OK, skojarzyło ci się, ale niewiele ma to wspólnego z wątkiem o próbach ustalenia "prawdy", której według mnie ustalić się nie da. Jak pisałam wcześniej: "Ale ja wcale nie ograniczam moich zastrzeżeń do sfery seksualnej. Identyczne postrzegam sprawy typu miłość czy związki rodzinne, czyli też uważam, że wysuwanie wniosków na podstawie zachowanych, siłą rzeczy wybiórczych źródeł jest często bez sensu."
Kwestia seksualności to tylko jeden z aspektów - owszem, modny, bo sensacyjny, a z drugiej strony na tyle tajemniczy, że siłą rzeczy trudno znaleźć jasne wskazówki, co ułatwia dowolność interpretacji. Ale tak samo wygląda badanie relacji towarzyskich, rodzinnych czy zawodowych, jak znana dyskusja o autorstwie "Wichrowych wzgórz". Można snuć domysły, problem pojawia się, kiedy przyjmujemy naszą wersję za jedyną słuszną.
I żeby dopowiedzieć - akurat przypadek seksualności Chopina (Słowackiego, Konopnickiej, Szekspira...) to jedna z tych kwestii, gdzie nie mamy podstaw do wydania jednoznacznej opinii. Ani w jedną, ani w drugą stronę. Chopin mógł być hetero-, homo-, bi-, pan-, demi- czy sapio - seksualny i nigdy nie będziemy tego wiedzieli na pewno. Podobnie jak nie wiemy, jak identyfikowaliby się Maria Rodziewiczówna czy Kazimierz Pułaski gdyby żyli współcześnie dajmy na to w Szwecji.
Uważam po prostu, że nie jesteśmy w stanie dokonać wiarygodnych ustaleń na podstawie zachowanych źródeł.
Rzeczywiście, po latach można snuć jedynie przypuszczenia. Ale zainteresowanie sferą intymną lubianego autora nie jest dla mnie odpychające. Przykładem może być Jane Austen, która pisała książki o zakochiwaniu się, miłości, małżeństwie. Logiczne jest, że w kontekście tematu jej książek jestem zainteresowana jej życiem uczuciowym oraz tym jak ono wpłynęło na jej twórczość. Ale faktem jest też, że dziś nie będziemy już wiedzieć niczego na pewno w tej kwestii. Oczywiście interesowanie takimi sprawami też ma swoje granice, ale póki znajduje się w dopuszczalnych normach i czynione jest z wyczuciem nie jest czymś złym.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ale ja wcale nie ograniczam moich zastrzeżeń do sfery seksualnej. Identyczne postrzegam sprawy typu miłość czy związki rodzinne, czyli też uważam, że wysuwanie wniosków na podstawie zachowanych, siłą rzeczy wybiórczych źródeł jest często bez sensu.
Czyli co? Przestajemy się zajmować najwcześniejszą historią Polski? Bo o Mieszku I pewnych wiadomości to my mamy chyba jeszcze mniej, niż o seksualności Słowackiego. Nawet rok chrztu to tylko czysta spekulacja (za Wikipedią):
Według przekazów z pierwszej grupy [roczników], Mieszko ochrzcił się już po ślubie z Dobrawą, w roku 965, 966 lub 967. Według przekazów z drugiej grupy [kronik średniowiecznych], przed rokiem 966 doszło do chrztu księcia, a dopiero potem zawarto małżeństwo – chrzest miał miejsce w roku 960, 964 lub 965.
Po pierwsze, mieszasz fakty, nawet niepewne, z domysłami. Chrzest Mieszka i ślub z Dobrawą są faktami, relacje małżeńskie tej pary mogą być tylko domysłem. Podobnie jak podany przez Ciebie przykład ślubu Chopina. Powtarzam, co wtedy napisałam: "W podanym przez Ciebie przykładzie: informacja o takim ślubie byłaby faktem. Natomiast dopisanie do tego faktu jakiejś historii, czy to romantycznej, czy tragicznej, byłaby już w dużym stopniu fikcją. I sprzedawanie jej jako prawdy objawionej, która powinna zmienić nasze postrzeganie postaci uważam za błąd i nadużycie."
Po drugie, napisałam: "Można snuć domysły, problem pojawia się, kiedy przyjmujemy naszą wersję za jedyną słuszną." A to właśnie robią często obecni biografowie, którzy nie tylko przedstawiają swoją wersję, ale też lekceważą inne możliwości, a niekiedy i poszlaki lub źródła.
