Mam nadzieje, że robiliście sobie głupie kawały typu "Przebacz mi Brunhildo"
nie, to chyba nie ten wiek a oprócz tego tam wszyscy Polacy robili na czarno, więc ryzyko, że ktoś, coś i dostajesz kopa w dupę 🙂
Twtter is a day by day war
nie, to chyba nie ten wiek
Ej? Co nie ten? Bahdaj: wiek XX. Wasza praca na czarno u Angola: wiek XX. Wszystko się zgadza. Innego znaczenia nie rozumię, może coś na łączach nie stykło. Chyba musisz mi wielkimi literami wytłumaczyć.
Ej? Co nie ten? Bahdaj: wiek XX. Wasza praca na czarno u Angola: wiek XX. Wszystko się zgadza. Innego znaczenia nie rozumię, może coś na łączach nie stykło. Chyba musisz mi wielkimi literami wytłumaczyć.
wiek w sensie 20+ nie lata i nie krzyczy "przebacz mi Brunhildo", to się robi wcześniej i dużo później 🙂
Twtter is a day by day war
i dużo później
Uffffffffff, bo już się PRZESTRASZYŁEM 🙂
Odcinek nr 6 nadal fajny, ale... dla mnie chyba najmniej interesujący z dotychczasowych. Motyw przewodni - golf, nie rozpala mi wyobraźni:)
Czerwona strzała jest bardzo fajna, ma tylko jedną wadę: ręczny hamulec. Zamiast tradycyjnej, manualnie zaciąganej wajchy, posiada przycisk – cholerny guzik, który nie wiadomo kiedy zadziała, a kiedy nie.
Miałem kiedyś w Passacie taki elektroniczny patent i co najmniej 3 razy byłem przez to w poważnych tarapatach. Efekt był taki, że potem już w ogóle bałem się korzystać z ręcznego, nawet jeśli było to bardzo wskazane. Pomysłodawcę kazałbym łamać kołem.
Motyw przewodni - golf, nie rozpala mi wyobraźni:
Mimo wszystko fajnie było złapać trochę "zielonego" pojęcia o co w tym szaleństwie chodzi - i to w takim miejscu - jakby nie patrzeć: historycznym. I przekonać się raz na zawsze, że to nie moje kulki.
I przekonać się raz na zawsze, że to nie moje kulki.
A ja lubię. W sensie, kilka razy próbowałem, zawsze mi się podobało ale cała otoczka wokół tego niestety mnie zniechęca do zajęcia się tematem. Pewnie wielu to wszystko razem jara i ja to rozumiem, mnie nie. Może gdybym doszedł do etapu samej gry - w sensie wykorzystania nabytych wcześniej umiejętności na polu i traktowania tego jako spotkań towarzyskich to też by było inaczej. Ale takich leszczy jak ja na pole się nie wpuszcza. I słusznie.
Twtter is a day by day war
@pawelk Słowa kluczowe: integracja sensoryczna i koordynacja ruchowa. Terepanie rąk dyskwalifikuje.
Słowa kluczowe: integracja sensoryczna i koordynacja ruchowa. Terepanie rąk dyskwalifikuje.
Tak, ale jeszcze nie jestem w tym wieku, żebym miał problem z utrzymaniem równowagi.
BTW w Makao, dawno temu, byłem na takim driving range'u, gdzie uderzało się w stronę morza a po wodzie pływało łódką dwóch Chińczyków, którzy wyławiali piłeczki. Tam trener korzystał z komputera z kamerą, nagrywany był cały ruch trenującego i komputer pokazywał, w którym miejscu postawa i ruch odbiegają od ideału.
Twtter is a day by day war
byłem na takim driving range'u, gdzie uderzało się w stronę morza
Ano proszę... też miałem taki epizod na takiej platformie, bodajże na Arubie albo Curacao, a ciało miałem wtedy giętkie jak trzcina cukrowa, z której wyrabia się miejscowy cymes. A mimo to, po kolejnej próbie, odebrali mi kij i powiedzieli, żebym lepiej zainteresował się innymi sportami.
A mimo to, po kolejnej próbie, odebrali mi kij i powiedzieli, żebym lepiej zainteresował się innymi sportami.
No to ja jeszcze tutaj bawiłem się kilka razy i na Zawadach i w Rajszewie. Nawet mam w domu gdzieś kij żelazo siódemkę i profesjonalną czapeczkę firmy Titleist.
