Wszystko prawda i nic nie udało mi się znaleźć.
Więc może ślub wzięli w jakimś kraju trzecim, we Francji albo w Niemczech... Co nie wyjaśnia oczywiście, jak Maria dotarła do Stanów, skoro była tam w 1950.
A z ciekawostek, które udało mi się znaleźć.
O tyle to ciekawe, że gdy brat Marii przypływał do Stanów, to adres ojca podawał w Warszawie, Złota 33.
Ciekawe 🙂 Warszawa wtedy nie była chyba zbyt stabilnym miejscem, więc może Szklarski wyszedł z założenia, że Walenty będzie szukał pomocy u krajanów z rodzinnego miasta i przez nich się odnajdzie?
Warszawa wtedy nie była chyba zbyt stabilnym miejscem, więc może Szklarski wyszedł z założenia, że Walenty będzie szukał pomocy u krajanów z rodzinnego miasta i przez nich się odnajdzie?
Ale, nie podałem dat. Władysław emigrował w 1909, ogłoszenie jest z 1915. Przejrzałem książkę adresową Warszawy z 1909 roku i nie ma tam Walentego Karkosika.
Twtter is a day by day war
To na dobranoc jeszcze fabuła spiskowa 😉
Dlaczego nie ma dokumentów emigracji Marii Ossowskiej i świadectwa ślubu ze Szklarskim, za to jest 66-letnia Marie Szklarska w 1950 r. w Chicago? Otóż... (werble) ... Ossowska przyjęła tożsamość pierwszej żony Szklarskiego! W USA nie musieli mieć informacji o śmierci Marii 1, Szklarski sam o niej nie wiedział opuszczając Stany. W 1942 r. podał, że jest wdowcem, ale to okres wojenny, potem mógł łatwo tłumaczyć, że to tragiczna pomyłka (casus Broniewskiego). Maria 2 pojechała do Ameryki jako Maria 1, znowu wojna się przydała, dokumenty giną, ludzie się zmieniają... Dopiero przy spisie powszechnym trzeba było podać dokładniejsze informacje, no ale jeśli miała jakieś papiery po zmarłej Marii (a Szklarski pewnie zachował część dokumentów), to łatwo poszło, wizualnie mogła się postarzyć, o ile spisujący w ogóle interesowali się wyglądem. W Polsce nadal istniała jako Maria 2, więc po powrocie wróciła do swojej tożsamości. Czy w ogóle pobrali się ze Szklarskim? Czy tylko tak twierdzili i przedstawili jakiś podrobiony akt ślubu po angielsku, nie do sprawdzenia w PRL?
Tak, wiem, że to nierealne i nie ma pokrycia w dokumentach, bo jednak ta Maria Szklarska musiałaby być odnotowana po przybyciu do USA, ale jakby ktoś pisał powieść sensacyjną albo scenariusz dla netflixa to pasuje jak znalazł...
No nieźle, widzę, że profesjonalne śledztwo tu prowadzicie. Liczę, że ktoś zbierze to potem do kupy i powstanie ciekawy tekst na portalu.
BTW Ciekawe czy Roman Karkosik jest krewnym Marii Karkosik, o której tu mowa? Prawdopodobne bo Włocławek i Czernikowo są rzut beretem od siebie.
Czy tylko tak twierdzili i przedstawili jakiś podrobiony akt ślubu po angielsku, nie do sprawdzenia w PRL?
Pewnie do sprawdzenia ale raczej nie dla amatorów. Najbliższa rodzina może poprosić o odpisy dowolnych dokumentów, o ile wiedzą, do którego urzędu się zgłaszać. Ewentualnie można zajrzeć do ksiąg parafialnych ale też trzeba wiedzieć gdzie ta parafia.
Twtter is a day by day war
Prawdopodobne bo Włocławek i Czernikowo są rzut beretem od siebie.
To może być tak, że tam Karkosików jak mrówków 🙂
Twtter is a day by day war
Czy tylko tak twierdzili i przedstawili jakiś podrobiony akt ślubu po angielsku, nie do sprawdzenia w PRL?
Pewnie do sprawdzenia ale raczej nie dla amatorów. Najbliższa rodzina może poprosić o odpisy dowolnych dokumentów, o ile wiedzą, do którego urzędu się zgłaszać. Ewentualnie można zajrzeć do ksiąg parafialnych ale też trzeba wiedzieć gdzie ta parafia.
Czyli od tej strony akcja możliwa 😉
Przy okazji przekonałam się, że dziwne koincydencje nie są wcale takie rzadkie w świecie, gdzie istnieje ograniczona liczba imion i nazwisk. Na szczęście są jeszcze daty 😉
Prawdopodobne bo Włocławek i Czernikowo są rzut beretem od siebie.
To może być tak, że tam Karkosików jak mrówków 🙂
Karkosików w całej Polsce jest na tyle mało, że można śmiało założyć, że wszyscy są bliżej lub dalej spokrewnieni.
