Słabo mi od tych widoczków......
Tylko w jednym miejscu rzeczywiście zastanawiałam się, jakim cudem nie ma tam regularnych wypadków.
A to akurat bardzo proste. Wszyscy mają nastawienie, że właśnie mijają niebezpieczne miejsce. Jest przepaść, jest ślisko, nie ma zabezpieczeń więc pokonują tą przeszkodę w skupieniu i uważnie. Na miejscu będzie tu powiedzenie, że w domu zdarza się najwięcej wypadków.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
że w domu zdarza się najwięcej wypadków.
Z tym to się zgodzę 🙂
Dobre wytłumaczenie, pełne wiary w ludzki rozsądek i instynkt samozachowawczy 😊.
(nie, tego nie ryzykowałam 😉 )
Właśnie miałam zapytać czy wlazłaś na ten kamień.;)
trudny, kilkugodzinny szlak, wysoko i zimno.
Ja bym chętnie poszła gdyby nie chłód. Dla mnie zawsze najgorsze na szlaku górskim było to, że marzłam i byłam głodna. Pamiętam nawet jak w 2012 roku było mi żal samej siebie gdy wlazłam na jakiś kolejny szczyt, byłam głodna, przemoczona i zmarznięta.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ciekawym urozmaiceniem okazały się zalewane wodą schodki.
Dobre wytłumaczenie, pełne wiary w ludzki rozsądek i instynkt samozachowawczy 😊.
Naprawdę zaobserwowałam, że najmniej uważnym jest się na kiedy np. jest się już blisko domu bądź kiedy idzie się po względnie bezpiecznym terenie. Ja w górach zaliczyłam tylko jeden upadek i było na kompletnie prostej ścieżce. 😒
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ja się ogólnie zgadzam, że większość ludzi zachowuje się lepiej, kiedy musi wziąć za siebie odpowiedzialność i ma świadomość ryzyka. Problem w tym, że zdarzają się wyjątki potwierdzające regułę i to o nich jest najgłośniej, na przykład w przypadku niechronionych kąpielisk. W Norwegii zaufali turystom i to się sprawdza.
Schodki były fajne, bo chyba gdzieś wyżej zbierała się woda, więc co jakiś czas chlustała na nie fala, która po chwili zmieniała się w taki strumyczek jak na zdjęciu. Zadaniem było ominięcie tej fali 😆.
Z jednej strony żałuję, że nie było słońca i błękitnego nieba, z drugiej klimat byłby wtedy inny... W każdym razie całość wspominam dobrze, zresztą podobało mi się też Stavanger.
Co do zimna, akurat na trasie do Preikestolen nie było jakoś szczególnie odczuwalne, nawet deszcz nie powalał chłodem. Tak że myślę, że w lipcu nie trzeba bać się zmarznięcia.
A ja im bardziej uważam na siebie, to tym bardziej ładuję się w tarapaty 🙂
Wyszłam więc z założenia, że co ma być to będzie. I śmiało mogę powiedzieć, że dopiero teraz zaczyna się najfajniejsze.
Dbajmy trochę o porządek pls! Bo wszędzie robi się "Gadu Gadu". O Spitsbergenie jest już wątek i TAM przeniosłem posty na ten temat.
Bo wszędzie robi się
I tu się nie zgodzę. Nie wszędzie, a tu nas trochę poniosło, to fakt.
kiedy musi wziąć za siebie odpowiedzialność i ma świadomość ryzyka.
A jak to ma się do zachowań na naszej polskiej ziemi np. idiotyczne zachowania na górskich szlakach? Tylko te mogę tutaj przywołać, bo są mi znane. I niby taki człowiek bierze odpowiedzialność i ma świadomość ryzyka a zachowanie temu przeczy.
gdy wlazłam na jakiś kolejny szczyt, byłam głodna,
Zabieraj koniecznie ze sobą takie specjalnie żarcie, będzie w sam na taką chwilę rozpaczy.
Nie wiem, czy to Polska jest specyficzna, czy po prostu mamy tendencję do roztrząsania takich spraw. Może demoralizująco działa świadomość, że w razie czego nadejdzie bezpłatna pomoc? Może Polacy mają we krwi głupie kozaczenie? Faktem jest, że w różnych krajach natykałam się na miejsca lub sytuacje obiektywnie niebezpieczne. Mimo to nie słyszałam ani nie czytałam o wypadkach. Może się zdarzają, ale nie jest to uważane za "newsa", bo ludzie mają inną mentalność? Tzn. uznają, że wypadek spowodowany brakiem ostrożności, brawurą lub używkami to wina wypadkowicza, a nie dowód na to, że coś jest niebezpieczne.
Zgadzam się. Ostatnio dyskutowaliśmy o tej bezpłatnej pomocy. Ja doszłam do wniosku, że wpuszczałabym na szlak tylko chętnych, którzy wykazywaliby się wiedzą i odpowiednim strojem (tak na początek).
Dlatego powinien być wymóg ubezpieczenia przed wyprawą... Nie ma czegoś takiego jak bezpłatna pomoc, z drugiej strony ratownicy narażają swoje bezpieczeństwo często nie z powodu losowego przypadku, a z powodu głupoty i brawury "turysty"...
Ja doszłam do wniosku, że wpuszczałabym na szlak tylko chętnych, którzy wykazywaliby się wiedzą
Teścik przed wejściem nad szczyt? 😉
Teścik przed wejściem nad szczyt?
A czemu nie? Wiesz ile ludzi nie ma w ogóle pojęcia gdzie idzie? 😀
Uporządkowałam mój blog, bo zrobił się tematyczny bajzel. Niestety w rezultacie większość moich linków "podróżniczych" na forum straciło ważność, a nie mogę ich podmienić (tzn. w tym temacie akurat się udało, ale strzeżonego...). Żeby nie komplikować podaję aktualny link do spisu treści: Maruta - relacje z podróży
Maruta, piękne miejsca wynajdujesz... ale bym sobie takie domki zobaczyła... Pewnie w środku w takim domku byłaś, jak to wygląda wewnątrz?
Zależy. Wbrew pozorom są dość obszerne, w środku mają często takie pół-ścianki, dzielące przestrzeń na kawałki. Mało światła. Ale w większości położonych wyżej można wyjść na coś w rodzaju tarasu, opierającego się o budynki poniżej. Widok jest na niektórych fotkach. Zresztą sklepikarze zrobili z tego atrakcję - przy wielu budynkach widnieją tabliczki "darmowe wejście na taras/dach". Ludzie wchodzą, a po drodze coś kupią 😊 .
Ale jak dla mnie Matera bezdyskusyjnie przebiła Alberobello.
Ale jak dla mnie Matera bezdyskusyjnie przebiła Alberobello.
Też pięknie, na zdjęciach oba miejsca są niesamowite! Na szczęście blisko siebie, więc jak tam wreszcie kiedyś zawitam (na pewno!) , to podyskutuję bardziej merytorycznie 🙂
Maruta, link do części drugiej Matery prowadzi do Szachisty...
Maruta, link do części drugiej Matery prowadzi do Szachisty...
???
Dzięki, coś się poplątało przy przenoszeniu... Poprawiłam.