Dlaczego Tomasz go nie przemalował? Nie zadbał trochę o karoserię?
Jak to nie?
Mój wehikuł przypominał stare, odrapane czółno, na którym ktoś zbudował brezentowy namiot. Przed rokiem pomalowałem samochód na srebrny kolor, lecz lakier nie chciał się trzymać i odpadał całymi płatami.
Księga Strachów
No właśnie, dlaczego? Bo to trwa właściwie przez wszystkie tomy. A jednocześnie korozja się go nie ima...
Wierzę, że powody były, jednak z dzieciństwa nie pamiętam samochodów w takim stanie, poza jakimiś postłuczkowymi, gdzie ktoś chlapnął na otarcie trochę lakieru i tyle...
No właśnie, dlaczego?
Dlaczego lakier odpadał? Bo wehikuł musiał być brzydki:)
Ten drugi ma zaś kuper z klasycznego Wartburga 353, natomiast całość prezentuje się fantastycznie - zwłaszcza, że ktoś zadał sobie trudu i - od pomysłu do przemysłu - śladem Wuja Gromiłło, stworzył pięknego żelaźniaka.
Też mi się bardzo podoba, ale to chyba model kartonowy a nie żelaźniak:)
A mnie się wydawało, że to model wydrukowany na drukarce 3D.
No właśnie, dlaczego? Bo to trwa właściwie przez wszystkie tomy. A jednocześnie korozja się go nie ima...
Wuj Gromiłło miał fantazję przy zapewne braku odpowiednio profesjonalnego warsztatu, więc może karoseria była zrobiona z różnych materiałów? Np. ubytki szpachlowane nie tym czym się to zazwyczaj robi. A przemalowanie samochodu to duże koszty, więc pewnie na jakiejś jednej próbie się zakończyło.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
A mnie się wydawało, że to model wydrukowany na drukarce 3D.
...raczej pianka modelarska, sklejka i temu podobne akcesoria. Wnętrze też jest ciekawe! I na dodatek są tam ruchome elementy - świetna robota. Znacie człowieka?
Tak jest, projekt wygląda znakomicie i zbliża się do tego, o czym pisał Nienacki! Kolega Skorpion wykonał kawał dobrej roboty! Chapeau bas! Mam oczywiście kilka wątpliwości, natomiast bardzo proszę, by nie traktować tego, co poniżej napisałem jako krytyki tego wspaniałego wehikułu.
Pierwsza sprawa: czy gdziekolwiek pojawiła się informacja, że wehikuł miał błotniki? Rozumiem względy praktyczne, natomiast o ile dobrze pamiętam (proszę mnie poprawić, jeśli błądzę, ponieważ dawno nie zagłębiałem się w Samochodziki) gdzieś pojawiała się informacja, że gdyby zdemontować koła, ludzie mogliby dostrzec w wehikule staroświecką motorówką, a motorówka w takiej postaci błotników nie posiada. Od tej staroświeckiej motorówki chyba bym wyszedł, chociaż znając Nienackiego, może to być zupełnie bez znaczenia, bo wizerunek i osiągi wehikułu ewoluowały. Ale kto wie, co by nam podpowiedziało zdjęcie jakiejś motorówki sprzed 60, 70 czy 80 lat z okolic Ciechocinka? 😉
Co jeszcze? silnik stracił cztery cylindry, ale mniejsza z tym 😉 To czego brakuje w projekcie, ale także że u Nienackiego (bo i po co miałyby się tam znaleźć?????), to uwzględnienie potrzeb związanych z dostarczaniem powietrza do silnika. V12 Lamprediego była jednostką atmosferyczną czy też wolnossącą, co oznacza, że aby „oddychać”, potrzebowała dużo powietrza. Ferrari 410 Superamerica posiadał specjalny wlot na obudowie silnika, jak również spory grill. Ten drugi wspomagał układ chłodzenia. Nie był to oczywiście silnik chłodzony powietrzem, ale przepływ powietrza wspomagał jego wydajność, a co za tym idzie wydajność całej jednostki napędowej. Rozumiem, że sprawę załatwiają nieszczelności na łączeniu nadwozia z maską 😉
Sama jednostka, to tzw. long block Aurelio Lamprediego. Pięciolitrowy silnik w układzie V12 montowany wzdłużnie, który z przodu posiada system chłodzenia, natomiast z tyłu montowaną wzdłużnie skrzynię biegów. Ta ostatnia „wchodziła” do kokpitu. Nie zmieniało to faktu, że silnik był baaaardzo długi (nie mam pod ręką źródła), więc nie jestem pewien, czy by się zmieścił pod maskę wehikułu Skorpiona.
