Nie ma jeszcze tematu o tym autorze ale pewnie się by pojawił więc zaczynam
ciekawy wywiad na temat pisarza https://newonce.sport/2020/01/sladami-do-przerwy-01-kim-byl-adam-bahdaj-i-co-po-nim-zostalo/
Twtter is a day by day war
O tak! Bahdaj potrafił przenieść czytelnika w inny świat. Dla mnie, która uwielbia Warszawę, te wszystkie nazwy ulic, skwery, stadiony, zawsze tworzyły w wyobraźni obraz wyjątkowy. Wędrowałam śladami bohaterów książek, po tych właśnie uliczkach i zakątkach żeby nasycić się klimatem i porównywać oglądane widoki z tym co zostało w głowie po lekturze. Niestety, Warszawa już dzisiaj nie tamta, inna, na swój sposób nadal urokliwa. Coś jednak w książkach Bahdaja jest innego, co nie straciło na uroku przez te wszystkie lata, mimo, że przecież nic z tego co dzieje się w powieści już nie znajdziemy wędrując po warszawskich podwórkach i miejscach tak wyraźnie zaznaczonych w książce.
Super! Aż sam się dziwię, że nie mamy jeszcze wątku o Bahdaju, a są o innych, średnio znanych i niszowych autorach.
Przecież to co najmniej tak samo kultowy autor jak Nienacki!!!
I chyba bardziej znany, choćby ze względu na ilość, znakomitych w większości ekranizacji:
Wakacje z duchami
Kapelusz za sto tysięcy
Podróż za jeden uśmiech
Do przerwy 0-1
Stawiam na Tolka Banana
Telemachy
... wszystkie je śmiało można nazwać kultowymi powieściami!
Fajnie Pawle, że założyłeś ten wątek!
wszystkie je śmiało można nazwać kultowymi powieściami!
Dodam jeszcze Trzecią granicę, O piracie Rum-barbari, Pan Piramido z trzynastego piętra, Piraci z Wysp Śpiewających, Uwaga! Czarny Parasol!
Strasznie dużo tych książek Bahdaja czytało się w dzieciństwie (oprócz Trzeciej granicy bo to później).
Twtter is a day by day war
Czytało się Bahdaja, oj tak! Bardzo lubiłem „Do przerwy 0:1”. Śledziłem perypetie Paragona z zapartym tchem. Bahdaj potrafił wyjątkowo sugestywnie odmalować powojenną Warszawę i jej klimat. Wolę, która znika. Grałem wtedy w piłkę nożną, więc Paragon, Mandżaro, Perełka, Królewicz, Stefanek rozpalali moją wyobraźnię.
Serial był moim zdaniem słabszy niż książka.
Natomiast „Podróż za jeden uśmiech”, Wakacje z duchami” i „Stawiam na Tomka Banana” to dla mnie przede wszystkim znakomite seriale. Jakoś tak mi się utrwaliło.
Nie czytałem Bahdaja wieki całe.
A ja Bahdaja odświeżyłam sobie stosunkowo niedawno czytając moim córkom kolejne jego książki. I podobało się! Co prawda same z siebie potem już do nich nie wróciły, ale słuchać chciały.
Dla mnie to chyba najpierw były kultowe seriale, a potem poznałam książki. Pamiętam, jak leciały w tv "Wakacje z duchami" musiałam podczas czołówki wyłączać telewizor tak mnie to przerażało 😉 Ale za to po latach nocowałam na zamku, gdzie miała straszyć Brunhilda i nawet poszłam na nocną wyprawę i nic!
Ale Bahdaj, obok Ożogowskiej i Makuszyńskiego był ukochanym pisarzem mojego dzieciństwa...
Nie ma jeszcze tematu o tym autorze ale pewnie się by pojawił więc zaczynam
ciekawy wywiad na temat pisarza https://newonce.sport/2020/01/sladami-do-przerwy-01-kim-byl-adam-bahdaj-i-co-po-nim-zostalo/
Bardzo dobry artykuł.
@seth_22
To prawda! Choćby dlatego 🙂 :
W ostatecznej wersji, tej serialowej i kinowej, razi zupełne wymazanie Polonii Warszawa. U Bahdaja jest to klub, który wywołuje emocje. Każdy chce być jak legendarny Wacław Stefanek. Jest nawet dobitny cytat, że „dla młodocianych miłośników piłki nożnej z Woli, Muranowa, Żoliborza, Starego Miasta wszystkie drogi prowadzą na ulicę Konwiktorską, gdzie znajduje się stadion Polonii”.
