Fajne anegdotki Nietaj z tą zmianą nazwisk:)
Jako że Cię lubię to poprawiłem. Ufam że teraz kolega jest kontent?
😍
Twtter is a day by day war
Trochę napisałem jak zacząć bawić się z genalogią - tutaj.
Twtter is a day by day war
Wspominałem już w tym wątku, że bardzo wciągnąłem się kiedyś w tropienie genealogii mojej rodziny. Niestety zbyt późno, ponieważ nie mogłem już liczyć na wspomnienia dziadków, którzy byli z pewnością bezcenną skarbnicą wiedzy. Zarchiwizowałem wszystkie rodzinne dokumenty, fotografie i wspomnienia a potem rozpocząłem poszukiwania w sieci. Byłem zaskoczony, ile niesamowitych rzeczy da się tam znaleźć, łącznie ze skanami dokumentów sprzed ponad stu lat. Moja rodzina, po mieczu, pochodzi z Litwy, z obszaru dzisiejszej Białorusi, więc większość dokumentów została zniszczona w czasie bolszewickich rządów, a i dziś dostęp do archiwów jest mocno ograniczony. To co jest, pisane jest cyrylicą, co też nie ułatwia poszukiwań.
Doszedłem w końcu do ściany (na tamten moment) i przestałem się tym zajmować. Moim największym sukcesem było odnalezienie zapomnianej gałęzi rodziny, która obecnie mieszka w Szczecinie. Na podstawie dziewiętnastowiecznego zdjęcia postawiłem hipotezę, że mój pra pra dziadek musiał mieć jeszcze jednego syna, o którym historia rodziny milczała. Przeczesując archiwa, inne drzewa genealogiczne, a w końcu (jeszcze wtedy) Naszą Klasę, odnalazłem daleką kuzynkę i jej rodzinę. Okazało się, że w ich i moim archiwum jest część identycznych zdjęć. Spotkaliśmy się potem kilkakrotnie w Warszawie. Niesamowita sprawa:)
Swoje drzewo zrobiłem w Excelu, który całkiem nieźle się sprawdził. Do każdej komórki można dodać komentarz, widoczny po najechaniu myszką, więc w komentarzach mam obszerne opisy dotyczące osób i historii z nimi związanych.
A to mała próbka zawartości mojego archiwum:
Dziadek w czasie wojny bolszewickiej 1920 roku.
Pradziadkowie z synami i synową (moją babcią). 1930 rok.
Mój stryjek jako żołnierz Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich (pierwszy z lewej). Prawdopodobnie 1941 rok, gdzieś w Afryce.
Mój stryjek jako żołnierz Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich (pierwszy z lewej). Prawdopodobnie 1941 rok, gdzieś w Afryce.
Stryjek wrócił do Polski czy z innymi Karpatczykami wybrał się na Tasmanię?
Twtter is a day by day war
To zdjęcie w nagłówku to moi pradziadkowie z siostrą mojego dziadka. Pradziadek był z zawodu gorzelnikiem ale zajmował się również zarządzaniem nieruchomościami. Jeszcze w czasie wojny administrował dworem księżnej Lubomirskiej w Bakończycach (teraz to dzielnica Przemyśla).
Twtter is a day by day war
Stryjek wrócił do Polski czy z innymi Karpatczykami wybrał się na Tasmanię?
Wrócił. Kupił po wojnie aptekę ale zaraz komuchy mu ją znacjonalizowały. Ale, że ludzkie paniska byli, pozwolili mu zostać w roli kierownika.
Pawle, ależ to ciekawy temat!
Podziwiam Twój zapał i determinację w szukaniu śladów Twojej rodziny.
Kto wie? Może mnie zainspirujesz do zgłębienia mojej historii.
A wtedy będzie (parafrazując Fredrę):
Prezentuję się wszystkim nieznana nikomu.
(z niskim ukłonem)
Yvonne Fontazińska, Kutasińska z domu.
Filaret Kutasiński, podsędek Lubelski
Miał dwie córek, trzech synów z Agnieszki Podcielskiej:
Annę, Ewę, Rafała, Pawła i Prospera;
Anna idzie za Bajkę, Ewa młodo zmiera,
Prosper ma sześciu synów z Dziobeltowskiej Klary,
Piotr, Józef, Maciej, Marcin, Kasper i Makary.
Kasper pojął Albińskę, umarł bardzo stary
Był Wojskim Żydaczowskim, miał jednego syna
Antoniego, którego ja córka jedyna.
(odetchnąwszy) To z trzech pierwsza linija. Druga od Rafała...
Oto jest Kutasińskich drzewo od korzenia...
Sprawdzać nie potrzebujesz; samo się ocenia.
