN, 25 zł. Absurd.
He, he, ja w takich sytuacjach mówię "bogatemu wszystko wolno". Wybrałeś jeden z najdroższych parkingów w Warszawie w dniu, w którym nie trzeba płacić za parkomaty. Ja już dawno, głównie z lenistwa, nie jeżdżę do Centrum samochodem, wolę postawić auto na Młocinach i wsiąść do metra. Szybciej, prościej i taniej.
Ciekawy byłem, czy podobał mu się film "Żeby nie było śladów" nakręcony na podstawie jego reportażu, kupiłem więc jego nową książkę żeby chwilę pogadać.
I czego się dowiedziałeś?
Twtter is a day by day war
I czego się dowiedziałeś?
Powiedział, ż film mu się podobał. Zdziwiłem się mówiąc, że moim zdaniem ze świetnego reportażu zrobili mocno średni film. Wtedy przyznał, że cieszy się przede wszystkim z tego, że nakręcili film na podstawie jego książki. Zapytałem dlaczego głównego bohatera zastąpiono postacią fikcyjną? Podobno Cezary Filozof nie zgodził się by jego nazwisko pojawiło się w filmie, a poza tym dzięki tej zmianie, twórcy filmu mogli wpleść trochę fikcji. Odparłem, że tu właśnie jest pies pogrzebany. Tyle. Mocno rozczarowująca ta odpowiedź.
Po co ja tam chodzę?
No właśnie z tych powodów, oprócz parkingowych, nie biorę już udziału w targach. Nie mam ani chęci ani sił przeciskać się przez tłumy. A z autorami i tak nie ma czasu i nie ma jak pogadać.
Po co ja tam chodzę?
No właśnie z tych powodów, oprócz parkingowych, nie biorę już udziału w targach. Nie mam ani chęci ani sił przeciskać się przez tłumy. A z autorami i tak nie ma czasu i nie ma jak pogadać.
A mnie tłumy na targach cieszą 🙂
Są dowodem na to, że ludzie jeszcze czytają i kupują papierowe książki. I że ważne są dla nich spotkania z ulubionymi pisarzami.
Madzia mówiła mi, że tydzień temu na Narodowym było mnóstwo młodzieży.
To raduje 🙂
A mnie tłumy na targach cieszą 🙂
Są dowodem na to, że ludzie jeszcze czytają i kupują papierowe książki. I że ważne są dla nich spotkania z ulubionymi pisarzami.
Madzia mówiła mi, że tydzień temu na Narodowym było mnóstwo młodzieży.
Mnie od przyszłego roku będą cieszyć zaocznie.
Gdyby nie to, że wpadłem na Cezarego Łazarewicza, wróciłbym bez urobku. Ciekawy byłem, czy podobał mu się film "Żeby nie było śladów" nakręcony na podstawie jego reportażu, kupiłem więc jego nową książkę żeby chwilę pogadać.
Słyszałam ostatnio sporo o tej książce.
Jestem ciekawa Twojej opinii.
Słyszałam ostatnio sporo o tej książce.
Jestem ciekawa Twojej opinii.
O której? O tej nowej o śmierci Pyjasa? Bo jeśli chodzi Ci o „Żeby nie było śladów” to możesz szybko zaspokoić ciekawość TUTAJ.
Słyszałam ostatnio sporo o tej książce.
Jestem ciekawa Twojej opinii.
O której? O tej nowej o śmierci Pyjasa? Bo jeśli chodzi Ci o „Żeby nie było śladów” to możesz szybko zaspokoić ciekawość TUTAJ.