👍 👍 👍
Ale za to po latach nocowałam na zamku, gdzie miała straszyć Brunhilda
Czyli w Niedzicy? Też tam byłam. Użądliła mnie osa i myślałam, że będzie to mój ostatni zamek, który w swoim życiu zobaczyłam.
Bahdaj miał szczęście do ekranizacji. Do dzisiaj oglądam z sentymentem filmy na podstawie jego powieści.
Kapelusz za sto tysięcy
Ale Kapelusz nie był przecież zekranizowany.
Ale Kapelusz nie był przecież zekranizowany.
Prawda, ale nie mniej kultowy, toteż wymieniłem go jednym tchem z ekranizacjami! Tym bardziej, że ilustracje do pierwszych 3 wydań są autorstwa znanego nam skądinąd Ignacego Witza!!!
ale nie mniej kultowy
To prawda. A w Podróży za jeden uśmiech występuje scena z kapeluszem, ale nie pamiętam dokładnie po co Duduś i Poldek ten kapelusz chcieli ukraść Plucińskiemu.
To prawda. A w Podróży za jeden uśmiech występuje scena z kapeluszem, ale nie pamiętam dokładnie po co Duduś i Poldek ten kapelusz chcieli ukraść Plucińskiemu.
Nie ukraść tylko podmienić - zamienił go bowiem z siedzącym obok w kawiarni na molo gościem, granym przez Aleksandra Dzwonkowskiego, który miał w nim kupon z piątką w totka. A Plucińskich to było tam dwóch, z czego wynikło nieliche zamieszanie. 😎
Nie ukraść tylko podmienić
W ogóle tego nie pamiętam.
ciekawy wywiad na temat pisarza
Fajny artykuł, choć trochę za bardzo piłkarsko centryczny, jak na mój gust. Najbardziej zainteresowała mnie geneza słynnego niegdyś słówka „muka”:)
Ojciec znowu powtórzył: „Żadnego słowa matce!”. Wtedy powiedziałem: „muka!”. Ojciec się wzdrygnął. Zaczął dopytywać, co to. A to był jakiś szkolny slang, słowo, które znaczyło wszystko i nic. Czasem się tak mówiło, ale nikt nie wiedział, o co chodzi. Kilka lat później znalazłem „mukę” w książce „Stawiam na Tolka Banana”. Powtarzał je Filipek, jeden z bohaterów. Poczułem się dziwnie. Ale jednocześnie miło, bo to tak jakbym sam współtworzył książkę!
Że Putrament to gnida, potwierdza się nie pierwszy raz. Marek Hłasko też go „uwielbiał”:
Jedna z jego pierwszych książek o Łemkach została skrytykowana przez Jerzego Putramenta, guru środowiska literackiego lat 50-tych. Kiedy pytam o to Józefa Hena, mówi wprost: – To wynikało z zazdrości. Putrament nie mógł znieść, że Adam ma takie powodzenie u kobiet.
Również doceniam ten walor w starych warszawskich filmach:
– Wiesz czemu jeszcze czasem oglądam powtórki „Do przerwy 0:1”? – pyta Marian Tchórznicki. – Bo chcę pooglądać starą Warszawę. Tylko dlatego. Bo tego już nie ma.
Z tą Polonią to o tyle ciekawa sprawa, że ja dałbym sobie rękę uciąć (no prawie), że Stefanek grał w Polonii. Czyżbym lepiej zapamiętał książkę od filmu?
W ostatecznej wersji, tej serialowej i kinowej, razi zupełne wymazanie Polonii Warszawa. U Bahdaja jest to klub, który wywołuje emocje. Każdy chce być jak legendarny Wacław Stefanek. Jest nawet dobitny cytat, że „dla młodocianych miłośników piłki nożnej z Woli, Muranowa, Żoliborza, Starego Miasta wszystkie drogi prowadzą na ulicę Konwiktorską, gdzie znajduje się stadion Polonii”. Ale, gdy potem oglądamy scenę, w której Paragon „legalnie” kradnie piłkę, dookoła widać Stadion Dziesięciolecia. O Polonii nie ma ani słowa.
Bardzo fajny tekst. Po warszawskiej Saskiej Kępie, śladem bohaterów książki "Stawiam na Tolka Banana" oprowadza Małgorzata Piekarska:
Można się też dowiedzieć skąd wzięła się "muka". To dzięki synowi Adama Bahdaja, Filipek co drugie słowo mówi "muka".
