"Beetlejuice", jak już będzie w necie obejrzę z chęcią, ale do kina raczej się na to nie wybiorę.
W przypadku "Beetlejuice" problemem jest specyficzna stylistyka, która sprawdzała się w latach 80. czy 90., ale obecnie nie daje się powielić. I nie tylko w sensie "nie można zrobić filmu w takim stylu, bo zmieniła się technika i narracja", ale też dlatego, że widzowie dzisiaj inaczej pewne sprawy odbierają, a polityka twórcza narzuca inne standardy. Próba pogodzenia starego z nowym rodzi koszmarki lub w najlepszym razie bezbarwne przeciętniaki. A najzabawniejsze jest to, że oryginały, które teraz się na potęgę remajkuje i sekłeluje, wcale nie były arcydziełami, często wręcz przeciwnie, a mimo to obecni twórcy nie potrafią uchwycić właśnie tego, co uczyniło te filmy wyjątkowymi...
Czyli nowy Beetlejuice może nie trafić do współczesnej, młodej widowni, ale seniorzy, którym się podobała i nadal podoba jedynka, mają szanse na dobrą rozrywkę.
Trudno przewidzieć. Wprawdzie zwiastuny mocno nawiązują do pierwszego filmu, ale może to być zmyłka. Dla młodszych widzów zatrudniono Jennę Ortegę, która jest idolką po serialu "Wednesday", więc poprzez jej postać mogą wprowadzić sporo nowego.
Na film o Simonie Kossak czekam 🙂
A czy ktoś już był na "Hrabim Monte Christo"?
Ja zazwyczaj nie chodzę do kina na filmy, które trwają dłużej niż dwie godziny, bo trudno mi wysiedzieć, ale chyba dla Hrabiego zrobię wyjątek 🙂
I jeszcze widziałam gdzieś zapowiedź filmu na podstawie historii pary, która poznała się w ubeckim więzieniu i porozumiewała za pomocą alfabetu Morse'a, ale nie pamiętam tytułu.
Ja z wiadomych powodów na "Hrabiego..." się nie wybrałam, ale koleżanka chwaliła, chociaż "trzej muszkieterowie" od tych samych twórców nie przypadli jej do gustu.
Przy okazji okazało się, że powstaje też serial:
https://www.imdb.com/title/tt29547746/
Sądząc po obsadzie to będzie pierwszy sezon i nawet do Rzymu nie dojadą... Za to możemy spodziewać się więcej Farii, bo nie po to zatrudnia się Jeremy'ego Ironsa, by gadał za ścianą.
Podobno nowy Hrabia... jest bardzo udanym filmem i jak wyświetlą w moim lokalnym kinie to się wybiorę. Podobno nie odczuwa się tego, że film jest taki długi.
Na ostatnich Muszkieterach wymiękłem po kilkunastu minutach i już do filmu nie wróciłem.
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Jakby ktoś chciał jednak zaryzykować, to 14 sierpnia "Czerwone maki" wchodzą na Netflix.
A o tym myślę poważnie:
A o tym myślę poważnie:
Ależ to może być piękny film!
Dziękuję, że to wrzuciłaś, Maruto, bo nie słyszałam o nim.
Czytaliście komiksy Tadeusza Baranowskiego?
Po zwiastunie wydaje się bardzo "na motywach" i raczej dla dzieci, więc podejrzewam, że nie ma co oczekiwać klimatu i humoru oryginału. Ale zobaczymy.
Komiksy Baranowskiego były dla mnie najsłabszymi komiksami, które wtedy wydawano. Nie trafiał do mnie ten humor, nic nie poradzę. Ale ten zwiastun nie ma nic wspólnego z Baranowskim. Ani od strony plastycznej, ani zamysłu literackiego.
Ja lubiłam tę specyfikę i oryginalność, chociaż czytałam raczej jako zbiór scenek a nie ciągłą historię. Natomiast zwiastun wypada trochę jak disneyowskie adaptacje klasycznych baśni typu "Kopciuszek" czy "Królewna Śnieżka", czyli z oryginału zostają postacie i może zarys fabuły.
Baranowskiego nie lubiłem, ale teraz jest już częścią nostalgicznych wspomnień z dzieciństwa, więc do jego dzieł mam taki sam sentyment jak do innych z tamtego okresu. Zwiastun zdecydowanie disneyowski, grupa docelowa - przedszkolna. Jeśli ma to nawiązywać do komiksów Baranowskiego będzie to tak samo targetowo udany zabieg jak w przypadku netfliksowych "Templariuszy".
To jeszcze jeden PRLowiec, tym razem dla fanów punk rocka:
Opis ze strony eskarock:
Druga połowa lat 70. XX wieku. Kilku nastolatków z Ustrzyk Dolnych, na czele z charyzmatycznym i niezdyscyplinowanym uczniem ustrzyckiej zawodówki, Siczką, postanowiło zostać punkami i grać punk rocka. Zainspirowali się usłyszanym w zagranicznej radiostacji zespołem Sex Pistols i nową kulturą „punk”. Na początek wysyłają do Radia Wolna Europa list z prośbą o więcej „muzyki wolnych ludzi” na antenie. Ku ich zdumieniu list zostaje odczytany w audycji na żywo, a stacja zaczyna emitować cotygodniowy program dotyczący muzyki punk. Oczywiście ani Siczka, ani reszta chłopców nie ma pojęcia o tym, jak wielką rzecz zapoczątkuje ta skromna audycja i jak wielkie, mroczne moce wyruszą przeciwko nim! List odczytany w Wolnej Europie został zauważony przez przedstawicieli PRL-owskiego aparatu represji. Oficer SB, Jerzy Majak przesłuchując Siczkę jasno daje do zrozumienia, że Ustrzyki Dolne to nie Londyn i na terenie jego gminy żadnego „punka” nie będzie.
Niezrażony Siczka wraz z kolegami tworzy – na złość wszystkim – punkrockowy zespół muzyczny KSU oraz przeszczepia na grunt zapyziałej gminy elementy londyńskiej „kultury punk”. Nagle, część grzecznej dotąd, szkolnej młodzieży przekłuwa sobie agrafkami policzki, nosi żyletki, łańcuchy, irokezy… Majak dostaje zezwolenie z centrali na uruchomienie akcji pod kryptonimem „Żyletka”, mającej na celu rozpracowanie zespołu. Siczka i chłopcy stają się ogólnopolskimi gwiazdami „muzycznego drugiego obiegu”, a jednocześni są prześladowani przez ówczesne SB - brzmi oficjalny opis filmu.
Premiera już za miesiąc.
Obejrzę, to jasne. Choć już widać, że fabuła chyba luźno oparta na historii zespołu. W pierwszym KSU Siczka nie był wcale pierwszoplanową postacią.
Machulski kręci sequel "Vinci". Nie mam wielkich nadziei, ale jednak czekam, bo to ostatni film tego reżysera, który obejrzałam z przyjemnością.
Nie mam wielkich nadziei
Z drugiej strony jednak, jest Vabank 2, jest Kiler 2. Machulski robił udane sequele tyle, że nie tak rozstrzelone czasowo.
No właśnie "robił". Nie mam problemu z tym, że to sequel, tylko z tym, że jego ostatnie filmy były coraz słabsze, a "Volty" (zresztą tematycznie zbliżonej do "Vinci") nie dałam rady obejrzeć. Pytanie więc, czy nowy film będzie bliżej pierwszej części, czy "Volty"?