Ale może tobie się to właśnie spodoba, skoro stary Znachor jest kiczem 😀
Wątpię, wprawdzie fabuła „Znachora” to kicz, ale film jest dobrze obsadzony i dobrze zagrany. Tu będzie jakieś dziwactwo.
Zniechęcili mnie już we fragmencie:
Na przykład dzisiaj trzeba brać pod uwagę zmiany społeczne w postrzeganiu roli kobiet, które dokonały się przez te wszystkie lata.
Nasza Marysia Wilczurówna nie pracuje już w niemym kinie czy wiejskim sklepiku. Jest kelnerką w karczmie. Ma silną osobowość, wie, czego chce, i nie daje sobie w kaszę dmuchać.
Co ma jedno do drugiego? Czy bycie kelnerką w karczmie jest bardziej postępową pracą niż posada w sklepiku? Tradycyjnie to chyba odwrotnie... A może silna kobieta nie może pracować jako sklepikarka, bo... co właściwie? Temperament jej nie pozwala? Uważa, że obsługiwanie małomiasteczkowych klientów i chłopów jest bardziej upokarzające niż obsługiwanie pijanych małomiasteczkowych klientów i chłopów?
Niestety podejrzewam, że twórcy tego dzieła mają podobne podejście jak niektórzy pisarze, zwłaszcza kryminałów, tzn. nie potrafią stworzyć wyjątkowej, silnej postaci bez stosowania zabiegów, które mają zmusić widza/czytelnika do przyjęcia z góry, że to wyjątkowa i/lub silna postać ;-). U pisarzy mamy często nietypowe imiona i nazwiska, charakterystyczne cechy wyglądu, nałogi lub choroby... Tutaj dostajemy: "Marysia jest silna, bo pracuje w karczmie". Taaaa...
No i nie zapominajmy, że zmienia to dynamikę między Leszkiem a Marysią. W tamtych czasach związek arystokraty ze sklepikarką był mezaliansem, związek z kelnerką z wiejskiej karczmy - skandalem. I Czyńscy byliby w dużej mierze usprawiedliwieni sprzeciwiając się małżeństwu, które zniszczyłoby pozycję ich rodziny, bo pamiętajmy, że Lesio nie zamierzał w imię uczucia porzucić tytułu i utrzymywać się z pracy rąk.
Mostowicz wybrał dla Marysi bardzo dobrze przemyślaną pozycję społeczną - biedna, ale wykształcona, na poziomie, pracująca w szanowanym sklepiku, z niezszarganą reputacją (przynajmniej do wejścia Leszka). Taka dziewczyna mogła wyjść dobrze za mąż, choć oczywiście raczej w swoim środowisku. W takiej sytuacji opory państwa Czyńskich okazywały się wynikiem przestarzałych tradycji i uprzedzeń, a więc mogły zostać dość szybko przełamane. Przy poparciu rodziny środowisko zaakceptowałoby Marysię jako panią Czyńską, pewnie nie całkowicie, ale to nie "Trędowata", nikt by jej nie prześladował. Za to kelnerka w karczmie to zupełnie inna para kaloszy...
@Maruta, w punkt! Co tam Dołęga-Mostowicz, facet nie znał ówczesnych stosunków społecznych, a co gorsza nie antycypował tych z początku XXI wieku 😉
@Hebius, otóż to! - to jest ahistoryczne podejście. Co więcej, imputacja kulturowa. Trzeba było ulepić własną historię, a nie iść na łatwiznę, wspierając się znanym tytułem.
Z tym, że „ma silną osobowość i wie, czego chce” może dziś oznaczać właściwie wszystko. Spodziewam się, że Marysia będzie tych wszystkich upierdliwych i namolnych wieśniaków nokautować intelektualnie, co i rusz rzucając ripostami niczym ówczesny chłop ziarnem w kurniku.
Mnie razi jeszcze to: „W dzisiejszych czasach, gdy starszy mężczyzna za często spogląda na młodą kobietę, spędza z nią czas, zagaduje, to może zostać dwuznacznie i źle odebrane.”
