Stwierdziłem, że szkoda zmarnować dobry tekst i tylko zdjęcia są lepszej jakości.
Przypominam wycieczkę nad Loarę z 2011 roku.
Twtter is a day by day war
Ja z zamkami nad Loarą mam taki problem, że jest ich za dużo. Dla mnie do wytrzymania jest zwiedzenie maks trzech zamków, potem to już odhaczanie gdzie wszystko zlewa się ze sobą i myślenie kiedy to się już skończy. Dlatego taka wycieczka jak Twoja jawi mi się jako męka, którą mógłbym zafundować sobie jedynie za karę:) A jechanie tam żeby zobaczyć trzy zamki jest przecież bez sensu.
W zupełności więc wystarczą mi takie relacje jak Twoja. Zamki niby piękne ale taki Chambord na przykład wcale mi się nie podoba. Straszny moloch stojący w polu, w ogóle bez klimatu. Za to Chenonceau jest bajkowo piękne.
No właśnie - to wycieczka dla maratończyków. Mnie taki natłok wrażeń też by przytłoczył.
Ale przecież to nie jest tak, że cały dzień zajmuje zwiedzanie zamku. Relacja pokazuje w zasadzie miejsca samochodzikowe ale jest również czas na spróbowanie lokalnego jedzenia, kawę z ciachem w fajnej kawiarence czy wieczorne piwko. Jest też czas na inne miejsca. Podczas tej samej wycieczki odwiedziliśmy również Etretat (Igła z Arsene Lupina) i Dieppe znane z Operacji Jubilee, gdzie byliśmy na cmentarzu żołnierzy kanadyjskich, którzy zginęli podczas tego "ćwiczenia".
Twtter is a day by day war