Forum

Dziecięce gwiazdy P...
 
Notifications
Clear all

Dziecięce gwiazdy PRL-owskich filmów dla młodzieży


Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4498
Topic starter  

Na onecie znalazłam krótki artykuł na temat Edwarda Dymka - grał w zaledwie trzech filmach, ale chyba wszyscy go kojarzą. Czy mógł zrobić karierę zamiast się stoczyć? Zresztą przykładów może być więcej, na przykład Aleksandra Gietner.

https://www.onet.pl/film/onetfilm/edward-dymek-smutny-los-dzieciecego-gwiazdora-prl-zmarl-w-zapomnieniu/dlhvzyy,681c1dfa

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


Cytat
Teresa van Hagen
(@teresa-van-hagen)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1930
 

Strasznie smutne te losy dziecięcych gwiazd. W Stanach psuje je zazwyczaj sława, ale dlaczego czasem nasze rodzime gwiazdki tak się staczają? Ostatnio czytałam historię Anuli z Wojny domowej, której życie aż tak dramatycznie się nie ułożyło, ale szczęśliwa zdecydowanie nie była.


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3705
 

Mam mieszane uczucia, kiedy czytam o losach dziecięcych gwiazd z okresu PRL-u (i nie tylko dziecięcych). Owszem, czasem są tragiczne, ale niejednokrotnie dziennikarze piszą o wydarzeniach, które nie są niczym nadzwyczajnym w życiu człowieka. Śmierć  bliskiej osoby, choroba, nieszczęśliwy związek, zdrada małżeńska lub porzucenie, nieodwzajemniona miłość... Tymczasem nagłówki sugerują, że bohater artykułu przeszedł coś wyjątkowego, innego niż to, co spotyka tysiące ludzi. To się lepiej sprzedaje.

W przypadku dziecięcych gwiazd jest jeszcze gorzej, ponieważ trudno ocenić, czy filmowe epizody w jakikolwiek sposób zdeterminowały ich dalsze losy. Zwłaszcza w przypadku osób, które w wieku 12-13 lat zagrały kilka ról, ale nigdy nie związały życia z filmem. Wspomniany powyżej Edward Dymek ostatnią rolę (epizodyczną) zagrał w wieku ok. 14 lat. Czyli grał przez dwa lata, jako dziecko. Potem był zwykłym uczniem i nastolatkiem. Tymczasem w cytowanym artykule mamy przeskok: "Ostatnią rolą w krótkiej karierze Dymka był ponowny występ u Stanisława Jędryki (...) Później Dymek został wcielony do wojska, przez swój trudny charakter trafił nawet do karnej jednostki w Orzyszu.",  przez co można odnieść wrażenie, że pobyt w wojsku zniszczył jego karierę.

Owszem, można podejrzewać, że w przypadku niektórych dziecięcych aktorów pojawiały się problemy psychologiczne związane z ulotną sławą i przekonaniem o własnej wyjątkowości. Ale bardzo wiele młodych gwiazd sobie z tym poradziło. Niektórzy wybrali całkiem inną drogę (często była to ich decyzja), inni pozostali związani z filmem lub teatrem, choć już nie w rolach pierwszoplanowych. Czy gdyby sprawdzić losy wszystkich dziecięcych aktorów z PRL-u to rzeczywiście procent alkoholików lub przedwczesnych zgonów byłby wyższy niż w dowolnej klasie? Wśród moich kolegów ze szkoły czy studiów też zdarzały się tragiczne przypadki.

Grzegorz Roman jest teraz przewodnikiem na Wyspach Kanaryjskich, Agata Siecińska zrobiła karierę jako malarka, o braciach Kaczyńskich nie trzeba pisać, Magdalena Scholl była socjologiem, a Sergiusz Lach fotografem. Tutaj https://kultura.gazeta.pl/kultura/56,114438,8265306,aktorzy-dzieciecy-sprzed-lat-co-u-nich-cz-i.html wspomniano o losach kilku innych młodocianych aktorów. I naprawdę rozpiętość jest duża, tyle że ci, których można określić jako "tragicznych", są lepszym tematem na sensacyjne nagłówki.


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8889
 
Wysłany przez: @milady

Na onecie znalazłam krótki artykuł na temat Edwarda Dymka

Podobał mi się ten Dymek. Miał takie chłopackie, trochę cwaniakowate i trochę bezczelne emploi dzieciaka z podwórka.

Wysłany przez: @maruta

Agata Siecińska zrobiła karierę jako malarka,

Wspominałem kiedyś o niej na Twitterze:

https://twitter.com/ZnienackaP/status/1266327944659701760?s=20

 

Przypominam też, że Mariusz Szylak napisał książkę o PRL-owskich serialach dla młodzieży i losach młodych aktorów. Wspominał o tym w rozmowie ze mną, w lutym tego roku. Niestety książka dotąd nie została wydana.

