Na Templariuszy czy Niewidzialnych
Nie, no na spacer przez park oczywiście 🙂
Jak najbardziej zagłosowałem na przygodę, tylko bez użycia słowa przygoda 😉
Yvonne, jeszcze jedno. Napisałem, że to „nie tylko najlepsze pierwsze zdanie, ale również najlepsze otwarcie całego kanonu”, a zatem w drugiej części miałem na myśli cały rozdział.
Na Templariuszy czy Niewidzialnych
Nie, no na spacer przez park oczywiście 🙂
No patrz. A to wykluczyłam 🙂
Jak najbardziej zagłosowałem na przygodę, tylko bez użycia słowa przygoda 😉
Mnie to zdanie odrzuca, bo nie cierpię zapachu piwa, a tu jeszcze na dodatek jest ono "skwaśniałe". I mój żołądek tego nie wytrzymuje.
A widzisz, a ja uważam, że to zdanie wcale nie pachnie piwem, lecz najprawdziwszą przygodą. Bo nie piwo jest w nim najważniejsze 🙂
Mnie najbardziej zaintrygowało drugie biurko. Z tego co widzę, nie tylko mnie.
Mnie najbardziej zaintrygowało drugie biurko. Z tego co widzę, nie tylko mnie.
Mnie właśnie też, ale w ogólnym rozrachunku biurko jednak bije scena w gospodzie 🙂
Dla mnie ten monolog "z przygodą" jest trochę pretensjonalny, ma taki smrodek dydaktyczny przy okazji. Ale oczywiście merytorycznie jest dobre 🙂
Mnie właśnie też, ale w ogólnym rozrachunku biurko jednak bije scena w gospodzie
Dla mnie ten monolog "z przygodą" jest trochę pretensjonalny, ma taki smrodek dydaktyczny przy okazji. Ale oczywiście merytorycznie jest dobre
Mnie tam biurko w ministerstwie kojarzy się z urzędniczeniem a nie z przygodą, ale ok:) Za to w kwestii otwarcia z "Wyspy" w punkt z tym smrodkiem dydaktycznym. Facet zdążył napisać dopiero pierwsze zdanie a już poucza.
Mnie najbardziej zaintrygowało drugie biurko. Z tego co widzę, nie tylko mnie.
Mnie właśnie też, ale w ogólnym rozrachunku biurko jednak bije scena w gospodzie 🙂
I tu jest pies pogrzebany.
Możemy sobie mówić, że oceniamy pierwsze zdanie, ale tak naprawdę nie oceniamy tylko tego zdania, ale całą scenę.
Nie sądzę, aby to skwaśniałe piwo w gospodzie tak Was porwało w samochodzikach. Brzmi Wam raczej w uszach to, co dalej.
Tak samo, jak mnie. Po pierwszym zdaniu z "Wyspy Złoczyńców" (nie wahałam się ani chwili, co wybrać; to otwarcie nie ma konkurencji), słyszę przecież całą resztę.
Co do Waszych zarzutów związanych z dydaktyką. No cóż. Ja w głębi serca jestem niespełnionym belfrem 🙂
Powiem więcej. To, co sporo osób zarzuca Nienackiemu między innymi w "Nowych przygodach Pana Samochodzika", czyli ten "smrodek dydaktyczny" (czy muszę dodawać, że nie cierpię tego wyrażenia?), ja odbieram jako walor książki. Element niezbędny w książce dla starszych dzieci / młodszej młodzieży.
Dlatego między innymi "Nowe przygody Pana Samochodzika" są u mnie od zawsze na podium. Zajmują zaszczytne trzecie miejsce. Tuż po "Niesamowitym dworze" i "Panu Samochodziku i Templariuszach".
