Nie wiedziałem nawet, że ma dwa takie same profile (po co??).
Bo można mieć tylko 5 tys. znajomych na koncie.
A takie ma credo literackie.
O ile dobrze pamiętam to nie tak dawno na fejsie krytykował Mroza, że ten pisze seryjnie.
W sumie nie wiem po co się tym tak emocjonujemy, jeszcze nie jeden palant wpadnie na pomysł, żeby się ogrzać w świetle Nienackiego. Nie on pierwszy i nie ostatni.
Twtter is a day by day war
W sumie nie wiem po co się tym tak emocjonujemy
Ja się nie emocjonuję. Jest to po prostu bardzo ciekawy temat, a bucowanie Molendy dostarcza dodatkowych atrakcji. Jesteśmy na stronie, która w znacznej mierze poświęcona jest twórczości Nienackiego więc nie ma nic dziwnego w tym, że interesujemy się sprawą i ją komentujemy. Gdyby autorem biografii był jakiś normalny facet byłoby zapewne mniej złośliwości bo dałoby się porozmawiać o meritum. Tutaj takiej możliwości nie ma. Skoro Molenda z założenia nastawiony jest konfrontacyjnie to się konfrontujemy. Nie pozostaje nic innego jak obnażanie jego tępoty, manipulacji, megalomanii i kabotyństwa.
Można już obejrzeć rozmowę Rafała Dudkiewicza z Jarosławem Molendą nagraną dla IPNtv
Zbigniew Nienacki: SKANDALISTA od PANA SAMOCHODZIKA – cykl Kulisy historii odc. 129
Mam wrażenie, że Molenda w wywiadach softuje nieco niektóre tezy, które w książce postawione są twardo. Pisałem w swojej recenzji, że nie ma tam przywołanych żadnych rzetelnych źródeł potwierdzający rzekomy alkoholizm Nienackiego w czasach łódzkich, ani tezy, że było to jednym z powodów przeprowadzki do Jerzwałdu. A w biografii przedstawia to jak fakty. No to nieświadomie właśnie przyznał mi rację w wywiadzie dla IPN:)
Geniusz! Geniusz!
To było tak:
-Dobra, Zbyszek, koniec z tym! Dość chlania! Dawaj mapę!
-Jaką mapę?
-Papierową. Na cyfrową musimy jeszcze poczekać.
-Ale po co ci mapa?
-Koniec z kumplami i nocną włóczęgą po knajpach. Wyprowadzasz się!
-Ale jak to? Przecież ja tu pracuję. Łódź to moje miejsce na ziemi. Tutaj mamy rodzinę, przyjaciół, kolegów. Tu mieszczą się redakcje. z którymi jestem zaprzyjaźniony. Stąd pochodzi Samochodzik. jak to sobie wyobrażasz? Dokąd mam się wyprowadzić?
-Zaraz się przekonamy! Dawaj palec! - mówi Helena i chwyta męża za rękę. -Zamykasz oczy i wskazujesz miejsce swojej przeprowadzki. Ale już!
-Spokojnie, nie tak ostro.
Zbyszek wodzi palcem po mapie i po chwili wskazuje jakieś miejsce, mówiąc: Tutaj
-Hmmm... Karczmiska.. - czyta Helena.
-Karczmiska? Brzmi zachęcająco.
-No nie wiem. Jak wiejska knajpa.
-Helenka, podoba mi się. Kazałaś mi wybierać, więc teraz się tego trzymaj.
-No dobrze. Niech będzie. Mam w tamtych okolicach znajomego. Lejwoda się nazywa i mieszka w Siemianach. Może coś podpowie.
Pani Helen wykręca numer. -Cześć stary, Helena. Mam sprawę. Szukamy domu w Karczmiskach. Zbyszek planuje przeprowadzkę... Ale jak to nie znajdziemy niczego? Zbyszek odłożył niezłą sumkę. Ale jak to wieś nie istnieje? Na mapie przecież jest! Nieaktualne? Rozumiem. Masz coś innego? Rozumiem... rozumiem. Jerzwałd, powiadasz? No nie wiem. Nie no, stary, nie nabieraj mnie. Nie istnieje wieś, w której nie ma knajpy. Sami abstynenci? Żartujesz. Nie ma w Polsce takich miejsc. Wszędzie piją. Sam wiesz, że w tym kraju trudno zachować trzeźwość. Że piją tylko raz w roku? Żart. Raz w roku organizują imprezę w starym młynie, a poza tym nic? Teraz to już nawet mnie zainteresowałeś. Powiedz mi, kiedy możemy przyjechać, żeby zobaczyć ten dom? Jutro? Zaskoczyłeś mnie, ale tak, jakoś to zorganizujemy. Sąsiad ma starą niemiecką amfibię. Volkswagena chyba. Kiedyś obiecał, że w razie potrzeby pożyczy. No dobrze. Dziękuję Ci za pomoc i widzimy się jutro.
Helena odkłada słuchawkę i rzuca w stronę męża: Szykuj się Zbyszek, jedziemy do Jerzwałdu.
-Kiedy?
