Ja mam bardzo mieszane uczucia co do tego obrazka. Wyspa Złoczyńców to taki trochę mroczny kryminałek również dla młodzieży. Film niestety zyskał przymioty komedii z manierą jak nie przymierzając w "Kapeluszu Pana Anatola". Jednakże czerń i biel oraz trącący myszką klimat lat '60 jest super w odbiorze. Ależ się wówczas wolno żyło. Nawet w pościgu nie widać tego pośpiechu współczesnych nam czasów.
I na koniec: pomysł ruin zameczku na wiślanej wyspie był do luftu, nielogiczny, niemożliwy, do bani, Zdaję sobie sprawę, że dla dzieci mógł być atrakcyjny, jednak IMO bunkier wcale by fabule tyłów nie robił.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Widzieliście pokolorowaną "Wyspę złoczyńców"? Amatorska robota niestety ale wrzucam jako ciekawostkę.
Amatorska robota niestety ale wrzucam jako ciekawostkę.
Nie jest aż tak źle, ale ogląda się to to słabo, aż oczy bolą.
Nie jest aż tak źle, ale ogląda się to to słabo, aż oczy bolą
Skoro oczy bolą to jest raczej źle;) O ile statyczne ujęcia jeszcze mogą być to w ruchu w ogóle się to nie sprawdza.
A ja nie bardzo rozumiem - po co? Owszem, jakiś czas temu to była ciekawostka, ale w ciągu ostatnich lat przekonaliśmy się, że efekt prawie nigdy nie jest naturalny. Nawet przy filmach "kolorowanych" profesjonalnie i za duże pieniądze. W najlepszym wypadku efekt nie przeraża, ale zachwytów nie ma. A mimo to podejmowane są kolejne próby... Może za jakiś czas pojawią się nowe możliwości i nabierze to sensu, jednak dziś go nie widzę. Tym bardziej że czarno-biały film ma swoją specyfikę, do której dopasowywano metody.
Z pewnych względów zerknęłam dzisiaj na "Wyspę..." i jedna kwestia nie daje mi spokoju: z kim walczy Kolasa, kiedy pierwszy raz spotyka Tomasza? Ta postać chyba już się nie pojawia i wątek zostaje urwany?
Trzeba by mieć film w miarę na świeżo żeby odpowiedzieć. Ja nie mam.
Wyraźnie brakuje mi pointy w tej historyjce:)
i jedna kwestia nie daje mi spokoju: z kim walczy Kolasa, kiedy pierwszy raz spotyka Tomasza? Ta postać chyba już się nie pojawia i wątek zostaje urwany?
Nie z panem Karolem przypadkiem?
Wczoraj minęło 60 lat od premiery filmu "Wyspa złoczyńców" i z tej okazji zafundowałem sobie projekcję. Cóż, film ponownie mnie nie urzekł, ale na tle mizernych ekranizacji przygód Pana Samochodzika prezentuje się nieźle, choć do serialu "Samochodzik i templariusze" wiele mu brakuje.
Rażą przede wszystkim bardzo specyficzne dialogi, pozbawione właściwie waloru naturalnej rozmowy. Relacja Tomasza i Zaliczki opiera się niemal w całości o gierki słowne, pełne złośliwych żartów. Taka konwencja pasuje do kina przedwojennego i lekkich komedii początku lat 60, ale z dzisiejszej perspektywy zestarzała się najbardziej. No i Pan Samochodzik wesołek zupełnie nie pasuje do wizerunku, który później zbudowała seria. Ale jest jeszcze coś co mnie drażni w emploi Tomasza. Nieodłączna czapeczka.
A film można obejrzeć na YouTube:
i jedna kwestia nie daje mi spokoju: z kim walczy Kolasa, kiedy pierwszy raz spotyka Tomasza? Ta postać chyba już się nie pojawia i wątek zostaje urwany?
Nie z panem Karolem przypadkiem?
Na logikę tak, ale jakoś w czasie oglądania zawsze mam wrażenie, że to ktoś inny 😓
Przebrnąłem przez ten "legendarny" film tylko raz. Tak dawno temu, że niewiele z niego pamiętam. W przeciwieństwie do "Templariuszy", nigdy nie poczułem chęci, żeby do niego wrócić, więc nawet nie bardzo mogę się odnieść do tego, co napisał Kustosz.
Dlaczego napisałem "legendarny"? Bo kiedy pierwszy raz o nim usłyszałem, to spodziewałem się Bóg wie czego. Zwłaszcza, że obsada robiła wrażenie. Potem zacząłem się nad tym zastanawiać i doszedłem do wniosku, że skoro nigdy nie niego nie wpadłem, to coś tu jest nie tak.
No i było.
Wziąłem się w końcu w garść i opracowałem swoje stare notatki na temat scenariusza filmu "Wyspa Złoczyńców". O najważniejszych różnicach między scenariuszem a zrealizowanym filmem pisała wyżem Maruta. U mnie znajdziecie przede wszystkich streszczenie scenariusza. Zapraszam na PORTAL.
Po przeczytaniu twego opisu, wydaje mi się, że planowanymi plenerami filmowymi pierwotnie mogłyby być:
Ciechocinek - Ciechocinek
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Oprócz zmian scenariuszowych, których zupełnie nie rozumiem, ale to cecha prawie wszystkich scenarzystów, którzy uważają, że są lepsi niż pisarz i zmieniają/wprowadzają/wymieniają bohaterów, to pierwotny scenariusz ma klimat. Film, który powstał, mimo że go lubię, nie jest dziełem sztuki. Choć chyba pasuje do ówczesnego stylu filmowego. Ten z oryginalnym scenariuszem by był jakby z innych czasów, tak jak wiele innych pozycji z twórczości Nienackiego.
Twtter is a day by day war
(...) to cecha prawie wszystkich scenarzystów, którzy uważają, że są lepsi niż pisarz i zmieniają/wprowadzają/wymieniają bohaterów
Tutaj scenarzystą był pisarz.
Tutaj scenarzystą był pisarz.
a to była ogólna uwaga
Twtter is a day by day war
Barabasz świetna rozkmina i super foty! Dla mnie zaskoczeniem są ruiny w Bobrownikach. Wypisz wymaluj jak ze scenariusza, przynajmniej na tych historycznych zdjęciach. Bo na współczesnych, które wyrzuca Google, ani śladu wyspy, czy nawet półwyspu. Po prostu ruiny zamku nad brzegiem rzeki. Byłeś tam? Krajobraz się zmienił? Może zgodnie z sugestią w scenariuszu uregulowano brzegi Wisły, powstała zapora we Włocławku i ta okolica wygląda już inaczej?
Rynek w Nieszawie też idealny.
Zamek przez większość XX wieku był na wyspie, dopiero w latach 80'tych XX wieku chcąc ratować te rozwaliny zdecydowano zasypać całkowicie odnogę Wisły oddzielającą je od lądu. Sam robię tam wycieczki rowerowe parę razy w roku. Bunkry w Otłoczynie, pałac w Aleksandrowie Kujawskim, Ciechocinek, Nieszawa i Bobrowniki leżą na przestrzeni ok 25 km, wiec plenery pod ten scenariusz byłyby idealne!
Poniżej kilka zdjęć lotniczych jak to wyglądało w poprzednich latach:
lata 60:
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club