Ja genealogią własnej rodziny zająłem się w roku 2005, zaraz po śmierci mej kuzynki Małgorzaty z d. Jagiełło, która zmarła w tym samym czasie co Papież Jan Paweł II. Przypomnę, że ogłoszono wtedy żałobę narodową, koncerty były odwołane i ja bez przeszkód mogłem pojechać na pogrzeb tejże zmarłej kuzynki do rodzinnej wsi mego ojca. Gdyby nie śmierć JPII to pewnie bym nie był na pogrzebie kuzynki bo miałem w tym czasie zaplanowany koncert Tomasza Stańko w Gliwicach, który został odwołany. A wtedy nie miałem jeszcze pracowników i sam musiałem obsługiwać wszystkie koncerty. Nie było zresztą tych koncertów wtedy jeszcze tak wiele.
I wyobraźcie sobie, na cmentarzu w Petrykozach zobaczyłem dziesiątki, jak nie setki nagrobków z inskrypcją „Mastalerz”. Zapytałem Cioci Henryki, siostry mego ojca, która wyszła za Jagiełłę (to jej córka właśnie umarła) kim byli ci Mastalerze co leżą na tym cmentarzu? Odpowiedziała, że tu we wsi żyło i żyje jeszcze wiele rodzin o tym nazwisku ale nie wszyscy to rodzina. Następnego dnia po pogrzebie kuzynki odnalazłem nagrobek mych pradziadków spisałem ich daty urodzin i śmierci i poszedłem do proboszcza tamtejszej parafii. Przedstawiwszy się mu przyjął mnie godnie bowiem znał doskonale moją rodzinę. Wspólnie odszukaliśmy w księgach dane metrykalne moich pradziadków Władysława Mastalerza ( ur.1868-zm.1949)i Józefy z d. Kądziela (ur.1874-1953). Rodzicami Władysława byli Wawrzyniec Mastalerz (1829-1873) i Marianna z d. Szczepańczyk (1832-). Z kolei rodzicami Wawrzyńca byli Kacper Mastalerz (1789-1848) i Katarzyna z d. Wójcik (1794-1848). I tyle znaleźliśmy z ks. Proboszczem w ciągu kilkunastu minut kwerendy ksiąg metrykalnych.
Wróciłem do domu ciotki Henryki i pokazałem jej te dane. Swoich dziadków znała, pozostałych przodków już nie ale pamiętała, że jak była dzieckiem mówiono w rodzinie o niejakim Wawrzyńcu co miał żonę ze Szczepańczyków i ze mieszkali w sąsiedniej wiosce co Kuraszków się nazywa. Jeszcze tego samego dnia pojechałem rowerem do Kuraszkowa i odnalazłem kuzynkę mego ojca Władysławę Mastalerz, mieszkała w domu swego dziadka, miała blisko 80 lat i wciąż była panną. Opowiedziała mi wtedy sporo o moim ojcu, który zmarł kiedy ja miałem zaledwie 16 lat. Olśniło mnie wtedy. Postanowiłem zająć się na poważnie genealogią. Zapisałem się do Polskiego Towarzystwa Genealogicznego i działałem. W ciągu roku odnalazłem już następnych przodków aż do roku 1700 zarówno po mieczu jak i po kądzieli. I na tej dacie zakończyłem bo starsze księgi metrykalne tej parafii się nie zachowały. Rodzicami mego pra-pra-pradziadka Kacpra byli Karol Mastalerz i Helena z d. Pawlik, z kolei rodzicami Karola - Paweł Mastalerz (ur. 1725) i Marianna z d. Krawczyk. A rodzicami Pawła był Jan Mastalerz i Marianna, którzy przybyli do Skroniny (par. Petrykozy, powiat Opoczno) z nieznanej mi jeszcze krainy, być może spod Tarnowa. Kiedyś przejeżdżałem z Beatką i moimi synami przez Pogórze Ciężkowickie, przejeżdżając przez wieś Roztoka Brzeziny zażartowałem sobie przed Beatą, że w tej wsi mieszka moja rodzina. Spotkawszy pewnego mieszkańca tejże wsi poprosiłem aby zaprowadził nas właśnie do Mastalerzów. I tak znaleźliśmy się w domu Tadeusza Mastalerza z Roztoki Brzezina, który miał 16 dzieci i to tylko z jedną żoną.
Coś w tym jest, że Mastalerzowie to są dzicioroby. Mój ojciec miał ośmioro, dziadek pięcioro, pradziadek dwanaścioro a pra-pra-pra-pra-pradziadek Paweł Mastalerz (ur. 1725) miał dwadzieścia pięcioro dzieci z tym, że był aż czterokrotnie żonaty.
