Przeglądając stare zdjęcia, znalazłam jedno, które Madzia zrobiła mi kiedyś w naszym ulubionym warszawskim miejscu- Czułym Barbarzyńcy 🙂
Byłyśmy tam wiele razy. To był punkt obowiązkowy na naszej mapie wypraw za każdym razem, jak przyjeżdżałam do Madzi na weekend.
Wielka szkoda, że już go nie ma.
Bywał tam ktoś z Was?
Byłem raz, w drodze na zwiedzanie ogrodu na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej (albo przy powrocie ze zwiedzania). Z całej bytności zapamiętałem jedynie, że sok porzeczkowy mieli dobrze schłodzony, ale drogi.
Byłem raz, w drodze na zwiedzanie ogrodu na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej (albo przy powrocie ze zwiedzania). Z całej bytności zapamiętałem jedynie, że sok porzeczkowy mieli dobrze schłodzony, ale drogi.
To niewiele zapamiętałeś 🙂
Dla mnie to było piękne miejsce. Może dlatego, że pierwsze tego typu, jakie odwiedzałam.
Bywał tam ktoś z Was?
Byłem ze dwa albo trzy razy. I jakoś nie tęskniłem.
To niewiele zapamiętałeś
Byłem wykończony upałem, więc zapamiętałem co najistotniejsze 😀
Ale tak ogólnie, to ja się odzwyczaiłem od kupowania książek w księgarniach stacjonarnych i teraz strasznie mnie irytuję, jak po coś zachodzę na przykład u siebie do księgarni i słyszę prawie zaraz po wejściu "Może w czymś pomóc?".
"Może w czymś pomóc?"
Jak ja tego nie lubię! Jak potrzebuję pomocy to przecież o nią poproszę.
teraz strasznie mnie irytuję, jak po coś zachodzę na przykład u siebie do księgarni i słyszę prawie zaraz po wejściu "Może w czymś pomóc?".
Jak ja tego nie lubię! Jak potrzebuję pomocy to przecież o nią poproszę.
Bo Wy nie wiecie, że to lubicie. Marketingowcy i trenerzy wiedzą lepiej, że tak należy mówić bo klienci tego oczekują.
Twtter is a day by day war
"Może w czymś pomóc?"
Jak ja tego nie lubię! Jak potrzebuję pomocy to przecież o nią poproszę.
Ja też tego nie cierpię.
teraz strasznie mnie irytuję, jak po coś zachodzę na przykład u siebie do księgarni i słyszę prawie zaraz po wejściu "Może w czymś pomóc?".
Jak ja tego nie lubię! Jak potrzebuję pomocy to przecież o nią poproszę.
Bo Wy nie wiecie, że to lubicie. Marketingowcy i trenerzy wiedzą lepiej, że tak należy mówić bo klienci tego oczekują.
Zdarza mi się wtedy wyjść ze sklepu lub tylko pobieżnie obejrzeć towar. Nic nie kupuję, nawet jeśli miałam taki zamiar.
Nie przesadzacie trochę? Ja wtedy mówię: "dziękuję, poradzę sobie" i nikt mnie więcej nie nagabuje.
Nie przesadzacie trochę? Ja wtedy mówię: "dziękuję, poradzę sobie" i nikt mnie więcej nie nagabuje.
Ja też tak mówię.
Nie zmienia to faktu, że mnie to denerwuje.
Przeglądając stare zdjęcia, znalazłam jedno, które Madzia zrobiła mi kiedyś w naszym ulubionym warszawskim miejscu- Czułym Barbarzyńcy
Yvonne, moją uwagę na tym zdjęciu przykuły Twoje buty.
W Czułym Barbarzyńcy byłam tylko raz, zresztą chyba też wtedy byłaś. Niewiele pamiętam wystroju, jedynie ogólne wrażenie, że mi się podobało i smakowało to co piłam.
strasznie mnie irytuję, jak po coś zachodzę na przykład u siebie do księgarni i słyszę prawie zaraz po wejściu "Może w czymś pomóc?".
A mnie to jakoś wybitnie nie przeszkadza. Zdarzyło mi się parę razy wejść do sklepu po konkretną rzecz, której sama pewnie bym długo szukała a nie chciałabym pytać. W rezultacie zagajona przez obsługę nieraz zaoszczędziłam czas.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Przeglądając stare zdjęcia, znalazłam jedno, które Madzia zrobiła mi kiedyś w naszym ulubionym warszawskim miejscu- Czułym Barbarzyńcy
Yvonne, moją uwagę na tym zdjęciu przykuły Twoje buty.
To były tak zwane gladiatorki 🙂
To był okres, kiedy podobały mi się takie oryginalne rzeczy.
W Czułym Barbarzyńcy byłam tylko raz, zresztą chyba też wtedy byłaś. Niewiele pamiętam wystroju, jedynie ogólne wrażenie, że mi się podobało i smakowało to co piłam.
Rzeczywiście! Masz rację, że byłyśmy tam razem 🙂