Gdy byłam mała "PS i Złota Rękawica" mnie nie zachwyciła, ale też nie uważałam jej za słabą część serii. Gdy wróciłam do PS po latach, będąc już na studiach bardzo mnie ZR urzekła i przez kilka kolejnych lat dość dobrze ją oceniałam. Jednak podczas ostatniego czytania ledwo mogłam przez nią przebrnąć.
Jest tam całe mnóstwo absurdów i przerysowanych postaci. Zacznę oczywiście od Rogera Moora. Później irytująca Pani Księżyc oraz Lejwoda, Wszędobylska Hanna, Psycholog i nawet Diana Denver. W zasadzie poza wątkami ludowego twórcy oraz Krasuli większych zalet tu nie widzę.
Tym samym dla mnie klasyczne samochodziki kończą się na "PS i Niewidzialni".
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Gdy byłam mała "PS i Złota Rękawica" mnie nie zachwyciła
Mała? 🙂
Mnie nigdy nie zachwyciła w zasadzie. Ale pewnie dzisiaj inaczej bym ją przyjęła, bo już lubię szuwary i plusk wody.
Gdy byłam mała "PS i Złota Rękawica" mnie nie zachwyciła, ale też nie uważałam jej za słabą część serii. Gdy wróciłam do PS po latach, będąc już na studiach bardzo mnie ZR urzekła i przez kilka kolejnych lat dość dobrze ją oceniałam. Jednak podczas ostatniego czytania ledwo mogłam przez nią przebrnąć.
Jest tam całe mnóstwo absurdów i przerysowanych postaci. Zacznę oczywiście od Rogera Moora. Później irytująca Pani Księżyc oraz Lejwoda, Wszędobylska Hanna, Psycholog i nawet Diana Denver. W zasadzie poza wątkami ludowego twórcy oraz Krasuli większych zalet tu nie widzę.
Tym samym dla mnie klasyczne samochodziki kończą się na "PS i Niewidzialni".
A ja wprost przeciwnie. Może dlatego, że w moim przypadku owe absurdy (zarówno fabularne, jak i te dotyczące postaci) skryły się za tęsknotami i poszukiwaniem czegoś, co w życiu ważne. Ja w tym kolorowym i mocno przerysowanym korowodzie, poza wątkami autobiograficznymi, których domyśliłem się później, dostrzegam właśnie takie nuty.
Poza tym lubię dekadencki nastrój „Złotej rękawicy”. Czuć, że Tomasz i Autor są na rozstajach dróg, że to już ostatnie wakacje, że radość czerpana z przygód nie jest już tak czysta jak kiedyś. Że coś się kończy, dosłownie już widać kres tego świata. Ale przecież wkrótce zaczynie się coś nowego, bo na horyzoncie już majaczą "Skiroławki".
Wracając jednak do "Złotej rękawicy", to co zawsze mnie do niej przyciągało, to dwutorowość akcji na początku książki. Uważam to za jedną z tych rzeczy, które znakomicie rozpędzają akcję, przedstawiając kolejnych bohaterów tej opowieści.
Ok, pomysły „filmowe” mogłyby być lepsze, akcja poprowadzona logiczniej, a książka napisana sprawniej. Odnoszę jednak wrażenie, że dla tamtego czytelnika (nastolatka żyjącego w innej epoce) pomysły Nienackiego na książkę, z naszego obecnego punktu widzenia być może nawet kuriozalne, były świeże i ciekawe.
Lejwoda? Moim zdaniem to był znakomity pomysł. Totalnie przerysowana, wręcz karykaturalna postać. Posklejana - jak sądzę - z kilku innych i wykazująca jakiś ślad autobiograficzny.
„Złota rękawica” posiada chyba znacznie więcej warstw niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Rozumiem jednak, że nie każdemu musi się ta książka podobać.
Zacząłem słuchać. I z kategorii rzeczy dziwnych moją uwagę zwrócił rejs załogi Dołęgowskiego. Płyną z Iławy na Zalew Wiślany, po czym wracają. I wracając, mijają śluzy w Miłomłynie. Następnie zatrzymują się gdzieś, by zaopatrzyć się w prowiant i wtedy spotykają poetę.
Rzut oka na mapę wystarczy, by stwierdzić, że to się kupy nie trzyma.
Mieli kilka lepszych miejsc, by to zrobić, bez cumowania przy leżącym na północy Jezioraka Bukowcu. Choćby Wieprz, czy nawet Siemiany - też nie po drodze do Iławy (w której byli następnego dnia), ale mimo wszystko bliżej.
