Ciekawe, czy ktoś pomyślał, żeby mi wysłać widokówkę z Pułtuska
Kolekcjonujesz pocztówki?
Twtter is a day by day war
A przy okazji chciałem wszystkim podziękować za spotkanie, nie wszystko udało się obejrzeć ale to nic, bo i frekwencja i pogoda dopisały a to najważniejsze. No i załatwiliście te lisy jako dodatkową atrakcję, dla mnie bomba 😎
Twtter is a day by day war
Ciekawe, czy ktoś pomyślał, żeby mi wysłać widokówkę z Pułtuska
Kolekcjonujesz pocztówki?
Nie tyle kolekcjonuję, co wymusiłem na znajomych, by mi wysyłali z zagranicznych urlopów i wyjazdów turystycznych. Sam też staram się wysyłać kartki, jak gdzieś jestem dłużej, niż dwa dni. Tyle, że mało się ruszam z Kętrzyna, więc proporcje otrzymane/wysłane to jakieś 10/1.
To nie masz jeszcze w notesiku? 😀 To zaraz podrzucę na pw.
Nie tyle kolekcjonuję, co wymusiłem na znajomych, by mi wysyłali z zagranicznych urlopów i wyjazdów turystycznych. Sam też staram się wysyłać kartki, jak gdzieś jestem dłużej, niż dwa dni. Tyle, że mało się ruszam z Kętrzyna, więc proporcje otrzymane/wysłane to jakieś 10/1.
Rozumiem, mamy takich znajomych na Bornholmie, którzy też z rzadka ruszają się poza wyspę ale uwielbiają pocztówki, więc cały świat im wysyła 🙂
Twtter is a day by day war
Bo to frajda, jak się znajduje kartkę w skrzynce. Dlatego wysyłkę życzeń świątecznych też kultywuję. SMS, czy wiadomość na messengerze to jednak nie to samo.
Jesteśmy już w Bydgoszczy.
Bardzo, bardzo serdecznie dziękujemy wszystkim za ten weekend.
Milady, Kustoszu, dziękujemy za wspaniałą gościnę w Waszym cudownym azylu w Rio. Czuliśmy się jak na wakacjach.
Wszystkim dziękujemy za przemiłe spotkanie.
Maruto, miło było Cię poznać 🙂
Odczuwam niedosyt. W zasadzie z nikim się dość nie nagadałam.
Czekam już na kolejne spotkanie. Gdzie? Kto to wie? 🙂
Ja również wszystkim dziękuję za spotkanie. 🙂
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
My również już w domu. Dziękujemy wszystkim za przemiłe towarzystwo, a Milady i Kustoszowi za gościnę w Rio. Maruto, super że w końcu udało nam się Ciebie poznać.
Świetna wycieczka. My jeszcze odwiedziliśmy Niewidzialną wystawę. Niecodzienne doświadczenie. Szczerze polecam.
Bardzo udany weekend! Po prostu nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszej pogody. Paweł, frekwencja faktycznie dopisała. Naliczyłam, że było nas łącznie 15 i pół osoby (plus trzy psy i jakieś 2 lisy:)). Nie wszystkim udało się być z nami przez cały weekend, ale i tak bardzo się cieszymy, że mogliśmy spotkać się choć na chwilę.
Trochę się obawiałam, że ten Pułtusk okaże się nudny, ale ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu było zupełnie odwrotnie. Muzeum w ratuszu, drugie malutkie muzeum, w którym mogliśmy zobaczyć meteoryty, zamek, bazylika, rynek ze starą zabudową miasteczka no i kompletne zaskoczenie jakim były dawne koszary - mega urbex! Udało nam się jeszcze skoczyć na szybki spacer po Serocku. Dalsza część spotkania odbywała się już w Rio.
