Niedawno zastanawialiśmy się, czy będziemy chcieli czytać literaturę generowaną przez AI. Ale może już to robimy, nie zdając sobie z tego sprawy?
Autorka zapomniała zatrzeć ślady po AI. Burza wokół powieści fantasy
W chwili obecnej zrobiłem podstawową wersję czegoś co jest w necie, ale nie zawsze wszystko działa, mianowicie skrypt do konwersji pdfów do epubów. To co grok wyprodukował nie jest idealne, ale: po pierwsze ewentualnie potrzebuję epuby do czytania a nie do sprzedaży a po drugie, to co jest w necie często rozwalało kodowanie i brakowało polskich liter, a tutaj przy testowaniu się z tym nie spotkałem.
Pod linuksem wystarczy wpisać (wykorzystując Calibre):
ebook-convert file.pdf file.epub --enable-heuristics
W chwili obecnej zrobiłem podstawową wersję czegoś co jest w necie, ale nie zawsze wszystko działa, mianowicie skrypt do konwersji pdfów do epubów. To co grok wyprodukował nie jest idealne, ale: po pierwsze ewentualnie potrzebuję epuby do czytania a nie do sprzedaży a po drugie, to co jest w necie często rozwalało kodowanie i brakowało polskich liter, a tutaj przy testowaniu się z tym nie spotkałem.
Pod linuksem wystarczy wpisać (wykorzystując Calibre):
ebook-convert file.pdf file.epub --enable-heuristics
w całej tej zabawie nie jest ważne co można zrobić "pod linuksem", tylko w którym kierunku to wszystko idzie, jak to działa i czy i jak się człowiek uczy nowych rozwiązań. A co do Twojej propozycji, z mojego punktu widzenia łatwiej jest zainstalować Pythona z bibliotekami, niż utrzymywać środowisko linuksowe. Mogę również korzystać z darmowych konwerterów w Internecie, ale tak jak napisałem, nie o to chodzi w zabawie.
Twtter is a day by day war
Bawiłem się trochę Copilotem i generowaniem filmów. Muszę przyznać, że jeszcze trochę czasu i byle jakie filmiki szkoleniowe, informacyjne, nędzne reklamy wylecą z portfolio firm medialnych i marketingowych, bo wygenerowanie takiego filmiku nie będzie stanowiło żadnego problemu dla przeciętnego człowieka. To w czym jeszcze agent video do Copilota kuleje to widoczny nadal automatyczny lektor (ale i tak o niebo lepszy od tego, z którego korzystają niektóre streamingi i stacje telewizyjne) i nie zawsze najlepszy dobór treści video. Dlatego piszę o perspektywie czasowej, ale moim zdaniem niezbyt długiej.
Twtter is a day by day war
Bawiłem się trochę Copilotem i generowaniem filmów
Wrzuć jakąś próbkę.
W sumie to na temat - dzisiaj czytałem wpis Jacka Dehnela, który się bulwersował, że zdjęcia generowane przez AI - "bo ładniejsze" - wypierają fotografie autentyczne przy różnych biogramach na jakieś stronie, a ludzie to kolportują dalej jako prawdziwe wizerunki.
Porozmawiajmy o gównie. O takim najgorszym, toksycznym, szkodliwym gównie, które nas zalewa. Czyli o AI, żerującym na prawdziwych fotografiach – i nie, tym razem nie chodzi o prawa autorskie.Zaczęło się od tego, że na tablicy u fejsbukowej znajomej znalazłem post o Cecilii Payne, udostępniony ze strony Historical Snapshots: że była taka wspaniała naukowczyni, a nikt jej nie pamięta, bo była kobietą. No, była: to ona odkryła, z czego składają się gwiazdy. Tyle że wiedziałem, jak naprawdę wyglądała Cecilia Payne i że nie było to jej zdjęcie – zresztą było zbyt gładziutkie, zbyt generyczne. Nic dziwnego, bo zostało wygenerowane. Otóż w ramach „przywracania pamięci o zapomnianych kobietach” twarz Cecilii Payne została zastąpiona przez atrapę, nieistniejącą cyfrową pindzię. Za to ładniusią.Myślałem, że może ktoś się pomylił, zdarza się. Ale nie, to nie był przypadek. Cała strona Historical Snapshots ( https://www.facebook.com/profile.php?id=100090245716852 , nie mylić z większą stroną pod tą nazwą) nie zawiera – wbrew nazwie – historycznych zdjęć, a jedynie atrapy z doklejonymi serceszczypatielnymi tekstami. Ma 128 tys. obserwujących, którzy rozpraszają te zdjęcia – w dobrej wierze – po soszialach. Codziennie wrzuca po kilkanaście postów, poświęconych głównie ofiarom