Pisałam niedawno o tajemniczym tunelu w Szczebrzeszynie, a dzisiaj przeczytałam artykuł o pewnym chińskim wazonie:
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2022-10-08/francja/?ref=aside_najnowsze
W skrócie - wazon należał do kobiety, która odziedziczyła mieszkanie po matce i postanowiła sprzedać zawartość. Rzeczoznawca wycenił naczynko na niecałe 2000 euro, ale aukcja zwróciła uwagę Chińczyków, którzy nawet przyjeżdżali oglądać przedmiot osobiście. Ostatecznie wazon "poszedł" za 7 700 000 euro plus opłaty. Kobieta jest milionerką, a rzeczoznawca stracił pracę...
Przeczytawszy tę historię uznałam, że byłby to fajny pomysł na jakiegoś samochodzika... Czy rzeczoznawca był niekompetentny czy przekupiony? Skąd waza w jakimś przypadkowym domu w Bretanii? A gdyby na przykład zginęła przed aukcją i uznano by, że ni była super cenna?
Macie czasem takie uczucie "o, to ma samochodzikowy potencjał"?
Czy rzeczoznawca był niekompetentny czy przekupiony?
IMO raczej miał pecha. Nikt normalny by się nie podkładał. Przecież wiedział, że to idzie na aukcję, jeśli dom aukcyjny jest popularny, to wiedział również, że wazon obejrzą setki znających się ludzi, często fachowców lepszych niż on (przecież konkurencja też ogląda co jest wystawiane).
A swoją drogą, patrząc na rzeczoznawców i licytatorów w nowym w PL programie "Łowcy skarbów, kto da więcej", to ludzie robią różne dziwne pomyłki, poza tym licytujący przepłacają rzeczy bo im się podobają, albo odpadają znacząco poniżej wartości bo "to nie ich klimat".
Skąd waza w jakimś przypadkowym domu w Bretanii?
Zawsze była 🙂 Francja to państwo, które sporo namieszało w historii Azji, mógł praprapradziadek przywieźć małżonce w prezencie.
A gdyby na przykład zginęła przed aukcją i uznano by, że ni była super cenna?
Skoro właścicielka się zgodziła na te 2K EUR jako cenę startową, to by pewnie dostała kwotę zbliżoną do tej. Nie wiem jak wygląda ubezpieczenie eksponatów, szacowałbym, że jakiś procent powyżej ceny i tyle by wpłynęło na konto spadkobierczyni. Pewnie nawet afery by nie było.
Przeczytawszy tę historię uznałam, że byłby to fajny pomysł na jakiegoś samochodzika...
Ale "Pan Samochodzik i waza admirała Courbeta" by brzmiało zacnie 🙂
Twtter is a day by day war
Takie rzeczoznawstwo to chyba ciężki kawałek chleba, trudno być ekspertem od wszystkiego. Oddawałem kiedyś pierścionek po mamie do czyszczenia. Przy okazji chciałem ustalić z jakim jest kamieniem. Wydawało mi się, że to szafir. Jeden jubiler potwierdził, że szafir, inny był na 100% przekonany, że to znacznie mniej cenny tanzanit.
Takie rzeczoznawstwo to chyba ciężki kawałek chleba, trudno być ekspertem od wszystkiego.
Zgadzam się, że jubiler nie musi być gemmologiem, ale w prestiżowym domu aukcyjnym rzeczoznawca powinien być specjalistą od sztuki Dalekiego Wschodu i jednym z wielu ekspertów.
Zgadzam się, że jubiler nie musi być gemmologiem, ale w prestiżowym domu aukcyjnym rzeczoznawca powinien być specjalistą od sztuki Dalekiego Wschodu i jednym z wielu ekspertów.
Tak to chyba działa. Nie wiem tylko czy nie jest tak, że pierwszym krokiem jest "rzeczoznawca od wszystkiego", czyli taki typ, który, jak Pan Samochodzik, zna się na wszystkim. Bo cena rzeczoznawcy, który jest fachowcem od osiemnastowiecznych chińskich waz jest pewnie kosmiczna i trzeba mu dawać do ekspertyzy rzeczy, które przynajmniej mogą być taką wazą a on rozsądza czy to jest wiek XVIII czy XIX i czy taką wazę można było kupić w każdym sklepie z wazami czy też wyłącznie w sklepie z wazami dla cesarzy. I pewnie do tego jeszcze wie ile takich waz jest na świecie.
