Półtora tygodnia temu wróciłam z weekendowego wyjazdu w towarzystwie Księżniczki Sissi. Naszym celem był odcinek Głównego Szlak Beskidzki. Miało być wiosennie, ciepło i słonecznie. Była zima, śnieg po kolana i mróz. Kilka słów na temat tego wyjazdu można przeczytać na PORTALU.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Półtora tygodnia temu wróciłam z weekendowego wyjazdu w towarzystwie Księżniczki Sissi. Naszym celem był odcinek Głównego Szlak Beskidzki. Miało być wiosennie, ciepło i słonecznie. Była zima, śnieg po kolana i mróz. Kilka słów na temat tego wyjazdu można przeczytać na PORTALU.
Oj @milady widzę, że napisałaś artykuł pt. "jak nie wychodzić zimą w góry"...
Twtter is a day by day war
Oj @milady widzę, że napisałaś artykuł pt. "jak nie wychodzić zimą w góry"...
Oj bez przesady. Dziewczyny miały odpowiedni sprzęt i dały radę, nie było niebezpiecznych sytuacji wynikających z lekkomyślnego podejścia do sprawy. Tyle, że wyzwanie większe niż zakładały bo pogoda inna niż zamówiona. Największy hard core to tak naprawdę jazda na letnich oponach i tu byłem pełen obaw.
A odnosząc się do samej relacji. Niesamowita, wzruszająca nawet, na wskroś filmowa jest ta przygoda z Amperem. Jak z Jacka Londona. Szkoda, że nie zabrałyście go w dalszą drogę. W końcu samochód i tak miałaś w Krynicy więc mogłabyś odwieźć go do domu. Bardzo jestem ciekaw historii tego psa. Skoro wiedział jak biegnie szlak musi chyba często włóczyć się po górach.
Oj @milady widzę, że napisałaś artykuł pt. "jak nie wychodzić zimą w góry"...
Jakoś tak wyszło.;) Ale już wcześniej obliczyłyśmy, że pierwszego dnia nie dotrzemy przed zmrokiem, więc miałyśmy ze sobą czołówki, mapy i kompas. Z tego też powodu miałyśmy bardzo krótki popas na Jaworzynie Krynickiej. Tak też rozplanowałyśmy trasę żeby w razie potrzeby móc tam zanocować co jednak nie było konieczne. Sissi ma też za sobą część kursu przewodnika górskiego. Ale mimo tego czułam respekt przed zbliżającą się nocą. Jedyne o co mogę mieć do siebie pretensje to nieprzygotowanie się pod kątem kondycji. No i warunki rzeczywiście okazały się inne niż zakładałyśmy, aczkolwiek najbardziej obawiałyśmy się oblodzeń, których na szczęście w zasadzie nie uświadczyłyśmy.
Skoro wiedział jak biegnie szlak musi chyba często włóczyć się po górach.
Również doszłyśmy do takiego wniosku. Ale na pewno też miał świetny węch, więc wiedział którędy iść, ponieważ czuł na pewno ślady a na tym odcinku mogły być tylko od punktu A do punktu B (od Jaworzyny do Hali Łabowskiej i z powrotem.)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Jakoś tak wyszło.;) Ale już wcześniej obliczyłyśmy, że pierwszego dnia nie dotrzemy przed zmrokiem, więc miałyśmy ze sobą czołówki, mapy i kompas.
Mnie bardziej ruszył ten brak raczków/kolców a zupełnie powaliły przemoczone buty 🙂 Choć w sumie chodzenie po zmroku też nie jest najlepszym pomysłem. Ja chodząc u siebie na wsi do apteki co jakiś czas mylę ścieżkę bo zejście, na które powinienem skręcić czasami "umknie" po ciemku.
Twtter is a day by day war
Piękna wyprawa. Widzę, że zabrakło wam stuptutów przy tak zimowej aurze. To dobry wynalazek. Jestem urzeczony zarówno opisem trasy jak i waszą walką. Jedyny minus to... ten pies. Niestety cierpię na kynofobie i wcale jego obecność by mi nie pomagała. Ja śniegowe przejście w górach też mam już za sobą i to z dużo gorszym wyposażeniem. Wybraliśmy się onegdaj z kolegą w rumuńskie Fogarasze w maju. Ciekawe to doświadczenie. Jeszcze raz brawa, dziewuchy! Jestem z was dumny.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Milady, świetna relacja i jakże fantastyczna wyprawa!
