W serwisie Disney+ można obejrzeć dokument o Johnie Williamsie. Absolutnym geniuszu, który napisał muzykę do "prawie wszystkich" filmów, które tworzyły nasze dzieciństwo i młodość.
Film jest inspirującą opowieścią przedstawiajacą dokonania tego niesamowitego muzyka i dyrygenta. Czasami - jako ludzie - mamy tendencję do przesady, ale w przypadku Williamsa nie ma o tym mowy, bo facet przez całą karierę malował dźwiękiem. W pewnym sensie w świecie muzyki filmowej był kimś na miarę The Rolling Stones, Toto, albo The Beatles. O skali jego talentu, ale też sukcesu, najlepiej świadczy chyba to, że słyszysz kilka dźwięków i już wiesz, cóż to takiego.
Z przyjemnością wysłuchałem historii opowiadających o największych dziełach Williamsa, aczkolwiek z mojego punktu widzenia najbardziej interesujące były początki jego kariery. Dlaczego? Bo uświadomiły mi jak dużo muzyki Williamsa znałem, nie wiedząc, że to on.
Gorąco polecam.
Absolutnym geniuszu, który napisał muzykę do "prawie wszystkich" filmów, które tworzyły nasze dzieciństwo i młodość.
Do których filmów na przykład? W ogóle nie kojarzę człowieka.
Lista jest tak długa, że lepiej jak sprawdzisz sam.
Kilka najsłynniejszych:
Gwiezdne wojny
Szczęki
Lista Schindlera
Indiana Jones
Harry Potter
Maczał też palce w E.T., Skrzypku na dachu, Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia, Supermanie, Parku Jurajskim.
Absolutnym geniuszu, który napisał muzykę do "prawie wszystkich" filmów, które tworzyły nasze dzieciństwo i młodość.
Do których filmów na przykład? W ogóle nie kojarzę człowieka.
😲
No dobra, widzę, że obciach ale serio nie kojarzyłem nazwiska:)
No dobra, widzę, że obciach ale serio nie kojarzyłem nazwiska:)
Zaraz tam obciach, ja też nie kojarzyłam.
To jest trochę przykre w branży filmowej, że znamy z nazwiska głównie aktorów i reżysera, a tacy artyści jak twórcy muzyki, zdjęć itp. są anonimowi.
Zaskakujące. Wydawało mi się, że to taki kompozytor, że ciężko gościa nie kojarzyć. No chyba, że się nie kojarzy w ogóle żadnych kompozytorów muzyki filmowej.
Racja! Posypuję głowę popiołem!
Williams to takie sztampowe nazwisko to się nie utrwalił:) Ja znam Hansa Zimmera i Ennio Morricone:)
Williams to takie sztampowe nazwisko to się nie utrwalił:) Ja znam Hansa Zimmera i Ennio Morricone:)
Coś podobnego chciałam wczoraj napisać 🙂
Że nazwisko typu Jan Kowalski (bez osobistych wycieczek, jeśli ktoś taki tu jest), nie pomaga w zapamiętaniu.
Też znam dwóch wymienionych przez Kustosza.
Williams to takie sztampowe nazwisko to się nie utrwalił:) Ja znam Hansa Zimmera i Ennio Morricone:)
Kasety z muzyką obu artystów były w Polsce grane i sprzedawane ze stolików w latach 90. Nie wiem czy to były kopie czy ktoś robił autorskie składanki, ale były. Williamsa sobie nie przypominam a przy stoliku i gablocie w przejściu pod Alejami i Marszałkowską spędziłem sporo czasu.
Twtter is a day by day war
Wypadałoby by znać chociaż: Nino Rote, Badalamentiego, Hornera, Nymana, Barry'ego i Manciniego 🙂
Dokumentu nie oglądałem ale muzyki Williamsa trochę się nasłuchałem, chociaż w domu mam tylko pełną ścieżkę do Gwiezdnych Wojen. Jego muzyka kojarzy mi się z filmami Spielberga, to był "jego" kompozytor. Tych dwóch twórców łączyło swój geniusz i powstawała prawdziwa magia, która w salach kinowych z wielkim ekranem i dobrym nagłośnieniem była tylko potęgowana. Na pewno miał talent do takich pompatycznych klasycznych z reguły instrumentalnych tematów jak Gwiezdne wojny, Indiana Jones, Jurassic Park...
Ostatnio czytałem komiks "Wojny Lucasa" o powstawaniu pierwszej części filmu, okazuje się że tu też zadziałał Spielberg i to on polecił mu Williamsa bo George Lucas miał na początku inne plany co do muzyki. Film powstawał od początku do końca z ogromnymi problemami oprócz muzyki, którą Williams stworzył genialną i to w rekordowym tempie.
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Wypadałoby by znać chociaż: Nino Rote, Badalamentiego, Hornera, Nymana, Barry'ego i Manciniego 🙂
I jeszcze przynajmniej z takich ciut młodszych: Danny'ego Elfmana (prawie cały Tim Burton ale też sporo Marvela) i Howarda Shore (Tolkien).
Z tym Williamsem to tym bardziej zabawne, że byłem nawet z dzieciakami na koncercie "Harry Potter i kamień filozoficzny" tzn projekcja filmu połączona z muzyką na żywo graną przez orkiestrę. I mimo tego, Williamsa nie zapamiętałem.
Z tym Williamsem to tym bardziej zabawne, że byłem nawet z dzieciakami na koncercie "Harry Potter i kamień filozoficzny" tzn projekcja filmu połączona z muzyką na żywo graną przez orkiestrę. I mimo tego, Williamsa nie zapamiętałem.
Nikt nie jest doskonały 😉
Trochę mnie zaskoczyło to zaskoczenie Williamsem. Ale ja jestem dziwny. U mnie znajomość nazwisk z branży filmowej, wykraczająca poza reżyserów i aktorów (aktorki), wyrosła na obsesyjnym zainteresowaniu muzyką. Gdy interesował mnie jakiś zespół, czy muzyk, to starałem się jak najwięcej dowiedzieć na temat składu, ludzi uczestniczących w nagraniach (w tym sidemanów), producentów płyt itd.