Ale nie zmienia to faktu, że właśnie fragment z przygodą z "Wyspy Złoczyńców" najbardziej wprawia moje serce w drżenie 🙂
To nie jest dla nas terra incognita, więc trudno wybrać zdanie w oderwaniu od reszty. Niemniej pokażę Ci, jak ja to widzę. W tym zdaniu, w którym Ty zdajesz się dostrzegać jedynie skwaśniałe piwo, jest i lipiec, i Jeziorak, i jakieś towarzystwo. Czuć przygodą na kilometr! Ba, tę przygodę czuć bez względu na to, czy siedzisz w jakiejś gospodzie, gapiąc się w przerwach pomiędzy kolejnymi słowami na Jeziorak, czy może w Warszawie, Karpaczu, Łodzi, Władysławowie lub Bydgoszczy.
A pierwsze zdanie z „Wyspy”? Pomijając już wspomnianą wyżej pretensjonalność, dla mnie jest równie intrygujące, co stwierdzenie: „kochankowie uprawiają dziki seks”. Czujesz to elektryzujące napięcie, przyspieszone oddechy, splątane w miłosnym tańcu ciała, lejący się strumieniami pot i niepohamowane pożądanie? Bo ja nie.
Tak widzę pierwsze zdanie z „Wyspy”.
A pierwsze zdanie z „Wyspy”? Pomijając już wspomnianą wyżej pretensjonalność, dla mnie jest równie intrygujące, co stwierdzenie: „kochankowie uprawiają dziki seks”. Czujesz to elektryzujące napięcie, przyspieszone oddechy, splątane w miłosnym tańcu ciała, lejący się strumieniami pot i niepohamowane pożądanie? Bo ja nie.
Tak widzę pierwsze zdanie z „Wyspy”.
Ja je widzę jednak bardzo inaczej.
Dla mnie jest ono niejako stwierdzeniem, że przygoda jest wszędzie. Wszystko jest przygodą. Wszystko może być przygodą.
Wybrałem zdanie z Templariuszy, bo koniec czerwca zawsze kojarzył mi się z końcem roku szkolnego i ekscytacją nadchodzących wakacji. Nawet jak już człowiek nie chodzi do szkoły, to dalej jest to czas przed urlopem i może jakieś przygody.
Ktoś nawet na innym forum wybrał sobie ten początek, na swój nick.
Dla mnie jest ono niejako stwierdzeniem, że przygoda jest wszędzie. Wszystko jest przygodą. Wszystko może być przygodą.
Dla mnie to zawsze brzmiało jak zaklęcia afirmacyjne czyli fałszywie. Coś jak powtarzanie sobie przed lustrem „jestem piękny i fajny”. Nie kupuję tego.
Odkopię temat, gdyż jestem ciekaw, jak zagłosują nowi ludzie na forum.
Fajnie że odkopałeś, bo ja chociaż stary ;), to nie głosowałem w tej ankiecie, więc miałem szansę naprawić swój błąd.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
To jeszcze uzasadnienie wyboru poprosimy.
Zagłosowałem na to: 5. Na początku lipca w pachnącej skwaśniałym piwem gospodzie ludowej "Nad Jeziorakiem"...
A uzasadnienie... hmmm... poruszamy się w sferze subtelnych wrażeń, więc trudno mi precyzyjnie uzasadnić w punktach. :). Po prostu bardzo lubię to zdanie. Jest to jeden z najbardziej - jeśli nie najbardziej - wakacyjny samochodzik, a pierwsze zdanie znakomicie w ten wakacyjny klimat wprowadza.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Czyli należysz do naszej sekty!
Czyli należysz do naszej sekty!
Zabrzmiało mrocznie... 😛
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
jak zagłosują nowi ludzie na forum.
nowy człowiek zagłosował na piątkę, co chyba oczywiste jest. Gdy po raz pierwszy czytałem to zdanie, a książka leżała ukryta w kasetce pod drewnianą obdrapaną ławką szkolną, skitrana pod blokiem rysunkowym, byłem gdzieś na przełomie 7 i 8-ej klasy SP i rzeczywiście można uznać, że było to zdanie wprowadzające. "Wogle". Jak było na początku, tak i na końcu i na wieki wieków.