Włodzimierz Odojewski (ur. 14 czerwca 1930 - zm. 20 lipca 2016), pisarz, od 1971 na emigracji. (...) Stracił pracę w radiu po wydarzeniach marca 1968, w 1971 wyjechał na stałe z Polski. Osiadł w Niemczech Zachodnich, gdzie został szefem działu kulturalno-literackiego Radia Wolna Europa.
https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82odzimierz_Odojewski
Ja sięgnęłam po jego zbiór opowiadań Jedziemy, wracamy, ponieważ jedno z nich stało się kanwą filmu z naszego klubu filmowego- "Wenecji", ale (IMHO) wcale nie najlepszym. Bohaterem kilku innych opowiadań jest również Marek: Nie można cie samego zostawić o zmierzchu i Cyrk przyjechał, cyrk odjechał.
Główna osią wszystkich opowiadań są dramaty (wybuch wojny, okrucieństwo wyzwolicieli, wybory młodych ludzi po zakończeniu wojny- współpraca czy trzymanie się ideałów, zamieszki). Powagę ich wzmaga specyficzny styl pisarza- bardzo długie, wielokrotnie złożone zdania, które nadają specyficzny rytm.
https://culture.pl/pl/tworca/wlodzimierz-odojewski :
Proza Odojewskiego odwołuje się do tradycji literatury wielkich pytań egzystencjalnych. Naznaczona jest obsesją czasu, pamięci, nieuchronności klęski i katastrofy. Przestrzeń, w której poruszają się bohaterowie jego prozy, to przestrzeń mityczna, świat wielkich namiętności, nieustannego ścierania się wartości. Powieści Odojewskiego wyróżniają się wielkim kunsztem literackim, autor chętnie sięga po techniki Faulknerowskiego monologu wewnętrznego, odkrycia formalne Joyce'a i niegdysiejszej "nowej powieści" francuskiej, pisze gęstą, zmetaforyzowaną prozą, utrzymaną w "ciemnej" tonacji stylistycznej, odwołuje się do archetypicznych symboli.
Opowiadanie Wenecja jest i bardzo podobne do filmu i od niego różne. Zgadza się główna oś fabularna. Jest natomiast zupełnie na co innego położony akcent. Tutaj główną rolę gra jednak wojna i mimo użytych mniej dosłownych środków wyrazu (np. braku śmierci głównych bohaterów, braku takiej dosłownej erotyki oraz obsesji Wenecji) opowiadanie wywarło na mnie dużo mocniejsze wrażenie.
Ale najbardziej podoba mi się opowiadanie "Grzech", którego bohaterem jest Wiktor (nie wiadomo, czy to brat Marka, ale nie można tego wykluczyć). Opowiada historię młodego chłopaka, który już po wojnie musi podjąć decyzję- czy iść na kompromis i dzięki temu studiować, mieć szanse na rozwój czy jak ojciec trwać przy swoich ideałach ukrywając się. Opowiadanie ciekawe również i z tego powodu, że autor został oskarżony o współpracę z UB
https://www.rp.pl/artykul/227624-Kryptonim--WO-.html
Kolski o Odojewskim: https://dzieje.pl/kultura-i-sztuka/kolski-odojewski-byl-skrajnie-filmowy
Mały chłopiec zamiast do wymarzonej Wenecji jedzie do zrujnowanego pałacyku ciotki. Tam, w piwnicy, dzięki nieszczelności rury powstaje Wenecja, miejsce które pozwala zapomnieć:
... Zuzia, która powiedziała raptem: "Jest wojna. Powinniśmy płakać.A my podróżujemy po Wenecji"."
Występują podobni bohaterzy, tylko dręczy ich jeden problem- wojna... nie ma matki nimfomanki, w ogóle wątek seksu, pożądania w tym akurat opowiadaniu się nie pojawia. Głównym problemem jest zbliżająca się wojna, czego mały chłopiec tego nie rozumie, co zdecydowanie pogłębia siłę oddziaływania opowiadania.
Marek nie jest umieszczony w wojskowym internacie, do chwili wybuchu wojny prowadzi spokojne życie. Sama Wenecja jest bardzo modna w jego rodzinie, wszyscy tam ciągle wyjeżdżają, a jego kolej przypada akurat na lato 1939r. A Marek marzy o podróży do Wenecji, od czasu, kiedy jego mama tam wyjechała pozostawiając dwuletniego chłopca z nianią. Niania mu sporo o tym mieście opowiadała, i tak zaczęło się jego marzenie. Marek faktycznie znał i nazwy miast i rozkład kanałów, tworzył albumy itd. , ale nie miał takiej obsesji na jej punkcie. Podróż była zaplanowana, bilety kupione... tylko matka z przyjaciółkami" przeżywały coś w rodzaju patriotycznej gorączki- zamiast zajmować się (...) pożyteczną praca domową i wychowywaniem dzieci- stały z blaszanymi puszkami (...) Mama udzielała się w "Białym Krzyżu" ucząc alfabetu niepiśmiennych żołnierzy. I te i inne zobowiązania patriotyczne spowodowały przesunięcie planów wyjazdowych.
