Chyba poszukam kontaktu do niego i zakupię sobie jakąś grafikę.
To zapytaj go Mirku, czy oryginał którejś z jego samochodzikowych ilustracji nie jest na sprzedaż:) To byłaby pokusa trudna do odparcia:)
To ja się wyłamię.
Rysunki są, owszem, bardzo zabawne, ciekawe i oryginalne, ale jak dla mnie za dużo się na nich dzieje. Większość z nich jest przesadzona, co powoduje oczopląs i wrażenie chaosu.
Podobają mi się jedynie te, na których tej przesady nie ma, np. baron bawiący się kolejkami, Tomasz wspinający się po murze, czy genialna ciotka Eveline w hełmie pędząca obok Tomasza.
Również ta z kradzieżą Mona Lisy jest genialna, zgadzam się.
Natomiast te przeładowane elementami, wręcz barokowe, kompletnie mi się nie podobają.
Najgorsze są moim zdaniem ta z osłem i ta, która znajduje się na okładce.
No i widzę, że kierownica w wehikule magicznie zmienia miejsce. Raz jest po lewej stronie (scena pościgu), a raz po prawej (osioł) 😀
Rysunki są, owszem, bardzo zabawne, ciekawe i oryginalne, ale jak dla mnie za dużo się na nich dzieje. Większość z nich jest przesadzona, co powoduje oczopląs i wrażenie chaosu.
Ten chaos, przesada i to, że strasznie dużo się tam dzieje to moim zdaniem właśnie błysk geniuszu. Spójrz choćby na kapelusz madame Eveline. Cudo:) Facet ma niesamowitą wyobraźnię, poczucie humoru i talent żeby pokazać nam to co mu się urodziło w głowie.
Okładki z lat 1973 - 2020 + okładka wydania w języku słowackim (z ilustracjami Kľúčika) i okładka audiobooka. Dziś mam egzemplarz z białej serii w opłakanym stanie ale po raz pierwszy czytałem tę powieść w klasycznym pomarańczowym wydaniu z helikopterem, która miała kilka edycji i była stosunkowo łatwo dostępna na rynku.
Tak, tego z helikopterem to nawet ja sobie kupiłem, jako jedynego PS w dzieciństwie. Egzemplarz powinien być jeszcze w domu u rodziców.
U siebie mam teraz dwa - z kompletów Świata Książki (5) i Siedmiorogu (7).
Wydanie ze śmigłowcem miałem w miękkiej okładce. Jeśli mnie pamięć nie myli, było to trzecie wydanie. A może drugie?
Aktualnie jestem szczęśliwym posiadaczem Fantomasa z białej serii oraz ebooka.
Co do okładek, ta ze śmigłowcem (Mi-2?) jest moim zdaniem koszmarna. Podobnie kolorowa. Na plus biała i Siedmioróg.
Recenzja "Fantomasa" sprzed tygodnia, autorstwa Przemysława Poznańskiego ze strony "Zupełnie inna opowieść".
Recenzja "Fantomasa" sprzed tygodnia, autorstwa Przemysława Poznańskiego ze strony "Zupełnie inna opowieść".
Z której możemy na przykład dowiedzieć się jak NIE nazywa się Zamek Sześciu Dam oraz tego, że Vincent miał pracownię na Montparnassie.
Naprawdę nie lubię nierzetelnego dziennikarstwa.
"Fantomasa" po raz ostatni czytałem z 15 lat temu. W moim rankingu "samochodzików" jest na przedostatnim miejscu, chociaż w dzieciństwie bardzo go lubiłem. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Dzisiaj kluczowym kluczem jest dla mnie klucz nostalgii. Czytam te książki dla atmosfery, żeby poczuć to co czułem kiedyś, a żeby tak się stało ważne są realia, które pamiętam z tamtych czasów. Oczywiście realia polskie, bo realia francuskie były i są dla mnie obce.
No i teraz trochę męczę się z tym "Fantomasem", ale zaletą jest to, że wielu szczegółów nie pamiętam. Póki co mam dwie refleksje:
1) Wydaje mi się, że jest tu najwięcej w całej serii przewodnikowych opisów postaci i miejsc. Zbyt dużo jak na powieść przygodową dla młodzieży.
2) "Fantomas" i "Zagadki Fromborka" to powieści pisane w tym samym czasie i w obu mamy bardzo podobne zawiązanie akcji. W Paryżu niespodziewanie pojawia się Pigeon i chce zabrać się z Tomaszem do Zamku Sześciu Dam. W trakcie podróży prezentuje się jako postać nieco dziwaczna, udaje kogoś innego niż jest a finalnie, jak wszyscy wiemy, okazuje się być Fantomasem czyli przeciwnikiem Pana Samochodzika. Ten sam schemat jest w "Zagadkach Fromborka". Cagliostro również pojawia się w roli niespodziewanego pasażera, w trakcie podróży prezentuje się jako postać dziwaczna i kontrowersyjna, udaje kogoś innego, współpracuje z Baturą przeciwko Tomaszowi.