Zacząłem słuchać. I z kategorii rzeczy dziwnych moją uwagę zwrócił rejs załogi Dołęgowskiego. Płyną z Iławy na Zalew Wiślany, po czym wracają. I wracając, mijają śluzy w Miłomłynie. Następnie zatrzymują się gdzieś, by zaopatrzyć się w prowiant i wtedy spotykają poetę.
Rzut oka na mapę wystarczy, by stwierdzić, że to się kupy nie trzyma.
Mieli kilka lepszych miejsc, by to zrobić, bez cumowania przy leżącym na północy Jezioraka Bukowcu. Choćby Wieprz, czy nawet Siemiany, które też nie są po drodze do Iławy, w której byli dzień później.
Czy ja wiem? Taki rejs to jest wolność i swoboda, gdzie oczy poniosą, ze z grubsza tylko zarysowanym celem, a nie wyznaczona marszruta. Myśmy zawsze pływali w różne miejsca, które były nie po drodze.
Rozumiem, co masz na myśli. Moim zdaniem rozwiązanie jest inne - oni „kończyli” ten rejs nie w Iławie, tylko w Jerzwałdzie.
A wiemy właściwie, gdzie konkretnie był dom Kodrąba?
Przyznam, że zawsze wydawało mi się, że miejsce jest nieokreślone. Ale może jak się zna okolice to staje się oczywiste.
Nawet istnieją resztki domostwa w tamtym miejscu, które mogły być inspiracją dla Nienackiego. Oczywiście czy były, tego nie da się stwierdzić. Ale generalnie sporo zgadza się z książką a przecież Nienacki okolice znał dobrze. M.in. faktycznie była tam (chyba jest dalej) plantacja nasienna, wspomniana w książce.
"Dom Gustawa Kodrąba, jako nie nadający się do remontu, miał być wkrótce rozebrany, gdyż cały ten teren przekazano nadleśnictwu pod rozszerzającą się wciąż plantację nasienną."
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Nawet istnieją resztki domostwa w tamtym miejscu, które mogły być inspiracją dla Nienackiego
Na Bukowcu istnieją resztki domostw? W którym miejscu?
Twtter is a day by day war
Jak się idzie z Matyt na południe, kończy się asfalt i dalej gruntówką, potem na rozwidleniu w prawo i w pewnym momencie przy drodze jest resztka domostwa.
Na zdjęciu widać wejście do piwniczki, reszta postaci mocno zarośniętego gruzowiska.
Tyle że ten dom był raczej murowany, Kodrąba o ile pamiętam miał być drewniany. Ale jako inspiracja może być (w końcu młyn w Jerzwałdzie jest murowany a w Skiroławkach drewniany, może Nienackiemu drewniane bardziej pasowało ;))
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Z mapy z 1938 roku, zamieszczonej na stronach Archiwum Map Zachodniej Polski ( http://mapy.amzp.pl/maps.shtml), wynika, że ma półwyspie znajdowało się sześć gospodarstw. Tak to chyba należy zinterpretować, bo układ wskazuje na zabudowania mieszkalne i gospodarcze. Z tego - jak sądzę - dwa (czy więcej?) były w miejscu wskazanym przez iryckiego. Na mapie mamy też zaznaczone zabudowania promowe.
Przynajmniej dwa gospodarstwa z półwyspu są przypisane do Matyt. Trudno powiedzieć, co z kolejnymi dwoma, ale nie jest wykluczone, że Bukowiec mógł się ograniczać do miejsca wskazanego przez iryckiego.
Jak się idzie z Matyt na południe, kończy się asfalt i dalej gruntówką, potem na rozwidleniu w prawo i w pewnym momencie przy drodze jest resztka domostwa.
To jest półwysep Bukowiec? Gdzieś można potwierdzić tę nazwę? Ja wiem, że tam była osada Bukowiec natomiast nazwy półwyspu nigdzie nie znalazłem.
Twtter is a day by day war
To wszystko co piszecie Matytach, plantacji nasiennej i pozostałościach domostw na półwyspie się zgadza. Mógłby tylko ktoś jeszcze wskazać, z którego fragmentu książki wynika, że chałupa Kodrąba to tam. Bo chyba jedyną wskazówką nie jest plantacja nasienna wspomniana przez Iryckiego?