Pisałem o polskich serialach dla młodzieży z lat 1969-1983 i losach młodych aktorów, odtwórców głównych ról w tych filmach. Wziąłem m.in. „na warsztat” seriale: „Gruby” i „Siedem stron świata”, które reżyserował Wojciech Fiwek. Kiedy go poznałem miał 85 lat, ale był pełen młodzieńczej werwy i  tak znakomicie mi się z nim rozmawiało, że przełożyło się to na książkę o nim. Podobnie było z Magdą Scholl (zmarła pod koniec 2019 roku…), znaną aktorką dziecięcą, kojarzoną powszechnie jako jeden z „Bąbli” w „Rodzinie Leśniewskich”. Kontakt z nią był na tyle sympatyczny i wdzięczny, że zaowocował cyklem rozmów na najróżniejsze tematy, które złożyły się potem na książeczkę. Niestety nie została dotąd wydana, czeka na swój czas.

Aha, rzeczona książka o serialach ostatecznie się nie ukazała. Była złożona ok. 8 lat temu w jednym z wydawnictw, ale to… zbankrutowało.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4792
 
Wysłany przez: @milady

Na onecie znalazłam krótki artykuł na temat Edwarda Dymka - grał w zaledwie trzech filmach, ale chyba wszyscy go kojarzą.

Czytałem, wcześniej już miałem w planach zajrzeć na cmentarz we Wrocku, bo planowałem w tym roku w kwietniu tam się pojawić służbowo ale ze względu na sytuację w kraju musiałem przesunąć ten pomysł. Teraz okazuje się, że niezależnie od ewentualnej zmiany sytuacji odwiedzenie grobu też może mi się nie udać.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Aga
 Aga
(@aga)
Kierowniczka Zamieszania Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3023
 

To ja tak zupełnie z innej strony. Zastanawiam się jak te dzieciaki w ogóle trafiają do filmów. Przecież to chyba jakieś przesłuchania najpierw są, kompletuje się obsadę.  Taki dzieciak sam wpada na pomysł, że weźmie udział w takim castingu, czy to rodzic go tam wysyła? Na ile te dzieciaki marzą o tym żeby zostać aktorem, a na ile zdecydował o tym ktoś inny?

Zastanawiam się czy ja jako rodzic, pozwoliłabym mojemu dziecku na wzięcie udziału w projekcie pt. "film". Przecież zwykły udział w przedstawianiu szkolnym, czy deklamacja wiersza przed klasą (lub przed grupą przedszkolną) bywa dla dziecka bardzo stresujące, a co dopiero coś takiego. Dziecko musi sobie radzić z sytuacjami do których jeszcze nie dorosło i które nawet dla dorosłych są trudne. 


OdpowiedzCytat
Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3634
 
Wysłany przez: @aga

Zastanawiam się czy ja jako rodzic, pozwoliłabym mojemu dziecku na wzięcie udziału w projekcie pt. "film". Przecież zwykły udział w przedstawianiu szkolnym, czy deklamacja wiersza przed klasą (lub przed grupą przedszkolną) bywa dla dziecka bardzo stresujące, a co dopiero coś takiego. Dziecko musi sobie radzić z sytuacjami do których jeszcze nie dorosło i które nawet dla dorosłych są trudne. 

Ja pozwoliłabym jak najbardziej.

Umiejętność publicznych wystąpień przydaje się również w życiu dorosłym. Na przykład w pracy. Ale też w różnych aktywnościach hobbystycznych.

Uważam, że praca nad opanowaniem stresu jest bardzo ważna i może przynieść wyłącznie korzyści.

A tak poza tym udział w filmie to przecież świetna przygoda. Tak myślę, bo nigdy nigdzie nie wystąpiłam 🙂

Post został zmodyfikowany 4 lata temu przez Yvonne

OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3705
 

W "Głowie na tranzystorach" opisano chyba casting do "W pustyni i w puszczy". Kiedyś ogłoszenia były w gazetach, przychodził tłum dzieci. W przypadku młodszych z rodzicami, ale pewnie takiego nastolatka początkowo przepuszczali i bez. Bo ważne jest, że w tych castingach łapankowych pierwszy etap był bardzo ogólny, raczej żeby zrobić selekcję . Dopiero później przechodzono do umiejętności aktorskich czy pracy z kamerą. W końcu taśma była przydziałowa, często też kandydatom robiono charakteryzację, więc na takie poważne przesłuchania zapraszano już tylko wybranych.

Druga strona medalu to to, że wielu potencjalnych młodych aktorów na castingi zapraszano. Bo należeli do zespołu Gawęda, bo ktoś wypatrzył ich na ulicy, bo mieli rodzinę w filmie. Na przykład przy "O dwóch takich, co ukradli księżyc" robiłam kiedyś taką notatkę: "W rolach Jacka i Placka wystąpili Lech i Jarosław Kaczyńscy. Ich kandydaturę zgłosił ojciec chrzestny Lecha, Stanisław Tomaszewski. Dwunastoletni debiutanci pokonali w castingu 70 par bliźniaków i spędzili 7 miesięcy na planie filmowym. Ich matka, która pracowała jako nauczycielka, zrezygnowała z etatu, by przez ten czas opiekować się dziećmi. Chłopcy musieli pogodzić pracę aktorów z kontynuowaną w trybie indywidualnym nauką. Bracia Kaczyńscy otrzymali za swoje role 40 tys. zł. Odpowiadało to wówczas 30 przeciętnym pensjom."