Jest i scena, w której Marek podsłuchuje rodziców, ale znowu, rodzice dyskutują tylko o tym, czy czas, kiedy w kraju zaczyna robić się gorąco jest najlepszymi czasem na takie wakacyjne wyjazdy... tylko tyle 😉 Zaraz potem ojciec otrzymuje powołanie do wojska, a matka wraz z Markiem przyjeżdżają do posiadłości jej siostry- w P. Potem matka wyjeżdża, angażując się w sprawy wojenne.
Same siostry na pewno banalnymi siostrami nie są, ale wszystko widziane jest oczyma małego chłopca, który dużo z tego nie rozumie. Jedna siostra wyraźnie ma problem z ilością adoratorów ("lekkie udo") 😉 druga nazwana jest przez matkę "wariatką"- prowadzi życie "higieniczne"- czyli podobnie jak w filmie.
I znowu zestawienie Mareczka, który czuje, że coś się poważnego dzieje, ale jednocześnie spędza typowe wakacyjne lato, czyta sobie Tarzana, podgląda Frosię. Dorośli między sobą cały czas rozmawiają o wojnie, a Marek kompletnie nie rozumie o co chodzi. Bardziej poruszają go przyjazd kolejnej ciotki (wielka radość) czy kuzynki Karoli, w której się podkochuje. "(...)pobyt w P. stawał się nawet powoli rekompensatą za zawód z Wenecją". Pokazane są dwa równoległe światy- wojenny dorosłych i beztroski dziecięcy, które się w pewnym momencie jednak przecięły(powrót Wiktora) i powolutku zaczyna dochodzić do chłopca czym jest ta wojna...I kiedy jest na granicy histerii odkrywa "źródełko" w piwnicy, które daje wszystkim chwilowe zapomnienie o toczącej się wojnie. A zaraz potem i prawdziwa wojna zaczęła zbliżać się do pałacyku i dopiero teraz Marek zaczynał rozumieć co się dzieje. "Więc potem nic nie było już takie jak przedtem. Jak gdyby świat nagle stracił wszystkie kolory" . A kiedy dzieci zaczyna ogarniać przerażenie jedna z ciotek proponuje wycieczkę do Wenecji. I w zalanej piwnicy (gdzie podobnie jak w filmie przygotowane jest wiele atrap weneckich atrakcji) wszyscy dorośli i dzieci zapominają na chwilę o rzeczywistości. Również w książce Naumek daje skrzypcowy koncert (ale nie ma sceny, gdzie Żydowi odmawiano szklanki wody). "Muzyka (...) to (...) wyobraźnia w tym wypadku. (...). Wyobrazić sobie, że nawet w środku burzy w tych rzeczach stałych znaleźć możesz ratunek. Wyobraźnia może w najstraszniejszych chwilach przynieść ocalenie..." Sam Naumek umiera/ jest złapany przez Niemców jedynie we śnie Marka. Zabawę psuje przyjazd kolejnej ciotki, która zamiast rozkoszować się Wenecją wzywa hydraulika. Na szczęście hydraulik nie umie znaleźć awarii (choć rachunki za wodę znacznie wzrosły). Ostatnia scena to też przyjazd niemieckiego żołnierza, który szuka kwatery. Kiedy dociera do zalanej piwnicy wyzywa mieszkańców od wariatów. I wtedy wkracza ciotka (ta od lekkiego uda, która wezwała hydraulika) elegancka i wystrojona i zwraca uwagę żołnierzowi, że nie życzy sobie głupich przemówień i żołnierz ma natychmiast opuścić dom. I żołnierz go opuszcza, a sceptyczna dotąd dama zajmuje gondole i włącza się do zabawy...
Tereso, rozmawialiśmy ostatnio o tym zbiorze opowiadań Odojewskiego i bardzo się cieszę, że postanowiłaś opisać to tutaj. "Wenecja" Kolskiego zauroczyła mnie. Charakterystyka matki Marka (inna niż w opowiadaniu), wrażenie przedwczesnej "dorosłości" dzieciaków, surrealistyczna Wenecja w piwnicy jako kreacja chłopca, dwa drobne epizody wojenne stanowiące kontrapunkt do sielskiej w istocie, choć podszytej strachem, egzystencji w starym pałacyku, poetyckie malowanie obrazem, wszystko to stanowi dla mnie tak nierozerwalną kompozycję, że trudno mi zaakceptować, że coś mogłoby być inaczej:) Generalnie, z Twojego opisu mam wrażenie, że opowiadanie Odojewskiego jest bardziej klasyczne, mocniej stąpające po ziemi, mniej odrealnione od filmu Kolskiego. Jeśli tak, to prawdopodobnie nie ma tego klimatu, który urzekł mnie w filmie. Cóż, będzie trzeba się kiedyś z tym zmierzyć i sprawdzić czy mylę się w tych ocenach.