Zapamiętałem tę informację z artykułu Nienackiego "W poszukiwaniu przygody", który ukazał się "Płomyku" w 1980 roku. Czy opowieść o Kobrąbie jest prawdziwa, to już inna historia 🙂 Moim zdaniem, autorem wiersza był Nienacki.
Jak odsłucham resztę "Złotej rękawicy", to dorzucę ewentualne wskazówki.
Wiesz co @PawelK, na starych mapach nigdy takiej nazwy - poza osadą - nie widziałem i nie jest wykluczone, że oficjalnie ona nie istnieje. Wydaje mi się, że na mapie, z której korzystałem podczas rejsu po Jezioraku, widziałem określenie "półwysep Bukowiec". Teraz jednak nie mam pewności. Być może, wiedząc że osada nie istnieje, w taki sposób zinterpretowałem nazwę Bukowiec.
Najlepiej byłoby zapytać miejscowych, czy jakoś nazywają ten półwysep. Mirek jest obecny?
To wszystko co piszecie Matytach, plantacji nasiennej i pozostałościach domostw na półwyspie się zgadza. Mógłby tylko ktoś jeszcze wskazać, z którego fragmentu książki wynika, że chałupa Kodrąba to tam. Bo chyba jedyną wskazówką nie jest plantacja nasienna wspomniana przez Iryckiego?
- Roger, wiem, gdzie jest Diana Denver. Wstawaj z fotela, jedziemy po nią...
I wybiegłem przez taras do swego wehikułu. Za mną wyskoczyła Bajeczka, a tuż za nią Templer.
…
Teraz skręciłem w prawo i, utrzymując szybkość sześćdziesięciu kilometrów na godzinę, przejechałem przez Jerzwałd, z piskiem opon wziąłem zakręt w środku wioski i wyskoczyłem na Zalewo.
czyli w tym momencie znajdują się na drodze tuż za Jerzwałdem w stronę Zalewa. (swoją drogą szacun dla Tomasza za przejechanie zawijasa w Jerzwałdzie sześćdziesiątką 😉 )
- Trzymajcie się, hamuję! - zawołałem, gdy zobaczyłem lśniącą między drzewami wodę, jedną z odnóg wielkiego Jezioraka.
Skręciłem raptownie w polną drogę,
...
Zagrodziła nam drogę dość spora zatoka. Po lewej ręce miałem świetny zjazd do wody i bez namysłu zrobiłem skręt kierownicą.
Czyli wjechał do jeziora do tuż za Jerzwałdem. Za wcześnie, by była to kolejna odnoga Jezioraka, musiało to być Płaskie.
Tomasz przepływa przez jezioro i wyjeżdża na brzeg:
Przepłynęliśmy zatokę i znowu wydostaliśmy się na wyboistą drogę. Teraz pokazał się skraj lasu i tablica: Zakaz wjazdu, z dopiskiem: Nie dotyczy administracji lasów państwowych. Byłem tu na wiosnę, zwiedzałem cały ten teren. W pobliżu znajdowała się plantacja nasienna sosny, gdzie specjalnie wyselekcjonowane gatunki drzew, owocując, dawały cenne nasiona. Dlatego zakazano wjazdu na ten obszar.
Jedyne miejsce, gdzie sensownie było w ten sposób skrócić drogę, to inkryminowany półwysep. Gdyby dom Kodrąba znajdował się na południowo-zachodnim brzegu Jezioraka, to Tomasz nie musiałby w ogóle przejeżdżać przez Jerzwałd. I zwróćcie uwagę na coś jeszcze - ścigający go, czyli Batura i Domini, są na miejscu niedługo po Tomaszu. To znaczy, że skrót wodą nie był jakiś znaczący. Dokładnie tak jak wynika z mapy. Płynąć wodą z okolic Jerzwałdu na półwysep ścina się trochę drogę, ale nie jakoś znacząco.
Ale ja miałem sprawę niezwykłej wagi i musiałem dotrzeć do położonego tuż nad następną zatoką drewnianego domku krytego trzciną, gdzie przed ośmiu laty umarł Gustaw Kodrąb, poeta i malarz ludowy, autor wiersza „Złota rękawica”.
Resztki domu o którym pisałem położone są właśnie „nad następną zatoką” patrząc od strony Jerzwałdu.
I jeszcze scena na cmentarzu.
A grono moich przyjaciół i ja pewnego popołudnia znaleźliśmy się na malutkim cmentarzyku położonym o kilometr od domku Kodrąba. Kto ciekaw - może ten cmentarzyk odszukać, znajduje się w pobliżu plantacji nasiennej, na dużym półwyspie za wsią Matyty.
