Z przodu wypisz, wymaluj Ferrari 410 Superamerica 🙂
Jest nawet logo z stającym dęba koniem.
I co robi na okładce II tomu Ferrari 410 Superamerica?
Futurospekcja? 😉
Włoch pędzi do Zakopanego. Wszak z Mediolanu do Zakopanego przez północno-wschodnią Polskę najkrótsza droga;)
Spieszę z wyjaśnieniem. Włoch spędził kilka dni w Gdańsku, gdzie poznał blond piękność z oczami, w których można utonąć. Mieli wspólnie wybrać się do Warszawy, ale dziewczyna zniknęła z jego wypchanym dewizami portfelem, więc żeby odreagować zawód miłosny, Marcello (tak miał na imię) popędził do Zakopanego po nową miłość.
-Po południu byliśmy z Tomaszem za zakupach w Łęczycy i wyobraźcie sobie, że tuż przy zamku wyprzedził nas jakiś wariat w czerwonym samochodzie. Jechał jak szaleniec! W środku miasta, pewnie jakieś sto na godzinę! Nie zważając na ludzi idących przejściem dla pieszych. Dobrze, że Tomasz wykazał się refleksem i pociągnął mnie za koszulę, bo inaczej zostałaby ze mnie czerwona plama - opowiadał podniesionym głosem profesor Nemsta.
-Tak było! - potwierdził Tomasz. - Piękny wóz! Czerwony i ta sportowa sylwetka. A jak pięknie ryczał! Był na zagranicznych tablicach. Podobny samochód widziałem w gazecie. Nazywa się Ferrari (na szczęście od nowego roku zmieniamy zasady pisowni). Kierowca pędził niczym ten znany argentyński kierowca wyścigowy, Fangio. A może to był on? Nie, to chyba niemożliwe... Tak czy siak, chciałbym kiedyś mieć taki wóz - dorzucił wyraźnie rozmarzonym głosem.
-Ba, każdy by chciał. Samochód piękny, ale kierowca wariat albo sam Boruta, a nie żaden Fangio - denerwował się Nemsta. - Mówię wam, że kiedyś źle skończy! Rozbije się i jeszcze komuś zrobi krzywdę. Mam nadzieję, że złapie go milicja i wlepi mu porządny mandat. Kto to widział, urządzać sobie wyścigi w mieście?
-Ależ organizuje się takie wyścigi. Czytałem ostatnio o wyścigach w Monako - podchwycił Tomasz, próbując zagrać Nemście na nerwach.
-Naprawdę? Ale ty nie masz szans w nich wystartować, bo nie masz samochodu - odgryzł się Nemsta.
-Ale będę mieć. Kiedyś... - rzucił stanowczo Tomasz, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku obleczonej czerwienią zachodzącego słońca średniowiecznej kolegiaty.
-Poszedł marzyć... - zamruczał pod nosem Nemsta, a głośno dodał: Byle nie za długo, bo wkrótce kolacja.
Tak było! Prawie, bo...:)
Po południu byliśmy z Tomaszem za zakupach w Łęczycy
Kolegiata i kurhan z "Uroczyska" to nie Łęczyca tylko Oporna, gdzieś w północno-wschodniej Polsce, tam gdzie wildis i kuwasy:)
Kolegiata to Tum pod Łęczycą, pisze o tym Nienacki w książce i w komiksie na ostatniej stronie. Natomiast w treści komiksu to Oporna
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Kolegiata to Tum pod Łęczycą,
Tum spod Łęczycy przeniesiony do północno-wschodniej Polski. Wszak podróż do Opornej zajęła Tomaszowi i Nemście dobrych kilka godzin.
Tak się kończą zabawy Nienackiego w czasie i przestrzeni!
W rzeczywistości książkowej Włoch mógł imprezować w Augustowie. Pytanie tylko, skąd w krainie Jaćwingów kamienna kolegiata z XII wieku 🙂
Ja myślę, że ten Włoch odbierał samochód z portu powiedzmy w Kłajpedzie (podobnie jak Fabian w powieści Excentrycy z portu w Gdyni) i dalej jechał do stolicy Tatr.
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Ja bym nie ryzykował odbioru czegokolwiek z radzieckiego portu, bo to mogłoby się skończyć silnikiem Pobiedy pod maską 🙂
Może dlatego się rozbił? Silnik jak wiadomo był w porządku i posłużył jeszcze długie lata. Towarzysze radzieccy mogli natomiast pogrzebać w zawieszeniu, układzie hamulcowym etc;)
Babie Lato wyglada uwodzicielsko.
Zaczerpnąłem informacji u źródła i na drugi tom „Uroczyska” przyjdzie nam trochę poczekać. Pan Mieczysław Sarna jeszcze go rysuje. Planuje ukończyć pracę w lutym - marcu 2025.
Babie Lato wyglada uwodzicielsko.
A Nietajenko niepodobny do siebie 😉
Ale ogólnie fajnie to wygląda. Tomasz super!
Rewelacyjny! 🤣 🤣 🤣