Podziwiam Was bardzo, naprawdę. Ja nigdy bym się nie odważyła iść w góry w taką pogodę.
Podejrzewam, że wspomnienia z tej przygody zostaną z Wami na długo.
Nie byłabym kobietą, gdybym nie zwróciła uwagi na Twój makijaż! Bardzo mnie zaskoczył 🙂
Mnie bardziej ruszył ten brak raczków/kolców a zupełnie powaliły przemoczone buty
Te buty wyszły dopiero pod koniec pierwszego dnia a wtedy już nie było wyboru. Nie mogłam przecież zostać w schronisku do odwilży.;) Raczki dobra rzecz, ale kijki na szczęście jakoś mi wystarczyły.
Choć w sumie chodzenie po zmroku też nie jest najlepszym pomysłem.
Dlatego nie czułam się z tym komfortowo. Mam dość bujną wyobraźnię więc wyobrażałam sobie naprawdę przeróżne scenariusze.
Widzę, że zabrakło wam stuptutów przy tak zimowej aurze. To dobry wynalazek.
Sissi miała, mnie tylko ich brakowało.
Ja śniegowe przejście w górach też mam już za sobą i to z dużo gorszym wyposażeniem. Wybraliśmy się onegdaj z kolegą w rumuńskie Fogarasze w maju. Ciekawe to doświadczenie.
To pochwal się jakimś zdjęciem czy czymś.:)
Nie byłabym kobietą, gdybym nie zwróciła uwagi na Twój makijaż! Bardzo mnie zaskoczył
Yvonne, podkład, kreska i tusz do rzęs. 6 minut i makijaż gotowy. W końcu musiałam jakoś wyglądać gdyby mieli o mnie jednak pisać w wiadomościach. 😉
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Yvonne, podkład, kreska i tusz do rzęs. 6 minut i makijaż gotowy. W końcu musiałam jakoś wyglądać gdyby mieli o mnie jednak pisać w wiadomościach.
Odezwa nekrofili.
Umrzyj młodo, zostaw atrakcyjne zwłoki.
Myślałem, że to ja mam "czapkę" i pakuję się w nie do końca sprawdzone pomysły.
Brawo 😀 😀 😀
Myślałem, że to ja mam "czapkę" i pakuję się w nie do końca sprawdzone pomysły.
Czyżbyś miał na myśli Ku Morzu?
Jeśli tak to jednak Wasza wprawa wymagała dużo większych przygotowań i była bardziej spektakularna.:)
Umrzyj młodo, zostaw atrakcyjne zwłoki.
Jednak oby nie.;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Czyżbyś miał na myśli Ku Morzu?
Jeśli tak to jednak Wasza wprawa wymagała dużo większych przygotowań i była bardziej spektakularna.:)
Ale utrata zdrowia, a nawet życia mi nie groziła.
Myślę, że nie poszedłbym z tego schroniska w taką pogodę. Bałbym się.
Bardzo jestem ciekaw historii tego psa
Też mnie to intryguje. Dotarł do domu? Zgubił się na szlaku?
6 minut i makijaż gotowy
Ale, że Ci się chciało 🙂
Bałbym się
A co tam było do strachu?
Nigdy nie byłam zimą w górach, żałuję, że mi to już nie grozi. Milady, fantastyczna przygoda. Nie żałujesz, że tak krótko?
Też mnie to intryguje. Dotarł do domu? Zgubił się na szlaku?
Miałam przez chwilę pomysł, żeby przedzwonić do tego schroniska i dopytać, ale jakoś mi to wyleciało z głowy a teraz już za dużo czasu minęło.
Nie żałujesz, że tak krótko?
Szczerze to nie. Musiałabym mieć wtedy dużo większy plecak do dźwigania. Poza tym nie byłam przygotowana fizycznie na dłuższą wędrówkę w takich warunkach. Po zejściu ze szlaku wsiadłam w samochód, w którym spędziłam prawie 6 godzin za kółkiem. Gdy dojechałam do domu to okazało się, że nie mogę wysiąść tak mnie bolały mięśnie. Najchętniej wypadłabym z tego samochodu. 🙂
Ale utrata zdrowia, a nawet życia mi nie groziła.
Wiesz, nawet jak się idzie latem na Giewont to w pewnym sensie grozi to utratą życia lub zdrowia.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"