Cóż za obrzydliwa stygmatyzacja! Błeeeee… Pomijam już fakt, że obraża to inteligencję widza, któremu trzeba podać odpowiednie skojarzenia, bo tych właściwych nikt nie złapie.
Mnie razi jeszcze to: „W dzisiejszych czasach, gdy starszy mężczyzna za często spogląda na młodą kobietę, spędza z nią czas, zagaduje, to może zostać dwuznacznie i źle odebrane.”
Cóż za obrzydliwa stygmatyzacja! Błeeeee… Pomijam już fakt, że obraża to inteligencję widza, któremu trzeba podać odpowiednie skojarzenia, bo tych właściwych nikt nie złapie.
Cóż, znowu mamy współczesną perspektywę, nijak nie przystającą do przeszłości, kiedy to związek starszego mężczyzny z młodą kobietą nie był stygmatyzowany, a czasami wręcz przeciwnie, uchodził za doskonałe rozwiązanie i szansę dla ubogiej dziewczyny. Co więcej sam Dołęga-Mostowicz miał świadomość tego, jak ten wątek może być odbierany i wykorzystał to w swojej powieści - czytelnik wie, że Kosiby i Marysi nie łączy nic romantycznego czy erotycznego, ale mieszkańcy Radoliszek i okolic podejrzewają, że znachor ma wobec dziewczyny plany matrymonialne, stąd zazdrość Soni. No ale to trzeba umieć pokazać w książce czy na ekranie. Jak się nie umie albo uważa, że odbiorca jest głupi, to się wymyśla taką protezę fabularną, jak młynarzowa Zośka.
Ładnie to ujęłaś - proteza fabularna 😀
Jestem wielką miłośniczką "Znachora". Zarówno filmu, jak i książki.
Nie wiem, czy obejrzę nowy film.
Przy okazji Dołegi-Mostowicza -oglądaliście serial „Doktor Murek”?
Przy okazji Dołegi-Mostowicza -oglądaliście serial „Doktor Murek”?
Dawno temu, pamiętam, że Zelnik grał główną rolę. Nie było to chyba arcydzieło?
Wczoraj byłam w kinie i widziałam zwiastun nowych Muszkieterów 🙂
Francuski, fajnie. Wreszcie nie będą mnie bolały uszy od słuchania "DartEnjan" 🙂 (z akcentem na "e")
Vincent Cassel jako Atos ... No, no, no.
Czekam bardzo.
Z "Czterech muszkieterów" wyrosłem, zupełnie już nie kręci mnie ta historia. A na czym byłaś w kinie?
Z "Czterech muszkieterów" wyrosłem, zupełnie już nie kręci mnie ta historia. A na czym byłaś w kinie?
Na "Wielorybie".
Wczoraj byłam w kinie i widziałam zwiastun nowych Muszkieterów
A mi się niestety Muszkieterowie będą z tym kojarzyli już zawsze:-)
Wczoraj byłam w kinie i widziałam zwiastun nowych Muszkieterów
A mi się niestety Muszkieterowie będą z tym kojarzyli już zawsze:-)
Co to za dziwadło?
Oglądam od dwóch minut i nic się nie dzieje. Jadą na tych koniach i jadą... Nuda 🙂
Myślałam, że to "kultowa" wersja i piosenka i wszyscy to kojarzą 🙂
@teresa-van-hagen ja niestety kojarzę, z bardzo dawnych czasów, nie udało się tego odzobaczyć 🙂
Myślałam, że to "kultowa" wersja i piosenka i wszyscy to kojarzą 🙂
W życiu tego nie widziałam i nie słyszałam.
Naprawdę? Nie widziałaś tej kultowej superprodukcji kostiumowej z Kraju Rad? Ja ją nawet lubię, jest totalnie przegięta 😁. W tej scenie szczególnie podoba mi się asfaltową szosa...
Radzieccy towarzysze sporo klasyki wzięli na warsztat, pamiętam jeszcze Robin Hooda z muzyką Wysockiego.
ja niestety kojarzę, z bardzo dawnych czasów,
Tak, było coś takiego.
W życiu tego nie widziałam i nie słyszałam.
Bo Ty młoda jesteś.
Twtter is a day by day war