No wiesz nazwać kogoś sukinsynem, to już jak dla mnie gruby kaliber!
Niby tak. Pytanie czy jest to jednorazowy strzał, który ma ściągnąć czytelników (taka praktyka teraz mocno działa - w sensie np. w filmie bohater raz rzuca kurwami i to jest cały trailer).
Piszą, że autor ma negatywny stosunek do samego Pana Samochodzika, więc zakładam że do końca obiektywy nie będzie w opisie Nienackiego.
Tego się obawiam.
Ciekawe czy wpływ na decyzję o napisani tej biografii miały wasze interwencje w sprawie poprzedniej książki?;)
Odniosłem takie wrażenie. Sądzę, że film nie był przyczyną, aczkolwiek jest to bardziej medialne.
Twtter is a day by day war
Nie zrezygnował nawet, gdy dowiedział się o dwóch wcześniejszych biografiach, bo nie zyskały dobrych recenzji, pomijały też karty życiorysu pisarza uważane za ciemne, wstydliwe, naznaczone PRL.
Czy książka Mariusza Szylaka nie zyskała dobrych recenzji? Zdanie prawdziwe tylko w kontekście informacji, że nie miała żadnych tzw profesjonalnych recenzji bo została niestety wydana w kiepskim wydawnictwie, które nie dba o promocje, o recenzje, o nic. Recenzje fanowskie akurat miała dobre. Natomiast nieprawdą jest, że pomija karty uważane za ciemne. Po prostu ich nie eksponuje i nie epatuje nimi czytelników, na czym najwyraźniej skupił się Molenda. Ta informacja jest tym bardziej nieprawdą w odniesieniu do książki Piotra Łopuszańskiego, bo on akurat akcentuje te sprawy. Na dodatek słabo opierając się na źródłach, co ja postawiłbym jako główny zarzut. Bardzo ciekawe jak będzie u Molendy.
Nie zniechęciło Molendy do pisania o Nienackim także to, że miał negatywny, podobnie jak Marek Krajewski, stosunek do postaci Pana Samochodzika, przypominającego wszystkowiedzącego prymusa.
Pisanie biografii z pozycji "nie lubię gościa" i "nie lubię jego książek" jest słabe. Zwłaszcza, że zrobił to w ekspresowym tempie czyli na bank nie miał czasu wniknąć w materię rzeczy, ani nawet przeczytać książek. Spodziewać się więc należy powierzchownych ocen opartych odpowiednio na wyselekcjonowanych opiniach osób trzecich.
Dlatego, jak pisze Molenda, „bezczelnie wymachiwał grubą książeczką czekową przed nosami ambitnych, lecz mało pokupnych literatów”.
Z tym wymachiwanie książeczką czekową to, o ile mi wiadomo, po prostu przenośnia ale wcale się nie zdziwię jak u Molendy zostanie potraktowania jeden do jednego.
Był trudny w codziennym kontakcie. Manieryczny, czasem pyszałkowaty, czasem wyciszony, zawsze uważny obserwator. (...) zaprzyjaźnić się z kimś takim chyba trudno.
To akurat prawda. O Ewie Połanieckiej i Warszycu też prawda. Tyle, że prawda znana od dawna, a Molenda być może przedstawi ją jako odkrycie.
Nabieram coraz większego przekonania, że biografia Nienackiego wystukana przez Molendę nie będzie odstawała poziomem od netfliksowej ekranizacji Templariuszy.
Ciekawa rozmowa z Molendą o jego książce w Dzienniku. Sporo informacji o charakterze plotkarskim (ciekawe jak ze źródłami) ale też fragment listu do Ali i fotografie, które dał mu Boguś. Uporczywie forsowana teza, że Nienacki na serio liczył na Nobla, co IMO jest grubo naciągane. Z kontekstu można się domyślić, że do teczki Eremity nie dotarł. Ale najciekawszy jest skan donosu na Nienackiego związany ze sprawą moskiewską.
Poetyka czasów stalinowskich była niesamowita. Tu już nawet nie da się nic skarykaturować:)
"Kiedy mieszkał już w Jerzwałdzie lubił wyjść na drogę i na skraju lasu w przedświątecznym okresie polować na ludzi, którzy wycinali choinki z lasu. Często też stał na drodze, machał lizakiem i wlepiał mandaty za nieprzepisową jazdę, bo miał papiery inspektora drogowego albo zaczajał się na kłusowników. Słowem, był z niego kawał sukinkota."