Informacje o nazwisku KARKOSIK
Aktualność danych: 2021-02-01∘Polskienazwiska.plKARKOSIK– nazwisko jednoczłonowe W grudniu 2017 roku jego występowanie odnotowano jedynie w kilku polskich województwach (5 z 16). Najwięcej osób mieszkało w województwie kujawsko-pomorskim (63 osoby).
Na początku 2021 roku nosiło je w Polsce 105 osób, z czego:
49 kobiet
56 mężczyzn
"Tomek na Alasce" to książka nie napisana przez Alfreda Szklarskiego, tylko przez Macieja Dudziaka na podstawie notatek Szklarskiego.
Na tyle na ile pamiętam Tomki, to ta część niewiele się różni od wcześniejszych, co dobrze świadczy o kontynuatorze. Ale, bo przecież u mnie nie może być bez ale, Tomek tutaj ma dwadzieścia kilka lat, doświadczenie podróżnicze, w różnych krytycznych sytuacjach bywał, zjechał praktycznie cały świat, jego małżonka również doświadczona (w sumie córka australijskiego trapera) a zachowują się jak nastoletnie dzieciaki z początków serii. Wszystkie pomysły o oddalaniu się od grupy bez broni, bez powiadamiania kogokolwiek zupełnie nie pasują do ludzi z ich doświadczeniem i wiedzą.
To taki podstawowy zarzut bo jakieś drobne braki logiki, o których wspominają inni czytelnicy na portalach, są oczywiście ważne ale ja bym nie przykładał wagi do tego tak bardzo jak przy profesjonalnych kryminałach, bo zwyczajnie w książce przygodowej nie warto się nad tym zastanawiać [co nie znaczy, że autor nie mógł się bardziej przyłożyć].
I jeszcze takie moje niespełnione marzenie, które planowałem naście lat temu (czyli książka nie mogła być inspiracją), to znaczy rejs na Alaskę wzdłuż wybrzeży Kanady. Superfajna rzecz ale urlopowo mi się nie spięło i w rezultacie Alaska dalej jest na liście "to do".
Twtter is a day by day war
Ambitny pomysł! Bardzo ambitny. Mnie fascynuje całe zachodnie wybrzeże - po Alaskę. Ale czy się uda?
Ambitny pomysł! Bardzo ambitny. Mnie fascynuje całe zachodnie wybrzeże - po Alaskę. Ale czy się uda?
Ja wiem? Ograniczenia głównie czasowe. To samo dotyczy Dawson City, które mieliśmy w planach ale dojechanie samochodem w rozsądnym czasie było niemożliwe. Nie mogliśmy polecieć do Vancouver i powiedzieć rodzinie "fajnie, że jesteście ale my nie mamy czasu, więc przenocujemy i zasuwamy na północ". Skończyło się na tygodniu w Górach Skalistych. I tak, okazuje się, że jest jeszcze miejsce, do którego bym chciał podjechać, tylko wtedy nie wiedziałem, gdzie to jest. Mam na myśli pozostałości obozu pracy dla jeńców niemieckich w Albercie. Z dużym prawdopodobieństwem, po zwolnieniu Niemców w tym samym miejscu mieszkali polscy robotnicy, których Kanada przyjęła po wojnie. Polscy robotnicy, to w dużej części żołnierze Armii Andersa, którzy wyemigrowali do Kanady.
Twtter is a day by day war
Nie wiem jak jest w książce, ale w wypowiedziach pana Molendy słyszę, że Alfred Szklarski w czasie wojny pisał historyjki o "kowbojach i indianach". Ja znalazłem taki tekst w Nowym Kurjerze Warszawskim z września 1940 roku. Miesiąc przed zamknięciem getta warszawskiego. Sami oceńcie.
Twtter is a day by day war
I przy okazji, czy autor książki wyjaśnił skąd się wziął pseudonim "Alfred Murawski"?
Twtter is a day by day war
No cóż, antysemityzm chyba na poziomie nie większym, niż ten przedwojenny. A 1940 rok to na szczęście nie 1942, czy 1943.
Słabe te skany NKW w Polonie, jakby z ksero, a nie oryginałów.
No cóż, antysemityzm chyba na poziomie nie większym, niż ten przedwojenny.
To prawda. Nie jestem skłonny uderzać nie znając wszystkich aspektów ale historie o dzikim zachodzie może niekoniecznie były jedyne.
Twtter is a day by day war
W kwestii "skąd Alfred Murawski" może Teresa się wypowie, bo ja na razie ograniczyłem się do przejrzenia biografii, a w indeksie wszystkie pseudonimy są wrzucone pod "patrz Alfred Szklarski".
Wstęp, str. 13
Literatura dla dzieci była bardzo ważna. Władzy chodziło wszak o nowego człowieka - homo sovieticus, literatura była więc najważniejszym frontem w walce o niego. Eliminowano tych pisarzy, którym chodziło o jakieś wartości. promowano propagandystki typu Janina Broniewska. Potem takie podejście przestało być atrakcyjne, zatem chodziło o to, kto poda pewne treści w atrakcyjnej formie.