Następnego dnia śniadanie zjedliśmy we Wrzeniu Świata. Po śniadaniu musieliśmy już pożegnać się z Yvonne. Wybraliśmy się więc z Marutą na spacer do atrakcji, którą polecał nam Hebius. Była jeszcze Niewidzialna wystawa, na którą ja jednak nie weszłam i długi spacer po starówce i bulwarach wiślanych.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Bardzo sympatyczny weekend. Nie tylko wycieczka do Pułtuska, ale i afterparty i kolejny dzień w Warszawie. Skład się zmieniał, ale udało się spotkać naprawdę w sporym gronie. Fajnie, że byliście, miło nam było gościć was u siebie. Notabene okazuje się, że istnieje potrzeba kolejnej wycieczki, tym razem już do samej stolicy:) Czyli do następnego razu.
We "Wrzeniu Świata" zawrzało już od progu, ponieważ obsługa miła inaczej podniosła nam z rana ciśnienie. Poza tym, klimatyczne miejsce. I kupiłem sobie książkę, którą wypatrzyła Yvonne.
Było i tak, że czarne chmury zawisły nad naszymi głowami, ale na pogodę nie możemy narzekać. Piękny, październikowy weekend i złota jesień polska.
"Niewidzialna Wystawa" jest świetna. Więcej nie możemy gadać bo nam zabronili:) Tutaj na zdjęciu, Aga, Nietajenko i Kustosz, w trakcie zwiedzania wystawy:)
Notabene okazuje się, że istnieje potrzeba kolejnej wycieczki, tym razem już do samej stolicy:)
Jeśli ktoś by miał ochotę, to jest okazja do legalnego zajrzenia do Wolskich Rotund. Wprawdzie jest tam instalacja artystyczna ale akurat ciekawa wizualnie i istnieje możliwość zrobienia fajnych zdjęć. My planujemy wybranie się tam w niedzielę 11 października. Chcielibyśmy zacząć rano gdy nie będzie tłumów czyli ok. 10.
Twtter is a day by day war
Kustoszu, świetna fota z Niewidzialnej Wystawy, tylko takie włosy nie do końca mam ułożone 😉
Poczytałam trochę o tych koszarach w Pułtusku. Wychodzi na to, że od powstania (lata 1880-1890) aż do 2001 roku koszary były wykorzystywane przez wojsko. W 2005 roku zakupił je prywatny inwestor i od tamtej pory popadają w ruinę. Coś takiego powinno być karalne, a nie tam jakieś chodzenie z wykrywką. Przecież to już jest nie do odtworzenia. To co się zniszczyło, zostało utracone bezpowrotnie. I chyba nie ma widoków na szybką poprawę obecnej sytuacji. W każdym razie nie znalazłam w sieci takich informacji.
Dziewczyny, sprawdźcie czy któraś z was nie zostawiła u nas przypadkiem eleganckiego staniczka. Jeśli to żadna z was to będę musiała eksmitować Kustosza.:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Dziewczyny, sprawdźcie czy któraś z was nie zostawiła u nas przypadkiem eleganckiego staniczka.
No i wydało się, to ja. 😇
Kustoszu, mam nadzieję, że jakoś cię wybroniłem. 😉
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
W 2005 roku zakupił je prywatny inwestor i od tamtej pory popadają w ruinę.
Ja za to znalazłem wywiad z żoną inwestora - miasto też startowało do zakupu i nie przebili prywaciarza więc, żona sugeruje, po złości, nie chcieli wydać warunków zabudowy. Inwestor w tej sytuacji zrezygnował z ochrony ogrodzonego obiektu (3,8 tysiąca miesięcznie) a reszty dokonali okoliczni mieszkańcy włącznie z likwidacją ogrodzenia...
Twtter is a day by day war
We "Wrzeniu Świata" zawrzało już od progu, ponieważ obsługa miła inaczej podniosła nam z rana ciśnienie.
Jak to - miła inaczej? Proszę o szczegóły.
Jak to - miła inaczej? Proszę o szczegóły.
Takie miejsce jak tamto wymaga odpowiedniej oprawy również ze strony obsługi. Tutaj niestety tej oprawy zabrakło.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Albo to nam po prostu źle z oczu patrzy, na przykład Maruta ma z tego co wiem zupełnie inne odczucia.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"