Co do rodziców... Pewnie jeśli byli związani z filmem to uważali, że to naturalne. Część prawdopodobnie myślała o tym w kategoriach "jak chcesz to próbuj, tylko żebyś się w nauce nie opuścił". Warto pamiętać, że w epoce przedinternetowej popularność miała trochę inny wymiar. Owszem, dzieci mogły być rozpoznawalne, ale nie było ryzyka, że ktoś będzie je śledził w celu zrobienia kompromitujących fotek albo że w mediach społecznościowych zostaną zalane falą hejtu.

Byli i są też tacy z parciem na karierę, z różnych powodów, często bez uwzględnienia dobra czy chęci dziecka, uznający, że wiedzą lepiej. Już w 1951 r. Visconti nakręcił film "Bellissima", który poruszał ten temat.

Podsumowując, trudno jednoznacznie ocenić rodziców młodych aktorów. Myślę, że to rodzice właśnie powinni ocenić, czy dziecko jest gotowe, no i prawidłowo "ustawić" sprawę, czyli nie "na pewno wygrasz, jeśli się postarasz".

Oczywiście całkiem inna sprawa to rodzice, którzy dla kariery dziecka potrafią się nad nim znęcać, albo też godzą się na wszystko, czego zażądają filmowcy (przypadek Judy Garland).


OdpowiedzCytat
Aga
 Aga
(@aga)
Kierowniczka Zamieszania Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3023
 
Wysłany przez: @yvonne
Wysłany przez: @aga

Zastanawiam się czy ja jako rodzic, pozwoliłabym mojemu dziecku na wzięcie udziału w projekcie pt. "film". Przecież zwykły udział w przedstawianiu szkolnym, czy deklamacja wiersza przed klasą (lub przed grupą przedszkolną) bywa dla dziecka bardzo stresujące, a co dopiero coś takiego. Dziecko musi sobie radzić z sytuacjami do których jeszcze nie dorosło i które nawet dla dorosłych są trudne. 

Ja pozwoliłabym jak najbardziej.

Umiejętność publicznych wystąpień przydaje się również w życiu dorosłym. Na przykład w pracy. Ale też w różnych aktywnościach hobbystycznych.

Uważam, że praca nad opanowaniem stresu jest bardzo ważna i może przynieść wyłącznie korzyści.

A tak poza tym udział w filmie to przecież świetna przygoda. Tak myślę, bo nigdy nigdzie nie wystąpiłam 🙂

Mam mieszane uczucia. To nie tylko mierzenie się ze stresem i publicznymi występami. Taka praca na planie, to przecież praca. Zapewne wiele godzin dziennie spędzonych na nauce tekstu, charakteryzacji, przymiarkach kostiumów, nakręcaniu scen i co tam się jeszcze robi. A przecież nie trawa to tydzień czy dwa. A gdzie tu czas na bycie dzieckiem albo szkołę, nie mówiąc już o zwykłym wypoczynku.


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3705
 
Wysłany przez: @aga

A gdzie tu czas na bycie dzieckiem albo szkołę, nie mówiąc już o zwykłym wypoczynku.

Ale to samo można powiedzieć o sporcie lub muzyce. Dlatego uważam właśnie, że wiele zależy od konkretnej sytuacji i jeśli warunki są dobre (tzn. dziecko nie jest terroryzowane, ma ustalony czas pracy itd.) to pozostaje kwestia dojrzałości dziecka i jego możliwości, a także chęci. To właśnie zadanie rodziców - nie tylko zadbać, by dziecko miało zapewnione dobre warunki, ale też ocenić, czy to dla niego odpowiednie zajęcie - fizycznie, psychologicznie, emocjonalnie...

 


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8889
 
Wysłany przez: @aga

Zastanawiam się jak te dzieciaki w ogóle trafiają do filmów.

Tak jak pisze Maruta, w bardzo różny sposób. Henryka Gołębiewskiego (Poldek z "Podróży za jeden uśmiech), na przykład, Janusz Nasfeter wypatrzył na podwórku, który był jego sąsiadem. Pasował mu taki łobuzujący dzieciak. Paragona z "Do przerwy 0:1" wypatrzył Stanisław Jędryka na starówce. Wojtek Fiwek też znajdował na ulicy dziecięcych bohaterów swoich filmów, pisał o tym w książce o Fiwku Mariusz Szylak.

Niektórzy trafiali po znajomości. Paweł z "Wojny domowej" jest synem aktora Krzysztofa Janczara. Obsadę programu dla młodzieży 5-10-15 z lat 80, w całości kompletowano po znajomości.

Ale były też castingi ogłaszane w prasie. Kiedy miałem 8 lat miałem wziąć udział w castingu do serialu "Gazda z Diabelnej", ale był tam wymóg, że trzeba bardzo dobrze jeździć na nartach  moi rodzice uznali, że mogę nie dać sobie rady, więc wycofali się z tego pomysłu. Byłem bardzo niepocieszony:)


OdpowiedzCytat
Share: