Nie, na razie przekartkowałam tylko.
A jak to jest wydane? Miękka oprawa?
Mnie tak nęci teraz, założyć sobie konto superfankaChmielewskiej i podważyć kompetencję pana M. Jakbym to sprytnie przeprowadziła, to może powstałaby nowa biografia?
W sumie by mógł się zainteresować, bo to i hazard i wczesne macierzyństwo i rozwód i konkubent prokurator i mąż na wiecu Gomułki, by było do czego się przyczepić
Problemem dla pana M by mogła być jednak liczba książek, które pisarka napisała.
Molenda jest raczej typem, który kreuje się na odkrywcę i demaskatora. Przy Chmielewskiej miałby trudności, ponieważ nie tylko o większości kontrowersyjnych spraw mówiła otwarcie, ale też je opisała, zarówno bezpośrednio w "Autobiografii", jak i pośrednio w powieściach. Może by coś jeszcze znalazł, ale nie sądzę, by rzecz była takiego kalibru, że by kogoś zszokowała i można by na niej oprzeć reklamę.
Niestety potwierdza się lenistwo przy badaniach prowadzonych przez pana JM:
"Kult Pana Samochodzika bije na głowę popularność Hansa Klossa i Czterech Pancernych razem wziętych. Wciąż dobrze się mają fankluby i poświęcone serii strony internetowe. Odbywają się zjazdy fanów i wędrówki szlakiem powieściowych przygód."
Dla mnie stawkologia.pl jest chyba najbardziej profesjonalnie prowadzoną stroną na temat fikcyjnego bohatera. Ale pewnie JM nawet nie wie, że taka strona istnieje.
Twtter is a day by day war
Tu bym jednak bronił pana Molendy - on pisał jedynie o popularność, a ty oceniasz dorobek merytoryczny.
A jak to jest wydane? Miękka oprawa?
Okładka miękka, ale książka solidna, format większy niż "typowy". Bardzo dużo zdjęć, jakiś kolorowych stron, fotokopii rękopisów. Stron około 520, ale w tym wstęp, ospisy, bibliografia i te kolorowe przerywniki. Raczej chyba do szybkiego przeczytania.
Dla mnie stawkologia.pl jest chyba najbardziej profesjonalnie prowadzoną stroną na temat fikcyjnego bohatera. Ale pewnie JM nawet nie wie, że taka strona istnieje.
Ostatnio słyszałam o fanklubie Czterech Pancernych i im też nie można zarzucić bierności. Mają bardzo bogate w atrakcje zjazdy, raczej operatywne środowisko. Nie wiem na jakiej podstawie powstało to porównanie.
Przy Chmielewskiej miałby trudności, ponieważ nie tylko o większości kontrowersyjnych spraw mówiła otwarcie, ale też je opisała, zarówno bezpośrednio w "Autobiografii", jak i pośrednio w powieściach. Może by coś jeszcze znalazł, ale nie sądzę, by rzecz była takiego kalibru, że by kogoś zszokowała i można by na niej oprzeć reklamę.
Kto tam wie, co maja w IPNie 😉 Tak naprawdę o Chmielewskiej wiemy to, co ona chciała, żebyśmy wiedzieli.
Przy Chmielewskiej miałby trudności, ponieważ nie tylko o większości kontrowersyjnych spraw mówiła otwarcie, ale też je opisała, zarówno bezpośrednio w "Autobiografii", jak i pośrednio w powieściach. Może by coś jeszcze znalazł, ale nie sądzę, by rzecz była takiego kalibru, że by kogoś zszokowała i można by na niej oprzeć reklamę.
Kto tam wie, co maja w IPNie 😉 Tak naprawdę o Chmielewskiej wiemy to, co ona chciała, żebyśmy wiedzieli.
Owszem, ale liczy się też aura, jaką stworzyła, czyli takie otwarte przyznawanie się lub akceptowanie pewnych spraw. Obyczajowo książki Chmielewskiej, zwłaszcza wczesne, pełne są zdrad i romansów, a wierność to coś, co przytrafia się, kiedy nie ma lepszej opcji. Na przykład "Lesio" opiera się na żonatym facecie, który chce przespać się z zamężną kobietą, która w tym czasie ma romans z innym (chyba żonatym) facetem. Większość współpracy można podciągnąć pod "kocham milicję". Chmielewskiej zaszkodzić mogłaby chyba tylko informacja, że donosiła na Alicję, a i to tylko wtedy, gdyby się przełożyło na jakieś konsekwencje, bo inaczej fani uznaliby, że coś ściemniała, bo musiała.
Tu bym jednak bronił pana Molendy - on pisał jedynie o popularność, a ty oceniasz dorobek merytoryczny.
Ależ Stawka jest popularna. Wystarczy spojrzeć na wspomnianą stronę, tam cały czas coś się dzieje, założę się że Kloss leci we wszystkich telewizjach kilka razy częściej niż SiT, nie mówiąc o innych filmach o PS, przecież powstała nawet kontynuacja Stawki, a czegoś takiego w obszarze Pana Samochodzika nie ma. A fakt, że tam jest jeden portal a w przypadku Nienackiego i Pana Samochodzika - cztery to przecież doskonale wiesz, że to inna bajka. No i ZNHP umarło już 8 lat temu (to ta czwarta strona). Kloss miał przez chwilę nawet swoje muzeum.
Twtter is a day by day war
Dobra, zamówiłem. Jeśli wyślą z opcją dostawy w weekend będę miał egzemplarz w paczkomacie już w sobotę.
Kolejny wywiad z Molendą
"Nie spodziewałem się, że autor 'Pana Samochodzika' ma tyle za uszami i za slipami"
Przeleciałem pobieżnie, bo zaraz mam wyjazd na wieś i brak mi czasu na dokładniejszą lekturę. Chyba nic tam nowego nie padło. W oczy rzucił mi się tylko jeden fragment:
Nienacki zapisał się do okrytego wyjątkowo złą sławą ORMO [Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej – przyp. red.].
Akurat w tym przypadku dlatego, że wierzył w ideę tej organizacji. Jako ORMO-wiec niespecjalnie robił coś złego. Walczył z piratami drogowymi. Z kłusownikami.
Żyłem do tej pory w przekonaniu wyniesionym z czasów PRL-u, że przynależność do ORMO to był jednak pewien rodzaj obciachu i raczej powód do szyderstwa ze strony znajomych, niż obaw przed sąsiadem/kolegą ormowcem. Tzn. jeśli była jakaś obawa to taka jak teraz przed kimś o kim wiadomo, że jak coś zobaczy, co nie jest zgodne z prawem, to od razu doniesie na policję czy skarbówki (ormowiec synonimem podpierdalacza).
Żyłem do tej pory w przekonaniu wyniesionym z czasów PRL-u, że przynależność do ORMO to był jednak pewien rodzaj obciachu i raczej powód do szyderstwa ze strony znajomych, niż obaw przed sąsiadem/kolegą ormowcem. Tzn. jeśli była jakaś obawa to taka jak teraz przed kimś o kim wiadomo, że jak coś zobaczy, co nie jest zgodne z prawem, to od razu doniesie na policję czy skarbówki (ormowiec synonimem podpierdalacza).
ale to się nie gryzie z tym co powiedział Molenda. Zakładam, że zidentyfikował działania Nienackiego jako ORMOwca i stwierdził, że ten nie pacyfikował robotników na Wybrzeżu w 1970 tylko wystawiał mandaty za "złe parkowanie", więc faktycznie, patrząc obiektywnie, nic złego nie zrobił.
Co do donoszenia przez ORMOwców, to wydaje się, że w różnych okresach PRLu różnie bywało, w czasach które ja pamiętam ORMOwiec nie był synonimem czegokolwiek, ot głównie dziadek, który mundur zakładał raz w roku, gdy wyruszał na pochód pierwszomajowy, a poza tym to był głównie alkoholikiem, którego awantury były wyciszane przez milicję, bo miał legitymację ormowca. I tyle. Ale to wszystko nie przeszkadzało w mówieniu mu dzień dobry, na podwórku. Bo tak nas wychowywano.
Inną sprawą jest, że we wcześniejszych wywiadach JM próbował przedstawiać te akcje Nienackiego jako coś karygodnego. Czyżby się zorientował, że opowiadanie o tym, że karanie za kłusownictwo czy kradzież, to nie są rzeczy, za które należy się wieczne potępienie i ogień piekielny?
Twtter is a day by day war
Wygląda na to, że choć Molenda jest wprost nieprawdopodobnym bucem (najnowszy popis w dzisiejszym wpisie na FB, polecam też lekturę komentarzy), to sklecił nienajgorszą książkę. Nie chwaląc oczywiście dnia przed zachodem słońca bo za mną dopiero 1/3 objętości.
Wygląda na to, że choć Molenda jest wprost nieprawdopodobnym bucem (najnowszy popis w dzisiejszym wpisie na FB, polecam też lekturę komentarzy), to sklecił nienajgorszą książkę. Nie chwaląc oczywiście dnia przed zachodem słońca bo za mną dopiero 1/3 objętości.
Już nie najnowszym, tym ostatnim z 23 sierpnia. Ale tak, buc, którego dowolna krytyka tak parzy, że pokazuje prawdziwy obraz tego człowieka.
Napisany przez: Jarosław Molenda
więc mnie dziennikarza z 30-letnim stażem i autora ponad 50 książek proszę nie pouczać.
I wszystko w tym temacie.
Twtter is a day by day war
Kim jest do diaska ten Molenda i czemu niektórzy piszą tam do niego: "Mistrzu"???
Zerknęłam sobie na jego profil i na ten wpis.
Żenujący.
W tym przypadku osoba autora skutecznie mnie zniechęciła do przeczytania książki.
Kompletnie nie jestem nią zainteresowana.
W tym przypadku osoba autora skutecznie mnie zniechęciła do przeczytania książki.
Z jedne strony rozumiem. Z drugiej strony, zgodnie z tą logiką nie powinniśmy czytać „samochodzików”. Bo „osoba autora” też kryształowa nie jest 🙂
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
W tym przypadku osoba autora skutecznie mnie zniechęciła do przeczytania książki.
Z jedne strony rozumiem. Z drugiej strony, zgodnie z tą logiką nie powinniśmy czytać „samochodzików”. Bo „osoba autora” też kryształowa nie jest 🙂
Na szczęście dowiedziałam się o tym dużo później, niż zapałałam miłością do samochodzików.
Ale sprecyzuję.
Mnie nie chodzi o kryształowość. Nikt taki nie jest.
Mam na myśli bucowatość Molendy. Jawi mi on się bardzo niemiłym człowiekiem.
Owszem, Nienacki też był bucem. W tym sensie, trafił swój na swego. Tyle, że bucowanie Nienackiego było jednak w nieco lepszym stylu (to oczywiście subiektywny osąd) i zdążyłem się z nim oswoić, ale przede wszystkim za jego megalomanią stały osiągnięcia literackie. Był znanym i popularnym pisarzem, autorem bestsellerów wydawanym w wielkich nakładach. A kim jest Molenda? Mało eleganckie ludowe powiedzonko, mówi o takich jak on: wyżej sra niż dupę ma.
Był znanym i popularnym pisarzem, autorem bestsellerów wydawanym w wielkich nakładach.
Jeśli poczytasz wywiady z Molendą, to dowiesz się, że wielkie nakłady wynikały z tego, że miał znajomości w partii.
Twtter is a day by day war
Jeśli poczytasz wywiady z Molendą, to dowiesz się, że wielkie nakłady wynikały z tego, że miał znajomości w partii.
To też było nie bez znaczenia. Co z tego, że pisałby świetne książki gdyby nikt o tym nie wiedział. Ale wielu innych też miało znajomości w partii, a jakoś autorami bestsellerów nie zostali. W każdym razie był pisarzem popularnym w przeciwieństwie do Molendy.