W rozumieniu pana Molendy człowiek, który nie godzi się na łamanie prawa i aktywnie się temu przeciwstawia to "kawał sukinkota". No tak, to powszechne podejście w PRLu (i wśród przestępców). Tylko warto pamiętać, że PRL skończył się 30 lat temu, ale widać PRL może się skończyć a z niektórych nie wyszedł.
Twtter is a day by day war
" Dla wyznawców Nienackiego to będzie profanacja, bo oni traktują go jak boga. Potrafią za jakąś pierdołą wyczytaną w książce przejechać pół Polski, by zobaczyć, czy tak było naprawdę."
Typ, który wyczytał coś u Szklarskiego i przejechał pół świata, żeby zobaczyć czy tak było naprawdę nabija się z ludzi, którzy bawią się w turystykę literacką i zupełnie idiotycznie diagnozuje tych ludzi.
Tego człowieka zwyczajnie nie da się lubić, jest zarozumiałym pyszałkiem. Ech...
Twtter is a day by day war
Tego człowieka zwyczajnie nie da się lubić, jest zarozumiałym pyszałkiem.
To go akurat łączy z Nienackim:) Ja uważam, że facet ma prawo do własnych ocen, choć niezmiennie mnie bawi wytykanie Nienackiemu tego wlepiania mandatów za wycinanie choinek i łamanie przepisów drogowych jako najcięższych przestępstw godnych epitetu sukinsyna. Ale zdecydowanie bardziej interesuje mnie rzetelność, a najbardziej wkurza przedstawianie hipotez jako faktów. Tu mamy do czynienia z artykułem więc trudno oczekiwać przypisów przywołujących źródła ale w książce powinno być inaczej.
Bo zupełnie czym innym jest napisać: we wsi gadają, że Nienacki bzykał studentki z pobliskiego obozu studenckiego, a czym innym, że po prostu bzykał studentki z obozu. W pierwszym wariancie jest to przywołanie smakowitej plotki, rzecz może nie najszlachetniejsza w przypadku biografa ale wiadomo, że tak się robi (byle nie przesadzić z proporcją plotek do faktów), w wariancie drugim stwierdzenie faktu, który wymaga podania źródła tej wiedzy.
W tym kontekście zastanawia mnie to co Molenda mówi, na temat historii powstania "PS i człowieka z UFO". Dobrze pamiętam nasze dociekania czy "Człowiek z UFO" miał być od początku samochodzikiem czy jednak samodzielną książką z innym bohaterem i został potem usamochodzikowiony z przyczyn marketingowych. Przywoływaliśmy na tę okoliczność źródła prasowe. Konkluzja była taka, że to bardzo prawdopodobna hipoteza. Ale HIPOTEZA. Molenda podaje ją jako fakt. Pytanie więc czy Molenda wie w tej sprawie więcej od nas czy stosuje metodę, której nie znoszę czyli przedstawiania hipotez jako dowiedzionych faktów? O tym przekonamy się po lekturze biografii, ale coś czuję, że będzie się do czego przyczepić.
@kustosz 100% zgoda.
Biorąc pod uwagę, że typ diagnozuje "wyznawców Nienackiego" bez próby porozmawiania praktycznie podważa wszystkie jego ustalenia, które często, jak piszesz, przedstawia jako fakty.
Twtter is a day by day war
BTW Jest ktoś w stanie odczytać notatkę skreśloną czerwonym długopisem w lewym dolnym rogu dokumentu z IPN, który wstawiłem wyżej?
BTW Jest ktoś w stanie odczytać notatkę skreśloną czerwonym długopisem w lewym dolnym rogu dokumentu z IPN, który wstawiłem wyżej?
Trudno.
Ale towarzysz Naszkowski, który donosił na Nienackiego to była ważna persona w tamtych czasach. Czerwony od stóp do głów.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Marian_Naszkowski
Towarzysz Janusz Zambrowicz był radcą ambasady i zajmował się studentami polskimi w Moskwie.
Twtter is a day by day war
Ale towarzysz Naszkowski, który donosił na Nienackiego to była ważna persona w tamtych czasach. Czerwony od stóp do głów.
Ba, tylko najbardziej zaufany towarzysz mógł być w tamtym czasie ambasadorem w Moskwie.
Co do tej notatki. Są trzy wersy, w drugim jest chyba napisane: "gdzie oryginał?".