Mistrzem stał się Zbigniew Nienacki, a właściwie Nowicki, twórca popularnego Pana Samochodzika, który przyznawał, ż w latach czterdziestych z bronią w ręku walczył z przeciwnikami ustroju. Potem został "kontaktem operacyjnym" Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Eremita". Jego powieści były pełne dobrych funkcjonariuszy i dobrych Niemców z NRD. on sam był aktywistą PZPR, ORMO, PRON, ale trudno twierdzić, że spotkało go za to jakieś powszechne potępienie.
😀
Myślę, że nie będę się powstrzymywał z oceną tej biografii do zakończenia lektury. Mogę tu chyba wziąć przykład z samego pana Molendy, który pisze (str. 62) "po kolejnej, dość pobieżnej kwerendzie dokumentów z Ellis Island" zdradzając nam swój warsztat twórczy.
Po dość pobieżnym przewertowaniu biografii Alfreda Szklarskiego mogę stwierdzić, że jest tam bardzo dużo historycznego tła i cytatów z różnych opracowań, ale o samym pisarzu chyba niewiele ponad to, co można wyczytać z wywiadów z nim samym i jego córką. Za główną zaletę publikacji trzeba chyba uznać jej bibliografię, dzięki której można dotrzeć do materiałów, o których istnieniu się nie wiedziało. Na przykład do opowiadania Łukasza Orbitowskiego "Murawski" (Fahrenhei # 33 grudzień 2003)
Na przykład do opowiadania Łukasza Orbitowskiego "Murawski" (Fahrenhei # 33 grudzień 2003)
Bardzo ciekawy utwór. Ciekawe czy rzeczywiście Szklarski miał takie rozterki moralne.
Twtter is a day by day war
Po dość pobieżnym przewertowaniu biografii Alfreda Szklarskiego mogę stwierdzić, że jest tam bardzo dużo historycznego tła i cytatów z różnych opracowań, ale o samym pisarzu chyba niewiele ponad to, co można wyczytać z wywiadów z nim samym i jego córką
Dokładnie mam takie samo wrażenie.
To nie jest publikacja naukowa, tylko takie przybliżenie pisarza czytelnikowi takiemu jak ja- który o Szklarskim nie wie nic. Na przykład w pierwszej części autor opisuje Amerykę jaką widział mały Szklarski. Bardziej skupia się na tym, co ukształtowało pisarza, skąd jego duża wrażliwość społeczna itp.
Ale dla mnie to nie jest złe. Jako czytelnik kupuję taką narrację, bo sama nie będę sięgać do tych wielu źródeł, wywiadów itp. Rozumiem, że taka forma nie każdego satysfakcjonuje.
Co do ciekawostek jakie przytaczacie, jeszcze nie wiem 🙂
To nie jest publikacja naukowa, tylko takie przybliżenie pisarza czytelnikowi takiemu jak ja- który o Szklarskim nie wie nic.
Git. Pytanie tylko czy nawet w biografii beletrystycznej przystoi pisać o własnych interpretacjach? Pewnie tak. Ale z zastrzeżeniem, że tak się nam wydaje. Z wypowiedzi autora, wyglądało tak jakby to były fakty. Nie tylko to o Stanach ale również o wojnie i więzieniu. Czyli o tych najbardziej intrygujących fragmentach życia Szklarskiego.
BTW zastanawiam się cały czas jak to sobie autor wykoncypował, że Szklarski nie urodził się w Stanach. Wprawdzie nie znaleziono jeszcze dokumentu potwierdzającego przyjazd jego rodziców do Stanów (szukam, mam pewne koncepcje) ale to o niczym nie świadczy. Nie mam dokumentu poświadczającego przyjazd brata mojego dziadka do Stanów ale kolejne dokumenty potwierdzają, że tam był, żył, miał rodziny i dzieci. W przypadku jednego z moich pradziadków, nie ma żadnych dokumentów nt. jego wyjazdu do Stanów ani jego pobytu tam. I dlatego mam twierdzić, że telegram o jego śmierci w Stanach był fałszywy?
Wracając do Szklarskiego, mamy dowody na to, że małżeństwo Szklarskich było w Stanach przynajmniej od 1906 roku gdy urodziła się Klara Regina, później są informacje na temat przyjazdu matki Szklarskiego z Kanady i przyjazdu jej brata do ojca Szklarskiego, oba z 1909 roku. Zakładając, że te nie są fałszywe i wystawione 20 lat później... scenariusz by musiał być tak: Szklarscy z jakiegoś, nieznanego, powodu wypływają w pierwszej połowie 1911 roku do Europy (bo przecież ciężarna Maria by nie płynęła dwa tygodnie w trzeciej klasie). Alfred Szklarski rodzi się gdzieś w 1912 roku. W Polsce nie znalazłem jego aktu urodzenia, nie znalazłem również w Wielkiej Brytanii. Może Francja albo Niemcy? Szklarscy wracają w drugiej połowie 1913 roku deklarując, że wyjechali w 1913 roku. A następnie fałszują wpisy w parafii św. Trójcy żeby wykazać, że chrzcili dziecko w końcu 1912 roku.
Sorka, ale dla mnie nie ma to najmniejszego sensu.
Twtter is a day by day war