W sumie nie wiem dlaczego jeszcze nie dodałem tego tematu, więc zacznę.
To jeden kryminał napisany przez spółkę twórców pod pseudonimem Andrzej Zbych. Andrzej Szypulski i Zbigniew Safjan pod tym pseudonimem napisali Stawkę większą niż życie, zarówno książkę jak i scenariusz filmowy. Byli również autorami scenariusza Życia na gorąco i serii filmów Najważniejszy dzień życia.
Kryminał, o którym piszę to Bardzo dużo pajacyków [1968]. Typowy kryminał mocno osadzony w realiach PRLu ale na tyle z uniwersalną intrygą, że można by było ją przenieść do każdego miejsca na świecie, gdzie tylko można umieścić mafię lub gangi. To taki kryminał, który pomimo podziału na prywaciarzy i spółdzielnie produkcyjne, funkcjonowania w środowisku kontrolerów PIH i talonów na samochody, lubię bo do końca nie wiadomo kto zabił.
Przy okazji, to co lubię sprawdzać czytając takie książki, czyli muzyka. To będzie coś dla Yvonne. Oficer milicji ocenia muzykę słuchaną przez jego syna:
To zabawne - odparł - mój syn także twierdzi, że to śpiew.
Bo dla ojca to był... jazgot młodzieżowej muzyki.
Tym jazgotem były utwory piosenkarza Sachy Distela.
To trochę późniejszy utwór bo z 1970 roku ale z jazgotem to chyba nie ma wiele wspólnego.
Twtter is a day by day war
Bardzo dużo pajacyków
Nie spotkałam się z tym tytułem. Muszę to nadrobić w najbliższym czasie.
A zastanawiam się właśnie, który kryminał tych czasów najbardziej zapamiętałam i .... jakaś pustka mnie ogarnęła. Może to ta ranna godzinna tak na mnie wpływa, więc może później uda mi się zrobić mały ranking tego, co w pamięci zostało.
A zastanawiam się właśnie, który kryminał tych czasów najbardziej zapamiętałam
Dla mnie numer jeden, chyba jeden z niewielu do których wracałem, to mocno nietypowy - To ja herr Stoltz Czesława Czerniawskiego. Nietypowy, bo właściwie nigdzie nie trafiłem na podobny wątek
Akcja toczy się wartko, czyta się świetnie.
Twtter is a day by day war
Też nie PRL ale seria PRLowska z jamnikiem i moim skromnym zdaniem nie kryminał. A przynajmniej nie klasyczny kryminał. Co ciekawe, według Crime Writers' Assocation ta książka wygrała klasyfikację 100 najlepszych kryminałów w 1990 roku. Mam na myśli "Córkę czasu" Josephine Tey.
Dlaczego twierdzę, że to nie kryminał? Bo właściwie nie ma tutaj klasycznego przestępstwa i śledztwa. "Śledztwo" prowadzi unieruchomiony funkcjonariusz Scotland Yardu w sprawie zdarzeń historycznych. Co ciekawego znalazłem w tej książce? Po pierwsze sporo interesujących zdarzeń z historii Anglii. Po drugie idea książki generalnie opiera się o fałszywie przedstawiane zdarzenia historyczne. To bardzo ciekawy temat, różnica pomiędzy rzeczywistością a tym co przedstawiają historycy w swoich opracowaniach ale również tym co przeciętni ludzie sądzą/wiedzą o takich zdarzeniach. Autorka całkiem zgrabnie obraca się w świecie fałszywych lub fałszowanych opisów i rzeczywistości.
Z ciekawostek, których nie znałem warte opisania są "Widły Mortona". To teoria uzasadniająca możliwość ściągania "podatków" wprowadzona przez arcybiskupa Johna Mortona, mówiąca w przełożeniu na nasze, że jeśli żyjesz skromnie to znaczy, że masz oszczędności i możesz płacić a jeśli żyjesz rozrzutnie to znaczy, że jesteś bogaty i możesz płacić.
Twtter is a day by day war
że jeśli żyjesz skromnie to znaczy, że masz oszczędności i możesz płacić a jeśli żyjesz rozrzutnie to znaczy, że jesteś bogaty i możesz płacić.
Czyli wychodzi na to, że tylko nieżywi nie płacą 🙂
Czytałam tę książkę dawno temu, szukając po sieci tzw "perełek" kryminalnych, nie zachwyciłam się wtedy, bo zamiast właśnie typowego śledztwa i prowadzenia sprawy dużo było, jak dla mnie, tematów nie związanych ze sprawą. A przez to sama książeczka, mimo, że cienka, zrobiła się kobyłą czytelniczą.
Czyli wychodzi na to, że tylko nieżywi nie płacą
Coś w tym jest ale patrząc na pomysły arcybiskupa to też coś by coś znalazł.
bo zamiast właśnie typowego śledztwa i prowadzenia sprawy dużo było, jak dla mnie, tematów nie związanych ze sprawą.
Wielu rzeczy nie związanych ze sprawą tam nie ma, natomiast sama sprawa nie jest dla kogoś kto nie jest Anglikiem jakoś mocno interesująca natomiast, zakładając że temat, którego książka dotyczy jest rzeczywiście we wszystkich podręcznikach historii jako "gorący" i wszyscy go znają tak jak w Polsce dwa miecze, to potrafię sobie wyobrazić, że książka w Wielkiej Brytanii była na topie. Tym bardziej, że historia rodzin królewskich to jest coś co rzeczywiście Anglików rusza.