-Jutro. Lejwoda ma coś dla nas. Aaaaa... właśnie. Słyszałam, że Waldek Batura kupił ostatnio jakieś interesujące meble. Może być do niego zadzwonił i zapytał, czy sprzeda?
-Dobrze wiesz, że Waldek nie puści nam tego za półdarmo. Będzie chciał z nas zadrzeć.
-Ty się nie martw na zapas. Mam dla niego namiar na pewnego dziwaka, który mieszka w pałacu i podejrzewa, że ów pałac miał coś wspólnego z masonerią. Waldka to z pewnością zainteresuje, bo nie zagląda stale do kieliszka.
-Nie musiałaś tego mówić.
-Może i tak. W roli Ewy nie byłeś taki delikatny.
-Przesadziłaś. Muszę się napić.
-Idź, idź. Bo niebawem będzie ci się to zdarzać tylko raz w roku.
Seth, eksplorujesz całkiem nowy obszar do opowieści fanfiction:))
To ja tylko wspomnę, że już zacząłem.
Całkiem dobrze się czyta tę biografię.
Tylko nie pomyślałem żeby zaznaczać fragmenty, z którymi mógłbym polemizować. Ale jestem dopiero po kilku rozdziałach, to może jutro do nich wrócę i sobie je wynotuję.
Tylko nie pomyślałem żeby zaznaczać fragmenty, z którymi mógłbym polemizować. Ale jestem dopiero po kilku rozdziałach, to może jutro do nich wrócę i sobie je wynotuję.
Wynotuj. Ja mam sporo wynotowane, miałem zrobić z tego oddzielny tekst ale chyba mi się odechciało.
Jest rok 1980. Mieszkanie pani Nowickiej w Łodzi. Helena rozmawia przez telefon.
- Zbyszek? Słyszysz mnie?
- Słuchaj, tutaj cały czas jakie grube przesyłki przychodzą do Ciebie.
- Od kogo? Nie wiem, nie znam. Spod Poznania. Zaadresowane dziecięcym pismem "Pan Zbigniew Nienacki - pisarz i dziennikarz, Łódź". Listonosz już kilka razy przepraszał, bo wie, że tu nie mieszkasz ale przecież nie będą dzieciakowi odsyłać.
- Co jest napisane? Jakiś Jarek czy Marek.
- Aaaa wiesz. Czytałeś jakiś list od niego.
- Co? Pisze opowiadania przygodowe? O poszukiwaczach skarbów? To przecież dla Ciebie. Nie? Podróżnicy. Coś o zaginionej arce? To rzeczywiście nie dla Ciebie. Może do Alfreda wyślę?
- Nie? Wyrzucić? Nie przywozić do Ciebie? No dobra, oddam na makulaturę, może jakiś papier toaletowy dostaniemy, bo tu w Łodzi słabo z zaopatrzeniem.
Twtter is a day by day war
-No dobrze. Niech będzie. Mam w tamtych okolicach znajomego. Lejwoda się nazywa i mieszka w Siemianach. Może coś podpowie.
Pani Helen wykręca numer. -Cześć stary, Helena.
Bezpośrednia i natychmiastowa rozmowa międzymiastowa? No nie, to już przegięcie...
Seth, świetny tekst! Duże brawa 👍
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Fajne fanfiki:) Inteligentna satyra to coś na co nie stać tego prymitywnego hejtera, hejtującego na oślep, bez ładu i składu w oparciu o swoje rojenia.
tego prymitywnego hejtera, hejtującego na oślep, bez ładu i składu w oparciu o swoje rojenia.
To nie jest hejter, to jest prostak z poważnymi zaburzeniami emocjonalnymi.
Twtter is a day by day war
Hańba, moskiewskie trolle! 😀
E tam, trolle. A gdzie ruskie onuce? Onucy mi brakuje:)
Ciekawe, na ile sam Molenda ma podobną osobowość, co Nienacki (tzn. jaką miał Nienacki wg Molendy) i świadomie pracuje na rozbudowę otoczki sensacji i skandalu, która mu pomoże lepiej sprzedać biografie, którą napisał.
Już kiedyś pisałem, że trochę trafił swój na swego. Można powiedzieć, że Nienacki dostał takiego biografa na jakiego zasłużył:) W końcu był bucem i megalomanem pierwszej wody, wątpię żebym go polubił w bezpośrednim kontakcie. Dlatego bawią mnie te karcące oceny Molendy, bo to klasyczny przykład sytuacji, którą opisuje ludowe przysłowie: "Uczył Marcin Marcina...". Inna rzecz, że w tej całej bufonadzie Nienacki wydaje mi się o niebo sympatyczniejszy od Molendy, ale to oczywiście subiektywna ocena.
Fajne teksty Seth, Pawle. Uśmiałam się.😁
Mnie fascynuje, że Molenda jakby omijał zupełnie ocenę merytoryczną swojej książki powołując się jedynie na rzekomych "obrońców" Nienackiego. Zapewne dlatego, że ten Pan ma problem z przyjęciem jakiejkolwiek krytyki.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Za te moskiewskie trolle to aż mam ochotę pójść na jakieś spotkanie autorskie i dać mu w ryj 🙂
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”