obozów Zagłady - czerpie dane na przykład ze strony Muzeum Auschwitz i PRZERABIA autentyczne obozowe zdjęcia z muzealnych archiwów, przepuszczając je przez generatory AI.Dzieją się tu niezwykłe rzeczy. Częściowo to zwykłe glicze, na przykład Richardowi Fallowi przy okularach wyrosło duże kółko, pewnie jakiś powidok kółeczka przy cwikerach. Walenty Ostrowski nie tylko zamiast pasiakowej mycki ma pasiastą furażerkę amerykańskiego żołnierza, ale też jest odciętym popiersiem, unoszącym się w powietrzu (choć zachował prawdziwy numer). Anna Frank ma na biurku nowoczesny bidon. Bo czemu nie. Ale do tego wygląda jak Keira Knightley – nieprzypadkowo, bo następuje tu aryzacja, a właściwie amerykanizacja. Taki Pavel Haas też już nie ma nosa z garbkiem, wygląda jak przystojny student z Kentucky.Dalej: poza tym, że ci ludzie mają zupełnie inne twarze, że ich tożsamość, tożsamość ofiar obozów koncentracyjnych i obozów Zagłady, zostaje ukradziona i przypisana do sztucznie wygenerowanych pałub, zaciera się ich mikrohistoria, widoczna na prawdziwych dokumentach epoki, czyli ocalałych mugshotach. Pasiaki nie wyglądają jak standardowe pasiaki, to moda fantazyjna, raz z taką czapką, raz z siaką, z paskami idącymi w różnych kierunkach. Maszyna reinterpretuje nie tylko skazy zdjęć, jak plamy i ubytki, ale również skazy twarzy. Beniamin Feuer, Żyd z Kolbuszowej, na obozowym zdjęciu ma podbite oko i spojrzenie człowieka w stanie głębokiego szoku. W nowej wersji zamiast włosów obciętych do skóry przez obozowego fryzjera, jest po prostu łysy, ma podkrążone oczy, które wytrzeszcza jak kretyn: wygląda, jak facet po nocy na dragach i piciu, który robi dla śmiechu głupią minę.Wiem, że jest po 2 w nocy, ale jak to zobaczyłem, to zrobiło mi się niedobrze i siedzę tu teraz, w cichym mieszkaniu, i aż mną telepie z wściekłości. I po prostu musiałem to napisać, wyrzucić z siebie, strząsnąć. Jest to ohydne, ohydne, ohydne. Na deser z gówna dodaję Wam jeszcze zdjęcie „żydowskich niemowląt z getta Teresienstadt”: dzieci są wyraźnie znakomicie odkarmione, pucołowate, a jedno z nich ma przyszyte do płaszczyka żółte ośmioramienne słoneczko. Wiecie, takie, co to Żydzi musieli nosić. Słoneczka. How very historical.
Wrzuć jakąś próbkę.
Już we współpracy z Kustoszem filmik reklamowy dotarł na youtube.
Tak jak pisałem, język jest trochę drewniany ale uczę się usuwania przecinków z tekstów, bo AI automatycznie przy przecinku się zatrzymuje.
I uprzedzając pytania, które zadał już @kustosz - nie, na obecnym etapie, wersja, do której mam dostęp nie pozwala mi na wymuszenie wyłącznego korzystania ze scenariusza, który napiszę, zarówno w kwestii tekstów jak i scenografii oraz osób występujących. To co mogę edytować to treści (które, nawet jeśli dostarczę, to AI samodzielnie "ulepsza") oraz ewentualnie napisy i grafiki nałożone na film.
Twtter is a day by day war
Jacy my młodzi jesteśmy i zgodnie z duchem czasu etnicznie zróżnicowani 😀
---
Czytałem gdzieś wczoraj artykuł, jaka ta zabawa AI jest energożerna i że za chwilę może się przez to nawet podwoić zapotrzebowanie na energię elektryczną.
Czytałem gdzieś wczoraj artykuł, jaka ta zabawa AI jest energożerna i że za chwilę może się przez to nawet podwoić zapotrzebowanie na energię elektryczną.
Ale w sensie drugiej strony, serwerowej? Jeśli tak, to zapotrzebowanie punktowe może wzrosnąć jednorazowo, należy jednak brać pod uwagę, w perspektywie czasu, że spadnie zapotrzebowanie na energię długoterminową u wielu mniejszych odbiorców. Stworzenie tego filmiku zajęło ok. 5 minut z promptem i przetwarzaniem przez AI oraz dodaniem adresu na końcu manualnie. Drugie 5 minut by zajęło tuningowanie tekstu, tak aby płynniej mówił. W sumie 10 minut mojego komputera, a 3 minuty urządzeń, na których stoi AI. Zrobienie takiego filmu przez agencję medialną bez korzystania z AI to pewnie kilkadziesiąt godzin - bo trzeba pozyskać filmy, nagrać lektorów i to wszystko skleić i dostarczyć.