Twtter is a day by day war
Czyli wychodzi na to, że tylko nieżywi nie płacą
Coś w tym jest ale patrząc na pomysły arcybiskupa to też coś by coś znalazł.
"Jeśli jesteś martwy, to już nie potrzebujesz dóbr doczesnych, więc możesz płacić" 😉
"Pomysł za siedem milionów" to kryminał Jerzego Edigey (wł. Jerzy Korycki), który wcale się nie zestarzał (oprócz PRLowskich elementów typu cinkciarze czy talony na samochód). Klasyczna inżynieria socjalna wykorzystana w napadzie "na milicjanta". Do tego dochodzi dobrze i logicznie opisane śledztwo, wartka akcja. Dla mnie dobry kryminał.
Twtter is a day by day war
"Zło czai się w mroku", Norbert S. Sikorski, 1980. Całkiem zgrabny kryminał wiążący czasy współczesne (oczywiście te współczesne okresowi, z którego powieść pochodzi) z rozliczeniami powojennymi. Grzebanie w przeszłości pociąga za sobą przestępstwa. Czyta się.
Twtter is a day by day war
Klasyczna inżynieria socjalna wykorzystana w napadzie "na milicjanta". Do tego dochodzi dobrze i logicznie opisane śledztwo, wartka akcja. Dla mnie dobry kryminał.
Przeczytałem kolejny kryminał tego autora "Jedna noc w Carltonie". Tym razem zawód. Ksero ze standardów Agaty Christie, ale ze słabym tonerem i pogiętym papierem. Ani to zgrabne ani zbytnio wciągające. Może, jeśli ktoś nie czytał innych kryminałów to będzie się fascynował schematem - grupa ludzi w jednym budynku - ktoś jest winny a na końcu zbieramy wszystkich w salonie żeby opowiedzieć historię śledztwa i podpuszczając niektórych obecnych wskazać przestępcę. Ja jednak wolę w tym scenariuszu "Małego Belga".
Twtter is a day by day war
- grupa ludzi w jednym budynku - ktoś jest winny a na końcu zbieramy wszystkich w salonie żeby opowiedzieć historię śledztwa i podpuszczając niektórych obecnych wskazać przestępcę.
Lubię kryminały w tej konwencji, ale to nie jest najłatwiejsza forma i według mnie trzeba umieć naprawdę zgrabnie władać piórem i ciekawie prowadzić wątki żeby utwór nie był nudny czy przewidywalny.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Lubię kryminały w tej konwencji, ale to nie jest najłatwiejsza forma i według mnie trzeba umieć naprawdę zgrabnie władać piórem i ciekawie prowadzić wątki żeby utwór nie był nudny czy przewidywalny.
Czyli to nie jest książka dla Ciebie. Od połowy wiadomo "kto zabił" i w tym momencie sztuczki autora żeby kierować śledztwo na inny tor są śmieszne. Wygląda tak jakby śledczy był nieogarnięty.
Twtter is a day by day war
To może mógłbyś mi polecić kryminał w podobnej konwencji, który reprezontowałby sobą jakiś poziom zagadki. Mnie z takich "zamkniętych" obrazów podobał się "gdzie jest trzeci król" oraz "dwunastu gniewnych ludzi".
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
To może mógłbyś mi polecić kryminał w podobnej konwencji, który reprezontowałby sobą jakiś poziom zagadki. Mnie z takich "zamkniętych" obrazów podobał się "gdzie jest trzeci król" oraz "dwunastu gniewnych ludzi".
W tej chwili nie kojarzę ale jeśli "Gdzie jest trzeci król" jest przynajmniej na poziomie filmu to jest o niebo lepszy niż "Carlton". Ale będę miał na uwadze 😀
Twtter is a day by day war
"Walizka z milionami" Jerzego Edigey to kolejny kryminał, który przeczytałem. Zaczyna się kiczowato (to nie jest spojler, bo opisane jest na trzech pierwszych stronach książki) czyli napad na bank, zamaskowani bandyci, strzały w sufit... Ale później akcja jest wartka, rzeczywiście cały czas coś się dzieje. Może trup ściele się zbyt gęsto i pościg na pełnej prędkości warszaw, nysek i wartburga wygląda teraz śmiesznie ale zakończenie jest zaskakujące.
Tutaj, dużą rolę odgrywają specyficzne warunki jakie panowały w PRLu, mianowicie braki towarów na rynku oraz wysokie kary za przestępstwa gospodarcze i kara śmierci za zabójstwo. Te wysokie kary są trochę przyczynkiem do okrucieństwa przestępców, bo niewiele mają do stracenia, powiesić ich mogą tylko raz.
Twtter is a day by day war
Kolejna książka Jerzego Edigey "Wycieczka ze Sztokholmu" tak jak "Jedna noc w Carltonie" dzieje się w Zakopanem wśród turystów odwiedzających stolicę Tatr w październiku. To trochę rozbudowana wersja "zamkniętego kręgu podejrzanych", bo wprawdzie śledztwo obejmuje od początku znaną grupę ludzi ale nie siedzą w jednym budynku/pomieszczeniu tak jak w przypadku klasyki. Książka jest chyba jednak lepiej napisana i intryga jest ciekawsza. Sporo analogii pomiędzy obiema powieściami - pułkownik z Warszawy, młody oficer z zakopiańskiej komendy i dwóch zakopiańczyków z poza grupy "zainteresowanych". Ale IMO lepiej się to czyta.
Twtter is a day by day war