Twtter is a day by day war
Ależ historia!
Maruto, podoba mi się Twój zarys fabuły. Może pokusisz się o napisanie?
z magazynu domu aukcyjnego ginie waza. Nikt się szczególnie nie przejmuje, była niezbyt wartościowa i ubezpieczona, policja wychodzi z założenia, że włamywacz się pomylił, bo się nie znał. Ale pewien muzealnik z Polski trafia na jej zdjęcie w sieci i przypomina sobie, że badał kiedyś sprawę z okresu wojen napoleońskich, a tam pojawiała się podobna waza, tyle że dużo cenniejsza. Jedzie do Francji, prowadzi śledztwo z pomocą spadkobierczyni/francuskiej policjantki/pracownicy domu aukcyjnego, która podejrzewała, że waza jest starsza, ale nikt jej nie słuchał. Okazuje się, że rzeczoznawca był przekupiony i celowo źle wycenił obiekt. Tu mamy różne możliwości, ale np. miał kupca, którego nie było stać na rzeczywistą cenę, więc zorganizował kradzież. Przy czym kluczowa była właśnie błędna wycena, bo celem było przekonanie wszystkich, że sprawa jest mało ważna.
Czytał bym!!!
😀
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Nie wiem, jakie są procedury, więc mogę tylko wyobrazić sobie, że w przypadku takim jak ten rzeczywiście na pierwszym etapie sprawę dostaje taki "ekspert ogólny". I to on ocenia, czy warto brać oraz jaki jest potencjał. Dalej jednak powinni być w miarę specjaliści, albo przynajmniej ludzie, którzy potrafią przyznać, że nie mają kompetencji, by coś wycenić. Podejrzewam, że rzeczoznawca, który badał wazon, za bardzo zasugerował się okolicznościami i zlekceważył przedmiot.
Nie dziwię się natomiast, że stracił pracę, nawet jeśli tylko miał pecha. Dom aukcyjny mógłby poważnie ucierpieć wizerunkowo, gdyby sprzedali wazon za powiedzmy 3000 euro, a nabywca po chwili odsprzedałby go za 7 000 000. Ciekawe, czy w takiej sytuacji osoba, która przekazała wazon na aukcję, mogłaby wytoczyć im proces? Nie mówiąc już o reputacji, bo taka głośna sprawa zniechęciłaby część potencjalnych klientów na przyszłość.
Swoją drogą, świadomość, że przez kilkadziesiąt lat używaliście wartego astronomiczne pieniądze antyku jako wazonu na kwiaty, myliście go w zlewie razem z brudnym naczyniami i mogliście stłuc jakieś sto razy, musi być zabawna...
Ciekawe, czy w takiej sytuacji osoba, która przekazała wazon na aukcję, mogłaby wytoczyć im proces?
Podejrzewam, że nie jest to nieprawdopodobne. Ktoś by pewnie miał szansę zbankrutować.
Swoją drogą, świadomość, że przez kilkadziesiąt lat używaliście wartego astronomiczne pieniądze antyku jako wazonu na kwiaty, myliście go w zlewie razem z brudnym naczyniami i mogliście stłuc jakieś sto razy, musi być zabawna...
[ciary]
Twtter is a day by day war
Czytał bym!!!
😀
Ja też, jakby ktoś napisał 😆
Niektórzy idą do fachowców inni wyrzucają na śmietnik a może z kart przedwojennej księgi by wypadła kartka z narysowaną mapą "do złota"?
https://www.facebook.com/groups/745896656279362/permalink/1166894467512910/?app=fbl
Twtter is a day by day war
Nawet bez mapy żal... Rozumiem chęć pozbycia się (tzn. emocjonalnie nie rozumiem, ale rozumowo dopuszczam taką sytuację), ale tu jest chyba najgorsza możliwa opcja, czyli wywalenie do zwykłego pojemnika na śmieci.
Smutne.
Stare zdjęcia, listy i dokumenty też mają wartość.
Kilka słów o zamku w Janowcu, czyli coś w temacie filmu "Wyspa Złoczyńców", ale też z elementami... "Templariuszy" i "Niesamowitego dworu" 😉
https://www.onet.pl/styl-zycia/facet-xl/tajemnice-zamku-w-janowcu-gdzie-jest-skarb/7l7flqc,30bc1058