„Niewidzialnych” raz lubię bardziej, innym razem mniej. Jest to chyba ten samochodzik, który podlega najwyższej amplitudzie wahań moich preferencji w całym cyklu. Pewnie dlatego, że ma dość chaotyczną fabułę, a im dalej w las coraz mniej trzyma się kupy. Zawiązanie akcji jest obiecujące, lubię pierwszy wyjazd z Moniką na Mazury, fajna jest wizyta we Frankfurcie i Weimarze. Książka staje się wyraźnie słabsza od chwili kiedy wszyscy rozjeżdżają się w swoją stronę po biwaku w Sowim Rogu. Od tego momentu zaczynają się kiepskie pomysły. Te negocjacje u Makulskiego, pajacowanie u Wągrowskiego, gang Niewidzialnych niczym gang Olsena … strasznie to infantylne i naiwne.
Szczególny walor w tej powieści miał dla mnie zawsze pozawakacyjny klimat Mazur. Wczesnowiosenne Śniardwy, pogrążony jeszcze w zimowym letargu Niedźwiedzi Róg i Czarci Ostrów, siąpiący deszczyk, przejmujący wiatr. Zawsze, ilekroć cumowałem przy Pajęczej miałem to w pamięci i rano, przed śniadankiem płynąłem sobie wpław na Czarci Ostrów. Ech … kiedy to było?
lubię pierwszy wyjazd z Moniką na Mazury,
To akurat nikogo nie dziwi w Twoim przypadku 😋
Ech … kiedy to było?
Może czas nadszedł żeby powtórzyć?
Offtop dotyczący zlotu żeglarskiego został przeniesiony TUTAJ.
No to wracając do Niewidzialnych..... Nigdy nie rozumiałam zachwytu nad tą powieścią. Stawiana była wyżej niż UFO i wyżej nawet niż Zagadki Fromborka.
Ja nie wracałam do niej zbyt często ze względu na wcześniejsza niechęć wodną, ale dzisiaj właśnie szum jeziora i plusk łodzi przy brzegu jest tym, co Niewidzialnych ratuje przed zupełnym skazaniem na zapomnienie. Oczywiście w moim rankingu stoi niżej niż UFO.
No to wracając do Niewidzialnych.....
czywiście w moim rankingu stoi niżej niż UFO.
W moim również.
W moim również
Trzeba założyć wątek obronny dla UFO.
Niewidzialni są niżej nawet niż Fantomas.
Niewidzialni są niżej nawet niż Fantomas.
Też mi argument...toż Fantomas to chałas, lipas i tandetas 😀
chałas
I żeby nie było - to nie od głośności, ino od pieczywa jest słowotwór
ino od pieczywa
od hałki? 😀
Na tropach Pana Samochodzika - Niewidzialni - na stronach MuzeumWarmii i Mazur.
Są skany i listy oraz fragment MASZYNOPISU.
Maszynopis "Niewidzialnych" nie kryje chyba żadnych tajemnic ani ciekawostek. Zmiany redakcyjne i wykreślenie niczego nie wnoszących do treści przemyśleń Tomasza na temat postarzenia się Marczaka i rosnących zadań. Jedyną rzeczą wartą odnotowania jest zmiana nazwy "Komórki badań specjalnych" tudzież "Referatu badań specjalnych" na "Samodzielny referat do zadań specjalnych".
Ciekawsze są tym razem linkowane listy, zwłaszcza jeden, w którym 14 latek zwraca się poradę sercową. Jednocześnie ze sporym tupetem proponuje Nienackiemu, że wymyśli mu jeden rozdział do 13 tomu Pana Samochodzika:)
Pan Samochodzik i Edward Lutczyn. Komiksowe zwiastuny wszystkich rozdziałów "Niewidzialnych" drukowanych w 1977 roku w Płomyku, udało mi się zgromadzić dzięki nieocenionej pomocy Mirkapiano. Wszystko jest na PORTALU.
Pisałam już kiedyś, że podobają mi się te rysunki. Z małymi wyjątkami.
Z postaci najbardziej podoba mi się Marczak i Panna Monika. Kustosz Gunter też niezły.