Bawią mnie wypowiedzi na temat wielbicieli i "wyznawców" Nienackiego. Jeśli pan Molenda zapoznał się z treściami na głównych forach to musi wiedzieć, że nikt Nienackiego nie stawia na piedestale, co więcej, wiele osób grzebie w jego przeszłości wcale nie panegirycznie. Czyli świadome przekłamanie, a raczej manipulacja. Podejrzewam, że ma to jasny cel, oczywiście poza zrobieniem szumu: pisarz przygotowuje grunt pod dyskredytację krytyków swojej książki. Coś co się nie spodoba? Zarzucisz autorowi kłamstwo albo naciąganie faktów? Znajdziesz błąd? To znaczy, że jesteś bezkrytycznym wyznawcą Nienackiego i atakujesz w obronie swojego bóstwa. Twoje zarzuty się nie liczą, są tylko desperackim ujadaniem wyczuwającego zagrożenie dla idola fanatyka. Ciekawa - i niestety skuteczna - strategia.
Podejrzewam, że ma to jasny cel, oczywiście poza zrobieniem szumu: pisarz przygotowuje grunt pod dyskredytację krytyków swojej książki.
To na pewno. Mieliśmy próbkę metody przy okazji Szklarskiego. Postawił zarzut, że krytykujemy jego książkę a jej nie przeczytaliśmy co oczywiście z miejsca dyskredytuje adwersarza. A nikt przecież nie krytykował książki, tylko jego ustalenie w jednej kwestii, o którym opowiadał w wywiadzie. Tu nie chodzi nawet o skuteczność metody tylko większy dostęp do mediów. Wiadomo, że to z nim będą rozmawiać dziennikarze, a nie z nami więc lepiej przebije się jego głos. Dlatego między innymi trzeba budować zasięgi w social mediach.
Natomiast nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w bucowatości i sposobie reagowania na krytykę, Molenda jest bardzo do Nienackiego podobny. Wyjdzie więc w tej książce takie, uczył Marcin Marcina...
" Dla wyznawców Nienackiego to będzie profanacja, bo oni traktują go jak boga. Potrafią za jakąś pierdołą wyczytaną w książce przejechać pół Polski, by zobaczyć, czy tak było naprawdę."
Typ, który wyczytał coś u Szklarskiego i przejechał pół świata, żeby zobaczyć czy tak było naprawdę nabija się z ludzi, którzy bawią się w turystykę literacką i zupełnie idiotycznie diagnozuje tych ludzi.
Tego człowieka zwyczajnie nie da się lubić, jest zarozumiałym pyszałkiem. Ech...
Nie ma się o co obrażać. W jakimś sensie to prawda 🙂 W niektórych miejscach można takie skłonności wyczytać.
Natomiast nie podoba mi się ten lekceważący ton, w którym - moim zdaniem - pobrzmiewa pogarda dla ludzi.
W jakimś sensie to prawda W niektórych miejscach można takie skłonności wyczytać.
Nie znam nikogo, kto by twierdził, że Nienacki to zajefajny gość, który nic nie ma za uszami. Ale pewnie nie znam wszystkich. Co prawda dziwi mnie coroczne pielgrzymowanie na grób Nienackiego (a tacy wydaje się bywają), ale czy można tu mówić o wyznawcach? IMO typ wyraźnie nie potafi odróżnić ludzi, którzy bawią się w książki od członków sekty, którzy bezkrytycznie przyjmują to co twierdzi(ł) guru. Zadziwia to tym bardziej, że facet zjechał pół świata, spotkał różnych ludzi, różne kultury. IMO wyraźnie zaleźliśmy mu za skórę. Ciekawe czy po nocach śni mu się krytyka jego wypowiedzi 🙂
Twtter is a day by day war
Co prawda dziwi mnie coroczne pielgrzymowanie na grób Nienackiego
Mówiąc o pielgrzymowaniu robisz to samo co Molenda. Ja nie znam nikogo kto corocznie pielgrzymuje (ale nie znam wszystkich). Na ogół ludzie po prostu przychodzą na grób kiedy są w Jerzwałdzie. Ja tak często robię. Czy to pielgrzymowanie? Wątpię.
Mówiąc o pielgrzymowaniu robisz to samo co Molenda. Ja nie znam nikogo kto corocznie pielgrzymuje (ale nie znam wszystkich). Na ogół ludzie po prostu przychodzą na grób kiedy są w Jerzwałdzie. Ja tak często robię. Czy to pielgrzymowanie? Wątpię.
Mam na myśli tych, którzy jadą specjalnie w związku z rocznicą śmierci. Wiem, że tacy są.
Twtter is a day by day war
Wiem, że tacy są.
Naprawdę? Corocznie? Nie znam.