– Było to w okolicach Stadionu Dziesięciolecia, na którym odbywał się jakiś mecz piłkarski – wspominał w rozmowie ze mną Marek Bahdaj w 2004 roku . – Z tego meczu najbardziej pamiętam piekielny upał i to, że strasznie chciało mi się pić. Gdy mecz się skończył, ojciec próbował dla mnie kupić jakąś wodę mineralną lub oranżadę. Niestety poza jasnym piwem niczego nie było. Wówczas tato zaproponował mi ten napój pod warunkiem, że nie powiem nic matce. Miałem wówczas najwyżej dwanaście lat i z ochotą przystałem na ten układ. Ojciec wypił duże piwo, a ja małe. Pamiętam, że szliśmy razem z tłumem kibiców w kierunku parku Skaryszewskiego, a mnie straszliwie plątały się nogi. Ojciec to zauważył i się zaniepokoił: „Tylko matce nic nie mów” – przypomniał. A ja wybełkotałem: „Muka”. Tato bardzo się zainteresował tym tajemniczym słówkiem. Wyjaśniłem mu, że to używane w naszej szkole słowo wytrych. Znaczy wszystko i nic. Było szczególnie przydatne wówczas, kiedy nie potrafiliśmy odpowiedzieć na zadane pytanie. Kilka lat później, kiedy czytałem „Stawiam na Tolka Banana” odkryłem, że słowo „muka” często powtarzał Filipek, jeden z bohaterów powieści. Pamiętam, że odczułem wówczas satysfakcję, tak jakbym był współautorem dialogów do tej książki.
A 19 stycznia (wtorek) o godzinie 23.20 w TVP,2 premiera filmu dokumentalny o Jacku Zejdlerze grającym Tolka Banana pod tytułem "W starej koszuli, z odwagą w sercu". Emisja również 20.01 (środa) godz. 21.20 i 21.01 (czwartek) godz. 12.00.
https://twitter.com/jan_nepomucen/status/1349637395008933889?s=20
Wywiad irytująco "bahdajocentryczny".
Putrament to szuja, owszem. Ale czy na pewno zasłużył na bluzgi za opinię o książce Bahdaja? Zwróćcie uwagę, że w tym wywiadzie – co jest dziwne – nie podano tytułu tej książki. Co to znaczy „książka o Łemkach”?? Ciekawe za co i jak skrytykował ją Putrament? Rzecz jest ciekawa bo niemal na pewno chodzi tutaj o powieść „Skalista ubocz”, którą czytałem kilkanaście lat temu. I to jest paskudny, obrzydliwy produkcyjniak, wydany na początku lat 50. Nieprzypadkowo nigdy ta powieść nie była wznowiona. Bo napisana jest według bolszewickiego, biało-czarnego schematu – z jednej strony prości, prawi ludzie którzy z wdzięcznością przyjmują od ludowej ojczyzny kawałek ziemi gdzieś na Łemkowszczyźnie, są dzielne, szlachetne chłopaki z PPR a z drugiej bandyci i zbiry, reakcyjne, faszystowskie podziemie wspierane przez PSL-owców.
Wywiad irytująco "bahdajocentryczny".
Nie mam takiego wrażenie. Przede wszystkim to nie wywiad, są w nim tylko cytowane wypowiedzi Paragona, syna Marka, Józefa Hena i Karoliny Piekarskiej. Są to oczywiście ludzie, którzy ciepło wspominają pisarza więc trudno oczekiwać wielce krytycznych ocen Ale taka jest zwykle konstrukcja takich wspomnieniowych artykułów. To Józef Hen wspomina historię z Putramentem. Nie wiem o jaką książkę tu chodzi bo nie znalazłem żadnych poszlak w necie. Założyć jednak można, że chodzi o publikację sprzed 1956 roku więc należy spodziewać się socrealistycznej treści bo taki nurt obowiązywał wtedy w literaturze. Trudno natomiast zakładać, żeby akurat to mogło stanowić przedmiot krytyki Putramenta.
Trudno natomiast zakładać, żeby akurat to mogło stanowić przedmiot krytyki Putramenta.
Jeszcze trudniej zakładać o co tak naprawdę chodziło. To zresztą bez sensu wyrokować kto miał rację skoro nie wiadomo ani o jaką książkę na pewno chodzi i nie wiadomo gdzie, w jakiej formie skrytykował ją Putrament.