Twtter is a day by day war
na Zawadach
Ta nazwa też mi jest dobrze znajoma. Bo wychowawczyni z pobliskiego L.O. wysyłała mnie właśnie tam "na Zawady", żebym zamiast szkoły, zainteresował się rolnictwem 🙂
Bo wychowawczyni z pobliskiego L.O. wysyłała mnie właśnie tam "na Zawady", żebym zamiast szkoły, zainteresował się rolnictwem
no widzisz, wtedy tam były pola teraz jest pole golfowe. Może byś teraz był milionerem 🙂
Twtter is a day by day war
I oto kolejna, siódma już odsłona szkockiej podróży. Jeśli chcesz poczytać "Jak jedziemy" zapraszam na PORTAL a jeśli interesuje Cię dokąd zmierzamy, to my już wiemy, mogę tylko podpowiedzieć: na początek do jednego z najpiękniejszych i najbardziej melancholijnych miast świata.
jeśli interesuje Cię dokąd zmierzamy, to my już wiemy, mogę tylko podpowiedzieć: na początek do jednego z najpiękniejszych i najbardziej melancholijnych miast świata.
Kurde, Edynburg. Byłem na tyle dawno, że pamiętam tylko, że zwiedzałem zamek i udało się być w skarbcu aby obejrzeć klejnoty koronne. Nic a nic więcej nie pamiętam 🙁
Twtter is a day by day war
Jak zwykle świetna i wciągająca relacja z klimatem... Miałam kiedyś Edynburg na liście przyszłych podróży, ale nigdy do niego nie doszłam. Ale nie ukrywam, zachęciłeś i do tego miasta, i do samej Szkocji. Jak na razie najbardziej pociągają mnie Orkady i St. Andrews (no i Edynburg 😉 )
Ale nie ukrywam, zachęciłeś i do tego miasta, i do samej Szkocji.
Ja w Szkocji byłem teoretycznie pięć razy, praktycznie to 3,5. Bo te dwa razy, które faktycznie są połówką, to przejazd przez Szkocję do Stranraer, skąd płynęliśmy promem do Irlandii Północnej (na mecz Legii). We wspomnianym Stranraer jadłem najgorszą pizzę na świecie - z owocami morza. Poza tym w kasie promowej pani nam powiedziała, że bilety, które kupiliśmy na prom P&O w biurze tej firmy w Warszawie są nieważne, bo są jako niezapłacone w systemie. Na szczęście udało mi się ją przekonać, że ja mam bilet w ręku, jeśli uważa, że jest fałszywy, niech dzwoni po policję, a jeśli nie to mnie nie interesuje co ona ma w systemie. [później okazało się, że rzeczywiście w systemie firmy były jako nieopłacone, bo biuro z Polski rozliczało się raz w miesiącu i jeszcze nie wysłali pieniędzy].
Poza tym byłem raz, chyba ze dwa miesiące, o czym wspominałem, zbierać maliny przed pierwszym rokiem studiów oraz już w XXI wieku dwa razy po weekendzie w Glasgowie na meczach Celticu gdy jeszcze grał Boruc.
Żaden z tych wyjazdów nie był związany ze szczególnym zwiedzaniem ani must see ani nawet lokalne wycieczki.
Co nie znaczy, że nic nie widziałem i za róg nie zajrzałem. Z ciekawostek - ten pobyt na malinach dał mi namiastkę odczucia białych nocy, bo ciemno się robiło chyba ok. północy (nie mylić z zachodem słońca, bo po zachodzie jeszcze jest jakiś czas jasno) a za chwilę trzeba było wstawać do roboty i już było znów jasno.
Twtter is a day by day war
pamiętam tylko, że zwiedzałem zamek i udało się być w skarbcu aby obejrzeć klejnoty koronne.
Ja na zamku w Edynburgu ostatecznie nie byłem więc możemy zsynchronizować i uzupełnić wspomnienia. Chciałbym tam wrócić, chociażby na słynny festiwal orkiestr, a potem na wyspę Sky.
Szkocja to nadal bardzo niedoceniany u nas kierunek wyjazdów wakacyjnych, chociaż "naszych" jest tam zatrzęsienie, ale raczej zarobkowo. Jednak pomimo wszelkich finansowych profitów, ów "melancholijno-pubowy" klimat na dłuższą metę może być depresjogenny. No i ta wóda na myszach... brrrrrr!
Szkocja to nadal bardzo niedoceniany u nas kierunek wyjazdów wakacyjnych
Był u mnie w robocie człowiek, który rok w rok jeździł do Szkocji odwiedzać kolejne zameczki. Takie miał hobby.
Twtter is a day by day war
Takie miał hobby
Super!