Twtter is a day by day war
Tak jak pisałem, język jest trochę drewniany ale uczę się usuwania przecinków z tekstów, bo AI automatycznie przy przecinku się zatrzymuje.
I uprzedzając pytania, które zadał już @kustosz - nie, na obecnym etapie, wersja, do której mam dostęp nie pozwala mi na wymuszenie wyłącznego korzystania ze scenariusza, który napiszę, zarówno w kwestii tekstów jak i scenografii oraz osób występujących. To co mogę edytować to treści (które, nawet jeśli dostarczę, to AI samodzielnie "ulepsza") oraz ewentualnie napisy i grafiki nałożone na film.
Lektorzy są całkiem spoko, o kilka długości lepsi niż choćby w tych automatycznie czytanych ebookach. Szkoda natomiast, że nie da się tego bardziej spersonalizować pod profil ZNienacka. Ale i tak najbardziej mnie rażą ci kolorowi amerykańscy studenci głodni prozy Nienackiego:)
Ale i tak najbardziej mnie rażą ci kolorowi amerykańscy studenci głodni prozy Nienackiego:)
to ci, którzy się zaczytują w tłumaczeniach i piszą na amazonie pozytywne opinie
Twtter is a day by day war
Grok zwariował, czyli modyfikacja algorytmu spowodowała, że rozmowy z Grokiem są w stylu osób dyskutujących. Włącznie z tymi, którzy nie przebierają w słowach.
Twtter is a day by day war
U mnie nie zadziałało. Zapytałem o Nienackiego BARDZO nie przebierając w słowach i dostałem bardzo wyważone sądy:)
U mnie nie zadziałało. Zapytałem o Nienackiego BARDZO nie przebierając w słowach i dostałem bardzo wyważone sądy:)
Podobno Turcja zablokowała Groka po tym jak zaczął ubliżać prezydentowi. Być może nie wystarczy jednorazowo wulgarnie zadać pytanie. Może "gęstość" bluzgów w X/TT powodowała/powoduje moc odpowiedzi.
Twtter is a day by day war
Czytałem wczoraj artykuł, że częste korzystanie z AI ogłupia.
Czytałem wczoraj artykuł, że częste korzystanie z AI ogłupia.
Zauważyłem na TT taki trend, że opinie Groka uznaje się za zobiektywizowane oceny faktów a samego Groka jako swego rodzaju arbitra w sporach, co rzeczywiście jest mocno ogłupiające:) Oczywiście to wszystko w kontekście politycznej nawalanki między plemionami.
Czysto z ciekawości chciałbym zobaczyć sytuację, gdy w jednym momencie wyłączyłyby się wszystkie nawigacje samochodowe. Chaos podejrzewam na drogach byłby okrutny.
A jak się uzależnimy od AI to dopiero byłaby szopka.
Nieuchronnie zmierzamy ku samozagładzie. Oczywiście potem będzie postapo, bo niektórzy przeżyją.
Akurat miałam niedawno próbkę, bo byłam w Portugalii w czasie wiosennego blackoutu. Na szczęście nie odbiło się to jakoś mocno negatywnie na mnie, tzn. nigdzie nie utknęłam, nie miałam wtedy lotu itd., ale doświadczenie było ciekawe. Doskonale było widać, jak bardzo niemal wszystko jest zależne od elektryczności. Przykładowo na dworcach autobusowych nie było już żadnych papierowych rozkładów, więc jak padły wyświetlacze to pani chodziła przy autobusach i krzyczała, gdzie co jedzie. Rozkład jazdy przestał istnieć, coś przyjeżdżało, coś nie. Zamknięte muzea i kościoły, bo wszędzie zrobiono instalacje elektryczne (a miałam cichą nadzieję, że będzie można zwiedzać przy świecach 😉 ). Ogromny problem z informacją. Smartphony od razu straciły zasięg, mój tradycyjny telefon działał jeszcze ze dwie godziny, tak że zadzwoniłam do Polski, żeby dowiedzieć się, co się stało... Większość sklepów zamknięta, podobnie z restauracjami. W Portugalii częściej używa się gotówki niż w Polsce, więc jakieś małe sklepiki funkcjonowały. Ogółem to nie było nawet pół dnia... Jakby potrwało dłużej to pewnie uruchomiono by jakąś pomoc, ale sytuacja by się też pogorszyła.
Jakby potrwało dłużej to pewnie uruchomiono by jakąś pomoc, ale sytuacja by się też pogorszyła.
Jakby potrwało dłużej to scenariusze są słabe. O tym jest powieść "Blackout" Marca Elsberga:)