W przypadku faktów historycznych możemy starać się dotrzeć do prawdy. Jeśli to niemożliwe, możemy przedstawiać prawdopodobne wersje wydarzeń (skoro w 1108 książę Z. był kawalerem, a w 1111 miał żonę, to znaczy, że musiał się ożenić między 1108 a 1111 r.). Jeśli wersji jest kilka (jak w podanym przez Ciebie przykładzie z Mieszkiem) to należy je uwzględnić. Prawie zawsze jest jakaś podstawa, nawet jeśli szczegółów brak.
W przypadku dochodzeń typu "jakie ktoś miał preferencje seksualne, jakie relacje z rodzicami, jakie poglądy religijne" dotarcie do NIEZAPRZECZALNEJ prawdy jest najczęściej nierealne z powodów, które już wymieniałam. Jednocześnie często "prawda" ta nie ma wpływu na nasz odbiór dzieła artysty (serio uważacie, że jeśli Chopin był gejem, to któremuś z wielbicieli jego muzyki nagle przestanie się ona podobać?). Dlatego o ile należy badać i analizować źródła to w zakresie "spraw osobistych" wnioski z nich zawsze powinny być podawane jako "jest taka możliwość, ale są też inne". Tymczasem obecna tendencja to momentalny wielki krzyk ze wszystkich stron, który zagłusza jakiekolwiek racjonalne argumenty (też z obu stron).
To ja tylko przypomnę cytat z biografii pióra Jana Zielińskiego (SzatAnioł. Powikłane życie Juliusza Słowackiego), od którego się zaczęła ta dyskusja:
Otóż w odróżnieniu od większości poetów i artystów romantycznych w przypadku S. nie wiadomo, czy w ogóle choć raz w życiu zdarzyło mu się przeżyć stosunek seksualny. Może tak, ale może nie. nie są tu jednoznaczne ani jego własne na ten temat wypowiedzi (dość pogmatwane i mylące tropy), ani świadectwa współczesnych.
Czy jest w nim coś, co się sprzeciwia twoim życzeniom? O co my się w ogóle spieramy? Bo ja zacząłem od zwykłej obrony prawa biografów do opisywania wszelkich aspektów życia bohaterów biografii 😀
Koniec roku, więc pojawiają się różne podsumowania i zestawienia. Między innymi to: Najlepsze polskie książki 2020 roku. Podsumowanie Onet Kultura
Co ciekawe, nie ma na tej liście (ani wcześniejszej) tegorocznego laureata "Nike".
Przyznaję, że żadnej nie czytałam... Mam w planach bodajże trzy tytuły, z czego naprawdę zależy mi na jednym - "Ludowej historii Polski".
A jak u Was? Przeczytaliście którąś z wymienionych pozycji? A może macie własną listę?
Ja też nie czytałam żadnej z nich.
O większości nawet nie słyszałam.
Jeśli chodzi o "Ludową historię Polski", to podobno znikała z księgarnianych półek jak świeże bułeczki. Chyba już nawet dodruk jest.
Też chciałabym ją przeczytać.
Kiedy sprawdzałam w sieci to rzeczywiście wydania, które miało premierę w listopadzie, prawie nigdzie już nie było (chyba trzy wyjątki). Można kupić w przedsprzedaży, z datą na połowę stycznia - pewnie ten dodruk.
Oprócz wspomnianej już "Ludowej historii Polski", z listy zalinkowanej przez Marutę chciałam przeczytać jeszcze zbiór opowiadań "Nadzieja". Nawet raz miałam już ją w ręce w Empiku, ale zdecydowałam się wtedy na coś innego.
Natomiast bardzo zaintrygował mnie opis pierwszej książki z listy, Maruto: "Portrecista psów". Co to musi być za oryginalny twór! I jeszcze akcja dzieje się w bliskich mi Chojnicach. Może się skuszę 🙂
Poza "Pokorą" Twardocha (zaczęłam nawet czytać) oraz "Czułym narratorem" Tokarczuk nie kojarzę tych tytułów.
Za to czytając opisy zaciekawiła mnie wspomniana już "Ludowa historia Polski" oraz "Cham z kulą w Głowie", "Tkanki miękkie", "Wartało" i "Halny".
Dość sporo jak na tak krótką listę, ale te chętnie bym przeczytała.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Jako zdeklarowany fan Szczepana Twardocha, "Pokorę" oczywiście przeczytałem. Świetna rzecz, choć niepozbawiona słabości. Reszty książek z listy nie znam, rzuciłem okiem i jakoś specjalnie mnie nie nęcą, więc póki co nie lecę w te pędy do Empiku.