O tej nowej 🙂
Izabela Szylko - "Poszukiwacze siódmej księgi". Czytał ktoś? Brzmi samochodzikowo-langdonowsko:)
Opowieść o pełnym niebezpieczeństw szukaniu zaginionego dzieła Kopernika, w którym stawką jest nie tylko ów prawdziwy „skarb narodów”, ale i ludzkie życie. A zagłębienie się w przeszłości może stać się drogą do budowania przyszłości. Autorka świadomie wchodzi swoją powieścią na terytorium zajmowane przez książki o Panu Samochodziku Zbigniewa Nienackiego, a bardziej może nawet powieści Dana Browna. Poszukiwanie zaginionego dzieła Kopernika staje się więc dla bohaterów książki tyleż niezwykłą i niespodziewaną przygodą osnutą wokół pełnej tajemnic historycznej zagadki, co starciem sił dobra i zła, uczciwości i chciwości, intelektu i brutalnej siły. Lecz choć ani Nienacki, ani Brown tej książki by się z pewnością nie powstydzili, to przecież Szylko tworzy własną oryginalną opowieść – z jej własnymi bohaterami, z jej doskonale udokumentowaną faktografią, a przede wszystkim z pomysłem na fabułę, w której perfekcyjnie wyważone zostają wszystkie elementy, niezbędne dla takiej książki: akcja i historyczna wiedza, tajemniczość i wiarygodne motywacje pełnokrwistych bohaterów. Powieść zabiera nas tam, gdzie powinniśmy szukać tropów zaginionego skarbu, w tym oprócz KRAKOWA, m.in. do FROMBORKA czy OLSZTYNA, a nawet do kopalni w WIELICZCE, ale dla bohaterów to także podróż, której zadaniem jest zmienić ich samych, ich system wartości.
Z recenzji Zupełnie Inna Opowieść
Tymczasem, aby podnieść poziom po męczącym trzecim Schronisku, zamówiłam trzy pewniaki: nowego Siembiedę, nowego Nesbo i nowego Orbitowskiego.
Myślę, że o te lektury mogę być spokojna 😉
A Wy co z nowości czytacie?
Ja „Wałbrzych - ściśle tajne” Robert Foksa. Na razie jest super.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Ja „Wałbrzych - ściśle tajne” Robert Foksa. Na razie jest super.
Daj znać po lekturze, jak wrażenia.
Słyszałam o tej książce i zaciekawiła mnie.
Pewnie najwcześniej po weekendzie a może i później. Nie bardzo mam czas, a nie lubię siadać do książki na 15 minut. Może w weekend nadrobię.
Na razie jestem zachwycony. Tylko jedno zastrzeżenie - ta książka ma tytuł Samochodzikowej Książki Roku. Jak dla mnie, nie jest ona w żadnym calu samochodzikowa. To nie zarzut, nie każda dobra książka musi być samochodzikowa. Ale jak ktoś oczekuje przygód w stylu Pana Tomasza, nawet mocno uwspółcześnionych, to się zawiedzie srodze.
Jest to rasowa powieść sensacyjno-szpiegowska z cały niezbędnym sztafażem. Dla miłośników takich pozycji - samo soczyste mięcho. Mamy subtelną i mniej subtelną grę wywiadów. Mamy plejadę mocno zarysowanych postaci, z których część realizuje jakieś swoje prywatne cele. Mamy wielotorową narrację prowadzoną z punktu widzenia tych postaci. Całość polana gęstym sosem polskich realiów z czasów transformacji ustrojowej.
Do tego świetny warsztat. Gdyby nie owe polskie realia, nie do podrobienia chyba dla obcokrajowców, ta książka mogła by równie dobrze wyjść spod pióra takich tuzów jak choćby Tom Clancy.
Jeśli autor nie zepsuje końcówki (a wierzę że nie), to będzie super lektura.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Dodam, że w kolejce czeka, odebrana przed chwilą z paczkomatu, książka Jacka Komudy „Obżartuchy i opilce. Przewodnik po stołach, garach i innych krainach Wielkiej I Rzeczpospolitej”. Z przepisami.
Kto wie, może coś staropolskiego uda się na Święta Bożego Narodzenia uskutecznić? 🙂
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Dodam, że w kolejce czeka, odebrana przed chwilą z paczkomatu, książka Jacka Komudy „Obżartuchy i opilce. Przewodnik po stołach, garach i innych krainach Wielkiej I Rzeczpospolitej”. Z przepisami.
Kto wie, może coś staropolskiego uda się na Święta Bożego Narodzenia uskutecznić? 🙂
Z przepisami. To brzmi ciekawie. Najwyżej podrzucisz mi jakieś ciekawe i możliwe do realizacji smaczki.
Początek książki "Wałbrzych - ściśle tajne" można posłuchać w serwisie YT.