chyba poszukam na Allegro
Ten z piwem to ojciec kupił w kiosku, bo myślał, że będzie coś w temacie... A tu zdziwko.
Czyli jednak niniejszy wątek sensowny, a nawet inspirujący 😆
A najdziwniejsze zbierane artefakty? Puszki po zagranicznych napojach? Kapsle? Ususzone pszczoły? Oporniki? Karty z Bonanzy lub z Mundialu w Hiszpanii? Małe żołnierzyki Airfixa? O nowych, nieśmiganych kasetach magnetofonowych już pisałem na TT.
Ale znam też osoby, które kolekcjonują... pieniądze (bo szkoda im na cokolwiek wydawać) albo kochanki/kochanków.
Wtedy zbierało się różne badziewia. Plakaty zespołów muzycznych, zdjęcia drużyn piłkarskich przed Mundialem 1982, zdjęcia samochodów, oczywiście puszki po napojach i paczki po fajkach. Potem to już nawet całe sztangi po papierosach czyli opakowania zbiorcze. Te ostatnie zdobywało się grzebiąc w śmietnikach przy Pewexach:)
Ze śmietników (ale takich specjalnych, na makulaturę) zdobywałem też Brava, jak byłem u ciotki w Austrii:) Nie mogłem pojąć jak oni mogą takie cenne rzeczy wyrzucać. Oprócz Bravo trafiały się też czasami pornosy:)
Ja "zbierałem" zagraniczne puszki po piwie (bo polskich nie było 😋). Tyle że to takie trochę "zbieranie" na pokaz. Miałem tego towaru tak ze 30-40, stało sobie na półkach i zbierało kurz. Któregoś dnia już w czasach policealnych przy okazji porządków wywaliłem wszystko do wora, pogniotłem żeby zajmowało mniej miejsca i wypierdzieliłem do śmieci. Tyle było mojego kolekcjonerstwa. 🤨
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
To niebywałe, teraz można opowiadać o tym jak bajki o Yeti. Ale kto tego nie przeżył nigdy nie zrozumie, co znaczy kryzys. Babci udało się wyjechać na jakąś pielgrzymkę do Włoch, dałem jej całą listę płyt, w tym różne Depesze, U2, coś tam jeszcze, ze 20 wyszukanych tytułów, z myślą: a może któraś z nich będzie tam dostępna, no choćby jedna... Oczywiście były wszystkie. Przywiozła mi J.M. Jarre'a Oxygene i była to moja pierwsza zagraniczna płyta. Gdy parę lat temu Jarre podpisywał w empiku nowe płyty (tak, w tym empiku na ścianie wschodniej, ale tym razem szyby wytrzymały), zabrałem tę starą, opowiedziałem mu ową historię i dostałem specjalny autograf.
Babcia przywiozła jeszcze 1 (słownie jedną) puszkę piwa Heineken. Cała rodzina się zebrała i każdy mógł skosztować po jednym łyku. Ech.
I zrobiło się nam spotkanie kombatantów survivalu z końcówki PRL-u i czasów przełomu 🙂 Niezłe jaja.
Teraz kolekcjonuję już tylko książki, z racji profesji głównie anglojęzyczne, i samochody. Z tymi pierwszymi idzie całkiem nieźle, z drugimi trochę mozolniej. Ale nie poddaję się!
Uśmiałem się czytając i tym, co kolekcjonowaliście. Część Waszych zbiorów jest mi znana za sprawą starszego rodzeństwa.
Sam, będąc nastolatkiem, zbierałem przede wszystkim komiksy. Kajko i Kokosz, Tytus, Funky Koval czy seria według Danikena. Poza tym plakaty i wycinki z gazet oraz czasopism.
Słuchałem bardzo dużo muzyki i posiadałem trochę płyt, ale nie traktowałem ich w kategoriach kolekcji, lecz bardziej powietrza. Tak naprawdę świadomie zacząłem tworzyć kolekcje dużo później. Były to muzyka, ukochane filmy i książki, bez których nie potrafiłem się obyć.
„Non stop” pamiętam z kolei jedynie z etapu schyłkowego, więc siłą rzeczy tym najważniejszym muzycznym pismem był dla mnie „Tylko Rock”. Posiadałem zresztą konkretny stosik, zbudowany z kolejnych jego numerów.