Od soboty wszyscy chętni posiadający konto na FB mogą wrócić do czytania Świata Młodych. Tym razem będą dostępne pełne numery z 1976 roku.
https://www.facebook.com/fanklubswiatamlodych/posts/1879217028903766
Polecam nie tylko fanom komiksu. Muszę też jednak ostrzec, że może się to wiązać z niebezpieczeństwem nieplanowanych wydatków. W zeszłym roku numery z odcinkami "Burza w zlewozmywaku" urwały się przed końcem powieści i musiałem kupić książkę na Allegro.
Od soboty wszyscy chętni posiadający konto na FB mogą wrócić do czytania Świata Młodych. Tym razem będą dostępne pełne numery z 1976 roku.
Ciekawe, miałem wtedy 6 lat a pamiętam, że miałem ten numer Świata Młodych (sobotni z 27.03.1976). Poznaję po odcinku Tytusa:) Świetna sprawa z tymi screenami. I oni tak cały czas będą wrzucać kolejne numery?
Smaczek fajny, bo obowiązkowo latałem do kiosku po Świat Młodych chociaż prawdę mówiąc niewiele w nim czytałem: we wtorek, "Gwiazdozbiór", w czwartek, samochód, w sobotę "Świat muzyki" i zagadki Ben Akiba, no i oczywiście komiks we wszystkich numerach. Reszta to jakieś harcerskie pierdoły + inne nudy na pudy. Coś tam czasem jeszcze się znalazło ale to był raczej wyjątek niż reguła. Ale teraz sobie poprzeglądam z nostalgicznego klucza. No i przyda mi się na Twittera:) Dzięki Hebius.
Tak, w zeszłym roku skany nowych numerów wrzucano regularnie trzy razy w tygodniu, więc pewnie teraz będzie tak samo. Ja swoja przygodę ze Światem Młodych zacząłem chyba rok później, w 1977, ale musiałem mieś skądś (z makulatury?) stare numery z 1976, bo pamiętam odcinki logo i "Świata zaginionego".
Ja swoja przygodę ze Światem Młodych zacząłem chyba rok później, w 1977, ale musiałem mieś skądś (z makulatury?) stare numery z 1976, bo pamiętam odcinki logo i "Świata zaginionego".
Nie pamiętam kiedy zaczynałem ale przypuszczam, że bardzo wcześnie. Możliwe, że właśnie w wieku 6 lat, tyle że wtedy interesowały mnie wyłącznie komiksy. "Gwiazdozbiór", "Świat muzyki" i wszelkie inne rzeczy, które tam czytałem, to już w późniejszym wieku. Pamiętam też rubrykę z listami od czytelników, tę na niebieskim pasku. W każdym razie, na pewno miałem XVI księgę Tytusa sklejoną z wycinków ze Świata Młodych z własnoręcznie wykonaną okładkę. Próbowałem też skompletować wszystkie odcinki księgi XV (Wkrętacz) ale mi się nie udało. Ciekawe czemu? Widocznie nie czytałem jednak Świata Młodych tak regularnie jak mi się dzisiaj wydaje.
Widocznie nie czytałem jednak Świata Młodych tak regularnie jak mi się dzisiaj wydaje.
Niekoniecznie. Były trzy numery tygodniowo, towar dość chodliwy. Jeśli ktoś nie kupił w ciągu tych dwóch dni to reszta nakładu szła na przemiał. Wystarczyła choroba albo wakacyjny wyjazd, by zrobiła się dziura. Najlepszym sposobem była teczka z prenumeratą, inaczej nikt nie miał gwarancji, że zdobędzie każdy numer.
Ale ja właśnie miałem teczkę, tzn rodzice mieli. Ale może dopiero od pewnego momentu, nie pamiętam.
Czasem była teczka, ale numer zwyczajnie do kiosku nie dotarł.
Właśnie skończyłam Jeżycjadę i muszę chwilę odpocząć od tej serii.
Zastanawiam się po co teraz sięgnąć.
A w kolejce czekają:
- kontynuowanie "Królów Przeklętych" Druona
- "Rien ne va plus" Barta
- "Zakłamane życie dorosłych" Ferrante
- "Na wschód od Edenu" Steibecka
Od czego byście zaczęli?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
- kontynuowanie "Królów Przeklętych" Druona
Jestem w połowie Wilczycy z Francji.
Bunsch to to nie jest, ale czyta się przyjemnie.