No u mnie nie jest tak źle- moje ulubione Boczne drogi czy Studnie przodków powstały później. Tereska i Okrętka też były świetnie, a cykl o Janeczce i Pawełku bardzo lubię. Romans wszech czasów tez powstał później...
Dla mnie problem powstał, jak Chmielewska uwierzyła, że jest pisarką pełną gębą i zaczęła się z tego świadomie utrzymywać (zrezygnowała z zawodu), a książki płodziła jedną za drugą rozmieniając się na drobne. Kiedy przestała pisać ubarwioną wersję swojego życia, a poszła w całkowitą fantazję- książki stały się tylko cieniem tych dawnych. Podobała mi się teoria, że Chmielewska ma kogoś (np. Marusię), kto korzystając z jej wskazówek odwala za nią seryjnie robotę 😎
...ale oczywiście wszystkie Chmielewskie przeczytałam (oprócz Pafnucego), bo mam do niej stosunek bardzo osobisty i ciągle najgorsza nawet Chmielewska jest dla mnie wartością samą w sobie!
Ja "Przeklęta barierę" lubię we wszystkich fragmentach, które nie są głównym wątkiem kryminalnym. Pod tym względem fabuła jest tragiczna, pretekstowa i pozbawiona ikry. Natomiast od dziecka uwielbiałam podróże w czasie i wątki typu "jak osoba z innej epoki patrzy na nie swój świat". Owszem, bohaterka jest jednocześnie inteligentna i głupia, ale jestem w stanie to przeżyć. Poza tym podoba mi się swoista bezczelność Chmielewskiej - w czasach, kiedy wszyscy analizują mechanizmy i realizm potencjalnych podróży w czasie, opracowują rożne teorie, debatują nad paradoksem dziadka albo skrzydełkami motyla Chmielewska tworzy logicznie absurdalną historię, a wszelkie wątpliwości zbywa krótkim "nie na sensu tego wyjaśniać, należy zaakceptować".
Przeczytałam chyba wszystkie Chmielewskie poza trzema ostatnimi, ale wszystkie od "Mnie zabić" zlewają mi się w jedno, właściwie nie pamiętam fabuły, czasem tylko wracają jakieś epizody, których nie potrafię przyporządkować do tytułu 😓 .
Dla polepszenia nastroju chyba nawet po coś sięgnę. Może "Harpie" ?
Nie! 😯
Kiedyś był taki projekt w Krynicy Morskiej, ale to chyba miała być fontanna w kształcie książki?
No dobrze fanki i fani Chmielewskiej. Czy wiecie gdzie dziś zostało zrobione to zdjęcie?;)
Myślę, że to jeden z elementów szlaku Chmielewskiej w Krynicy Morskiej
Szukałam w necie troszkę więcej informacji na temat szlaku Chmielewskiej i natknęłam się na nasze forum (po prawej stronie). Widać nas już w necie. Fajnie
Super, nie wiedziałam, że coś takiego tam jest...To chyba dość świeża inicjatywa?
Teraz będę musiała szukać czy w ramach tego cyklu coś jeszcze się gdzieś nie pojawiło 😊
Dokładnie, ławeczka jest z Krynicy Morskiej, ale w Piaskach też się natknęliśmy na tablicę z mapą, na której był zaznaczony ulubiony dąb Joanny.;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
No i to rozumiem, te miejsca bardzo kojarzą się z Chmielewską, mnie na pewno zmobilizują do przyjazdu. Kurcze, szkoda, ze wcześniej nie wiedziałam 😥 😥 😥
Kurcze, szkoda, ze wcześniej nie wiedziałam
Wspominałam o tym szlaku w relacji z Piasków 😜
Przepraszam, ale wtedy byłam całkowicie skupiona na prozie życia i dopiero teraz powolutku odkopuję różne rzeczy 😥 Moja wina 😪
Przepraszam, ale wtedy byłam całkowicie skupiona na prozie życia i dopiero teraz powolutku odkopuję różne rzeczy 😥 Moja wina 😪
Bedziesz zwyczajnie miała dodatkowy powód żeby sie wybrać na Mierzeję 😉
Dla zainteresowanych Chmielewską filmową, zrealizowaną i niezrealizowaną:
(Nie)upiorny legat czyli Joanna Chmielewska w zbiorach FINA
Tym razem to bardziej krótki przegląd, niż próba opisania - jak ktoś miałby pytania dodatkowe, to do Teresy 😆 .
Chmielewska nie miała coś szczęścia do dobrych ekranizacji. Z drugiej strony jeśli miałoby powstać "dzieło" tak dalece odbiegające od treści zawartej w książce, to mogę powiedzieć, że na szczęście. Ciekawi mnie scenariusz Romansu wszechczasów , Tereska zdradź chociaż odrobinę. Łepkowska nie należy, w moim odczuciu, do osób powierzchownych i z jej scenariusza mogłoby powstać coś ciekawego i godnego tej świetnej książki.
No nie miała, ale też jej styl był mało filmowy - dużo dialogów, dużo opisów "myślowych"... Na przykład humor w wielu scenach wynikał raczej z komentarza niż z samych wydarzeń. Uwielbiam część z lochem w "Całym zdaniu nieboszczyka", ale podejrzewam, że w filmie zostałaby z niej wydmuszka...
Dlatego żałuję "Ratunku, diabeł!", bo sama Chmielewska dopasowała to do scenariusza i zatroszczyła się o zachowanie tego, co jest w książce fajne. Na przykład powieściowy wstęp, z historią o nienapisaniu, w filmie został przerobiony na rozmowę z Alicją, której Joanna tłumaczy, dlaczego zapada czasem w dziwny letarg. Fajny motyw został, ale jednocześnie dopasował się do fabuły.