Reflektory. Nienacki napisał, że wehikuł miał ogromne, wybałuszone reflektory z jakiegoś starego samochodu lub wręcz lokomotywy. Z lokomotywą to pewnie przesada, ale jak się domyślam chodziło o wyeksponowanie faktu, że reflektory wehikułu były mocno nieproporcjonalne. W projekcie kolegi Skorpiona są chyba nieco za małe. Zrobiłem nawet szybki przegląd reflektorów przed- i powojennych ciężarówek, ale nic nie wpadło mi w oko. Faktem jest jednak, że nie poświęciłem temu zbyt wiele uwagi. Teraz przyszło mi do głowy, że może Nienacki próbował przeszczepić coś z wąskotorowej kolei (parowozu), które gdzieś tam migają na kartach Samochodzików, ale dziś już tego nie poszukam.
Tył wehikułu był zadarty. Czy ten z projektu Skorpiona jest wystarczająco zadarty? Na niektórych ujęciach wyglada, że tak, na innych nie za bardzo, ale to tylko moja opinia. Tylne światła (i w sumie cały tył, jak zauważył @nieprzypadek) przypominają Wartburga 353, który jeszcze wtedy nie istniał, więc być może światła powinny pochodzić z Warszawy lub z innego samochodu pochodzącego sprzed 1961 roku? Zastanawiam się tylko. Podobnie koła i opony. Co jeszcze? Mam wrażenie, że przydałby się wydech zlokalizowany powyżej linii zanurzenia. Inne trudności były do przezwyciężenia.
Ale raz jeszcze - to są w zasadzie detale, o których można myśleć podczas rekonstrukcji lub je totalnie zignorować. Naprawdę jestem pod wrażeniem wehikułu wuja… wróć! Kolegi Skorpiona rzecz jasna. Budowa, zmiany, szczegóły, kolorystyka czy ekwipunek powalają na kolana.
PS Rozumiem, że rejestracja nawiązuje do roku miejsca i urodzenia Autora wehikułu. Spoko, aczkolwiek tablica ze Zmienników też mi się podobała 😉
Skorpion zbudował fantastyczny model 3D
Jest WSPANIAŁY! O właśnie takim go sobie wyobrażałam.
Skorpionie zazdroszczę Ci talentu. Uwielbiałam kiedyś sklejać modele. Dzisiaj, mając pod ręką tyle przeróżnych części, byłaby to fascynująca zabawa.
Jedynie mogę "przyczepić" się do tyłu. Taki za bardzo płaski jest.
Teraz przyszło mi do głowy, że może Nienacki próbował przeszczepić coś z wąskotorowej kolei (parowozu), które gdzieś tam migają na na kartach Samochodzików, ale dziś już tego nie poszukam.
Pierwsze, co wyskakuje i nawet pasuje, to wąskotorowa lokomotywa parowa Tw53-2570. Taki model stoi jako atrakcja w Raciborzu:
W poszukiwaniu reflektorów do wehikułu zrobiłem przegląd parowozów (i to zarówno normalno-, jak i wąskotorowych) i okazuje się, że były one wyposażone w światła bardzo różnej wielkości. Od naprawdę niewielkich (i to wśród tych przedpotopowych), poprzez światła średniej wielkości, które na jakimś klepanym w garażu samochodzie nie wyglądałyby szczególnie idiotycznie, po klasyczne wiadra.
Poniżej kilka próbek:
Apropos reflektorów wehikułu, to Anna Stylo-Ginter zdecydowanie zwróciła uwagę na ten szczegół. Są jak od lokomotywy:) Jest też miejsce na dwunasto cylinrdowy silnik.