Cmentarzyk jest kilometr od domu Kodrąba, na półwyspie, za wsią Matyty. Więc dom też musi być gdzieś w tamtym miejscu. Oczywiście nie ma żadnych dowodów że jest to miejsce które ja pokazałem, ale topografia z grubsza pasuje.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Zapamiętałem tę informację z artykułu Nienackiego "W poszukiwaniu przygody", który ukazał się "Płomyku" w 1980 roku. Czy opowieść o Kobrąbie jest prawdziwa, to już inna historia Moim zdaniem, autorem wiersza był Nienacki.
Dzięki Seth za inspirację. Przypomniałem sobie ten artykuł i wydał mi się na tyle ciekawy, że założyłem oddzielny wątek na ten temat.
A grono moich przyjaciół i ja pewnego popołudnia znaleźliśmy się na malutkim cmentarzyku położonym o kilometr od domku Kodrąba. Kto ciekaw - może ten cmentarzyk odszukać, znajduje się w pobliżu plantacji nasiennej, na dużym półwyspie za wsią Matyty.
No i to stawia przysłowiową kropkę nad i. Pokrywa się też z tym co sam Nienacki mówi w artykule "W poszukiwaniu przygody" opublikowanym w Płomyku w 1980 roku, o czym wspomniał Seth.
Wiesz co, irycki, ja mam problem z tym wyścigiem do domku Kodrąba. Z kilku powodów.
Po pierwsze nie rozumiem, po co jazda przez Jerzwałd. Nie lepiej było w Siemianach odbić w kierunku dawnego promu, poszukać zjazdu od wody i po kilku minutach zameldować się u Kodrąba? Teren Tomasz miał obcykany. W końcu eksplorował te rejony w czasach Nowych przygód i pewnie pamiętał, gdzie można znaleźć zjazd do wody.
Dalej sprawa, która od zawsze mnie nurtuje. Z jaką prędkością mógł pływać wehikuł? W końcu od tego sporo zależy w dalszych rozważaniach.
Trzy. "Na zakręt w środku wioski" spuszczam zasłonę milczenia.
Cztery. Skręcił w polną drogę. Tylko którą? Tuż za wsią? Na Likszany? Irycki, do której się skłaniasz? No i pytanie, jaki był sens tego skrótu? Która z dróg była szybsza? Skrótem przez Płaskie, czy zwykłą drogą przez Matyty? Jaki był stan dróg na półwyspie? Czy aż tak tragiczny, że lepiej było popłynąć przez Płaskie? A jeśli tak, to dlaczego nie z Siemian?
Pięć. "Zagrodziła nam drogę spora zatoka", "przepłynęliśmy zatokę" - nie sądzę, by określił zatoką całe Płaskie. Wrócili na wyboistą drogę (w którym miejscu?). Jeśli od strony jeziora, to po jaką cholerę z tej strony tablica z zakazem wjazdu?
Sześć. Przyznam szczerze, że zawsze obstawiałem drogę przez Matyty (choć dziwiłem się, że Nienacki o nich nie napisał), a potem, dla uatrakcyjnienia fabuły, przerzucenie Tomasza przez zatokę pod domek Kodrąba. Autor puścił wodze fantazji i tyle.
Z kolei jako dzieciak, gapiąc się w mapę, zastanawiałem się, czy dom Kodrąba nie stał w okolicach Polajny. To tłumaczyłby przejazd przez Jerzwałd, brak Matyt i pływanie przez zatokę, no ale fragmenty o cmentarzu wykluczają takie rozwiązanie.
Wracając do osady Bukowiec, Jak wynika z mapy, w okolicy - irycki - stały dwa domostwa.
I na koniec, warto sobie także uzmysłowić, że Tomasz siedział niemal na progu domu Kodrąba zaledwie dwa lata po śmierci ludowego poety. Mam na myśli "Nowe przygody" i podglądanie z jednego z pagórków Bukowca jachtu Krawacika oraz - jeśli dobrze pamiętam - spinningowych popisów Marty.
@seth_22
Co do pierwszego - dziwna trasa była po to, by odbył się wyścig i scena przy domu Kodrąba. Gdyby Tomasz pojechał trasą, którą proponujesz, byłby na miejscu dużo wcześniej niż pozostali i nie dałoby się uzasadnić czekania na pozostałych oraz "szantażu".