Podobnie zbadałem też linię genealogiczną mojej matki Marianny z d. Anioł, pochodzącej z maleńkiej kieleckiej wioski Hucisko. I stamtąd mam pewną ciekawostkę związaną ze znaną wszystkim zapewne Tereską Cel, bohaterką filmu „Hubal”. Otóż była to postać prawdziwa a moja matka była jej ciotką. Dziwne to może się wydawać bo Tereska była sporo starsza od mojej matki ale mieli wspólnego przodka. Zrobiłem już sobie nasze wspólne drzewo genealogiczne tej linii. Pokrewieństwo jest dość dalekie. Otóż, pomimo znacznej różnicy wieku między nami tj. 45 lat, "Tereska" była moją kuzynką. Naszym wspólnym przodkiem był Tomasz Anioł, który urodził się ok. 1740 w Hucisku i zmarł tam 18.10.1785 roku. Córka Tomasza Anioła, Łucja ( ur. 1775, Hucisko– zm. 10.03.1821, Hucisko) była siostrą mojego pra-pra-pra dziadka Wawrzyńca Anioła ( ur. ok. 1776, Hucisko - zm. 19.02.1846, Hucisko ). I ta właśnie Łucja od Aniołów wyszła za mąż za Kacpra Cel (ur. ok. 1761, Cis - zm.14.03.1837, Cis), ich ślub odbył się w styczniu 1791 w parafii Lipa. Za niecałe dwa miesiące 18 stycznia przypada 103 lecie urodzin Tereski Cel. Również 18 stycznia moja mama, Marianna od Aniołów obchodzić będzie swoje 87 urodziny. Ojciec mojej mamy, a mój dziadek, Stefan Anioł do 1945 roku był sołtysem wsi Hucisko i w czasie stacjonowania Wydzielonego Oddziału Wojska Polskiego pod dowództwem maj. Henryka Dobrzańskiego ps. "Hubal" na terenie obwodu Radoszyckiego organizował i przekazywał dla tego oddziału żywność oraz obrok dla koni.
Taka to jest moja genealogia wywodząca się z chłopów. Chociaż legenda rodzinna głosi, że protoplaści mojej rodziny Mastalerz wywodzili się z Czech, skąd uciekli w XVI wieku na Ziemie Polskie w okolice Tarnowa. Jeszcze w końcu XIX wieku w metrykach nazwisko moje pisane było jako „Mastalisz”. Mastalíř (czyt. Mastalisz) to jest dość popularne do dziś nazwisko w Czechach.
A teraz ciąg dalszy.
W roku 2007 na Kaszubach w Czarnej Wodzie zorganizowałem spotkanie rodzinne, na które przyjechała również nieznana dotąd linia Mastalerzów wywodzących się z okolic Częstochowy. To z tamtej linii pochodzi słynny ułan płk. Kazimierz Mastalerz, który dowodził 18 Pułkiem Ułanów Pomorskich z Grudziądza i 1 września 1939 roku stoczył bitwę pod Krojantami. Tam też poległ. Impreza trwała trzy dni, był spływ kajakowy, było muzykowanie przy ognisku. Bazę mieliśmy na posesji słynnego, nieżyjącego już polskiego genealoga Stanisława Pieniążka. On mnie wprowadzał wtedy w świat genealogii. Jego stryjem był słynny polski sadownik prof. Szczepan Pieniążek.
Na tej imprezie rodzinnej wydarzyła się rzecz niebywała. Otóż wśród tej linii Mastalerzów, z której pochodził płk. Kazimierz Mastalerz ( bohater szarży pod Krojantami) były stryjeczne wnuczki pułkownika i opowiedziały nam historie swojej rodziny. Był tam wątek o najmłodszym bracie pułkownika, który zaraz po śmierci swego ojca nagle wyjechał gdzieś w nieznane. Okazało się również, że zniknął również cały majątek ruchomy w postaci złotych monet, które rzekomo przechowywał zmarły ojciec. A trzeba przyznać, że przed II W Ś Jan Mastalerz ojciec pułkownika był człowiekiem majętnym i tuż przed wojną spieniężył wiele swoich nieruchomości. Cała rodzina szybko zapomniała o najmłodszym bracie i jakoś poukładała sobie życie w PRL-u.
I nie zgadlibyście nigdy co się wydarzyło wtedy w Czarnej Wodzie, w 2007 roku? Tuż za płotem posesji Staszka Pieniążka mieszkało emerytowane już małżeństwo z Gdańska. Staszek jako, że niedawno nabył swoją nieruchomość w Czarnej Wodzie nie znał ich jeszcze. I nagle sąsiad ów przez płot zawołał do nas. - A cóż to za impreza tu się odbywa? Staszek odpowiedział, że to zjazd rodzinny Mastalerzów. - Jak to? odpowiedział sąsiad. - Przecież to ja jestem Mastalerz. I tak oto odnalazł się syn zbiegłego w roku 1947 członka rodziny Mastalerzów z Częstochowy. Zaprosiliśmy go więc do naszego ogniska, potem członkowie częstochowskiej linii Mastalerzów zaproszeni zostali do domu swojego stryjecznego kuzyna. Nikt nie wspominał już o zaginionych złotych monetach a rodzina w końcu po 60 latach znowu była w komplecie. Po jakimś czasie niestety okazało się, że Jan, ojciec płk Kazimierza Mastalerza jako dziecko był adoptowany przez Karola Mastalerza i w ten sposób okazało się, że cała ta linia Mastalerzów nie jest genetycznie ze mną spokrewniona.