Apropos reflektorów
A ja uważam, że to nie byłoby możliwe, bo takie reflektory są cholernie ciężkie. Jak je więc zamontować na samochodzie?
To nie jest problem. Prawdziwym wyzwaniem jest zamontowanie ich na samochodzie w taki sposób, żeby ich szlag nie trafił podczas pływania (jakoś nie wierzę w uszczelnienie). Jeśli dobrze pamiętam, maska wehikułu czasem znikała pod wodą, więc był to problem, z którym wuj Gromiłło musiał się zmierzyć 😉
Co do obłażącej farby, na którymś z for padła sugestia, że karoseria wehikułu była z aluminium.
W sumie, wyjaśniałoby to, oprócz trudności z malowaniem, także zadziwiający fakt, że po tylu latach użytkowania wehikuł nie przerdzewiał na wylot.
A skąd aluminium? To już moje domysły - mamy końcówkę lat 50-tych, od wojny minęło zaledwie 15 lat, może więc aluminium pozyskał wuj z wraku jakiegoś rozbitego samolotu?
A sam model bardzo mi się podoba. Gratulacje dla autora.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Cześć !
Postanowiłem napisać kilka słów na temat modelu wehikułu jako jego autor i wykonawca. Na wstępie pragne podziękować wszystkim za bardzo miłe słowa, nie spodziewałem się iż mój prosty modelik może wywołać takie pozytywne emocje, to bardzo miłe. Zacznę od tego ; jako że od trzydziestu lat moim hobby jest szeroko rozumiane modelarstwo kartonowe, nie inaczej jest i tu, owszem są różne dodatki nie papierowe, jak materiał na namiot, plexi w szybach czy polistyren jako boki opon i parę jeszcze innych drobiazgów, ale w zdecydowanej wiekszości zbudowany jest z kartonu więc do takowych należy go zaliczyć 🙂 Pełna relacja z budowy pokraka jak i galeria gotowego modelu znajduję się na forum kartonowki.pl. Tenże modelik jest w pewnym sensie odzwierciedleniem moich wyobrażeń wehikułu Tomasza na podstawie tego co opisywał pan Nienacki w książkach, oczywiście każdy z nas miał zapewne inną wizję jak wehikuł mógłby wyglądać ( dlatego wolę książki od filmów ), ale ja opierałem się tylko na swoich myślach, jednocześnie biorąc pod uwage opinie kolegów udzielających się w relacji, pewne rzeczy musiałem zrobić wbrew sobie aby móc wyjść z założenia iż taki pojazd mógłby w rzeczywistości jeździć, stąd np są błotniki, owszem nie przypominam sobie aby w książkach była o tym mowa, ale stwierdziłem iż bez błotników wyglądałby tak jakby łyso, a jednocześnie nie mogłem schować kół w karoseri, bo to iż miały być szeroko rozstawione było powiedziane w książkach. Podobnie jest z tyłem pojazdu, jest ona zadarty na tyle na ile mi się udało, być może powinien być wyżej, a być może nie, pamiętajmy że ja robiłem go pod siebie i tak jak jest wydaje mi się ok. Tył przypominający Wartburga to czysty przypadek, moja koncepcja budowy od samego początku zakładała taki wygląd karoseri, a takie lampy jakoś najbardziej mi pasowały wizualnie, generalnie nie opierałem się na jakiś konkretnych egzemplarzach z konkretnego samochodu tylko na swoich wymysłach stąd taki wygląd. Podobnie sprawa ma się z silnikem, nie jest on odzwierciedleniem prawdziwego motoru z Ferrari, tylko takim byle czym aby pusto pod maską nie było, pierwszy projekt nie zakładał otwieranej maski i bagażnika, później uznałem iż lepiej będzie wyglądał z ruchomymi elementami, więc takowe zrobiłem, ale pod nimi było płasko, po zwróceniu uwagi w relacji iż