Ostatnio wymyśliłem sobie, że będę szukał pierwszych wydań kultowych winyli, ale chwilowo najwięcej inwestuję w zestawy Duplo 🙂
Mi najbliżej do Iryckiego, czyli owszem, coś zbierałam, ale bez wielkiej pasji. Tylko że moje doświadczenia kolekcjonerskie to tak druga połowa lat 90., czyli odpadał aspekt zdobywania i szukania. Mój problem polegał na tym, że mieszkałam we względnie niedużym mieście, gdzie pewnych towarów po prostu nie było. Przykład? Komiksy o Thorgalu, które można było nabyć tylko w jednym miejscu, a mianowicie kolekturze totolotka 😉 Nie wiem, dlaczego akurat tam, może właściciel zamawiał dla siebie... Za to pamiętam wizyty w sklepiku filatelistycznym - czy takie jeszcze są? Tzn. nie tylko dla "poważnych" kolekcjonerów, ale i dla takich małoletnich hobbystów, którzy więcej oglądali niż kupowali i lecieli na kolorowe motylki czy zwierzątka (pamiętacie znaczek z śmiejącym się kotkiem?)
Co mi z tego zostało? Niestety perypetie lokalowe sprawiły, że pooddawałam dużą część komiksów i gazet ("Świat Młodych" i "Film"). Mam album ze znaczkami, które "chodzą" na allegro po złociszu i kilka monet, które są jeszcze tańsze. Kilka pocztówek, które już chyba w ogóle nie mają wartości. Taka masówka, gromadzona, bo fajnie coś zbierać. Choć czasem pod wpływem kultury masowej marzę, że któryś z tych znaczków tak naprawdę jest wart grubą forsę...
Mam album ze znaczkami, które "chodzą" na allegro po złociszu i kilka monet, które są jeszcze tańsze. Kilka pocztówek, które już chyba w ogóle nie mają wartości. Taka masówka, gromadzona, bo fajnie coś zbierać. Choć czasem pod wpływem kultury masowej marzę, że któryś z tych znaczków tak naprawdę jest wart grubą forsę...
Znaczki teraz są porażką. Więcej kosztuje ich przechowywanie niż mają wartości.
Ja generalnie mam wszystko, część, bo zbierałem, część bo zostało po dziadkach czy rodzice nie wzięli do nowego mieszkania. Znaczki moje i część kolekcji dziadka, którą dostał w spadku mój tata (dziadek był znanym w Polsce filatelistą), mój tata w młodości zbierał pocztówki - potężna kolekcja polskich miast w bardzo dobrym stanie oraz sporo z Niemiec i takich, które tata dostał od znajomych, chyba ponad sto plakietek z win (nówki sztuki, babcia pracowała w Centralnej Piwnicy Win Importowanych), cały zestaw przygód z gum Donald, etykiety zapałczane (też nówki sztuki), oczywiście nic nie warte monety z całego świata i na końcu puszki po Coca Coli - ca. 1000 unikalnych sztuk. A dodatkowo programy z meczów Legii, kilkanaście koszulek tejże i kolejne kilkanaście szalików kibicowskich (swoją drogą kiedyś sobie wyobrażałem, że jak będę zarabiał to będę sobie kupował wszystkie szaliki ale życie przerosło wyobraźnię, teraz jest tak dużo różnych szalików, że skupiam się wyłącznie na koszulkach).
Twtter is a day by day war
najwięcej inwestuję w zestawy Duplo
mam skrzynkę Duplo, mogę wymienić na winyle, ewentualnie na jakiś samochód. Może być czerwony Mustang. Ostatecznie czarny.
Jeśli chodzi o znaczki, to zbierało się serie, np serie brytyjskich królówek - trzeba było mieć jak najwięcej odcieni. Były różne serie okolicznościowe na zjazdy partii (buee) albo na mundial. Ale czasami wpadały znaczki całkiem egzotyczne, dzięki którym dowiadywaliśmy się o istnieniu takich krajów jak Gambia, Namibia, Kuwejt, Lesotho itp. i to było całkiem fajne doświadczenie edukacyjne.