Czy chcielibyście jeszcze poznać jakieś genealogiczne opowieści?
Czy chcielibyście jeszcze poznać jakieś genealogiczne opowieści?
Pewnie, że tak. Ciekawie opowiadasz no i historie genealogiczne potrafią być bardzo zaskakujące. Tak jak Ty spotkałeś kuzynów podczas imprezy rodzinnej, tak mój tata poznał swoją kuzynkę (jej dziadek i jego dziadek byli braćmi) zupełnie przypadkowo podczas spotkania w pracy.
Twtter is a day by day war
Ja genealogią własnej rodziny zająłem się w roku 2005,
I to całkiem na poważnie, jak widac.
Świetne historie, Mirku.
Próbowałam kiedyś odtworzyć drzewo genealogiczne mojej rodziny po kądzieli. Robiłam to jednak w bardzo ograniczonym zakresie, nie przykładając się szczególnie. Pechowo moi przodkowie nie tylko często zmieniali miejsce zamieszkania, ale też dotknęły ich różne okoliczności historyczne, które doprowadziły do zniszczenia sporej części pamiątek. Część przepadła na Wołyniu, część podczas pacyfikacji Zamojszczyzny. Oczywiście gdyby poważnie zająć się tematem, pojeździć po parafiach, pozbierać jakieś strzępy zachowanych dokumentów i połapać przedstawicieli innych gałęzi, to można by te trudności ominąć, ale nigdy się na to nie zdecydowałam.
No tak, takie badania wymagają jednak zaangażowania. Potrzebny jest jakiś początek, ale to zwykle mamy. Jakieś stare dokumenty, albo nagrobki z których da się odczytać nazwiska, daty. Jeśli mamy szczęście i ktoś w rodzinie jest w stanie coś opowiedzieć o przodkach albo kuzynach, to jest łatwiej. No, ale dalej zaczynają się prawdziwe poszukiwania. Trzeba pojeździć po parafiach, przeszukać internet, poświęcić sporo czasu. Myślę, ze to może być naprawdę pasjonujące i wciągające.
Mnie zablokowały dwie sprawy: mała ilość zachowanych dokumentów oraz częste zmiany miejsca zamieszkania. Dopiero pokolenie moich dziadków się uspokoiło. Ale na przykład jeden pradziadek był kolejarzem i dostawał przydziały w różne miejsca, więc pierwsze dzieci rodziły się w okolicach, z którymi rodzina nie miała nic wspólnego. Ocalała część gałęzi wołyńskiej rozjechała się po całym kraju - z jednymi mamy kontakt, z innymi nie...
Natomiast mam świadomość, że nie przykładałam się do tych poszukiwań, ot, tak skrobnęłam po powierzchni. Ktoś z większym samozaparciem miałby całkiem inne efekty. Do tego dzięki internetowi pojawiają się teraz nowe możliwości, zarówno jeśli ktoś chce sam poszukać informacji, jak i kiedy jest gotów zapłacić za dostęp do różnych baz.
Opis podstawowych miejsc, w których można znaleźć informacje o tym co się działo w czasie II WŚ znajdziecie tutaj.
Twtter is a day by day war
I co, szukał ktoś rodziny na wojnie?
Dodam, że zdjęcie w nagłówku to pamiątka brata mojego dziadka z wycieczki do Ziemi Świętej. Takie wycieczki były organizowane dla żołnierzy Armii Andersa.
Twtter is a day by day war
Ja kiedyś szukałam pradziadka. Na straty.pl niestety istnieje w dwóch osobach, przy czym każde wcielenie zawiera informacje tylko o kawałku jego losów.
Ja kiedyś szukałam pradziadka. Na straty.pl niestety istnieje w dwóch osobach, przy czym każde wcielenie zawiera informacje tylko o kawałku jego losów.
A to tak bywa. W przypadku brata ciotecznego mojego taty, o którym wspominałem są 4 wpisy każdy z innym kawałkiem danych i innym źródłem oraz jeden wpis z innym nazwiskiem ale tymi samymi danymi: datą urodzenia i numerem obozowym.
Twtter is a day by day war
Ja mam niestety za mało informacji o swojej rodzinie. Tak naprawdę nie miałabym pojęcia kogo mam szukać.