dziwnie to wygląda, zrobiłem takie jakby wnętrza i taki pseudo silnik swojego pomysłu aby tą przestrzeń wypełnić. Jeśli idzie o przednie lampy, to również nie są one odzwierciedleniem czegoś rzeczywistego, pan Nienacki pisał iz wyglądają jak od jakiejś lokomotywy więc uznałem iż wuj Gromiłło mógł je nawet sam zrobić, więc wystrugałem po prostu okrągłe, duże wyglądające jak oczy jakiegoś owada. Odnośnie kolorystki to miał on być czysty, ponieważ nie umiem robić tzw. brudzingu, ale po kilku rozmowach doszedłem do wniosku że mogę zrobić to byle jak, a i tak powinno być dobrze, stąd takie a nie inne ślady. Maska i klapa bagażnika to jedyne ruchome elementy w tym modelu, w samym wnętrzu nic ruchomego nie ma. Niestety projekt kreślony był na bieżąco, za pomocą ołówka, linijki i papieru milimetrowego, tak więc nie ma możliwości abym mógł go komuś udostępnić do samodzielnego sklejenia. Wymiary modelu to; długość około 28cm, szerokość około 12, a wysokość około 8, najczęstszą skalą w modelarstwie kartonowym dla pojazdów to 1:25, ale ja chciałem mieć coś większego, więc przyjmując mniej więcej wymiary prawdziwego pojazdu ( gdyby istniał oczywiście ), to skala wehikułu jest mniej więcej 1:18. Jego budowa zajęła mi około miesiąca, ale sporo czasu dziennie mu poświęcałem. Podsumowując; tenże modelik określa moje wyobrażenie wehikułu tak w 97% 🙂 Jeszcze raz dziękuję wszystkim za miłe słowa, a koledze Kustoszowi za pokazanie modelu szerszemu gronu.
Pozdrawiam
Marcin
Jejku, nie warto się zajmować wyobrażeniami innych. Temat wehikułu jest dziwny, bo chyba sam Nienacki nie wiedział jak on wygląda, i gdyby próbować sklecić autko na podstawie WSZYSTKICH opisów ze WSZYSTKICH książek to by, zwyczajnie, się nie dało. Jemu nawet kolory się zmieniały 🙂
A co do samego autka, to ja mocno zazdraszczam, do tego trzeba mieć nie tylko wyobraźnię ale i zdolności manualne. Za dzieciaka się kleiło kartonowe modele z "Małego Modelarza" i zawsze coś mi się nie dokleiło 🤣, nawet pracownia modelarska w Pałacu Młodzieży niewiele pomogła, niby coś robiłem, jakoś to wyglądało, ale to nie było to. Więc dla mnie to zupełnie inny świat.
Twtter is a day by day war
Cześć !
Postanowiłem napisać kilka słów na temat modelu wehikułu jako jego autor i wykonawca.
Cześć! Fajnie, że się odezwałeś Skorpionie:)
nie umiem robić tzw. brudzingu,
"Brudzing", fajne słówko:) Moim zdaniem brudzing jest wystarczający.
Wymiary modelu to; długość około 28cm, szerokość około 12, a wysokość około 8, najczęstszą skalą w modelarstwie kartonowym dla pojazdów to 1:25, ale ja chciałem mieć coś większego, więc przyjmując mniej więcej wymiary prawdziwego pojazdu ( gdyby istniał oczywiście ), to skala wehikułu jest mniej więcej 1:18.
Całkiem spora zabawka. Stoi wyeksponowany gdzieś na półce czy spakowałeś i schowałeś troskliwie żeby się nie kurzył i nie zniszczył?
@skorpion Bardzo dziękuję za opis (i wymiary - teraz mam już pełen pogląd). Pewnie - jak spora część chłopaków z PeeReLu - bawiłem się w modelarstwo, doskonale znam przyjemnie kojący 😎 zapach Hermolu i Butaprenu, nawet jeszcze niedawno bratanek obdarował mnie modelem samolotu, więc - pomimo drżenia rąk, popsutego wzroku i licznych przekleństw przy dłubaniu - jakoś przetrwałem kilka m-cy 'zarazy'. Wizja i wykonanie Samochodzika: SUPER!