Jeśli chodzi o płyty to obiecałem sobie, że na tysiącu powiem stop. A potem przyszła pandemia. Do tej pory mam swój licealny gramofon Bernard... oraz kilka innych. Mam też trochę CD-playerów, w tym te pierwsze pionowe, które wyglądają jak mikrofalówki. Inny konik to wzmacniacze. Wszystkie są spięte szeregowo, więc na wiosce prund siada jak odpalam elektrownię.
skupiam się wyłącznie na koszulkach
to oczywista oczywistość. Wszystkie w użyciu.
to oczywista oczywistość. Wszystkie w użyciu.
no więc ja nie używam. Mam chyba dwie, które są zdublowane i czasami noszę, ale prawdziwi chuligani nie chodzą w barwach 😀
Twtter is a day by day war
nie chodzą w barwach
mówię o meczach.
najwięcej inwestuję w zestawy Duplo
mam skrzynkę Duplo, mogę wymienić na winyle, ewentualnie na jakiś samochód. Może być czerwony Mustang. Ostatecznie czarny.
Jak czerwone, to tylko Ferrari. Niekoniecznie 410 😉
A może trochę pływać?
mówię o meczach.
również nie, tak mi zostało po czasach, gdy na meczach lub pod stadionem też mogły być/były awantury.
Twtter is a day by day war
mogły być/były awantury
to trzeba zakładać dodatkowo krawat, bo jak wiadomo klient w krawacie...
Wtedy zbierało się różne badziewia.
Teraz dzieci zbierają chyba jeszcze gorsze. A w każdym razie wyciągają na to więcej kasy od rodziców, czy innych krewnych. U bratanicy najgorszą fazą było zainteresowanie zabawkami z Kinder Niespodzianek.
A przy okazji, gdyby ktoś chciał powspominać szlagiery śpiewane w dzieciństwie i coś zanucić:
https://www.kameleonrecords.pl/sklep/piatek-z-pankracym/piosenki-z-programu-telewizyjnego/
Wtedy zbierało się różne badziewia.
Teraz dzieci zbierają chyba jeszcze gorsze. A w każdym razie wyciągają na to więcej kasy od rodziców, czy innych krewnych. U bratanicy najgorszą fazą było zainteresowanie zabawkami z Kinder Niespodzianek.
A przy okazji, gdyby ktoś chciał powspominać szlagiery śpiewane w dzieciństwie i coś zanucić:
https://www.kameleonrecords.pl/sklep/piatek-z-pankracym/piosenki-z-programu-telewizyjnego/
w niedzielę na targu facet miał winyla z Pankracym oraz Przygody Koziołka Matołka, ale musiałem się uszczypnąć
i na końcu puszki po Coca Coli - ca. 1000 unikalnych sztuk.
No właśnie, zastanawiałem się dlaczego od razu z tymi puszkami się nie ujawniłeś bo IMO to jedna z oryginalniejszych zajawek zbierackich o jakiej słyszałem:)
Tylko że moje doświadczenia kolekcjonerskie to tak druga połowa lat 90., czyli odpadał aspekt zdobywania i szukania.
To już tak inne czasy jakby nie 10, a 50 lat minęło:) Kompletnie inne realia.
i na końcu puszki po Coca Coli - ca. 1000 unikalnych sztuk.
No właśnie, zastanawiałem się dlaczego od razu z tymi puszkami się nie ujawniłeś bo IMO to jedna z oryginalniejszych zajawek zbierackich o jakiej słyszałem:)
Skupiłem się na tym o czym pisał nieprzypadek.
Twtter is a day by day war
Uderz w stół a pamięć się przebudzi. Właśnie przypomniało mi się że około szóstej - siódmej klasy podstawówki zacząłem zbierać pryzmaty. Skąd się brało pryzmaty? Otóż gruchnęła wieść, że gdzieś na Wilanowie jest składowisko śmieci z Państwowych Zakładów Optycznych. I rzeczywiście ciężarówki z Pragi przewoziły do Wilanowa piach, w którym ukryte były te wspaniałe szkiełka. I całe tabuny chłopaków z Sadyby i Stegien jechały tam, by grzebać w tych górach piachu. Sam znalazłem kilkanaście pryzmatów i myślę, że od tego czasu widzę świat w krzywym zwierciadle.