Najgorzej wypada Winnetou w rozdziale 9. Jest okropny! A przecież, według słów Moniki: "To taki piękny mężczyzna".
A już Makulska i jej dzieci to jakiś koszmar ☹
I o co chodzi z tym "Fort Dyck"? To jest błąd czy jakiś żart, którego nie zrozumiałam?
Kustoszu, czy takie rysunki powstały tylko do tej części?
I czy dobrze rozumiem, że na tej czarno-białej ilustracji na początku z lewej strony jest Samochodzik (a la Holmes), a obok niego Batura? Bo następne postaci to wiadomo.
I czy dobrze rozumiem, że na tej czarno-białej ilustracji na początku z lewej strony jest Samochodzik (a la Holmes), a obok niego Batura? Bo następne postaci to wiadomo.
Dla mnie ten a la Holmes przypomina raczej londyńskiego detektywa Raymonda Connora, a obok niego to zapewne Mendoza.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Dla mnie ten a la Holmes przypomina raczej londyńskiego detektywa Raymonda Connora, a obok niego to zapewne Mendoza.
Zapewne. Facet ma charakterystyczne, latynoskie emploi i kajdanki na rękach.
I o co chodzi z tym "Fort Dyck"? To jest błąd czy jakiś żart, którego nie zrozumiałam?
IMO błąd Lutczyna. W tekście jest ok.
Kustoszu, czy takie rysunki powstały tylko do tej części?
O innych nie wiem. Trza spytać Mirka:)
Najgorzej wypada Winnetou w rozdziale 9. Jest okropny! A przecież, według słów Moniki: "To taki piękny mężczyzna".
A już Makulska i jej dzieci to jakiś koszmar ☹
Ilustracje Lutczyna mają być raczej zabawne niż piękne. Jego kreska ma w sobie cechy karykatury.
I czy dobrze rozumiem, że na tej czarno-białej ilustracji na początku z lewej strony jest Samochodzik (a la Holmes), a obok niego Batura? Bo następne postaci to wiadomo.
Dla mnie ten a la Holmes przypomina raczej londyńskiego detektywa Raymonda Connora, a obok niego to zapewne Mendoza.
No pewnie, że tak!
Wygłupiłam się 😳
Nie zauważyłam tych kajdanek.
Dyck
I o co chodzi z tym "Fort Dyck"? To jest błąd czy jakiś żart, którego nie zrozumiałam?
Moje pierwsze skojarzenie przy pierwszym oglądaniu - Dyck - dick - pasowało mi na taki przaśny żart ze strony Lutczyna, który w rysunkach nie stronił od rozbuchanego erotyzmu (nawet tutaj, w Płomyku - wystarczy popatrzyć na pannę Krystek w odcinku 14).
Kiedyś jak na forum "Z przygodą na Ty" wklejałem te ilustracje, byłem pewien, że Lutczyn rysując te ilustracje nie czytał całej treści książki, a tylko zwiastuny. Dlatego tak rysunki z reguły nie pasują do opisów w książce. Błąd "Dyck" też z tego wynika, bo jakby autor przeczytał na bieżąco książkę takiego błędu by nie popełnił. Słowo 'Lyck" pojawia się tam często i raczej Edward Lutczyn by to zapamiętał. Z Panem Lutczynem rozmawiałem już dwa razy w życiu i obiecałem sobie, ze jak się ponownie spotkamy to go o to zapytam
Poniżej wklejam brakujący rysunek:
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Kiedyś jak na forum "Z przygodą na Ty" wklejałem te ilustracje, byłem pewien, że Lutczyn rysując te ilustracje nie czytał całej treści książki, a tylko zwiastuny. Dlatego tak rysunki z reguły nie pasują do opisów w książce.
No popatrz, zupełnie zapomniałem, że były tam te rysunki! Barabasz, bardzo Ci dziękuję za tę brakującą ilustrację. Wstawiłem ją w materiał na portalu, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu.
Myślę, że masz rację. Lutczyn prawdopodobnie znał tylko zwiastuny. Pewnie była to dla niego tylko jakaś tam chałtura w piśmie dla młodzieży więc nie chciało mu się czytać całej książki. Ale oczywiście zapytaj go o to jak tylko będziesz miał okazję.